SPOILER, SPOILER, SPOILER, SPOILER, SPOILER, SPOILER, SPOILER, SPOILER, SPOILER, SPOILER SPOILER, SPOILER, SPOILER, SPOILER, SPOILER, SPOILER, SPOILER, SPOILER, SPOILER, SPOILER Czekaliśmy od dawna na moment, kiedy Deb pozna prawdę o Dexterze. Wydawało się, że Debra powoli zaczyna łączyć ze sobą kilka faktów i niedługo ułoży wszystkie puzle tej układanki. Tymczasem scenarzyści porzucili w pewnym momencie to "układanie puzli" i wprowadzili jakiś głupawy wątek miłości kazirodczej. No więc Debra postanowiła powiedzieć Dexterowi o swoich uczuciach w starym kościele, siedzibie seryjnego mordercy, gdzie jeszcze zostały ślady jego działalności. Nosz k#rwa, jakby ktoś mi kiedyś powiedział, że Deb dowie się prawdy o Dexterze na "romantycznej randce" z własnym bratem i to w takim miejscu to bym pomyślał, że to jakaś parodia tego serialu a nie wymysł tych samych ludzi, którzy stworzyli genialne 1, 2 i 4 sezon.
To przebija nawet porwanie Foxa Muldera przez kosmitów.
e tam fajnie wyszło, deb nie jest tak inteligentna aby robić śledztwa przeciwko własnemu bratu
czekam z niecierpliwością na kolejny sezon, bo 6 był bardzo dobry :)
Niestety, ale ten sezon było bardzo słaby. Najsłabszy z całej serii, i to nie w taki sposób, że 5 było super, a ten nieco gorszy, bo zwyczajnie był słaby. Miał masę niesamowicie naiwnych rozwiązań względem osoby Dextera, co chwila cudowne zbiegi okoliczności, dzięki którym wychodził cało, bez aż proszących się o pojawienie konsekwencji i większych komplikacji, a także pełno przydługich i przegadanych wątków pobocznych. Ale na szczęście to zakończenie może teraz uratować serial, jego klimat i jak dotąd naprawdę dobry scenariusz. Oby tak było.
Zgadam się niestety. I nie sądzę, żeby następny sezon był lepszy. Panowie producenci, trzeba wiedzieć, kiedy kończyć. Na razie można się obawiać, że za 10 lat obejrzymy 17 sezon z podstarzałymi Debrą i Dexterem wspólnie krojącymi trupy w przerwach łóźkowych igraszek i uczącymi tego fachu Harrisona.
Scena byla dobra przede wszystkim dlatego ze byla zaskakujaca. Sama sprawa "milosci" wydaje mi sie niepotrzebna, ale co tam. Na pewno nie ma to zwiazku z kazirodztwem, wiec wyluzuj
Dexter nie jest rodzonym synem Harry'ego?
Zdaje się, że Harry miał romans z matką Dextera, ale nie wiem, czy okazało się, że Dexter jest jego rodzonym synem, czy sam to sobie zmyśliłem. ;-)
Oooo... to jestem zasmucony. Faktycznie nie ma tu kazirodztwa. A liczyłem na pieprzny, odważny wątek miłosny jak w "Hotelu New Hempshire" Irvinga. Cały urok straciło właśnie dla mnie to całe zakochanie Debry... :-(
Gdzie widziałeś tu zaskocznie?
- Debra: Dex idz posprzataj kościół....
- Dex do niani: Mam sprawe do załatwienia w kościele (travis w bagażniku)
- Psycholog do Debry: Powiedz mu to jak to widzisz i to jak najszybciej
i od razu mam przed oczami końcową scenę... Zaskoczenie = 0
nie zastanawialem sie nad tym co bedzie robic debra, czekalem na danie glowne w kosciele. inaczej moglbym byc rozczarowany tak jak ty
Nie chodzi o zastanawianie się. Nie analizuję odcinka na bieżąco. Po prostu czasami to co widzę od razu nasuwa mi pewne myśli... Ostatnio po 30-40 minutach Kodu Da Vinci domyśliłem się kto jest Św. Gralem (film 2:20 trwał) xD Chyba się starzeję i trudno mnie zaskoczyć ;)
Też wydaje mi się, że to było oczywiste. Pytanie w sumie polegało na tym, czy twórcy tę oczywistość przekręcą tak, żeby Dexter w ostatniej chwili wyparował (albo stało się coś jak w poprzednim sezonie), czy też tym razem zrezygnują z absurdalnych zwrotów akcji.
