Mnie czegoś brakowało, może 5-tego odcinka, może rozprawy sądowej. W ostatnim odcinku właściwie było o rodzinie i ich emocjach, sprawca odsunięty w tło.
Napisałem prawie identyczny komentarz! :) Tak czekałem na rozprawę i sie rozczarowałem, choć rozumiem intencje autora, to i tak czuję niedosyt.
Dokładnie, byłam pewna, że będzie rozprawa sądowa choćby na końcu 4 odcinka. Rozgrzebali też sprawę z tymi jego kolegami, a niewiele z tego wyszło, tylko że dał mu nóż i tyle, ale po co, czy wiedział co planuje i tak dalej - zero wyjaśnień. Ile wiedziała ta dziewczyna, co się rzuciła na tamtego i czemu akurat na niego, a nie na głównego bohatera, który już siedział. Myślałam, że będą mieć coś więcej wspólnego ze zbrodnią i że coś wyjaśnią. Ani nie wyjaśnili dokładnie przebiegu tej zbrodni. No i nie wiemy, jaką karę finalnie mu wymierzyli. Brakowało mi tęgo, mimo iż wiem, że serial skupiał się trochę na czymś innym
Zgadzam się z każdym słowem. Naprodukowali wątków, wprowadzili mnóstwo niejasności i nagle chlast, koniec filmu. A widz zostaje jak głupi z pytaniem co się właściwie stało, bo wcale nie jestem przekonana, ze to Jamie był mordercą. Zbyt wiele znaków zapytania się pojawia.
Ja czekałam na wypowiedzianą nawet w tle tę opinię psychologa. Coś jak w podcastach kryminalnych czyli …w pełni poczytalny z możliwością pokierowania swoim postępowaniem z silnie zaburzonym…
Też się rozczarowałem. Chętnie bym obejrzał jak Jamie zostaje uniewinniony. W zasadzie wystarczyłoby żeby otarł sobie czymś tył głowy bo na filmie z parkingu widać wyraźnie, że pada na plecy po tym jak dręczycielka go dwukrotnie atakuje. Nóż miał ze sobą, bo strugał sobie łódeczki z kory, gdyż w ten sposób rozładowywał stres wynikający z przemocy psychicznej jakiej doświadczał w szkole. Nie planował go użyć i nie był świadomy jego użycia bo uderzenie o asfalt go zamroczyło. Z dobrym adwokatem mógłby nawet pójść po bandzie i twierdzić, że dziewczyna od niego dostała pięścią a wykończył ją pewnie jakiś ciapek. Powinno dojść do zamieszek na tle rasowym oraz przypomnienia o gangach paków, gwałcących przez dwie dekady bezkarnie brytyjskie nastolatki. A w serialu co? Ojciec załamuje się od razu jakby był płatkiem śniegu a nie hydraulikiem, który niejedno g... w życiu widział. Do tego chłopak wrzucony do aresztu wydobywczego gdzie musi walczyć z większymi od siebie i w końcu pęka i się przyznaje. A jak powiada klasyk? "Nigdy do niczego się nie przyznawaj, złapią cię pijanego w samochodzie, to mów, że nie piłeś, znajdą ci dolary w kieszeni, to mów, że to pożyczone spodnie, a jak cię złapią na kradzieży za rękę, to mów, że to nie twoja ręka. Nigdy się nie przyznawaj." Czuwaj.
Jezu...to nie jest tani serial kryminalny.
Tu chodzi o coś innego. O to, żeby poznać różne perspektywy.
Co doprowadziło do tego, że Jamie zabił.
I co doprowadziło? Koniunkcja planet? Szczerze, historia opowiedziana w serialu nie jest nieprawdopodobna ale też nie jest to clou problemów współczesnego świata. No i fakt, nie jest to serial kryminalny, tylko propagandowa odpowiedź na skandal w wydaniu brytyjskiej Partii Pracy, która będąc u władzy torpedowała śledztwa w sprawie tysięcy gwałtów dokonywanych w ciągu dekady przez beżowe (głównie pakistańskie) gangi na białych brytyjskich dziewczętach (m. in. pod groźbą spalenia żywcem). Ale problem insta, incel, redpill i manosphere okazał się na tyle nośny, że nawet nasz rodzimy chihuahua podchwycił, że źródłem wszelkiego zła są smartfony. Sponsorem dzisiejszego odcinka Ulicy Sezamkowej jest literka K - jak kontekst.