PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=130177}

Dr House

House M.D.
2004 - 2012
8,2 497 tys. ocen
8,2 10 1 496569
7,5 45 krytyków
Dr House
powrót do forum serialu Dr House

Jak Myślicie co się Stanie Z Housem?bo wg mnie

1.uśmiercą go
2.odejdzie ze szpitala
3.zostanie dyrektorem Princeton-Plainsboro

ManFromTheMoon

Twoje doświadczenie też jest tylko interpretacją. Przyjmujesz taką prawdę, która Tobie odpowiada.
To, że Ci odpowiedziałam sam sprowokowałeś.:) Poza bardzo lapidarnymi odpowiedziami z mojej strony, tak naprawdę nic nie wiesz o mojej o mojej "duchowości", bo i wiedzieć nie możesz, ale już ją oceniasz. Masz taką dziwną tendencję do mentorowania czy może raczej do mędrkowania, Twoja perspektywa jest tą lepszą, moja oczywiście tą gorszą, vide, przykład z Ziemią bezcenny:) Natomiast kiedy czytam takie zdania jak: "to nie funkcja intelektu, to coś do czego się sięgnie, gdy wykracza się poza rozum(...),kiedy spełni swą funkcję(ciało) samo "urodzi się na nowo po drugiej stronie", to wybacz, ale ja, podobnie jak inspektor Japp, nawiązuje do wątku filmowego, bo takież to forum, po prostu wychodzę. Amen.

bemol33

Ale - skupiając się na lingwistyce - to Ty kategorycznie przyjęłaś jedną jedyną interpretację, a ja rozszerzyłem perspektywę, proponując alternatywę:)
Ty napisałaś o tym "jak to możliwe lubić kogoś, i życzyć mu śmierci", a ja pokazałem pewien konstrukt, który to wyjaśnia:) Ty zatrzymałaś się na poziomie fizycznej powierzchowności, ja wyprawiłem się dalej:) Moja "interpretacja" zawiera w sobie Twoją, ale Twoja nie zawiera w sobie mojej:) A poza tym - ja nie interpretuję:)

Pokaż mi proszę jedno miejsce, gdzie dokonałem oceny:) Ja nie oceniam, nie mentoruję i nie mędrkuję:) Widzisz, pytałaś dlaczego podkreślałem, że "do niczego nie namawiam i nie przekonuję" - robię to, aby właśnie uniknąć takich oskarżeń, jakich jak widać nie uniknąłem:) Dlaczego rozważanie śmierci ma być "mędrkowaniem", czymś negatywnym? Może mam bogatą wyobraźnię i filozoficzne zacięcie, tak samo jak Ty podchodzisz bardziej pragmatycznie? Czy refleksja nad odmiennością prawdy od pozoru to od razu coś perojatywnego? Dlaczego "mentoruję", kiedy podkreślam, że nikogo do niczego nie namawiam i o niczym nie przekonuję, snując nie-osobiste, ogólne rozważania?:)

Nic nigdzie nia napisałem o "lepszej" czy "gorszej" perespektywie:) Czyż napisałem? Czyż użyłem słowa "lepsza" lub "gorsza"?:) Nie, ani jednego nawet razu:) To Ty przypisujesz mi pewne stany emocjonalne, których ja nie przejawiam:) Dla mnie nic nie jest ani lepsze ani gorsze. Ateizm nie jest gorszy od wiary, czy wiara od ateizmu:) Nie dokonałem ani jednej oceny Twojej osoby, nigdzie:) Mówiłem o zjawisku polegającym na tym, iż "to co się wydaje" nie musi być prawdą:) Tyle:) Przykład z Ziemią obrazuje ewentualność zmiany paradygmatu - udowadnia, iż coś może być inne niż na to wygląda; śmierć może być inna niż na to wygląda - tylko tyle chciałem wyrazić, nie widzę w tym prostym przykładzie "mędrkowania", ani powodów do kpiny - myślę, że jest to analogia na temat, obrazek do dyskusji, symbol wyrażający relację "pozory-prawda":) Tak jak Ziemia nie jest płaska, tak i smierć być może nie jest "płaska":) To ogólne spostrzeżenie, nie osobisty przytyk:)

