Czy tylko ja po finałowym odcinku 7 sezonu coraz mniej lubię Dexa?
1. Sprawa z Hannah, najpierw zabija jej ojca i myśli, że wszystko w porządku. Jednak jak już w drugą stronę Hannah stara się zrobić to samo to od razu ją wysyła do więzienia. Potem jeszcze idzie do więzienia i ta jego gadka, czego on oczekuje? Co prawda relacje Hannah z ojcem było zgoła inne jak relacje Dexa z Deb, ale mimo wszystko.
2. To jak coraz bardziej wciąga Deb w swoje bagno. Niby chce ją chronić, a mimo wszystko robi się coraz gorzej. I chociaż nie lubię za bardzo Debry to szkoda mi jej jak praktycznie traci wszystko dla swojego brata, który niby stara się ją chronić przed Hannah, a tak naprawdę interesuje go kogo jutro zabiję.
3. Poza tym wiem, że było to konieczne jednak sam jest sobie winny całej sytuacji z La Guertą. Przecież Deb ostrzegała już go od połowy sezonu, a on? Wiecznie olewał i nagle w 2 ostatnich odcinkach nagle się obudził. Gdyby nie sentyment Matthewsa do niego i byłby bardziej podejrzliwy już siedziałby za kratkami.
4. Nie wspominam już o tym ciągłym dennym tłumaczeniu się mrocznym pasażerem, którego Hannah słusznie wyśmiała.
Mam nadzieje, że w 8 sezonie trochę podreperują jego wizerunek. Chociaż już raczej nie będzie na to czasu, może to specjalny zabieg żeby nie było nam aż go tak szkoda na koniec :)
Potwierdzam - zabicie ojca Hannah to było chyba zbyt dalekie posunięcie. Ale śmierć LaGuerty i zapowiedź producenta zapowiadaja chyba jakąś odmianę Dextera w sezonie 8 - czyżby powoli odkładał Kodeks na bok?
sympatia u mnie również maleje. ... tym bardziej po ostatnim śnie gdzie dex uciekał maluchem