I tak było wystarczjąco absurdów, brakowało jeszcze żeby zniknąl z kościoła (zostawiając trupa i kill room) który miał posprzątać :P
"Głupawy" wątek, który błędnie nazwałeś kazirodczym jest kwestią całkowicie subiektywną. Dochodzi przecież kolejny wymiar postrzegania Dextera przez Debrę. O ile jeszcze parę odcinków temu myśleliśmy, że Debra podczas ew. odkrycia jego działalności będzie myślała jak policjant, siostra czy kobieta z pewnymi zasadami, tak teraz mamy jeszcze rozterki osoby zakochanej w mordercy (po raz kolejny zresztą). Myślę, że wprowadzenie akurat takiego wątku nie jest złym pomysłem, bo akcja może potoczyć się w różnoraki sposób. Abstrahuję już od tego czy jest to obrzydliwe czy nie - ale bez uświadomienia sobie miłości do Dextera zakończenie sezonu z pewnością nie byłoby tak dobre (przynajmniej dla mnie).
Może jestem totalną idiotką, ale wybacz - nie rozumiem jakie znaczenie ma to, że Debra chciała powiedzieć o swoich uczuciach akurat w kościele. Nawet zakładając, że Debra to wszystko ukartowała (co jest dla mnie dziwną teorią znając jej zapalczywość) i z premedytacją "zaciągnęła" nieświadomego potencjalnego zagrożenia Dextera to nadal nie jest jakimś mega zarzutem. Dlaczego? Gdybym była w sytuacji Debry i widziała że ktoś ode mnie ustawicznie ucieka i wymiguje się od rozmowy - kazałabym mu robić coś, do czego się przykłada (jak Dex do pracy) i wtedy nawiązała rozmowę, bez możliwości ucieczki czy nagłych planów. Jeśli była to zamierzona akcja Debry to moim zdaniem jest całkowicie zrozumiała.
Związek między rodzeństwem (nawet jeżeli jedno z nich jest przysposobione) prawie na całym świecie uznaje się za kazirodzctwo więc błędu tu nie popełniłem. Ogólnie było wiadomo, że Debrę i Dextera łączy silna więź więc w ogóle wątek miłości nie-bratersko-siostrzanej nie był potrzebny, scenarzystów więc poniosła fantazja. Co do miejsca, które wybrała Deb na rozmowę to wybacz, ale jednak dziwne jest dla mnie rozmawianie o ważnych, sercowych sprawach w miejscu wyjętym z horroru. To już dużo lepszy byłby romans Deb- Masuka. Ten drugi mógłby zaproponować seks w tym kościele (oczywiście z tym swoim głupkowaym śmiechem) i podczas igraszek wpadliby na Dexa mordującego Travisa. To by był finał. ;)
Wiesz, chodziło mi tu o ściśle biologiczny sens. Nawet wg banalnie krótkiej definicji na wiki kazirodztwo to "zachowanie seksualne w stosunku do osoby blisko spokrewnionej". Zresztą, nie ma co roztrząsać, przyjmijmy najwyżej że to był skrót myślowy :) Przynajmniej w tej kwestii moim zdaniem nie ma sensu szerzej dyskutować, sorry więc za czepialstwo.
I tu pojawia się to, o czym pisałam w moim 1. poście - sens tego wątku jest całkowicie subiektywny. Pomijając już wszystkie kwestie, które także poruszyłam wyżej to myślę, że taki "związek" doda serialowi nieco jakże potrzebnej świeżości. Zresztą, w sytuacji gdzie nic nie jest pewne może się okazać, że miłość Debry skończy się w równie niespodziewany sposób jak się rozpoczęła.
Rozumiem więc, że nie jesteś zwolennikiem teorii o zaplanowaniu tego przez Debrę. Napiszę więc o kolejnej ewentualności: Debra poczuła, że potrafi określić swoje emocje i ruszyła do kościoła przed tym jak dopadną ją wątpliwości itp.. Może naciągane, ale cóż - wierz mi, że mnóstwo scen wywołało we mnie jakąś wątpliwość, ale ta jednak nie :)
Romans z Masuką byłby niezmiernie ekscytujący, wyśmienita idea - mam tylko nadzieję, że jak już szaleć to na całego i byłoby to naprawdę ostre :P Jeszcze mogłoby do tego dojść zranione serce Dexa, który wyznaje Debrze że to tak naprawdę on od zawsze jej pragnął, a ona tak chamsko z Masuką... Potem jakaś łzawa muzyczka jak w brazylijskich telenowelach. Ech, byłabym w niebie :D
Różne są definicje kazirodztwa ale ja używam tej szarszej i bardziej prawnej niż biologicznej. Jeszcze zwróce uwagę na taki smaczek, że i Dex i Deb pracują w policji więc tym bardziej ich związek jest be. ;)
Inna kwestia - Debra caly czas zakochuje się w dziwnych facetach, po co znowu powielać schemat? Także z tego względu uważam, że wątek jej milości do Dexa jest naciągany i zupełnie zbędny.
