Gdybym miał ponumerować sezony od najlepszego do najgorszego to 1 byłby z pewnością sezon pierwszy, 2 sezon trzeci, a na końcu sezon drugi, który wg mnie był masakrą oraz ciosem poniżej pasa dla moje zdolności akceptacji i pojmowania. Chwilami nie mogłem wysiedzieć, przez co wręcz na siłę kończyłem odcinek.
SPOILER
Postać Lily (czy jak jej tam było, sama myśl mnie zniesmacza) to chyba najgorszy bohater drugoplanowy jakiego widziałem na ekranie. Nie napiszę o grze aktorskiej, bo nie mi to oceniać, ale o samym charakterze. Ta głupota, pustka i straszny, irytujący angielski akcent (to dziwne, bo na ogół mi się podoba - w tym wypadku miałem odruchy wymiotne) po prostu sprawiają, że dla mnie to była męka porównywalna z oglądaniem komedii romantycznej. Cały sezon drugi to jakaś beznadziejna telenowela. Lila to super wyrozumiała kobieta, która na widok trupa mówi "jakie to piękne". Nie twierdzę, że to niemożliwe, tylko o sam fakt, że Dex spotkał kogoś takiego na pierwszym lepszym meetingu dla Anonimowych Narkomanów. Po prostu rozbraja mnie splot okoliczności jaki wymyślają scenarzyści.
Rozumiem, że Dexter doświadcz takich emocji (co prawda nie do końca) jak np. miłość i przyjaźń po raz pierwszy, przez co jest odrobinę naiwny, i serial opowiada raczej o rzeczach niebanalnych, ale żeby aż tak...
Sezon trzeci... Dosłownie nie mogłem uwierzyć... Sam wątek przyjaźni o którym kiedyś przeczytałem w gazecie strasznie mi się spodobał, jeszcze z taką osobą jak prokurator. Zastanawiałem się co to może być.
I co to jest? Lila wersja męska... Dosłownie w każdym sezonie głównym bohater związany jest z jakimiś mordercami, i nie piszę tu o jego ofiarach, także po pierwszym i drugim dwunastu odcinkowym wydaniu, postać Miguela Prado po prostu mnie zażenowała. Kolejny żądny krwi zabójca, który niemal wchodzi tytułowemu Dexterowi, za przeproszeniem w dupę. Rozumie go, są przyjaciółmi, a nasz super inteligenty i ostrożny "rozkoszny zabójca" po raz kolejny powtarza "On mnie widzi takiego jakim jestem"...
Nie mam pojęcia co pokażą w kolejnych sezonach, jak mniemam nowo narodzone dziecko będzie wieszać pluszowe misie i zabijać okoliczne koty, a Dexter założy firmę utylizującą "śmieci". Nie zdziwiłbym się, naprawdę po trzecim sezonie w tym serialu zdarzyć się może wszystko i nie jest to plus...
Jak już wspominałem sezon pierwszy jest świetny i to niestety tylko kilka pierwszych odcinków, bo potem pojawia się braciszek i wszystko zaczyna przypominać zawrotną prędkość "Prison Breaka". Szkoda, że serial ten przyjął taką formulę. Osobiście chętnie bym to widział jak "Rodzinę Soprano". Odcinki pozornie nie powiązane ze sobą i pokazujące życie, bo wg mnie ciekawsze byłoby dogłębniejsze pokazanie psychiki seryjnego mordercy na podstawie jego życia codziennego, które co prawda tutaj jest, ale tylko jak tło do akcji rodem z filmu SF.
Mimo w/w słów krytyki uważam ten serial za dobry, ale tylko dlatego, że traktuje właśnie o takiej rzeczy. "Rodzinę Soprano" cz "Kompanię Braci" także oglądałem ze względu na tematykę, ale w przeciwieństwie do "Dextera" na żadnym odcinku nie miałem ochoty pójść do toalety czy zrobić sobie herbatę.