Rewelacyjny odcinek, mało ekscytujące zakończenie, ale lubię tak napisane odcinki. Ciągła,
trzymająca w napięciu fabuła, a pod koniec lekkie wibbly-woobly.
Pomijając fakt, że Jonathan Bailey był bardzo, erm...przyjemny wizualnie, to to po prostu świetny odcinek z genialnie rozpisanym Doctorem.
Rewelacja. Trzyma w napięciu od poczatku do konca i jak zwykle - bawi. I coraz śmielej stwierdzam, że wolę relacje Clary z 12, niż z 11 :)
To po prostu Jenna Coleman ma lepszą chemię z Peterem Capaldim aniżeli z Mattem Smithem :) A odcinek super, 8 sezon na razie rządzi.
Świetny odcinek, sezon jak na razie trzyma bardzo wysoki poziom. Capaldi jest świetny i ma takie szczęście, że piszą mu naprawdę dobre epizody. Coś czuję, że 'Caretaker' również będzie świetny :D
Ja na razie według mnie najlepszy odcinek 8 sezonu. Mój ulubiony. Świetny odcinek. Świetnie rozpisany Doctor. Clara nawet nie irytowała w tym odcinku :) Do efektów się przyczepię, średnie były, a robienie z głowy zupy też było nieco głupie. Niemniej odcinek świetny, gang nawet fajny, scenariusz niezły. Zabrakło mi tylko Missy :( Aczkolwiek one - linery Doctora są fantastyczne, banan mi się pojawił na twarzy, gdy Doctor powiedział 'szalik, muszka' :) Podsumowując 9/10.
Capaldi w szybkim tempie awansuje na mojego ulubionego doktora. Rewelacyjny odcinek.
Zakończenie to mrugnięcie oka do widza ->Hide 7 sezon. Tutaj przypomina mi się od razu hasło z The day of the Doctor, to ten sam śrubokręt (oprogramowanie) tylko różne obudowy. Przypuszczam, że w równej mierze tyczyło się to śrubokrętu jak i doktora.
To, że doktor nie przejmuje się "śmiercią" towarzyszy i idzie dalej, znów przypomina mi ile razy River strofowała doktora, żeby nie był taki emocjonalny. Choćby Silence in the Library, żeby się skupił i ratował pozostałą piątkę, bo czas na smutek będzie później.
Dla mnie konstrukcja psychologiczna 12, to skutek wszystkiego tego co przeżył. Logiczny, zdystansowany i przeciwny przytulaniu.
Za każdym razem jak go ktoś przytuli wygląda na zaskoczonego i niepewnego, jak by przez te setki lat na Trenzalore zapomniał jak to się w ogóle robi i po co. No i im bardziej angażujesz się emocjonalnie tym bardziej boli kiedy kogoś tracisz (sto lat żałoby po Pondach).
Podoba mi się, że ten doktor wydaje się być odzwierciedleniem tej kwestii przewijającej się przez poprzednie sezony - stracił tak wiele i tak wielu.
Zastanawiam się czy wykorzysta on swoją obcesową, chłodną osobowość by odepchnąć od siebie Clare, zanim ona zginie przez niego.
W każdym bądź razie Caretaker zapowiada się na zabawny odcinek i jeszcze tylko (AŻ!!!) tydzień niecierpliwego oczekiwania.
Super odcinek, jak dla mnie póki co najlepszy w tym sezonie!
