PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=199691}

Doktor Who

Doctor Who
2005 - 2022
8,1 33 tys. ocen
8,1 10 1 32948
8,3 14 krytyków
Doktor Who
powrót do forum serialu Doktor Who

Rose - dresiara, Martha - sztywniara, Donna - głupia, a Amy was wkurza bo jest gorsza od
wszystkich trzech razem wziętych - czego wy chcecie od tych dziewczyn? Przecież wszystkie
były fajne, no może poza Marthą która była najmniej fajna...

medithanera

Ja bardzo lubię trzy pierwsze towarzyszki, Donnę i Rose najbardziej, ale lubiłam też Marthę i było mi bardzo żal, kiedy odchodziły.
Za to Amy poprostu nie mogę znieść (na szczęście jest Rory, którego lubię, choć jeden fajny towarzysz).Jak dla mnie Amy nie ma osobowości - jest z założenia idealna - mądra, dobra, ładna, odważna, a tak naprawde dla mnie jedynie irytująca.Typowy przykład Mary Sue.Nie ma w niej nic, za co można byłoby polubić postać czu przywiązać się do niej.Może to trochę zasługa średniej gry Karen Gillan, ale pierwszy raz mam nadzieję, że towarzyszka zniknie jak najszybciej.
Jedyna dobra rzecz, która mogę o niej powiedzieć - wersja małej Amy z dzieciństwa była całkiem sympatyczna i urocza.Szkoda, że straciła to jako dorosła.

ocenił(a) serial na 10
_malena_

Ja mam nadzieję, że nie zniknie, bo wtedy moc przerobowa Doktora strasznie by wzrosła.
Chociaż nie powiem, że nie zaczęłabym oglądać odcinków po 10 zamiast 5 razy gdyby odstawił Amy żeby zrobiła sobie mnóstwo bardzo rudych dzieci z Van Goghiem i wrócił po Madame de Pompadour :)

medithanera

Marthy nie trawiłam, ale po poznaniu Amy zaczęłam ją kochać... niech w końcu ktoś zabije rudą i Doctora przy okazji

bask_a

No ja Was proszę - Amy to wg. Was Mary-Sue? Nie jest znowu taka idealna - lekkomyślna, postrzelona, itp. A czy taka dobra, to też bym nie powiedział - miała zamiar puścić w trąbę bidnego Rory'ego dla Doktora :)

ocenił(a) serial na 10
Domin_X

Nie puścić w trąbę tylko złapać dwie sroki za ogon - to nie to samo.

medithanera

Chciała puścić w trąbę - tylko Doktor na to nie pozwolił, i ściągnął Rory'ego na "pokład" Tardisa.

Domin_X

mnie też Amy irytutuje. W sumie wg mnie najlepsza była Martha. Donna i Rose też były dobre a przynajmniej lepsze od Amy. Głupio też, że scenarzysta się zmienił, bo seria 5 i pewnie 6 są jakby oderwane od poprzednich (nie ma starych przyjaciół), a tamto mi się podobało :/

Margarine_MD

zgadzam się z Tobą, również uważam że seria 5 i nowy Doctor są jakby z "innej bajki", jakby Doctor 11 nie był kolejnym wcieleniem tylko kimś zupełnie nowym, obcym, "na zastępstwo", nie było widać żadnych powiązań z poprzednim życiem, tak jak to było w przypadku 9 i 10, nie chodzi mi o to, że towarzysze 10 powinni byli się pojawić w serii 5 tylko, żeby było jakoś napomknięte o nich jakieś wspomnienia, chwila zadumy cośkolwiek. zeby było zaznaczone, że pamięta. A 11 się zachowywał jakby nic się nie wydarzyło ważnego, jakby poprzedni Doctor nie istniał. bardzo mnie to wkurzało.

bask_a

Dokładnie- przecież 9 i 10 mieli swoich przyjaciół,i znając Doctora, chociaż napomknąłby o swoich przyjaciołach, z którymi był przecież bardzo związany(Martha, Donna czy Captain Jack) czy o Rose, którą według mnie naprawdę kochał. 5 i 6 seria wydają się kompletnie oderwane od pierwszych czterech. I to niekoniecznie na plus, szczególnie jeśli chodzi o Amy.

