Oglądając ten serial miałam wrażenie, że to jakby o mnie, o nas. Wyparliśmy to mocno ze społeczeństwa i romantyzujemy stare czasy szkoły i kolegów, ale tak było. To nie jest problem tylko tych czasów, poprzednich też. Bullying był od dawna, przybierał tylko różne formy. Nie było tylko Internetu, ale dzieciaki i tak pomiędzy sobą szybko przekazywały informacje. Mieliśmy szyfry. Próbowaliśmy złego. Byliśmy źli. Potrafiliśmy sobą manipulować, choć nie było neta. Był zawsze jakiś kozioł ofiarny. Nauczyciele nie interesowali się tym, co tak naprawdę się działo. Rodzice też nie. To nie jest tak, że to wina Internetu-nie.... To jest Nasza wina- nasza wspólna -Społeczeństwa. Każdej jednostki z osobna jako rodzica i wszystkich nas razem jako Wspólnota. Siadamy na wielkie maszyny z kilkutomowym przeszkoleniem, żeby zaliczyć egzaminy. Ale nie do rodzicielstwa, nieeee.. „JAKOŚ TO BĘDZIE”- słyszymy. Do Internetu siadamy tylko z „ciekawością”, a to uczy nas czego chcielibyśmy szukać i finalnie znajdujemy tam rzeczy, których nie chcielibyśmy znaleźć. Im więcej trafiamy na te złe rzeczy to po jakimś czasie podlega to w naszej głowie normalizacji. „To normalne. Każdy tak robi.” I to staje się nasze. Dziecko bez naszego przeszkolenia i bez zablokowania niektórych funkcji na tabletach i telefonach, które zostawiamy same z Internetem założy na swojej twarzy tyle dodatkowych twarzy ile zdoła znaleźć i unieść. Są dzieci, które będą próbować zakładać raz jedną twarz, raz drugą i finalnie wybiorą twoją. Dobry człowieku, dobry rodzicu. Ale są dzieci które zamienią się w takiego kameleona jak w serialu. Jak być dobrym, ale dalej po cichu czynić zło? Tak własnie działa INTERNET. Zastanawialiście się kiedyś nad tym? „Moje dziecko coś ukarało? Niemożliwe”- powiedział rodzic, który „tylko pożyczył” ręcznik z hotelu pokojowego na wieczne nieoddanie. „Moje dziecko kogoś uderzyło? Niemożliwe- powiedział rodzic, który za odmienne zdanie lub gorszy nastrój podnosi na dziecko rękę w domowym zaciszu. „Moje dziecko jest agresywne? Niemożliwe- powiedział rodzic, który przeżywa mieszankę agresji, zdenerwowania i strachu montując nową szafkę z IKEA.
W Internecie wszystko pozornie wydaje się łatwe- usuwasz komentarz i go nie ma. Gorzej jak ktoś zrobił screena. Ale prawdziwe życie to nie jest Internet, nie dasz backspace, nie usuniesz tego. Każdy twój czyn i każde zdanie które wypowiadasz ma wpływ na drugiego człowieka i możemy się zapierać, że tego nie powiedzieliśmy lub tego nie zrobiliśmy, ale to już padło i zostawiło ślad na zawsze. Podoba mi się też pokazana w tym filmie trauma wielopokoleniowa i materializm dzisiejszych czasów- rodzice gonią za firmami, domami, wielkimi samochodami – „ starają się- dla dzieci!” Ale czy aby na pewno? Dzieci są jak wielkie filtry- przepuszczają przez nie wszystko co robisz, co mówisz i jaki jesteś. Możesz ubierać gówno w ładny papierek Rodzicu, ale to dalej gówno. Dla mnie skrajnie nieodpowiadanym jest myślenie, że dziecko nie widzi. WIDZI. I zdajcie sobie w końcu sprawę, że dzieci wiszą nawet więcej niż WY. I porozmawiajcie z nimi o tym, bo możecie się mocno zdziwić jak wasze dzieci potrafią w życie. :)
Internet ma znaczenie, dzieci gnębione w czasach sprzed internetu po wyjściu ze szkoły miały spokój, w dobie mediów społecznościowych lincz trwa 24/7 i nie ma przed nim ucieczki, zmiana szkoły czy zmiana miasta może poprawić sytuację, ale niekoniecznie na długo, bo jak sprawa się rozniesie to wszystko zaczyna się od początku.
*i nie dość, że jest możliwość pastwić się nad kimś nie tylko podczas zajęć to na takim insta wszystko może zobaczyć, polubić każdy. Cała szkoła, miasto i nie tylko. Dlatego jeśli ktoś myśli, że kiedyś nastolatek gnębiony przez 30 osób miał tak samo jak gnębiony przez całą społeczność... To gratuluję.