Uwielbiam takie nieprzekombinowane epizody, od początku do końca jeden temat, bez rozdrabniania i niepotrzebnego komplikowania fabuły. Taki trochę w starym stylu, ale mówiąc stary mam na myśli czasy 10tego Doktora. Jakoś tak mi się kojarzy, że za jego "kadencji" jasnych odcinków, dotyczących jednego wątku było najwięcej. To jest dla mnie kwintesencja Doctora Who, co trochę coś nowego i dużo kosmitów, opowiadanie długich historii mnie niestety już tak nie rusza :D
Klimat odcinka był niesamowity, bardzo trzymał w napięciu i porównałbym go do miksu filmów serii Ocean's, Angielskiej Roboty i Silent Hilla :D Motyw z kompletowaniem załogi do napadu, sposób w jaki to obmyślili i w jaki to wykonali. Nie było jakiś wątpliwości i mazgajenia w stylu "och co teraz?! Umrzemy?!". Było konkretnie i szli tam jak zawodowcy, stąd porównanie do tych kilku filmów o spektakularnych napadach na bank :D Silent Hill mi się nasunął przez tego potwora co zmieniał mózgi w zupę. Jeszcze dali mu takie gustowne wdzianko, z wyglądu też za przyjemny nie był. Moment gdy szukał ich po korytarzach przed skarbcem najlepszy, to czerwone światło idealnie tam dodawało klimatu. Potem jeszcze reakcje Doktora w prywatnej skrytce genialne, urzekł mnie tam, "szalik, muszka!" albo najpierw do wszystkich "cicho! cicho! cicho!" a potem zaraz "no odcisz się!" :D
Jaram się jak nie wiem bo i Capaldi i Jenna byli super, ci chwilowi towarzysze też fajnie dobrani. Po raz pierwszy w tym sezonie nie mam zarzutów, oby tak dalej! :D
Poprzednie odcinki były w porządku (według mnie), po tym nie spodziewałam się niczego specjalnego...A tu takie zaskoczenie! Świetny epizod, trzymający napięci, zakręcony, ale jak słusznie zauważyliście - jednowątkowy. Towarzysze, Not-dead team bardzo fajnie napisani. Capaldi jak zawsze świetny. W Dwunastym najlepsze dla mnie jest to, że tak bardzo różni się od swoich dwóch poprzedników, a zbliża się charakterowo do mojego ukochanego Dziewiątego. Oby tak dalej!
A scena w której Kasjer próbuje ich wyczuć umysłowo idąc przez korytarz - cudowna! (zgadzam się z przedmówcą)
Nie mogę się doczekać Caretaker...takie drugie School Reunion?
Odcinek świetny, szczególnie scena pożegnania, ale czy tylko ja od początku wiedziałem że Architektem jest Doctor?
Mówiąc szczerze ja na początku podejrzewałem Karabraxos, jako zabawę, czy test dla własnych służb :P Silly ;p
Tylko nie rozumiem, w jaki sposób uratowanie ostatnich dwóch osobników danej rasy, ratuje od wyginięcia całą rasę? :P
Moooże, szkoda, że nic o tym nie wspomnieli. Nie żeby to było jakoś bardzo istotne, ale fajnie by było wiedzieć.
Jeśli ta rasa zajęła szczególne miejsce w sercu Moffata to na pewno dowiemy się wszystkiego. Tak jak to było z Aniołami, gdzie w co drugim odcinku byli (wiem, że nie byli) ;p
Bardzo prawdopodobne, nie mam nic przeciwko ;p Z kolei Anioły to chętnie bym jeszcze raz ujrzał, w innym settingu :D Nigdy mi się nie znudzą :P
spoko odcinek. tylko jak oni sie wszyscy wydostali z banku skoro zostaly im tylko 4 strzykawki pozwalajace na teleportacje?
Teleport prowadził do stacji, gdzie był Tardis, więc wystarczyłaby tylko 1 strzykawka dla Doctora - a reszta spokojnie czekała podwózkę.
tez prawda. dla mnie troche niedociagniecie to jest ze nie pokazali jak wydostali sie wszyscy z banku
A ja mam pytanie odnośnie robaka i utraty pamięci. Ktoś pamieta gdzie wcześniej pojawił się taki motyw? Bo nie mogę sobie przypomnieć czy było to w Doctorze Who, jakiś filmie czy książce. A nie daje mi to spokoju. :)
wydostali się, bo mieli te strzykawki teleportujące na statek poza zasięgiem burzy. A one nie miały już ograniczenia (przynajmniej takiego jak TARDIS).
wiem ze mieli te strzykawki. chodzi o to ze zostaly im 4 strzykawki z 6 bo 2 zuzyli wczesniej ta kobieta co sie zmieniala i czlowiek-polrobot
może ze statku je wzięli - 4 na podróż w obie strony? może umieli się nimi posługiwać, żeby wrócić w to samo miejsce, w którym "zginęli"? za mało wiemy o tej technologii aby spekulować w sumie.
