Ten serial uderza w moje smaki, ale już po kilku odcinkach bałem się, że nie udźwignie bagażu
tylu bohaterów klasyki.
Dotarłem do końca pierwszego sezonu i nie jestem w stanie powiedzieć czy ocenić tego serialu.
Na pewno aktorsko jest to poziom bardzo wysoki - sama Eva kreuje tak genialną postać, że ręce
same składają się do oklasków. Ona jest stworzona do grania demonicznych, mrocznych
femme fatale, dziwek (pardon my french)
Dalton, Carney, Piper czy Treadaway również nie zaniżają poziomu.
Problemem chyba jest scenariusz, być może zbyt ambitny w założeniu, zbyt prostolinijny i trochę
momentami naiwny w praktyce.
Serial nie ma dobrego scenariusza, ale ma bardzo dobra rezyserie, montaz, scenografie i wszystkie te kwestie techniczne, ktore przekladaja sie na wytworzenie okreslonej atmosfery. Serial ma tez bardzo dobre kreacje i dobrze narysowane postacie. Niestety sama historia nie jest specjalnie blyskotliwa. Raczej najpierw stworzono tlo, klimat, forme, a dopiero potem zastanawiano sie jak pod to podczepic jakas spojna opowiesc. W rezultacie dostalismy opowiesc, ktora nie porywa na plaszczyznie samej tresci, aczkolwiek jest tutaj tez wiele inteligentnych dialogow, odnoszacych sie wprost do literatury fantastycznej XIX wieku. Niestety, wspolczesny widz raczej nie jest obeznany z tamta literatura i te wszystkie odwolania literackie nie wywoluja w nim odpowiednich skojarzen.
Sam pomysl uwazam za ciekawy, forme uwazam za znakomita, natomiast tresc troche odstaje.
Brakuje mi wiecej wczesnego sf. Jest tylko "Frankenstein" napisany przez pania Shelley, o naukowcu, który bawi sie w Boga. Uwspółcześniona wersja byłaby o inzynierze-programiscie, ktory tworzy androida, prawdziwa sztuczna inteligencje. Ale mimo pokrewienstwa epoki kompletnie brak nawiazan do postaci i watkow rodem z powiesci i opowiadan Wellsa.