Ależ nie ma czego wybaczać, możesz wychodzić, bardzo proszę:) Ze swojej strony mogę powtórzyć - to nie jest funcja intelektu - gdyby była, miałabyś wszystko jasne, prawda?:) "Urodzenie się po drugiej stronie" to metaforyczne wyrażenie, które służyło oddaniu i scharakteryzowaniu idei, nie zaś przesądzeniu, iż masz w cokolwiek wierzyć - chodzi o "zamknięcie oczu na poziomie fizycznym" i równoważne "otworzenie oczu na poziomie metafizycznym", odłączenie się od ciała i przejście w strefę duchową, opuszczenie Ziemi i wstąpienie do Nieba, można to różnie wyrazić - chodzi o ideę przemiany życia a nie jego końca:) Rozmawiamy, więc jakiś słów używać trzeba, ja akurat lubię barwniejsze określenia:)

użytkownik usunięty
ManFromTheMoon

Jaka filozoficzna dyskusja się tu rozwinęła:)

Jak dla mnie, śmierć nie jest ani dobra, ani zła. Jest naturalnym końcem życia i nie można powiedzieć, że to dobrze, kiedy ktoś umiera ze starości, ani że to źle, bo to naturalne.

Zła jest każda śmierć, którą ktoś komuś zadaje - morderstwo, albo przedwczesna śmierć - w wypadku, przedawkowanie, itp. To jest złe, bo nie jest naturalne, ktoś (w przypadku morderstwa) odbiera ci życie, a więc mimo wszystko najcenniejsze, co masz. Każdy chce żyć (oprócz samobójców, choć nie zawsze), obojętnie, czy wierzy w życie po śmierci czy nie. Tak naprawdę, to życie na ziemi znamy, a tego co po śmierci nie - stad kojarzy się z czymś złym - lęk przed nieznanym. Nie jest to jednak złe, bo jest naturalne. Z wyjątkiem, oczywiście, zabijania - to jest wg mnie jeden z największych aktów zła i dlatego należy chronić ludzi przed mordercami, itd - bo tylko naturalna śmierć jest, może nie tyle dobra, co normalna. Każda inna jest zła.

No i przy czyjejś śmierci najbardziej cierpi nie ten ktoś, tylko jego bliscy - on sam już przecież nie:)

A gdyby tak bezczelnie popłynąć w rozważanich dalej i ważyć się na stwierdzenie, iż nie można umrzeć - bez względu na okoliczności zewnętrzne - o ile "na wyższym poziomie" nie została podjęta taka decyzja?:) Może nie można umrzeć "przedwcześnie"?:) Czy życie w ogóle można "odebrać"?:) Może śmierć jest nie czymś co "na nas napada". lecz - bez wzgledu na szatę zewnętrzną zdarzeń - sami ją sobie wybieramy?:))) To dopiero chore, prawda?!:))) I czy śmierć służy kończeniu czy zaczynaniu?:) Może poszczególne "wcielenia" mają za zadanie obsadzić "nas" we wszystkich możliwych rolach, które zebrane razem dadzą całość doświadczenia, pozwalając zaznać wszsytkiego i stać się "skompletowanym" Bogiem?:) Może "życia" to cykl teatrów, które wzięte razem dadzą obraz Całości Absolutnej?:) Tak wiem, to wszystko jest dziwne i szalone:))) Może śmierć nam służy, a nie nas nastaje?:) Może, gdybyśmy na pięć sekund wejrzeli w świaodmość kogoś, kto właśnie umarł zaznalibyśmy czegoś, za sprawą czego nigdy więcej nie uznalibyśmy śmierci za zło i tragedię i zamiast defetystycznie opłakiwać stratę, celebrowalibyśmy czyjeś "nowe narodziny"? Może jedno Słońce zachodzi, po Ty drugie wzejść mogło?:)
Czyste wariactwo w ogóle podobne przedkładać sugestie!:) Wiem, ale to że jesteśmy przyzwyczajeni do określonej wersji czegoś - w tej czy innej dziedzinie - nie powstrzymuje mnie jakoś - nie osądzę śmierci z góry jako wroga, bez względu na niepopularność danego punktu widzenia:) Nie boję się niczego i nikogo! (No może troszkę Pani Bemol - nie musisz Bemolu odpisywać, sam sobie dopowiem co trzeba! Auć!:)))

ManFromTheMoon

Wiesz, właśnie na dzisiejszym dyżurze zmarł mi pacjent. Otwieram pocztę, a Ty znowu o śmierci.