Ja pierwsze pomyślałam, że Architekt to inny Władca Czasu, a ostatnim 'skarbem' Doktora i Clary będzie jakaś wskazówka dotycząca odnalezienia Gallifrey..
Świetny odcinek :). Chociaż nie wbił mnie tak w fotel jak "Listen" to i tak był bardzo ciekawy i oglądałam z wypiekami na twarzy :). Bardzo mi się podobało zakończenie, choć już od połowy odcinka zaczęłam podejrzewać, że to Doktor jest Architektem. Potem zaczęłam się jeszcze zastanawiać, czy to może nie ta babka, ale okazało się że pierwsza myśl najlepsza :P. I, o dziwo, to już 3 odcinek z kolei w którym Clara mi w ogóle nie przeszkadza :)
Potwór był rewelacyjny i to podobieństwo do odcinka Hide genialne. Podobała mi się planeta bogaczy szkoda że o to trochę nie zahaczyli, najbogatsi i wpływowi vs Doctor (chociaż tekst o walizce i bogactwach fenomenalny). Motyw klonów też udany, ciekawe czy kiedyś postać tej kobiety prezesa banku wróci, oby. Oprócz takich detali jak wspomnienie szala czy muszki rozbawiła mnie kwestia że Doktor wystylizował się na magika, bo rzeczywiście jak były pierwsze zdjęcia Doktora przed sezonem to nic tylko skojarzenie magika miałem cały czas w głowie. Na koniec urocza postać Psi.
I mam pytanie ponoć Doktor miał zabić kogoś w tym odcinku wg przecieków i spekulacji a nic takiego nie było, zrezygnowano z tego pomysłu czy co?
A mnie najbardziej spodobała się muzyka, którą można było usłyszeć podczas zapowiedzi następnego odcinka. Pisałam gdzies wcześniej, że tęsknię za muzyką z czasów Jedenastki, a tu proszę :D
Też mam nadzieję, że ta muzyka będzie w następnym odcinku :D (pisząc teraz nie mam jeszcze obejrzanego Caretakera - nastąpi to dopiero jutro przez pewne opóźnienie wynikające z sił wyższych niestety, dlatego wybacz jeśli piszę o czymś co może być dla Ciebie już jasne ;) ) Aczkolwiek wolałbym, żeby powstało coś równie chwytliwego dla Dwunastego, bo mimo wszystko - Doktor jest inny, to i muzyka powinna być inna - bez starych rzeczy, chyba że jakichś scenach nawiązujących do wcześniejszych Doktorów.
Na początek chciałbym zwrócić uwagę, że przemyślenia i resztę piszę z perspektywy osoby, która nie oglądała następnego odcinka jeszcze (siły wyższe się na to złożyły), więc jeśli coś zostało wyjaśnione później to wybaczcie. Na początek standardowo już plusy i minusy odcinka:
+ Uśmiech Dwunastego/Capaldiego :D Jedyne co mogłoby psuć efekt, to to energiczne tańczenie w finale rodem z Jednenastego, ale przymknę na to oko – podobało mi się :D
+ Prawidłowo dostosowany do tematu odcinek – szybka akcja i zero zbędnych scen.
+ Znowu nawiązania, zwłaszcza do Hide (o ile to było nawiązanie a nie przerobienie tego samego motywu raz jeszcze z braku pomysłu).
+ Potwór odcinka. Świetny pomysł na Kasjera. Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze się pojawił.
+ Bardzo dobry początek. Sprawia, że aż chce się oglądać dalej.
+/- Niestety zakończenie gorsze – dość przewidywalne. Ja akurat obstawiałem przez większość czasu, że Architektem jest Kasjer lub że to on
dzwonił, czyli prawidłowo wyczuwałem że wokół niego wszystko się zakręci.
+/- Nie wiem czy to dobrze, czy to źle, że właściwie każdą z głównych i drugoplanowych postaci w tym odcinku w większym stopniu niż zazwyczaj polubiłem. A że uważam za stosowne o tym wspomnieć, zaliczę to do neutralnych cech odcinka.