bask_a

Były powiązania, były.
1) Pierwszy odcinek serii piątej - gdy Doktor mówił tym, którzy przylecieli po Więźnia Zero o kosmitach, którzy atakowali już kiedyś Ziemię - zapytał na końcu "Jak myślicie - co się z nimi stało? Ta planeta ma obrońcę" - czy jakoś podobnie. Po tym tekście pojawiły się podobizny wszystkich poprzednich Doktorów.
2) W odcinku z Dalekami w czasach drugiej wojny światowej - Doktor przypomina Amy o inwazji Daleków na Ziemię (Z końca sezonu czwartego)
3) Odcinek z Van Goghiem - gdy Doktor wyjmuje urządzenie do zdemaskowania niewidzialnego monstrum, sprawdza je na sobie - i co mu ta maszynka ukazuje?Jego pierwszą i drugą postać.

Domin_X

te podobizny to chyba tylko dla przypomnienia kim on jest, mogli sobie darować.
i raczej nie o takie powiązania nam chodzilo, bo to że jest Doctorem to wiemy, że kolejnym to też, ale że miał przyjaciół, ludzi których kochał i którzy kochali jego, to już nie, a było by miło gdyby o nich napomnkął, wspomniał ich i to co zrobili dla niego i dla wszechświata.

bask_a

Swoją drogą to zapomniałem o najważniejszym: River Song. Poznał ją jako Dziesiąty Doktor, nie Jedenasty.

ocenił(a) serial na 10
Domin_X

Zauważ, że River z założenia była jakby poza. Od początku było wiadomo, że znała kolejne wcielenia Doctora...
Ale naprawdę nie widzisz tego braku konsekwencji w charakterze Doktora, czy po prostu Ci to nie przeszkadza i się droczysz?

ocenił(a) serial na 10
leniwa_cisza

przecież właśnie chodzi o to że w czasie odrodzenia zmienia się także charakter, a nie tylko wygląd.

ocenił(a) serial na 10
HaVoC_87

Oczywiście, przy zmianie z 9. na 10. też, a mimo to, to był wciąż ten sam serial. A 11. wydaje się nie pamiętać, co się w ogóle działo wcześniej. Poza tym chodziło mi raczej o charakter całego serialu. Bo jak na mój gust Doktor Who zaczyna klimatem za bardzo zbliżać się do SJA. Jeszcze trochę i będą do niego robić dubbing...

leniwa_cisza

Już to pisałem nieco wyżej - ale jak to nie pamięta? Przecież rozmawiał z Amy o inwazji Daleków, która miała miejsce w serii czwartej. A co do porównania z SJA, to jest odwrotnie, i DW robi się raczej, hmm, mroczniejszy.

Domin_X

Ja bym powiedziała, że to działa bardziej na zasadzie, jakby Doctor po tym wszystkim, co przeszedł, znowu zaczął od tego uciekać- był nawet taki moment w 4 serii bodajże, gdzie mówi, że za każdym razem, jak jego przyjaciel odchodzi-wszystko jedno w jaki sposób-łamie mu to serca. Wtedy postanowił podróżować sam, to teraz może postanowił emocjonalnie się od tego odciąć, zacząć nowe życie- pamiętać, tak, ale już nie przeżywać tego wszystkiego na emocjonalny sposób. Tym bardziej, że mimo, iż wszyscy towarzysze byli dla niego ważni, można odnieść wrażenie, że akurat z Rose i Donną był najbardziej związany, a i ich odejście miało bardziej, hmm, gwałtowny kontekst, odbyło się wbrew ich woli (np.Martha podjęła decyzję o powrocie do dawnego życia sama). Więc po dłuższych przemyśleniach wpadła mi do głowy hipoteza, że mimo, iż choć wspomnienie o którymś z przyjaciół z serii 1-4 na pewno by nie zaszkodziło, to może Doctor po prostu nie chce rozdrapywać ran.

Ava713

Albo Moffat naprawdę nie lubił kilku postaci i innych detali, postanowił więc zmienić w DW kilka rzeczy;P

bask_a

W Meanwhile in the TARDIS Amy ogląda zdjęcia wszystkich (a przynajmniej większości) towarzyszek. Doctor zresztą mówi, że miał wielu przyjaciół, towarzyszy... A gdyby miał wymieniać wszystkich i o nich opowiadać, to nie starczyłoby całego odcinka. I jakoś nikomu nie przeszkadza, że ani 9, ani 10 nie wspominają ciągle o Nyssie, Tegan czy o Susan albo Jo. Czy innym Adricu.