Fajnie tak sobie deliberować w zaciszu domowym, na zasadzie "co by było gdyby", gorzej to wygląda w realu. Mówię stanowczo - Dość!!!!

Poza tym, to nie jest to forum. Znajdź sobie jakieś fora parapsychologiczne czy religijne, tam możesz snuć swoje rozważania do woli:) Pozdrawiam.

bemol33

Zapewniam Cię Bemolu, iż "real" nie jest mi obcy, naprawdę:) Myślę, iż z Twoim pacjentem wszystko jest w porządku - czy próba spojrzenia na to w ten sposób to taka zbrodnia?:) Przykro mi, iż odejście twego pacjenta spawiło Ci ból, rozumiem to... Wszystko zależy od perspektywy, jak to już omawialiśmy - przyjęcie, iż smierć to "koniec" w naturalny sposób wywołuje negatywne odczucia, a sugestie, iż śmierć nie jest zła - irytują:) To naturalne, wszyscy, albo prawie wszystcy tak reagują, denerwują się, złoszczą - boją się śmierci, ale zarazem denerwuje ichewentualne tego strachu poskromienie, tak jakby bojąc się, pragnęli zarazem ów strach podtrzymać, chornić... Ale w porządku, jak wiele razy podkreślałem i podkreślę raz jeszcze - sama decydujesz jak na cokolwiek patrzysz, z mojej strony to rozmowa zasadniczo generalna, nie "osobista":) Nie ma się co denerwować, ja usposobiony jestem życzliwie i z życzliwością podaję propozycję "innego psojrzenia":) A poza tym, tym razem odpowiadałem Homkowi, który się do konwersacji włączył:) Fakt, to nie jest forum na te tematy - ale, jeśli wolno mi zauważyć, cały czas równoprawnie ów temat wraz ze mną uprawiasz:) W każdej chwili możemy zakończyć, nie ma kłopotu:) Ja żadnych innych forów szukał nie będę, podobne rozmowy, i to mocno pośrednie, i tak nie mają większej mocy - ot, po prostu - od słowa do słowa - wraz z Tobą te kwestie tutaj rozwinąłem:)
W każdym razie szanuję Twój żal i na niego nie nastaję, naprawdę:) I raz jeszcze podkreślę, iż "real" też jest mi znany:)

ManFromTheMoon

Równie dobrze mogę zakładać, z dużą dozą prawdopodobieństwa, że jesteś na enteogenach i stąd te psychodeliczne objawienia:)

bemol33

Owszem, możesz, a wszkutek takiego założenia uzyskasz stosowne do niego odczucie emocjonalne, dokładnie tak samo jak to się dzieje wprzypadku dowolnego rozpatrywanego podmiotu:) A co jeżeli to co zwiesz "ralem" to tylko sen?:) Dobra - nie odpowiadaj!:))) A tego, że widzę Matkę Boską w płatkach owsianych nikt mi nie odbierze!:)))
A tak na poważnie - dziś mamy datę parzystą czy nieparzystą, bo chyba muszę łyknąć hormon:) Ot żarciki, płyn zmiękczający do konwersacyjnej twardości:)

użytkownik usunięty
ManFromTheMoon

Nie możesz tak bardzo odchodzić w dyskusji od praw fizyki i praw rządzących światem, które znamy, bo wtedy każdą rzecz można przedstawić w jakimkolwiek świetle się chce. Ja mogę np. powiedzieć, że miłość jest zła, bo "decyzja z góry" daje nam partnera, który zawraca nas z drogi sukcesu, uczucie jest iluzją a po śmierci on okaże się twoim największym wrogiem. Nie można płynąć tak daleko:)

