NARESZCIE po miesiącach oglądania (a czasami brnięcia) przez ten serial, w 6 sezonie doczekałem się tego na co cały czas czekałem. W końcu poza do bólu schematycznymi i przewidywalnymi do wyrzygania "stałymi elementami" tego serialu, scenarzyści skoncentrowali się na czymś innym - wątkach osobistych - i to w jakim stylu! chwał im za to i cześć. Oby nie zeszli z tej drogi. W końcu seria pulsuje jakimś żywym rytmem. Wytarte klisze maniakalnie powtarzane w każdym odcinku wywoływały już u mnie sarkoidozę i konieczność biopsji dolędźwiowej ;-)))
A ja się nie zgodzę. Może House nie jest serialem do końca ambitnym ale jednak nie było mu do tego daleko, w sezonie 6 twórcy skierowali się bardziej w stronę widza komercyjnego. Poziom spadał już od 5 sezonu, 6 był jeszcze słabszy. Wątki osobiste ? Tu pornol Wilsona, tu coś pośpiewamy, tu znowu House i Cuddy (którym ja osobiście rzygam) i tyle. Niby może czasem zabawnie ale to nie to. W poprzednich sezonach wątki osobiste były bardzo dobrze prowadzone tu są takie nijakie. Tak samo jak humor wciskany na siłę. I dużo mniej medycyny niż w sezonach 1-4 co mi się nie podoba. Poprzednie sezony miały dużo zagadnień psychologicznych, filozoficznych, wgłębianie się w psychikę bohaterów, wszystko działo się powoli, wszystko rozwijało się z odcinka. Teraz - przypadek poprowadzony byle jak (w większości przypadków), tu wrzucimy trochę wątków osobistych, tu trochę o zespole, trochę o Housie, Wilsonie i Cuddy tu coś śmiesznego i jedziemy następny odcinek, byle do finału, tam jakiś dramat ale żeby wszystko dobrze się skończyło. Sezon 6 w sumie nie był tragiczny w zasadzie był dobry ode mnie 7/10 dla całego sezonu ale jednak jeśli spojrzeć na poprzednie to dzieli je przepaść. No ale każdy lubi co innego
Nie wiem, co rozumiesz przez:"w sezonie 6 twórcy skierowali się bardziej w stronę widza komercyjnego", tak jakby cały serial nie był przedsięwzięciem komercyjnym.
W 6 sezonie nareszcie House myśli na trzeźwo, dojrzał, późno, bo późno żeby zrozumieć jakim był dupkiem. Bo i nim był. To, że ktoś jest dobry w tym co robi wcale nie znaczy że może gnoić wszystkich dookoła i robić z siebie idiotę i tyrana. To ma być zabawne?
Jeżeli w 6 sezonie nie znajdujesz zagadnień psychologicznych, to nie wiem w którym sezonie bardziej można je znaleźć, chociażby rozmowy z dr Nolanem. House ewoluuje w kierunku normalności i to ma być złe? W końcu, House to nie 20 - latek, a raczej człowiek w mocno średnim wieku. Dopiero byłaby kicha gdyby prowadzić serial w oparciu tylko o wątki medyczne, papierowość postaci byłaby całkowita. A i tak wątków medycznych pod dostatkiem i to całkiem niezłych.
Doszukujesz się czegoś, czego nie ma w tym serialu, filozofii. Jaką tu widzisz filozofię?
