Ktoś tu już widziałem porównywał do prison break. Też miałem takie skojarzenie. Bardzo podobna konstrukcja serialu, jeszcze większe natężenie absurdów i główny bohater bardzo podobny do Scofielda. Nieco wycofany geniusz, który układa super plan, przewiduje każdą ewentualność i masa absurdalnych cliffhangerów, ratujących profesora w ostatniej chwili. Dotrwałem do drugiego sezonu i nie chce mi się oglądać dalej. Może się zmuszę, żeby to skończyć, ale może być ciężko.