Ale Homku, w takiej dyskusji siłą rzeczy zmuszeni jesteśmy "odchodzić od znanych praw", bowiem dyskutujemy kwestie, którze leżą poza nimi właśnie:) Gdyby było inaczej, wsadzilibyśmy śmierć pod mikroskop i wyciągnęlibyśmy udowodnione naukowo tezy:) Fizyka tu się kończy, a zaczyna się metafizyka:) Prawa rządzące światem, rządzą TYM światem, a my mówimy o tak zwanym "tamtym świecie", gdzie wszystko wygląda inaczej:) Dlatego nie obawiaj się i śmiało płyń "tak daleko", a nawet "dalej", dlaczego nie?:))) Wszystko zaczyna się od nowej śmiałej perspektywy:)

użytkownik usunięty
ManFromTheMoon

Nie możesz tworzyć dowolnych scenariuszy, nie biorąc pod uwagę ziemskich praw - jak już mówiłem, w ten sposób można nadać wszystkiemt taki sens, jaki się chce - ja np. mógłbym teraz spokojnie założyć, że jesteś mordercą, tylko o tym nie wiesz, bo żyjesz w iluzji, a tak naprawdę to w ogóle już nie żyjesz:)

Owszem, mógłbyś:) Ale to, że mógłbyś nie oznacza, że każda taka wizja odpowiada rzeczywistości, prawda?:) Toteż możesz nie brać pod uwagę "ziemskich praw", nie ma przeszkód, chyba że sam je sobie stworzysz:) Zresztą, nawet na gruncie naukowym nie jest w pełni wiadome co jest prawdą, a co nie:) Inne obszary Wszechświata mogą mieć odmienne prawa fizyki na ten przykład:) "Nadanie sensu jaki sie chce" to właśnie cel życia!:) Na tym polega samostanowienie - na doborze sensów:) A to, że Ty nie potrafisz fruwać wcale nie oznacza, że w "domenie ducha" (bo rozmawialiśmy o śmierci) jest to niemożliwe:) Założenie, że "wszędzie jest tak jak tu" bardzo ogranicza, i nawet na Ziemi nie raz się nie sprawdziło:) W nauce istnieje mnóstwo możliwości - realnych, racjonalnie udowodnionych - które wydają się "niemożliwe" - wcle nie trzeba szukać "po drugiej stronie"!:)
Mógłbym nawet Co powiedzieć, iż Twój przykład ze mną jako mordercą, oraz ze mną "nieżyjącym" też może odpowiadać prawdzie, i to na gruncie FIZYKI, bez odwoływania się do "filozofii" czy "duszy"! Naprawdę!:))) Przykład jaki przytoczyłeś, pragnąc odzwierciedlić absurd może być zupełnie poprawny naukowo:) Nie ma tu miejsca na wykłady z fizyki i kosmologii, ale mówię poważnie - istnieją zjawiska, które uznałbyś za "niemożliwe", a one tymczasem są obserwowane przez stosownych specjalistów:)
Możesz towrzyć dowolne scenariusze, bo "zestawów praw" może być dużo więcej niż jeden jedyny, a rozciąganie naszego "tu i teraz" na "zawsze i wszędzie" to pochopne uproszczenie, które wstrzymuje postęp - gdyby ludzie byli bardziej otwarci moglibyśmy być jako rasa daleko w ewolucji dalej; ale niestety najpierw musimy spalić na stosie innowatorów, ażeby dopiero poniewczasie stawiać im pomniki:)

użytkownik usunięty
ManFromTheMoon

W takim wypadku opuszczamy już sferę domysłów i zaczynamy pisać bajki:) No i nie możesz ustanawiać sobie swoich praw dobra i zła, bo tym sposobem łatwo skrzywdzić innych ludzi - np. zabiję jakąś kobietę bo uważam, że robię jej przysługę. Jestem usprawiedliwiony, bo w mojej wizji świata tak jest lepiej i wszyscy są szczęśliwi. No właśnie - niekoniecznie.
Cóż, nie ma co dalej dyskutować, bo właściwie to nie jest już dyskusja - skoro możemy dosłownie wszystko użyć jako argumentu.
PS. Zadziwia mnie ilość buziek w twoich wypowiedziach.

ocenił(a) serial na 10

Ale się temat rozwinął ;) jak by Christopher Nolan przeczytał wszystkie te posty to by miał drugą Incepcje hehe :)

użytkownik usunięty
killfrenzy8282

Właściwie to zeszliśmy z tematu:) Co do serialu to myślę, że najlepszym zakończeniem byłaby rzeczywiście śmierć House'a. Jakoś nie potrafię sobie wyobrazić go w happy endzie.