Chyba się nie zrozumieliśmy. To jest oczywiste, że Debra planowała tą rozmowę z Dexterem w kościele - co do tego nie ma żadnych wątpliwości bo w serialu jest to powiedziane prawie wprost. Nie wiem więc czemu sugerujesz, że ja "nie jestem zwolennikiem zaplanowania przez Debrę". Ja tylko zwracam uwagę, że to jest głupota scenarzystów - że Debra takie ważne spotkanie planuje w ciemnym, pustym kościele, w którym mieszkał jakiś psychol. Przecież to jest jej brat i współpracownik, może z nim pogadać w normalniejszym czasie i miejscu pod byle pretekstem. Tymczasem wybrała najgłupszy i najdziwniejszy wariant.
A romans z Masuką byłby dużo bardziej sensowniejszy. On jest na nią od dawna napalony, jej brakuje chłopa, trochę alkoholu i jakoś by wylądowali na igraszkach w tym kościele. ;)
Ach, fakt - potem doczytałam, że w polskim prawie nawet romans z osobą adoptowaną to kazirodztwo, miałeś więc rację na początku. Generalnie cały ten temat może być postrzegany jako "be", choćby z faktu że Hall z Carpenter dopiero co się rozstali, a tu całuśne sceny... Ale dlatego tak mi się to podoba :) Myślę, że ten fakt zakochiwania się w niewłaściwych gościach był niejako wytłumaczony w ostatnim odcinku: szukała faceta podobnego do Dexa, teraz miałaby szansę być z tym "prawdziwym". Niemniej jednak rozumiem i szanuję Twoje zdanie.
Hm, ja odniosłam troszkę inne wrażenie. Początkowo pomyślałam, że tak po prostu wyszło. Teraz zastanawiając się nad tym to faktycznie mogło być to zaplanowane. Z drugiej strony nie pasuje mi jedno: czemu taka raptowna i idąca głosem serca Debra nagle dokładnie planuje takie działania? Zupełnie mi to do niej nie pasuje. W tym kontekście wybór kościoła to rzeczywiście niezbyt trafny wybór. Jednocześnie myślę ciągle nad jakąś odpowiednią dla nich lokacją bez osób trzecich, różnego rodzaju rozpraszaczy i szczerze mówiąc to nie wiem, gdzie mogliby się spotkać.
Zresztą, pamiętam taki motyw w 4. sezonie, gdzie Masuka był nawet czarujący! Jestem zdania, że nawet najwięksi jajcarze itp. mogą być uroczy, więc masz rację, parę drinków i mamy parę jak z marzeń :P
"więc masz rację, parę drinków i mamy parę jak z marzeń :P" sadze ze do ciebie to i litr wódy by nic nie zmienil
kazirodztwo to zachowanie seksualne w stosunku do osoby blisko spokrewnionej, wygląda jednak na błąd.
W tym wypadku lepszym niż polskie prawo, w którym nie brakuje idiotycznych zapisów.
Także, nie użyłem jej jako źródła wiedzy, a zapożyczyłem definicję. Co to jest kazirodztwo wiem i nie zgadzam się jakoby dwójka zupełnie genetycznie niezwiązanych ludzi mogła kazirodczy związek utworzyć.
Jestem za takim zakończeniem i mina MAsuki jak widzą Dex w czasie "pracy"... aż się kurde rozmarzyłem:D
"Może jestem totalną idiotką, ale wybacz."... nie przepraszaj wybaczamy... gratuluje obiektywizmu hehe
No nie mogę nie zgodzić się z przedmówczynią ;] mnie osobiście bardzo podoba się kierunek w którym serial zmierza, zczego to wynika nie wiem choć mam swoje przypuszczenia. Co prawda było w ostatniej serii mnóstwo niedociągnięć, ale z uśmiechem na twarzy przymykam na nie oko.
