Ale ten mnie milo zaskoczył. Nie wiem jak ktoś może pisac że jest powierzchowny i ma jednostajna fabułę. Fakt jest taki że z każdym sezonem był coraz słabszy ale tylko nieznacznie. Polecam fanom serialu cykl filmów czarna żmija gdzie Laurie dla odmiany gra zupełne przeciwieństwo Housa :]
Mam podobne zdanie jak Ty, podoba mi się złożoność postaci doktorka stworzona przez Laurie'go. To dość niespotykane w serialach. W zasadzie pod tym kątem go oglądam + bezcenne dialogi w dużej mierze polegające na improwizacji aktora. I to się słyszy i widzi, dlatego tak bardzo szanuję jego wkład w ten serial, który prawdopodobnie pozostałby jednym z wielu gdyby nie właśnie Laurie. Nie interesuje mnie błazenada, że ktoś komuś dokopał, itd. Podoba mi się sposób w jaki prowadzi tę rolę, wzloty i upadki bohatera, wyniszczającą moc opiatów, dojrzewania do uczucia, dwulicowość. Ten wieczny Piotruś Pan, to tylko przykrywka do tego co się tak naprawdę kryje we wnętrzu bohatera. I właśnie tu wielka zasługa aktora, że w ten niesztampowy, serialowy sposób potraktował postać jaką gra. Oczywiście, to nie Bergman:), bo to tylko serial, ale ta postać wyraźnie odstaje od innych postaci, które są jedynie tłem.
Też nie oglądam seriali, na ten trafiłam przypadkowo(chociaż o nim co nieco słyszałam) w necie leżąc przykuta do łóżka. Muszę przyznać, że mnie zaciekawił, dlaczego napisałam powyżej. A "Czarna żmija"? Jestem jego fanką od wielu, wielu lat. Mam wszystkie płyty z serią. Tak nawiasem mówiąc, w Housie widać nawiązania do "Czarnej żmii",a raczej nawiązania do angielskiego poczucia humoru, przynajmniej u tytułowej postaci.