A ja potrafię. Uratował tyle ludzkich istnień, to chyba w nagrodę też mu się coś dobrego od życia należy. Trzeba być pozytywnie nastawionym:)

użytkownik usunięty
bemol33

Ale ta postać jest zbyt... inna, żeby tak po prostu cieszyć się happy endem:) No i byłoby to dość banalne zakończenie.

Każde zakończenie będzie banalne jeśli jest przewidywalne. To, że jest mizantropem i oryginałem w potocznym pojęciu nie znaczy, że nie ma dalej wieść "normalnego" życia:)

użytkownik usunięty
bemol33

Tyle że to nie gra z konwencją serialu:) Główny bohater jest chamem, którego w zasadzie wszyscy powinni nienawidzić. Po prostu nie widzę go w szczęśliwym zakończeniu, jest na to za mało miły:)

Ale ma dobre serce, ponoć:) Oczywiście masz rację, House jak i pozostałe postacie są tak naprawdę emocjonalnie rozbici, nikt nie jest w stałym związku, a jak już w nim jest to oczywiście ten związek skazany jest na porażkę. Ot taka konwencja tego serialu, inaczej byłoby nudno.

Nie powiedziałbym, że zaczynamy pisać bajki:) Zauważ, iż mnóstwo wielkich odkryć było uznawane za "bajki" - trik polega na tym, by wbrew przekonaniom nakładającym ograniczenia iść dalej:) Swego czasu bajką była możliwość przepłynięcia oceanu, bowiem ocean uchodził za pozbawiony krańca, bądź też mający krawędź, za którą na śmiałków oczekiwały potwory:) Czy to nie brzmi jak bajka?:) Jak widziesz "bajki" się odwróciły - dziś "niemożność przepłynięcia oceanu" to anty-fakt, a owe "potwory" to bajka:)

Nie tylko możesz, ale nawet musisz sam decydwoać co jest dobre, a co złe, bo innego wyjścia nie masz - jakiś punkt widzenia przyjąć musisz:) A "dobro" i "zło" to koncepcje względne, o czym jasno świadczy historia ludzkości - te same zjawiska są jednocześnie dobre i złe - w zależności od tego kto, kiedy i gdzie ocenia:) W podanym przez Ciebie przykładzie mógłbyś usprawiedliwić sam siebie (może nawet słusznie!) - pytanie, czy inni by Cię usprawiedliwili:) Jak najbardziej istnieją prawdziwe przypadki zabicia usprawiedliwionego przekonaniem, że "robi się przysługę":)Sam House pokazuje to świetnie - że "dobro" i "zło" to pojęcia wzgledne - stąd biorą się "dylematy moralne" - gdyby była jedna obiektywna wersja, wszystko wyglądałoby inaczej:) A to, że "możemy wszystkiego użyć jako argumentu" w moim odczuciu żadnej wady nie stanowi:)
Buźki są miłe, i uzewnętrzniają prawdziwy uśmiech:)))

użytkownik usunięty
ManFromTheMoon

Twoje pojmowanie dobra i zła nie może jednak wychodzić poza pewne normy moralne - inaczej każdy mógłby do woli usprawiedliwiać każdą krzywdę, jaką wyrządza drugiemu.
Buźki jak buźki, ale sporo ich:)
No i właściwie... to dlaczego nie popełnisz samobójstwa? Skoro jest bardzo prawdopodobne, że czeka cię po drugiej stronie samo szczęście?

