Ależ on był uroczy i tak straszliwie groteskowy, że był jedną z moich ulubionych postaci <3 Tyle razy pakować ludzi w kłopoty, być za każdym razem prowodyrem i nie ubrudzić sobie rączek, to nawet największy geniusz przestępczy w historii by nie potrafił XD A mimo to ciągle nikt go nie izolował i każdy traktował go jak kretyna XD

Dla mnie najgorszą postacią jest Río. Beznadziejny gówniarz któremu wszystko się udaje ale ma największe problemy życiowe. Raz jest dobry, raz zbuntowany, wiecznie płacze i na dodatek rucha fajną laskę. Tfu.

Ja z kolei uznaję postać Monici za najgorszą. Nie ma to jak zakochać się w kolesiu z rynsztoku, handlarza dragów tylko dlatego, że kilka razy powiedział jej coś prosto w oczy po tym jak sama się na niego rzuciła, będąc kilkanaście godzin wcześniej przez niego postrzelona. Niestety jeden z dwóch najbardziej naiwnych wątków tego serialu obok odjęcia pani inspektor 50 punktów IQ w drugim sezonie w wydaniu netflixowym.
Wątki miłosne bardzo dobrze przeplatały się w pierwszej części i pokazywały, że uczucia i ludzka strona człowieka często może zburzyć działanie najdoskonalszego planu. W drugiej zamieniły ten seans w farsę, ale tylko w granicach tychże wątków. W sumie to skończyłem oglądać a nadal nie wiem czy ten Profesor serio się zakochał w Inspektor czy tylko tak gadał, by się wydostać i ukryć plan przed niepowodzeniem, będąc taką babką ze zrujnowaną opinią i po tylu przejściach w życiu bym nie uwierzył w takie bajki i wsadził(a)bym takiego gościa do pierdla na te 80 lat. Ale Hiszpanie widzą to inaczej, bo faktycznie dla nich tacy rabusie, jeśli rzuciliby jakimś tekstem, że walczą z kapitalizmem wtedy w tym nagraniu kanału 6 to byliby kochani przez większość kraju. Dlatego jestem w stanie strawić, że pani inspektor sie odwidziało być policjantką, czyli częścią systemu i mogła dać się w to wciągnąć.
Ale kurrrde ta Monica no to totalny bezsens. Od kiedy sprzedała gonga Arturito, jak tylko wchodziła na ekran to recytowałem monolog Stonogi. Ok, jemu się należało, ale co z pozostałymi zakładnikami, których dalej narażała? No tak, tylko bez zakładników policja by już wyszła i sprzątnęła porywaczy, a show must go on :)

No to małe masz wyobrażenie o życiu jeśli akurat to że kobieta zakochała się w "bad boyu" jest dla ciebie nie do zrozumienia, już dziwniejsze jest to że przestępcy nie zabili arturito mimo tego że od początku 10 razy próbował zepsuć ich plan przez spiskowanie

Zresztą nie pisałem że to jest wybitna postać, tylko że aktorka jest przeurocza

Nie nazwałbym Denvera "Bad boyem" . Raczej z Arturo to była szuja -dyrektorek od ruchania sekretarek (i oby tylko bez konsekwencji), zdrad żon i mobbingu pracowników- mogę tu przywołać rozmowę z Panem Torresem z drugiego sezonu jako przykład.

Denver mimo, że miał konflikty z prawem i był prostym człowiekiem, to miał w sobie duże pokłady empatii i inteligencji emocjonalnej. W przeciwieństwie do Arturo troszczył się o Monikę, uratował jej życie tym postrzeleniem, ukrył ją, a potem cały czas zajmował się nią i dbał o to, żeby niczego jej w tym ukryciu nie brakowało. Nie widzę w tym nic dziwnego, że tak szybko się w sobie zakochali- sytuacja była graniczna, emocje spore a czasu mało. Spędzili też dużo czasu sam na sam.

Kontrast między Arturo a Denverem można zobaczyć w kilku scenach- na przykład kiedy Monica przypomina sobie jak Arturo reaguje na wiadomość o jej ciąży oraz kiedy ją obmacuje żeby siebie zaspokoić (jak dowiedział się, że Monica jednak żyje), chociaż widać, że ona nie tego nie chce.

Oczywiście Denver od początku był zdania, że ciąży usuwać nie należy, ich sceny miłosne były pięknie pokazane i widać, że była w nich pasja i wzajemność. Poza tym scena tuż przed seksem, kiedy Denver przynosi Monice kanapki i słodycze i z nią rozmawia (i ogólnie każda ich rozmowa) pokazała, że po prostu Denverowi na Monice zależy, że dba o jej komfort- właśnie w przeciwieństwie do Arturo. I to właśnie Monica sobie wkrótce uświadomiła- że bandyta może być lepszym człowiekiem, niż dyrektor. Ja mając do wyboru Denvera i Arturo, też bez wahania brałabym tego pierwszego:)

W mojej opinii, Monica była najlepiej zagraną postacią poboczną. A co do tej miłości, to myślę, że wszystko zostało dobrze wyjaśnione. Możliwe, że po części było to spowodowane syndromem sztokholmskim spotęgowanym klęską w życiu osobistym, która nastąpiła równolegle do napadu. Jest takie powiedzenie, że gdy kobieta jest słaba(w sensie zraniona jakimś niepowodzeniem), potrzebuje mężczyzny. I ten się pojawił, a do tego uratował jej życie. I tak, uratował jej życie, bo to co napisałeś o postrzale, to przeinaczenie całego sensu tej akcji. Tak samo, gdy lekarz amputuje nieuleczalnie chorą kończynę, nikt wtedy nie mówi, że go okaleczył.
Poza tym ona sama dokładnie wyjaśniła swoją motywację po tym, gdy Denver się od niej odsunął. Ja przyjmuję, że na koniec drugiego sezonu ona pokazała swoją prawdziwą naturę, która podczas jej nudnego i poukładanego życia, była uśpiona.

Widzę, że nadal są ludzie, którzy nie wiedzą, że przy odmianie nie polskich imion kończących sięna "ca" C zmienia się na K. MONIKI, nie Monici;)

Haha ;D dobry komentarz tez mnie ten arturito wkurza

W ostatnim sezonie Arturito był głównym "bohaterem" La casa de papel ". Tak jak on się buntował, tak reszta zakładników miękka jak kisiel. W grze o tron pewnie by już dawno umarł.

Chyba zartujesz...:)