A swoją drogą ciekaw jestem wątku z Luisem ;]
Z tym ukartowaniem to już trochę popłynęłaś...Debra nigdy nie słynęła ze strategicznego myślenia i wątpię, żeby wysyłała Dextera specjalnie, tym bardziej, że wizyta u psycholożki była totalnym spontanem. Zwyczajny przypadek... pomyślała "powiem mu to teraz", zastanowiła się gdzie on jest i co robi i poszła tam. Po drodze ewentualnie stwierdziła, że to niezła miejscówka i takie "odludzie" można będzie wykorzystać w "różnych celach";) ni i.. troszkę się zdziwiła;)
Po 1. - tylko tak założyłam (bo widziałam, że delh najprawdopodobniej wysuwa taką teorię), po 2. - później napisałam też, że nie wydaje mi się to prawdopodobne. Nie wiem czy czytałaś moje późniejsze posty, jednak chyba w żadnym momencie nie wypowiadam się w stylu "jest na 100% tak, a nie inaczej". Po prostu dyskutowałam z delhem, a przez to że się trochę nie zrozumieliśmy, to musiałam wytłumaczyć to ze swojej perspektywy.
A ja w żadnym momencie nie napisałam, że jesteś o tym przekonana na 100%. Widziałam, że prawdopodobnie również wysuwasz taką teorię i wyraziłam swoje zdanie w tej kwestii.
Chyba wszyscy oczekiwali ciekawego wątku z Deb, która rozgryza Dextera a to wydarzyło się tak nagle, mnie osobiście podobało się takie zakończenie, nigdy nie zdarzy się w serialu tak jak będziemy tego chcieli. Możemy tylko teraz czekać na dalsze losy i wymyślać scenariusze.
Co do spotkania w Kościele, Debry nie można zaliczyć do romantyczek!
zakaczenie miazga!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! jednak odcinek do dupy;/ ale nareszcie stalo sie deb zna prawde o dexteze, ciekawe co dalej;p
Zauważyłam, że to zakończenie częściej podoba się paniom niż panom ;) Na pewno daje cały wachlarz nowych możliwości, których wcześniej nie braliśmy pod uwagę. Nie wiem co myśleć o tej całej 'miłości' Debry... Trochę to przerażające, serial może już nigdy nie być taki sam. Z drugiej strony... genialne love story ;)
Dobrze, że Debra nakryła go w tym kościele bez jakichś podchodów i śledztw, bo to było zaskakujące. Od biedy można było nakręcić cały sezon o tym, jak Deb powoli składa fakty, jest w końcu detektywem. Ale po co?
Ona nic nie planowała. Kazała Dexowi iść sprzątać a sama poszła pogadać z panią P. Impuls i poleciała jak najszybciej pogadać.... Śrenio to wyszło
Ważne, że się stało, przez tyle sezonów nic, już zacząłem myśleć, że z tego zrezygnują ;p
Nie ma co oczekiwać tutaj "lovestory", to by zniszczyło serial całkowicie. Do tego mimo wszystko to brat i siostra i pogłębianie wątku miłości między ich dwojgiem byłoby co najmniej niesmaczne. Kwestia taka, że Dexter nie odwzajemni uczuć Deb gdyż kochą ją ale jako siostrę.
Wątek miłości Debry do Dextera, moim zdaniem wprowadzono po to, żeby mieć wytłumaczenie dlaczego Debra nie wyda Dexa - kocha go więc nie może go wydać. Jednak po tym co zobaczyła jej miłość ostygnie. Tu akurat dobrze bo nie będzie jakichś chorych scen miłosnych nie do TV.
To, że Deb odkryła prawdziwą tożsamość brata przez przypadek jest jak najbardziej logiczne, gdyż nie jest na tyle dobra, inteligentna żęby rozgryźć brata poprzez jakieś śledztwo. Dexter mimo ostatnio wielu popełnianych błędów jest znacznie mądrzejszy i sprytniejszy. Dlatego raczej opcji - detektyw Debra odkrywa prawdziwego Dexa, nie było co brać pod uwagę.
I sposób w jaki dzieje się odkrycie też logiczne. Wysyła brata do kościoła, wie że będzie w nim później z racji przedstawienia Harrisona. W międzyczasie idzie do pani psycholog i szybko podejmuje decyzje, że musi pogadać z Dexterem. Idzie tam gdzie wie, że powinien być :)...
Dziwne, że Dexter popełnił aż tak kardynalny błąd wybierając kościół na miejsce zabicia Travisa.
Są różne 'lovestories' ;p Poza tym gazety pisały kiedyś o tym, że poza serialem Debra jest żoną Dextera. W międzyczasie zdążyli się rozwieść, ale chyba trochę przyzwyczaiłam się do motywu 'Dexter i Deb - razem'.