Może wychodzić - i wychodzi:) I masz rację, właśnie to obserwujemy - ludzie istotnie usprawiedliwiają różne postepki, czyż nie?:) Samo pojęcie "krzywdy" też jest względne!
Weź terrorystów Islamskich - myslisz, że w ich oczach są oni mordercami i zbrodniarzami? Skąd! W SWOIM środowisku to bohaterowie na usługach Boga, krzewiciele słusznej wiary!:) TAKIE zabijanie ICH ZDANIEM wedle ICH norm jest słuszne, wręcz oczekują za nie nagrody i sami są gotowi ginąć!:) Mają inny system moralny, inne poczucie krzywdy, inne zapatrywanie na "dobro" i "zło":) Napoleon raczej nie uważał, że jest "zły", mimo że przez niego zginęły potworne masy ludzi - on był "dobry", służył swemu narodowi, i w imieniu dobra narodu przedsięwziął te wszystkie wojny:) Był więc "dobry" czy "zły"? Jak JA podbijam to "dobrze", jak MNIE się podbija to "źle", a Bóg jest zawsze "ze mną, a nie z nimi":) A eutanazja? Krzywda, czy akt miłosierdzia, dobro czy zło?:) A aboracja na dziecku, o którym wiadomo, że będzie niezdolnym do samodzielności kaleką? Krzywda i zło, czy dobro i miłosierdzie?:) A prostytucja? Zło i nikczemność czy legalny zarobek?:) A jak zamorduję zamachowca, który inaczej zabiłby dwa tysiące ludzi, to jestem dobry (uratowałem dwa tysiące ludzi), czy zły (zabiłem człowieka)?:) Nie ma obiektywnych norm, w tym rzecz:) Nie zjadziesz ani jednego, obiektywnego przykładu:)
Dużo się uśmiecham:)))

użytkownik usunięty
ManFromTheMoon

Owszem są. Złem jest każda krzywda, jaką wyrządzasz drugiemu człowiekowi. To, że źli ludzie usprawiedliwiają swoje czyny nie jest argumentem. Jeśli zadajesz cierpienie, krzywdzisz kogoś - twoje usprawiedliwienia są nieważne.

Jeśli w obronie własnej zabijesz kogoś, kto próbuje zabić ciebie, albo twoich bliskich, albo kogokolwiek, jest to inna sprawa. Nie zrobiłeś tego dla własnej korzyści, dla korzyści kraju ani swojego sumienia - zrobiłeś to, chroniąc czyjeś życie. To jest różnica (jeśli chodzi o zabijanie) między dobrem a złem.

I szczerze mówiąc, tak na koniec, bo dalszą rozmowę uznaję za nieco bezcelową - nie wiem, czy chciałbym cię kiedykolwiek spotkać. Masz zbyt dużą tendencję do usprawiedliwiania zła, a nawet uznawania go za coś dobrego. Nie chcę cię osądzać, ale z łatwością wyobrażam sobie kogoś o twoich poglądach mordującego ludzi i mówiącego z uśmiechem "myślicie że to było złe? A może tylko tak się wam wydaje?::):)

Nie, nie są:) Definiowanie "obiektywnych norm" poprzez pojęcie "krzywdy" jest logicznie nie do obronienia, bowiem NIE MA JEDNEJ DEFINICJI KRZYWDY!:) Próbujesz więc zdefiniować pojęcie porzez użycie pojęcia niezdefiniowanego, co w rezultacie musi dać pojęcie niedzefiniowane:)))

Twoje argumenty o obronie własnej mają jedną wadę - odzwieciedlają NIEOBIEKTYWNE przekonania! Twoje "Jeśli" nie musi być moim "Jeśli", rozumiesz?:) Mogę uważać dokładnie odwrotnie:) Na przykład - nienawidzę dajmy na to swego wujka, ale uratowałem go dlatego, że dzięki niemu osiągam jakąś korzyść materialną, którą utracę wraz z jego zgonem - ocaliłem więc wujka dla WŁASNEJ korzyści, wyłącznie - inaczej sam chętnie bym go udusił:) Wedle Twojej definicji postąpiłem "źle", bo za kryterium "dobra" SUBIEKTYWIE przyjąłeś "brak własnej korzyści":) Czyli przy braku właśnej korzyści nie jestem zły zabijając napastnika wujka, ale jak uratowałem wujka dla własnej korzyści, to już zły jestem?:) Widzisz, jak łatwo wszystko pozmieniać, uzyskując efekt przeciwny?:) Toteż powtarzam - nie znajdziesz ani jednego obiektywnego przykłądu - wszystko o czym piszesz jest subiektywne:)

