...niczego nie wyjaśni? Ani co tak naprawdę się wydarzyło, ani jakie były motywy młodego, ani jakie były prawdziwe relacje między nim a ofiarą. Pierwsze dwa odcinki obejrzałem z zaintersowaniem, bo myślałem że dowiem się czegoś więcej. Że gdzieś nas ta historia zaprowadzi. W połowie trzeciego odcinka zacząłem orientować się że rozmowa z psychologiem nie odpowie na żadne moje pytania odnośnie psychiki sprawcy, nie zdradzi nam dlaczego zrobił to co zrobił. Historia morderstwa była tylko pretekstem do ukazania psychicznych zmagań bohaterów, w obliczu trudnej sytuacji.
Obejrzyj 3 odcinek jeszcze raz, bo właśnie tam jest wszystko wyjaśnione. Pozostałe odcinki to tylko taki mdły i zbędny dodatek, niewiele wnoszący do całości.
Co za bzdury piszesz. Kazdy odcinek wnosi coś nowego a sprawa zabojstwa dziewczynki jest tylko finałem tego co sie dzialo w domu, w szkole i w glowie tego dzieciaka
Odpowiedź dostałeś głównie w 3. odcinku. Dzieciak był socjopatą, któremu narastała wściekłość na to jak go traktowano - jako brzydkiego dzieciaka, którym można pomiatać (pluć na niego chociażby). Dowiadujemy się też o napadach złości ojca, a w 4. odcinku ojciec mówił o napadach dziadka dzieciaka (które miało pokrycie w ciągłym biciu swojego syna), więc sporo miało do powiedzenia dziedziczenie, a zazwyczaj dziedziczymy po drugim pokoleniu.
Niezłe te napady złości ojca. Raz czy dwa na kilkanaście lat i to w dodatku bez krzywdzenia drugiej osoby. Jak tak będziemy patrzeć to nie trzeba już szukać motywu napadów/mordestw. Każdy taki przypadek można podpiąć pod napad złości rodzica, bo większości ludziom taki napad złości się kiedyś w życiu przytrafia. Nie bez powodu ten nastolatek kazał zejść z ojca, bo to nie to było przyczyną. Powodem był brak prawidłowego męskiego wzorca poprzez słaby kontakt z synem. To dziedziczenie po drugim pokoleniu to już chyba żart był, a nie poważny komentarz.
To jest napad, o którym powiedział dzieciak ;) Sądząc jak bronił go przy pytaniach z psycholog, aby nie drążyła tematu ojca, śmiem twierdzić, że nie jedyny. W 4. był kolejny wybuch niekontrolowanej złości.
Dziedziczenie to chyba podstawowa wiedza z biologii. Dostajemy coś z genomu matki i ojca. A ojciec i matka skąd niby mają swoje cechy? Od ich rodziców, dlatego też dziedziczymy od swoich dziadków. Zapytaj biologa, albo psychiatry jaki wpływ mają geny na to jakimi jesteśmy ludźmi, może wiedza nie będzie dla Ciebie wtedy żartem. ;) Niektóre geny kodują enzymy, które mają istotną rolę w kontrolowaniu np. dopaminy czy serotoniny w mózgu. Z reguły jeżeli jest czegoś za dużo (ale i za mało) to odstaje się od normy, stąd np. problemy psychiczne, w postaci np. psychozy czy choroby genetyczne.
Chyba biologa piszącego artykuły na ten dokładnie temat, bo biologiem to ja nawet siebie mogę nazwać, z racji jaki kierunek ukończyłem, ale nie o tym. Zdolność do agresji ma każdy z nas i prawie każdemu się to w życiu przytrafia. Jeśli ojcowi zdarzyło się to raz czy dwa przez całe życie nastolatka i raz, gdy rzucił rowerem osoby, która namalowała określenie pedo na jego vanie to czy możemy powiedzieć, że ktoś ma regularne napady złości - nie. Czy możemy powiedzieć, że nastolatek wziął to od ojca. No możemy, ale wtedy każde złe zachowanie dziecka możemy zrzucić na takie samo zachowanie, które kiedyś się przytrafiło jakiemuś rodzicowi. Co innego, gdy coś jest regularne np. znęcanie się rodzica, wtedy możemy z dużym prawdopodobieństwiem określić, że zachowanie nastolatka bierze się od rodzica. A to z dziedziczeniem to przecież wszyscy naukowcy trąbią, że dziedziczenie tak nie wygląda! Nawet Dawid Myśliwiec wydał na ten temat książkę. Nie można określić dokładnych genów, które odpowiadają za daną cechę. Jest to możliwe tylko w jakichś uproszczonych przypadkach, swoją drogą groch Mendla nieźle namieszał. Fakt, naukowcy ciągle szukają zależności ekspresji genów, gospodarki hormonalnej na pojawianie się danych chorób np. depresji, ale to wciąż nie jest taka prosta zależność i sprawdza się dla wybranych chorób. Ty serio uważasz, że dziedziczenie po drugim pokoleniu jest tutaj przyczyną. Jest coś takiego jak kwestia środowiskowa. Kiedyś było przyzwolenie, ba nawet wskazane było bić dzieci w celach wychowawczych. W takim wypadku każde agresywne zachowania dzisiejeszego dziecka można podpiąć pod drugie pokolenie, które znęcało się fizycznie nad ich rodzicami.
Był jaki był, w skutek tego jak traktowało go społeczeństwo, w jaki sposób ojciec go wychował - wstydził się za jego niepowodzenia, co prawdopodobnie stworzyło w takim dziecku błędne przekonanie o byciu niewystarczającym i pozbawiło go ochrony w postaci pewności siebie i przekonaniu, że jest miejsce gdzie mógłby być całkowicie akceptowany. Widać to doskonale w spotkaniu u psycholog i patologicznej chęci zyskania akceptacji i aprobaty (pytania do psycholog czy go lubi, etc.)
W samej zaś szkole problemem były oczywiście wyzwiska i poniżanie, co często ma w takich placówkach miejsce. Czasem niektóre osoby są chronicznie nękane i często te osoby nie są w stanie znaleźć wyjścia z tej sytuacji inne niż agresja.
Z serialu wiemy tak naprawdę szczątki tego co chłopak mógł doświadczyć, a przynajmniej główną przyczynę afektu. Nie wiemy zaś co dokładnie doprowadziło go do takiego stanu psychicznego, ale nie można powiedzieć, że jest to całkowicie wina genetyki. Możliwe, że jest częściowo, ale głównym wyzwalaczem zawsze będzie środowisko, dlatego hipotetyczne skłonności do agresji nie zawsze muszą prowadzić do morderstwa.
I nie zgadzam się co do tego, że byłby socjopatą czy psychopatą. Tutaj ewidentnie mamy do czynienia z niestabilnością emocjonalną, i agresją, co nie znaczy, że dziecko nie było w stanie się liczyć z uczuciami innych. Było, do momentu kiedy nie zdarzyły się sytuacje wyprowadzające go z równowagi.