+/- Timey-wimey. Ok, lubię tego typu rozwiązania. Ale nie mogą one się tak często w jednym sezonie powtarzać. Dopiero co w poprzednim odcinku dostaliśmy zapętlenie się wokół strachów Doktora. W tym odcinku znowu mamy wydarzenia, które zapętlają się w nieskończoność – ile można? Następny odcinek na szczęście nie zapowiada się na powielający ten pomysł.
- „Everybody lives” nie spodobało mi się, zwłaszcza w kontekście zachowania Doktora kiedy widzieli ofiarę Kasjera. Dwunasty od razu spisał go na straty, mimo że wcale nie musiał on mieć złych pobudek, tak jak nie mieli ich Doktor i ekipa.
Moje przemyślenia:
Szkoda, że i tym razem nie pojawiła się Missy. Po zobaczeniu zapowiedzi tego odcinka myślałem, że Madame Karabraxos to Missy, ale nie sądzę – zwłaszcza, że dwie różne aktorki obie postacie grają (aczkolwiek nie zdziwiłbym się, gdyby to jednak ostatecznie Karabraxos była. Widzieliśmy ją umierającą. Była związana w jakiś sposób z Doktorem. Może dlatego trafiła do Nieba. Madame jest w sumie podobne do Missy, Karabraxos mogłaby zmienić imię. Miss Delphox – tytuł klona też kojarzy się – Missy może być zdrobnieniem. Nawet fryzura Delphox jest podobna do tej, którą miała Missy w „Deep Breath” (nie pamiętam czy w odcinku z Dalekiem też ją miała czy też nie – i nie chce mi się tego sprawdzać). Dlaczego, to jeszcze mogłoby się dopiero okazać). Po raz kolejny mieliśmy motyw Doktora przeglądającemu się w przeciwniku jak w lustrze (w sumie to w „Listen” nawet w trzech lustrach Doktor się przeglądał jak o tym teraz pomyśleć :D), przy czym tym razem nie był to potwór odcinka, a Madame Karabraxos - tak jak Doktor nie ufa samej sobie. Tak jak Doktor jeśli część samej siebie się jej nie podoba – zabija ją (Dwunasty zrobił to z radosnym mimo wszystko podejściem do wszystkiego Jedenastki. No i generalnie już nie stara się uratować absolutnie każdego, jak to kiedyś robił.) Wreszcie, tak jak Doktor, pod sam koniec życia naprawia coś ze swoich grzechów, oczywiście coś co da się naprawić. Mam nadzieję, że jeszcze ją zobaczymy kiedyś – w końcu to ona najprawdopodobniej dała numer Clarze. Choć w sumie nie musiała. Nie wiemy ile razy zadzwoniła do Doktora. Może to był jeden jedyny raz. Ale jeśli to ona była kobietą z kiosku i to ona zamieściła ogłoszenie z „Deep Breath” to moim zdaniem jeszcze powinniśmy ją zobaczyć. Bo niby skąd i dlaczego miała tymi wydarzeniami tak sterować? Doktor przecież jej tego nie powiedział, przynajmniej dla Doktora – jeszcze nie. Postać ma potencjał, ale jak wspomniałem – Moffat może zdecydować się zupełnie kogoś innego wprowadzić na to miejsce. Może to być chociażby Missy, ale zobaczymy. Na razie – who cares? Czas na Doktora w roli „Caretakera” :D – zapowiada się bardzo miodnie, całkiem możliwe że po tym odcinku będę mógł już powiedzieć, że Dwunasty to „mój Doktor”. Taki moment niewątpliwie nadchodzi – czuję to. Jutro obejrzę, to się przekonam czy to już :)
Dodam jeszcze, że odcinek należy wg mnie do trójki najlepszych odcinków sezonu (na 3 miejscu jest) i ma ode mnie spokojne 8/10.
Naprawdę bardzo dobry odcinek. Świetna intryga. Oczywiście gdzieś tak po 30 minutach kapnąłem się, że Architekt to Doctor. Jednak końcówka mnie lekko zaskoczyła. Nie był to odcinek nadzwyczajny, ale też nie było mieszania w Universum ( jak w Listen ) więc takie 7.5 do 8.
Mój ranking aktualizacja :D :
1. Listen
2. Into the Dalek
3. Time Heist
4. The Robots of Sherwood
5. Deep Breath