To, czy chciałbyś mnie spotkać, czy nie, nie ma na sprawę żadnego wpływu:) Ja nie usprawiedliwiam zła, lecz mówię, iż "zło" jest subiektywne, o czym świadczy praktyka i fakt, że nie możesz dac mi żadnego przykładu "obiektywnego zła":) Brak obiektywizmu a usprawiedliwianie to dwie odrębne sprawy:)
Tak sie składa, że nawet komaró nie zabijam - łapię je do szklanki i wyrzucam za okna:) A mleka nie piję, wiedząc jak traktowane są krowy:) A o oszczędzanie prądu, motywowane dbałością o środowisko, walczę wedle niektórych nieco przesadnie, a ostatnie pieniędze oddałem WOśP:) Wierz mi, że przy mnie stokrotka na łące to straszliwy potwór:)
Popełniłeś kolejny istotny błąd logiczny -
założyłeś, iż skoro wykazuję "brak obiektywnego dobra i zła" oznacza to, iż sam żadnymi względami morlanymi się nie kieruję:) To, że uczciwie obserwuję, iż terrorysta islamski w SWOIM rozumieniu jest "dobrym bojownikiem" NIE oznacza, iż jestem podobnego zachowania krzewicielem:)
A stwierdzenie, że normy moralne są względne nie jest poglądem, tylko faktem:) Inaczej skąd dyskusje o eutanazji, aborcji czy karze śmierci, hm?:)
Zapewniam Cię, że nawet jeśli mnie spotkasz, żadna krzywda Cię nie czeka:)

użytkownik usunięty
ManFromTheMoon

Owszem są. Krzywda to coś, co sprawia człowiekowi cierpienie fizyczne lub psychiczne. Zadając komuś krzywdę, czynisz zło.

Normy moralne są różne dla różnych kultur, grup czy jednostek - prawda. Jednak istnieje jedna obiektywna sprawa - taki np. Islamski bojownik, wysadzając samochód, itp. zadaje komuś krzywdę - więc bez względu na swoje własne mniemanie, obiektywnie nie może być to dobry czyn. I nie mówię tu o obiektywizmie moim czy mojej kultury - mówię o ogólnej prawdzie. Nikt nie lubi cierpieć, zadając cierpienie czynisz więc zło, bez względu na twoje motywacje.

W dużym skrócie: obojętne co o sobie myślisz, jak oceniasz swój czyn albo jak oceniają go inni - jeśli sprawiasz, że ktoś cierpi z twojej winy, to robisz coś złego - bo niezależnie od tego, jakie miałeś powody, ta osoba cierpi.

Z mojej strony to tyle. Jak mówiłem, to nie jest już nawet dyskusja, bo w dyskusji muszą panować pewne prawa, wg których dwie strony przedstawiają swoje poglądy - ty wychodzisz w swoich rozważaniach poza wszelkie prawa, więc nie jest to już dyskusja, tylko, co najwyżej, konkurs na najlepszy sen. Żegnam ciepło!

Nie, nie są:) Doktor House przeprowadza bolesny dla pacjenta zabieg - na przykład odcina nogę bez znieczulenia (finał 6.sezonu) - sprawia więc cierpienie - rozmyślnie, specjalnie sprawia ból - i psychiczny i fizyczny:) Czy jest więc zły?:) Ten jeden przykład pokazuje, iż Twa definicja "zło to sprawianie cierpienia" jest nieobiektywna, bo poprzez sprawienie cierpienia, można kogos uratować, prawda?:) A więc samo "sprawianie cierpienia" nie wystarcza do zdefiniowania "zła/dobra":) I o to chodzi - różnorodność sytuacji:) I jak do tego przykładu ma się Twoje stwierdzenie, cytuję " (...) ktoś cierpi z Twojej winy, to robisz coś złego, bo NIEZALEŻNIE od tego jakie miałeś powody ta osoba cierpi"?:) Powodem House'a było ocalenie tej dziewczyny - czyli wedle Ciebie i tak House zrobił źle - bo mówisz, że, cytuję "zadając cierpienie, czynisz więc zło, BEZ WZGLĘDU na Twoje motywacje":) Znowu popadasz w sprzeczność:) Wychodzi na to, że lekarz który zadaje ból, by ocalić, jest "zły":) Albo inny przykład - ktoś jest uparty, albo nieświadomy zagrożenia i tylko zadając mu fizyczne cierpienie możesz go uchronić przed większym niebezpieczeństwem - czy jesteś wtedy zły?:)

