Ja nie wiem czy tych panów da się rzetelnie porównać. Każdy z nich pochodzi z innej epoki (Baker - klasyczna era, Tennant - nowa era). Ja Tennanta również polubiłam po 2 odcinkach. Natomiast im dłużej obcuje z DW tym bardziej zdaje sobie sprawę, że nie tylko istnieje Tennant i Baker, ale również 9 pozostałych doctorów. Każdy z nich jest inny, każdy z nich ma coś innego w sobie za co się go po prostu zaczyna kochać :). Trochę miałam problem ze Smithem bo moim zdaniem Moffat za bardzo go przemoffacał ale od 8 serii kocham go jak pozostałych.

Reasumując. Wybór pomiędzy dwoma najsłynniejszymi panami doctorami jest krzywdzący. Osobiście uwielbiam Doctora Ecclestona i żałuję, że miał tylko jedną serię i to tą najbardziej kiczowatą z nowych.

Jeśli miałabym wybierać tylko pomiędzy tymi, które zaproponowałeś wybrałabym Tennanta bo bliższe mi są nowe serie i lubię "ludzkiego" Doctora. No i jest sexi :P.

"ale od 8 serii kocham go jak pozostałych" Przecież 8 serii jeszcze nie ma, poza tym ona ma być z 12 doktorem, a nie z Mattem.

od 7. Ja już żyję przyszłym sezonem :).

Doktor Toma Bakera jest epicki szczególnie, gdy udaje półgłówka coby kogoś zmylić - jeden z wrogów skomentował to tymi słowy: "Nikt nie jest aż takim głupcem, jakiego on udaje" :) No i oczywiście częstowanie wszystkich żelkami rozwala system.

Gdybym miał wybierać pomiędzy tymi dwoma to zdecydowanie Tom Baker.

Moim zdaniem Tennant jest troche przereklamowany, jasne, jest swietny i umiescilbym go na liscie moich ulubionych wcielen.
Ale 3 moich ulubionych Doctorow to 4, 6 i 3, wiec Baker jest lepszy.

Dla mnie przereklamowany jest 11. Po tym, co czytałam przed 5 serią, spodziewałam się fajerwerków, elokwentnego, błyskotliwego, rozbrajającego non stop ratującego ludzkość w najbardziej przebiegły sposób Doctora, który rozwali mnie na łopatki i za każdym razem moje serce będzie bić mocniej na jego widok.

Owszem Matt jest ok i nic do jego Doctora nie mam ale... przez 5 i 6 sezon swata lub ratuje Amy i Rorego lub przekomarza się z River. Amy i Rory umierają z 5 razy, no ile jeszcze można? A gdzie ratowanie Ziemi? Gdzie zwiedzanie statków kosmicznych, planet, Ziemi w innym czasie? Widoki, panoramy, gdzie towarzysze wyciągający Doctora z opresji a nie on ratujący ich? Gdzie Doctor z śrubokrętem przeciw całym armiom? Cofnijmy czas, napiszmy go od nowa, zróbmy paradoks tralatrolololo nic się nie stanie. Tyle o przereklamowaniu postaci Doctora. Szkoda Matta, bo był świetny ale miał małe pole do popisu.

A David sam pociągną parę odcinków, których nie dało by się oglądać, gdyby nie on.

Oglądałam parę odcinków z Tomem i był świetny, u mnie na równi z Davidem, chociaż ciężko ich porównywać, każdy był inny. To jak porównywać gruszkę i jabłko - nie da się.

Poza tym napisałeś, jak by to, że 3 twoich ulubionych Doctorów to 4,6 i 3 przesądzało to, że Becker jest lepszy. Sorry, ale lepszy wg Ciebie chyba.
Wogóle głupim jest szeregowanie Doctorów, każdy był inny i każdy coś wniósł. Bez każdego serial byłby uboższy. Jednych się lepiej ogląda innych gorzej i tyle. Jedni mieli lepsze scenariusze inni gorsze. Dyskutować który jest lepszy to jak kłócić się o wyższości Bożego Narodzenia nad Wielkanocą. Bezsens.

Tez uwazam ze wszyscy sa rowni, ze nie ma najgorszego ani najgorszego Doctora.
Ja uwielbiam Matta glownie za to ze przypomina mi mnie :P

to ma sens,
ja najbardziej przypominam... Donę

Cóż, kiedy myślę "Doctor" widzę Johna Pertwee ;)
Naczytałam się o Bakerze za dużo: oczekiwałam czegoś naprawdę niesamowitego... Rzeczywiście, teksty Czwartego są powalające.... I właściwie tyle. Nie znaczy to, że nie lubię historii z udziałem Bakera, bo są takie, które uwielbiam (np. "Logopolis", które widziałam więcej razy niż jakikolwiek odcinek z nowych serii).
Albo za bardzo kocham Trzeciego ;)
O Davidzie nie będę pisać za dużo, bo to mój pierwszy Doctor i uważam, że on, Jedensty i Trzeci.... no, jeszcze Drugi i Szósty.... I jeszcze... Dobra, bo wymienię wszystkich ;/

Powiem tak, Trzeci, Siodmy i Szosty to moje ulubione inkarnacje Doctora.
Ci z nowej serii, hm nie sa moim zdaniem za Doctorowi, i ja tez jak mysle "Doctor" to widze Pertwee (Rowniez McCoya i Hartnella)

Do McCoya jeszcze nie doszłam ;) muszę w końcu zobaczyć jakiś odcinek z jego ery...

Nie zraz sie sezonem 24, jest okej, ale potem sa takie odcinki jak Remembrance of the Daleks, Battlefield, Curse of Fenric czy Survival (ostatni odcinek klasycznej serii).
Wogole sezony 25 i 26 (na ironie dwa ostatnie klasycznej serii) sa swietne.

Właśnie nie mogę się doczekać Battlefield :) Curse of Fenric tym bardziej.
Dzięki, postaram się 'przetrzymać' ten 24.

Gdybym miała wybierać, wybrałabym Bakera ;). Jest dużo bardziej szalony niż Tennant i do tego nieprzewidywalny. Jak się uśmiecha to wygląda jak szalony psychopata i za to go kocham :). Ale moim ulubionym Doktorem jest i chyba na zawsze pozostanie Matt, choć prawie dogania go Davison. Nie wiem czemu, ale ci najmłodsi najbardziej przypadają mi do gustu :P.

Najlepsi byli moim zdaniem trzeci, dziewiąty i siódmy doktor (7 to w zasadzie był profesor, jeśli wiecie o co chodzi).
Pomiędzy 10 a 4, wolę ZDECYDOWANIE 4.