Co do nawiązań - w odcinku z Aniołami Jedenasty wspomina też o CyberKingu kroczącym przez wiktoriański Londyn. No i samo przywrócenie Sylurian, to też nawiązanie do starych serii. :) A w szóstej serii, w odcinku Gaimana mamy zobaczyć coś (kogoś?), czego nie widzieliśmy od czasu odcinka "War Games".

surczak

może i tak, ale dla mnie było za mało Doctora w Doctorze, brakowało mi tego specyficznego klimatu. po prostu było inaczej, zabrakło "tego czegoś", jakiejś magii. Jeśli chodzi o Doctora 11 jestem na NIE, głownie ze względu na nijakie, bezbarwne towarzystwo, które psuło klimat filmu.

bask_a

Dobrze gada, polać jej ;)

bask_a

To ja zapytam inaczej: czy Twoim zdaniem serial bardziej się zmienił po odejściu Tennanta czy Eccelstona? Moim zdaniem po każdej zmianie Doktora cały serial ulega solidnemu przeobrażeniu.

Domin_X

Jak dla mnie zmiana w serialu po odejściu Tennanta była o wiele większa niż po odejściu Ecclestona.
Po regeneracji 9 wciąż została ta sama towarzyszka, postaci drugoplanowe, ten sam wygląd Tardis, podobny klimat odcinków.Czuło się, jakąś ciągłość, mimo zmiany Doctora.
Po regeneracji 10 zmieniło się w serialu wszystko - nastąpiła całkowita wymiana towarzyszy, zmiana Tardis i zupełne odcięcie się od ery RTD.I moim zdaniem za dużo było tych zmian na raz, bo czułam się, jakbym oglądała inny serial.
5 seria była ok, miała kilka dobrych momentów, jeden odcinek genialny (Van Gogh <3) ale już nie czekałam z niecierpliwością na kolejny odcinek jak kiedyś, niestety.I Amy strasznie psuła mi odbiór tej serii, nie było do tej pory postaci, która działałaby mi na nerwy tak bardzo jak ona.

_malena_

No nie wiem, ja całkiem subiektywnie, ale jednak nie miałem wrażenia oglądania innego serialu. Co do Amy, to poniekąd wiem, co czujesz - ja nienawidzę Donny, i nie mogłem na nią patrzeć w czwartym sezonie. Domyślam się, że pałasz tymi samymi emocjami względem panny Pond :)

_malena_

wiem, co masz na myśli, ja miałam dokładnie takie samo odczucie co do nowej serii, jakbym oglądała zupełnie inny serial. był tak dziwnie oderwany od poprzednich serii, po regeneracji nastąpił straszny skok od "tandety" którą uwielbiałam do super ekstra wypasionego nowoczesnością serialu.
nawet regeneracja Doctora była jakaś taka dziwna, coś mi w tym nie pasowało. inaczej było podczas regeneracji 9 w 10, tak fajnie płynnie to wyszło, wyglądało jakby 9 tylko odmłodniał, "przejście" jednej twarzy w drugą wyglądało zupełnie naturalnie, a przy zmianie 10 w 11 tak sztucznie to wyglądało, bo wydawało mi się, że 11 wyskoczył tak ni z gruchy ni z pietruchy. fakt, że po każdej regeneracji serial się zmieniał, bo nowy Doctor, nowe zachowania, nowe towarzystwo, bo stare pożegnał, bo "ich" Doctor "umarł" (i w sumie nie chciałabym, aby ktoś z nich pojawił się w 5 serii, bo ten rozdział uważam, za zamknięty) itp. ale między 9 a 10 nie było widać aż tak drastycznych zmian, następowały stopniowo i nie raziły ani nie drażniły, bo wg mnie 10 miał wiele cech 9, chociaż ten pierwszy był bardziej poważny, typ samotnika, był niczym żołnierz.
nie miałabym nic przeciwko 11, gdyby tak drastycznie nie zmienili klimatu serialu, mogli nas stopniowo do tego przygotować, to po pierwsze, a po drugie właśnie wspomniana Amy bardzo psuła odbiór całej serii i głownie przez nią z niechęcią oglądałam tą serię i z trudem dobrnęłam do 13 odcinka. 11 ma potencjał, ale przez tą okropną postać nie może się wykazać.