Masz rację - zamach bojownika na samochód nie może obiektywnie być dobry - o tym właśnie mówię:)

A jakie są prawda dyskusji, i kto je ustanawia?:) Gdzie jest napisane, że ja wychodzę poza jakieś prawa?:) Mówię grzecznie, z uśmiechem, popieram wypowiedzi argumentami:) Nic mi nie wiadomo o żadnych "prawach, w których muszą się mieścić rozważania" (poza ogólną kurtuazją, a tej nie naruszam):)

użytkownik usunięty
ManFromTheMoon

Odnosząc się do punktu o dyskusji - muszą obowiązywać prawa fizyczne rządzące światem:) Inaczej na moje "woda jest mokra" możesz powiedzieć "nie, jest sucha". O to chodzi. Jeśli wykraczasz poza prawa rządzące światem, a zaczynasz filozofować:) to nie jest to już dyskusja. Żegnam (tym razem naprawdę:)

Ale prawa fizyczne są tu poza stawką - to znaczy "prawom fizycznym" jest obojętne czy House obetnie nogę, czy nie obetnie nogi - fizyka działa i tu i tu, ta sama, po równo:) Toteż w tych kwestiach - skoro "prawa fizyczne rządzące światem" nie odpowiadają na pytanie "dobrze/źle", bo po równo akceptują obie wersje, trzeba posiłkować się względnymi zapatrywaniami moralnymi, by podjąć decyzję:))) Toteż Twój argument nie odnosi się do dyskutowanej kwestii:)
Żegnam również, nie wiem czy naprawdę, to zależy od Ciebie:) Może i naprawdę:) Ale nie masz powodu się gniewać:)

bemol33

LOL.
To jest postać, uwielbiam ją ale uważam że najlepszym dopełnieniem jej koncepcji byłaby tragiczna śmierć.
Happy end byłby bezsensowny i zniszczyłby postać.
Niby dlaczego nie można życzyć lubianej postaci śmierci? To tylko postać. Fikcja.

ocenił(a) serial na 8
killfrenzy8282

Zdecydowanie powinien zejść śmiercią samobójczą. To najbardziej do niego pasuje i każde inne zakończenie rozczaruje mnie. Oczywiście najlepiej samobójstwo poprzez przedawkowanie jakiś medykamentów. Może morfina ?

ocenił(a) serial na 9
killfrenzy8282

Niee. Wg mnie śmierć odpada z jednego prostego powodu. To byłoby zbyt przewidywalne. Twórcy praktycznie na każdym kroku próbują nas zaskoczyć, np. jak House wjeżdża w dom Cuddy.
Wydaje mi się, że w przed ostatnim odcinku zginie Wilson. To by było na prawdę zaskakujące i smutne. Wtedy w ostatnim odcinku wraca Cuddy, pogodzi się z Housem i zacznie się nim opiekować. Bo na pewno sam by sobie nie poradził po takiej stracie.
Ale to jest na prawdę mało prawdopodobne.

ocenił(a) serial na 10
Sebikk

Jak by Wilson zmarł to House mógł by wtedy odejść i mogłaby właśnie jak pisałes/łaś wrócić Cuddy i się nim opiekować.Tylko szkoda by mi (nam fanom) było Wilsona bo jest prawie taki sam jak House

ocenił(a) serial na 9
killfrenzy8282

Masz racje. Ale dzięki temu bardziej się zwiążemy z serialem. Na dłużej go zapamiętamy, nie ze względu na miłe zakończenie, tylko na smutne, w którym umiera nasza jedna z ulubionych postaci.
I tak mało prawdopodobne jest, żeby Cuddy wróciła.

ocenił(a) serial na 10
killfrenzy8282

W ostatnim odcinku przestanie boleć go noga:) Mam nazieję,że nie skończy się bez zakończenia..

ocenił(a) serial na 10
monica18_2

Może zakończenie będzie w stylu "Skazani na Shawshank" :D
House nagle znika, Wilson znajduje list , szuka kolejnej wskazówki i na końcu ich drogi się schodzą :D

ocenił(a) serial na 10
killfrenzy8282

ja myślę że 1