Niepozorny mini serial, który już na starcie zasługuje na uznanie za sam fakt bycia zrealizowanym jako one-shot, tj. bez cięć, nawet tych ukrytych w CGI. Oczywiście nie przesadzajmy, że to niby jakieś wielkie arcydzieło, bo minęlibyśmy się z prawdą. Na przykład, aktorstwo wcale nie wznosi na wyżyny. Jest to tylko dosyć imponujące osiągnięcie techniczne, bo świadczy o sporym wysiłku w planowaniu choreografii, koordynacji aktorów i kamery. To w ostatecznym rozrachunku podkręciło realizm już na początku filmu wciągając widza w sam środek akcji (emocje bohaterów wydają się prawdziwsze, a to już musi rezonować z emocjami odbiorcy). To dobry przykład, jak forma i treść czasami potrafią iść z sobą w parze. Serial angażuje widza na wielu poziomach, a szczególnie rodziców traktuje naprawdę mocnym ładunkiem emocjonalnym, zmuszając do refleksji nad własnym zachowaniem, wyzwaniami wychowywania dziecka w erze Internetu i sygnałami ostrzegawczymi. Moim zdaniem brakowało takiej lekcji w mainstreamie. Może komuś uratuje życie?