ocenił(a) serial na 10
bask_a

Jeszcze w odc. "Death of The Doctor" ze spinoffowego serialu "Przygody Sary Jane" - Doktor spotyka towarzyszkę jego trzeciej inkarnacji - Jo Grant, wspomina, że kiedy dobiegało końca jego poprzednie wcielenie odwiedził wszystkich swoich poprzednich towarzyszy, z kolei pod koniec odcinka Sara Jane wylicza co obecnie robią niektórzy dawni towarzysze Doktora.

ocenił(a) serial na 10
bask_a

Na tym polega ten serial, każde wcielenie Doctora to inny Doctor. Kompletnie inna osoba. Ma inny charakter inne uczucia. Jest to ułatwienie dla postaci żyjącej setki lat ale i dla aktorów, którzy mogą kreować zupełnie różnych Doctorów (Matt Smith to 11 aktor grający Doctora!). Między Doktorem 9 a 10 nie widać tak znaczącej różnicy, bo w chwili przemiany towarzyszyła mu Rose taki łącznik jednego z drugim. Przemiana 10 w 11 nastąpiła kiedy Doc. był sam, pożegnał już przyjaciół, odbył kilka samotnych podróży, zdążył się już pożegnać z poprzednim życiem.

Bardzo lubię Matta jako Doctora, obawiałam się, że dobre zastąpienie Davida Tennanta jest nie możliwe, ale jednak. 11 Doc. to zupełnie nowa jakość i nowy świat. I może dobrze, że Doc. nie ma tak silnych uczuć dla swojej przeszłości, przecież 10 Doctor miał bardzo dużo emocjonalnych przeżyć. Jak myślę o Doctorze Tennanta, to myślę o najbardziej ludzkim z Doctorów. Jego więź z Rose, jej utrata i pożegnanie na plaży a potem kolejne kiedy zostawia z nią Human Doctora, swoją kopię, jego córka, ludzkie życie jakie prowadził, etc. Tamten Doctor miał chyba najwięcej przyjaciół ze wszystkich więc i jego straty były największe. Gdyby miał to odczuwać cały czas tak samo mocno plus wszystko co przeżył wcześniej dostalibyśmy emocjonalny wrak.

A ja najbardziej lubiłam Rose i jego więź z Doc. Zawsze płaczę podczas ich pożegnania na plaży Bad Wolfa. Martha i Donna były mi obojętne, ale Amy znowu lubię. Z okazjonalnych towarzyszy lubię też kapt. Harknessa.

Eyre

Ja tam nie wiem, jak można byłoby Captaina Jacka nie lubić:D Zdecydowanie jedna z moich ulubionych postaci od początku DW;P

bask_a

zgadzam się, ale to że 11 doktor nie klei się z resztą może sprawiać, iż david tennant jako doktor zamknął praktycznie cały rozdział z rose, donna, martha i resztą swoim pożegnaniem.
wracając do tematu, to lubiłam donne - bawiła mnie. podobała mi się więź z rose, a martha była dobrą towarzyszką "pomiędzy". Amy może nas wkurza (mnie też bo coś zbyt błyskotliwa sie wydaje) bo jest nowa jak nowy doktor.

ocenił(a) serial na 10
medithanera

"Martha była najmniej fajna." ;P Co do tego się zgadzam. A Amy to faktycznie trochę Mary-Sue... Brakuje jej cech, które pozwoliłyby uznać ją za "normalną" (nie żebym uważała Marthę za całkiem "normalną", ale to inna sprawa). Chociaż nie denerwuje mnie to jakoś bardzo. Myślę, że pasuje ona do 11. Który swoją drogą też wydaje mi się "oderwany".
Ogólnie to nie mam w zwyczaju jakoś strasznie czepiać się towarzyszek, w końcu co by Doktor bez nich zrobił (poza Marthą ofc, bez niej imo by sobie poradził...).

