Biały chłopak już w pierwszych scenach jest nazwany "incelem" i pokazane są jego negatywne komentarze na insta pod adresem kobiet. Czy ten chłopak może być winny? Łudziłem się naiwnie, że tym razem Netflix mnie zaskoczy. Oczywiście się myliłem. Jak po sznurku scenariusz, który opiera się o z mityzowane elementy. Co ciekawe w wydarzeniu, które często jest przypisywane jako inspiracja do filmu to chłopak zabił, bo słyszał "głosy". Oczywiście tu masa błędów np. mowa o redpillu, gdzie przypisuje się temu pojęciu brak seksu i wrogość do kobiet. W rzeczywistości to był film feministki o prawach mężczyzn, gdzie nie ma nic o seksie. Ale 13-latka prawa do opieki nad dziećmi nie mogą interesować, więc przyklejona łatka związana z seksem. Takich błędów jest więcej np. w ostatnim odcinku sugestia, że wybuchowość chłopaków to przyczynna zła (tak jakby wybuchowość była cechą jednej płci i zawsze kończyła się złem). Gdyby ten film na końcu zaskoczył finałem byłby dobry. A tak kolejna papka ideologiczna. Szkoda, zmarnowany potencjał.
Z plusów? Świetne ujęcia, mega zagrana rola ojca i matki, pokazanie dramatu rodziców, problemu brytyjskiej szkoły z wychowaniem.