Początek jest fajny - sporo niewiadomych, ciekawe plot twisy, ciekawe postacie. Im bardziej fabuła się wyjasnia, tym bardziej się kupy nie trzyma. Postacie stają się niewiarygodne a w historii mamy tylko coraz więcej tego samego. W końcu wchodzi nuda. Wieczne, nudne retrospekcje, które mają uzasadnić, czemu bohater zachował się w sposób, który jest do niego niepodobny, chociaż na prawdę chodzi o zapchanie dziur w nieprzemyślanym scenariuszu. Nawet bym przeżył te idiotyczne wątki, melodramaty, zdrady, gwałty i rozłąki w trakcie obmyslanego od miesięcy skoku przez grupę geniuszy, gdyby wszystko działo się rzeczywiście z przymrużeniem oka. A to wszystko jest kreowane na poważnie, czasami z amerykańskim patosem, przez co poważnie się nie da tego traktować. Liczba idiotyzmów przekroczyła moją tolerancję w sezonie 4 i gdyby nie epidemia, to bym nie dał rady obejrzeć do końca.
Powiedziałbym: dobry, ale po ostatnim sezonie powiem: co najwyżej niezły. Bez wątpienia: najbardziej przereklamowany serial ostatnich lat.