leniwa_cisza

Hmmm... Rose była świetna w I sezonie. Martha- irytująca, Amy- tym bardziej. Najbardziej lubiłam Donnę- może dlatego, że nigdy nie próbowała poderwać Doktora.:)

ocenił(a) serial na 10
curious_case

Prawda. Donna była wyjątkowa. Niebieska budka, która może podróżować w czasie i przestrzeni nie wystarczy żeby zawrócić jej w głowie. ;)

ocenił(a) serial na 10
leniwa_cisza

Też najbardziej lubiłam Donnę, głownie za jedną rzecz: niezależnie jak Doctor byłby podekscytowany i jakiej gadki by jej nie puszczał to ona potrafiła go zgasić i to całkowicie :D No i oczywiście genialny pierwszy docinek czwartej serii, scena w której się w końcu "spotykają"(jeśli można to tak nazwać, on za oknem, ona za drzwiami i kosmiczna niania pośrodku "Czy ja wam czasami nie przeszkadzam???" :D)

ocenił(a) serial na 10
judith0707

No przecież Catherine Tate, która grała Donę, miała własny program komediowy „Catherine Tate Show” , byle komu by takiego czegoś nie dali, a ona ma do tego odpowiednie poczucie humoru.

judith0707

Ja też za to lubiłam Donnę, że nie 'zapominała języka w gębie'. Tylko ona mogła zostać 'Doctor Donna'! Aktorstwo Catherine Tate było na poziomie Tennanta, pozostałe panie (Rose, Martha i Amy) raczej się uczyły w trakcie...
Ale trzeba przyznać, że każda towarzyszka miała swoje plusy i minusy, Rose zaczęła mi się dopiero od pewnego momentu podobać. Gdy jej postać zyskiwała kolejne wymiary a aktorstwo się poprawiało. Wreszcie stała się pełnowymiarowa i znalazła się w świecie równoległym ;-)
Martha była najtrudniejszą rolą w sumie również dla odbiorców... Rola była najtrudniejsza, ponieważ Doctor wykorzystał jej zauroczenie nim, by poradzić sobie ze stratą Rose i przez większość sezonu mamy do czynienia z jej źle odgrywaną rozpaczą z powodu odrzucenia. Chyba jako widzowie powinniśmy jej współczuć, ale efekt był dla mnie taki, że miałam nadzieję, że Rose wróci, albo że Martha spotka swój ostateczny koniec.... Aktorka była zbyt poważna na swoją postać z jednej strony (jej entuzjazm był sztuczny jak słodzik) i zero poczucia humoru (tzn. gry komediowej), a z drugiej za mało dramatyczna (w 'Law and Order UK' ta aktorka gra o niebo lepiej).
Donna była świetna, współczująca, pełna entuzjazmu, samodzielna, złośliwa i wygadana, i w tym wszystkim bardzo naturalna. Wyczucie komediowe świetne, przy potencjale dramatycznym. Właściwie nie widzę minusów :-) i jeszcze ten jej dziadek - po prostu świetny!
A Amy się uczy, tzn. aktorka się uczy aktorstwa (czy też lepszego aktorstwa) na tej roli, a bohaterka, miejmy nadzieję, się rozwinie. Rzeczywiście jej młodsza wersja była bardziej przekonująca, starszej Amy jakby zostały z tego jedynie rozszerzone w zdumieniu oczy... I w ogóle nie wydaje się idealna - przecież jest trzpiotowata i trochę za bardzo egocentryczna. Dzięki za Rory'ego, który czyni Amy bardziej współczującą i kochającą...
A czy River Song jest oficjalnie towarzyszką Doctora? Bo to, że żoną, to wiadomo, ale czy można ją uznać za towarzyszkę?

nomada

ja uważam, że Rose była najlepsza, aczkolwiek Amy jest za raz za nią ;) Donna była dośc ciekawa, na Marthe nie mogłam patrzec, bo była taka... przecietna

ocenił(a) serial na 10
Tigros

Nie zgadzam się. Martha była zdecydowanie nieprzeciętnie irytująca.