Nie sądzę, żeby Debra tak od razu odkochała się w Dexterze, to ważny wątek i na pewno zajmie jej to co najmniej kilka odcinków. Z całą resztą zgadzam się w 100% ;)
Przede wszystkim gratuluje Dexterowi tego ze jak gdyby nigdy nic, dzien jak co dzien, morduje sobie Travisa w kosciolku,ktory jest otwarty i kazdy moze wejsc do srodka. Wiedzac o tym co wczesniej mowila mu Debra, ze chca tam posprzątac, powinien byc bardziej rozwazny. Rozumiem, ze scenarzysci musieli tak zrobić ,zeby Debra przypalala brata na goracym uczynku, ale robia to kosztem Dextera, bo wychodzi on na totalnego głupka. Druga sprawa jest taka, ze nie bez powodu wprowadzono wątek uczuc Debry do Dextera, teraz gdy juz wie, bedzie go kryć, nie wyda go na pewno. Wlasnie zwlaszcza teraz ,gdy jest w nim zakochana i jest jej oczkiem w glowie. Kazirodztwo, nie kazirodztwo, niewazne, nie jest jej biologicznym bratem wiec jakby wątek uczuc ,mimo ze jest dziwny, z przymruzeniem oka jest dopuszczalny. Mysle ze celowym zabiegiem bylo odpakowanie paczki z ręka od Louisa przez Travisa , tutaj jest to wątek, ktory ciekawi mnie chyba bardziej niz reakcja Debry :P
I jeszcze jedno- zdanie :" I'm father, son and a serial killer." jest wg mnie najbardziej epickim zdaniem w serialu :D
uśmiałam się na zdaniu "jestem Ojcem, Synem i seryjnym mordercą", szkoda, że Debra nie zdążyła na ten tekst ^^. Po reakcji Debry, przypomniały mi się wyobrażone scenki z 2 sezonu (kiedy Dex przyznaje się do bycia Bay Harbour Butcher) i cieszę się, że Debra jedak nie postanowiła niczego spożywać podczas "odwiedzin" w Kościele, bo to byłby cliffhanger :)
no wlasnie jestem ciekawa, do ktorej reakcji wyobrazonej sobie przez Dextera w 2 sezonie bedzie podobna prawdziwa reakcja Debry:D na pewno nie zachlyśnie sie stejkiem ;)
"głupawy wątek miłości kazirodczej"
http://pl.wikipedia.org/wiki/Debra_Morgan
Polecam pierwsze zdanie "Przybrana siostra Dextera Morgana. " z biologicznego punktu widzenia są guzik a nie spokrewnieni!
Zauważcie, że już na początku sezonu Deb "dziwnie" patrzyła na Dextera. Mogło być tak, że scenarzyśći specjalnie zmienili plany, bo było po nich widać, że w rzeczywistości są parą... a owszem, Dex za często uchodzi bez szwanku w ostatnim momencie...
Przeczytaj uważnie cały temat zamiast się wymądrzać. Pisałem już wyżej, że kazirodztwo w szerszym znaczeniu to każdy związek między rodzeństwem (nawet jeżeli jedno z nich jest przysposobione) i tak jest prawie w całym cywilizowanym świecie. Debrę i Dextera łączą takie same więzy prawne jak między prawdziwym rodzeństwem (mimo braków więzów krwi). Dlatego jak najbardziej mogę używać określenia "miłość kazirodcza".
A ja jak najbardziej mogę powiedzieć, że z biologicznego punktu widzenia są guzik a nie spokrewnieni :)
Z biologicznego punktu widzenia masz rację co nie zmienia faktu, że na mnie naskoczyłeś całkowicie bezpodstawnie bo ja nie wspominałem o pokrewieństwie genetycznym.
szczerze mówiąc ja w pierwszym sezonie przez chwile się zastanawiałem, czy Deb nie mogłaby być zabójcą z samochodu- chłodni. Zwrócicie uwagę, że ojciec ich obojga postępował nieco jak "Brudny Harry" - gdy uczył Dextera kodeksu. Wówczas zakładałem, że może Debrze, podobnie jak jej bratu została zaszczepiona przez ojca chęć wymierzania sprawiedliwości na własną rękę, oczyszczania świata z szumowin, poza prawem. Wówczas, jako autorka "gry" miałaby na celu zbliżenie się do Dexa bratniej duszy i zostanie jego partnerką (jak Lumen z s5). Natomiast kiepskim rozwianiem fabularnym było wprowadzanie jako winowajcy postaci "z zewnątrz" - czy to zaginionego brata, czy dawnej ofiary itp. To rozwiazanie na zasadzie Deus ex machina. To była największa słabość I sezonu - ale jego atutem z kolei była większa liczba ciekawszych, wyraźniej naszkicowanych "projektów" Dextera.