Monika - wyjątkowo irytująca była jej zmienność i niestałość w uczuciach. Wydawało się, jakby miała w głowie fiu bździu mimo, że pracowała w najsłynniejszym banku/mennicy w Madrycie. Nie wiem czemu, ale po takiej osobie spodziewałam się więcej dojrzałości. Arturito do niej świetnie pasował, obydwoje posiadali cechy, które na siebie oddziaływały. Jeden głupio mądry, który manipulował ludźmi sugerując im, że muszą coś zrobić nie mogą być bierbi gdy tymczasem jak najdłużej sam chciał się wyręczać innymi i Monika typowa mimoza, która przyjmie każdy kształt naczynia, w którym akurat się znajduje. Czy wszyscy podobnie nie lubią tych postaci bo jak upiera się reżyser i scenarzysta odzwierciedlają najwięcej ludzkich wad czy może zupełnie inni ludzie działali wam na nerwy?