Oczywiście jak to na Netflixie, musiało być szczucie na białych mężczyzn. Oryginalny morderca był czarny, a w serialiku tym oczywiście jest biały. I oczywiście do mordu popchnęła " toksyczna męskość", czymkowiek to jest/
Jako typowy prawak musiałeś łyknąć z łatwością fejka o czarnym sprawcy. Debilami najłatwiej manipulować. Najzabawniejsze, że u prawaków jak widać jest ich od groma.
Czytałem wypowiedzi twórców i oni się wzorowali na zbiorze różnych historii o młodocianych mordercach. Wielu może nie wie ale oglądając ten serial odniosłem wrażenie że był inspirowany powieścią Williama Landay a na podstawie tej właśnie powieści stworzono w 2020 roku serial pt. „W obronie syna” Takich historyjek jest od groma, tym bardziej nie rozumiem dlaczego większość idzie w kierunku, że to prawdziwa historia w której to czarny był prawdziwym mordercą.