leniwa_cisza

A ja żałuję, że Christina z Planet Of The Dead (specjalny odcinek wielkanocny) nie została dłużej- już po tym jednym odcinku ją polubiłam;)
Z towarzyszek dotychczasowych najbardziej lubię Rose i Donnę, potem Amy, a na końcu 'nieprzeciętnie irytująca' Martha- nie pamiętam odcinka, w którym by mnie nie zirytowała. Dobrze, że do kilku odcinków wrócił Captain Jack, bo w reszcie sezonu tylko Tennant ratował sytuację swoją-moim skromnym zdaniem-po prostu genialną grą;)
No i nie możemy zapomnieć o Sarah Jane- która niestety już nigdy nie pojawi się w DW, nawet epizodycznie- 19 kwietnia 2011r. grająca ją Elisabeth Sladen przegrała walkę z rakiem:(

Ava713

Mam jednak nadzieję, że jej postać zostanie w jakiś sposób choć wspomniana w 6 sezonie- Bóg mi świadkiem, że na to zasłużyła:(

Ava713

Też mam nadzieję, że jakoś się do Elisabeth Sladen odniosą. Naprawdę szkoda, że już jej nie ma... Jej towarzyszka Doctora była wyrazista, energiczna, inteligentna i najwyraźniej dla wielu tak interesująca, że BBC mogło zrobić z nią spin-off... Obejrzałam kilka odcinków z The Sarah Jane Adventures i miałam uśmiech na twarzy, klimat był bardzo "doktorski", choć serial zrobiony dla młodszej widowni... R.I.P. Elisabeth...

ocenił(a) serial na 10
nomada

Bardzo ładnym gestem było zadedykowanie "The Impossible Astronaut" świętej pamięci Elisabeth. W sumie gorzka ironia - niedawno przecież występowała w "Śmierci Doktora", a tymczasem Doktor przeżył ją. Jakże prawdziwe są teraz jego słowa ze "The School Reunion" - "I can regenerate, you are withering and dying". :/ Faktycznie, przydałaby się choć jedna wzmianka na początku któregoś odcinka, z Doktorem odwiedzającym grób Sary - czy coś takiego.

ocenił(a) serial na 9
medithanera

Ejjj... To nadużycie, ja nie lubię tylko Rose, a Amy? Amy jest tak ładna że dużo jej mogę wybaczyć.

użytkownik usunięty
maga164

Amy jest gładka, w ogóle niecharakterystyczna. Takie dziewczę wzięte nie wiadomo po co. Rose, Martha, Donna - one wszystkie miały swój sposób mówienia, reakcji, gestów, specyficzną mimikę. Amy - niestety - nie.

ocenił(a) serial na 10

Wolałam z nich trzech chyba Marthę, była jak dla mnie najbardziej autentyczna, potem Rose też nie była najgorsze
Donnę bardzo nie polubiłam na początku, ale potem udowodniła, że jest świetna z doktorem i jej dziadek też był świetny, bardzo charakterystyczny...
Amy mnie denerwowała z początku, ale potem jakoś to przeszło i teraz myślę, że jest dość silna i że kocha Rory'ego, bo na początku jak się rzuciła na Doktora a była zaręczona, to mnie wkurzyło bardzo
mimo wszystko bardzo ubolewam, że dla Marthy nie znalazł się taki drugi doktor jak dla Rose...

ocenił(a) serial na 10
MilkaBros

miejmy nadzieje ze w 7 sezonie doktor będzie miec nową towarzyszkę.



ocenił(a) serial na 10
lukasz16

to prawda, może jakąś bardziej charakterystyczną...pcozekamy zobaczymy
póki co Christmas Special się szykuje ;)

medithanera

Donna jest świetna, tak oderwana od rzeczywistości, że wprost idealna do towarzystwa dla Doktora. No i Sally Sparrow powinna wrócić - o! :)

ocenił(a) serial na 10
medithanera

najlepsza była Rose i żałuje że nie była dalej z Doktorem ;c Martha , w ogóle jej nie trawiłam i cieszyłam się jak głupia że wycofuje się z podróżowania z Doktorem . A Donna , hm , na bank lepsza niż Martha ... pod koniec ją nawet polubiłam ;p Amy , dopiero co zaczęłam 5 sezon więc zdania nie mam xd

ocenił(a) serial na 10
resoviak17

Sally Sparrow to fajna aktorka...

ocenił(a) serial na 10
MilkaBros

to ona grała w odcinku "Blink" ? ;p