Co rozumiem poprzez zwrócenie się w stronę widza komercyjnego ? Właśnie to co napisałem czyli choćby spłycenie różnych wątków, oraz wstawki typu pornos Wilsona. Psychologia ? Odcinek Broken i Baggage. Może czasem udawały się niektóre rzeczy jak za starych dobrych sezonów ale były to momenty logiczne. Jeśli chodzi o wejście w głowę House'a to to mieliśmy przez całe 4 sezony podawane powoli, bez pośpiechu a ostatnie 3 odcinki sezonu 5 były chyba najgłębszym wejściem w głowę House'a jakie dotąd mogliśmy zobaczyć w tym serialu. Ja jakoś nie odnajduję się w tym nowym Housie. Dlaczego miałaby być kicha ? Przez pierwsze 4 sezony tak prowadzili każdy sezon i było świetnie, zresztą to nie tylko moje zdanie ale większość osób uważa sezon 6 za jeden ze słabszych, krytycy też nie uważają już House'a za tak dobry serial. Wątków medycznych pod dostatkiem i całkiem niezłych ? No ja w tym sezonie może mógłbym wymienić jeden taki odcinek w którym był dobry wątek medyczny czyli Help Me. Kiedyś na Housie siedziało się czasem jak na thrillerze a odcinek 2x16 - kleszcz w pochwie, 4x11 - kobieta na biegunie czy 3x18 - z pacjentem w samolocie to kwintesencja House'owego humoru i genialnych przypadków medycznych. Niestety fantastycznego przypadku w tym sezonie brak. Już nawet w 5 zdarzyło się kilka choćby gość który wziął House'a za zakładnika. A wracając jeszcze na koniec do psychologii, to uważam że najlepsze odcinki House'a pod tym względem to na przykład One day, one room, Son of Coma Guy, House's Head, Both Sides Now.
Akurat połowa Twoich ulubionych wątków (odcinków) medycznych nie działa się w szpitalu i była zupełnie inna niż standardowe wątki medyczne, które pojawiają sie w każdym odcinku a których jak sam mówisz tak Ci brakuje. ALE WŁAŚNIE O TO CHODZI! Przecież przez te 5 sezonów ten serial zaczął zjadać własny ogon, przypadki, dedukcja lekarzy, dochodzenie do rozwiązania stały się już tak schematyczne, że budziła mój uśmiech politowania łatwość z jaką można przewidzieć kolejną scenę i "nieoczekiwany" zwrot akcji. Dlatego nie rozumiem, jak można tęsknic za "starym dobry Housem". Wydaje mi sie, że ten nowy jest zdecydowanie lepszy. Ponad to nie stracił tego co mnie osobiście pozwalało dotrwać do 6 sezonu - świetnych dialogów, genialnych i zabawnych interakcji między Housem, Wilsonem i Caddy. Bo same przypadki medyczne od dawna były juz wytartymi kliszami i całe szczęście że zeszły na dalszy plan. Przecież odcinki z pobytem Housa w szpitalu psychiatrycznym to była prawdziwa perła!
"Przecież odcinki z pobytem Housa w szpitalu psychiatrycznym to była prawdziwa perła!" - jak najbardziej się pod tym podpisuję i uważam, że poziomem daleko wykraczały poza standardowy serial, rozmowy między Nolanem i Housem, to była prawdziwa perełka!
Broken świetny epizod a głównie jego pierwsza część. Ale na pewno nie najlepszy w Housie, u mnie załapałby się pewnie gdzieś pod koniec 20 najlepszych odcinków, z powodu słabszej drugiej części
Tak można tęsknić za starym dobrym House'm. Gdyby siedział w tym psychiatryku co najmniej połowę sezonu byłoby może lepiej ale dwa odcinki to zdecydowanie za mało. To co zostało ze starego House'a to owszem dialogi nadal świetne nie wybitne jak kiedyś ale wciąż świetne, inteligentne i błyskotliwe. Ale znowu dialogi z sezonów 1-4 uważam za jedną z najlepszych ścieżek dialogowych w historii, ja bynajmniej dotąd z lepszymi dialogami się chyba nie spotkałem, dalej House/Wilson i tyle. Cuddy nie cierpię, najchętniej bym ją zabił i może dlatego nowe odcinki podobają mi się dużo mniej niż nowe. Do tego odejście Cameron, cóż to już nie była ta sama postać co w sezonach 1-3 ale przynajmniej było na kim oko zawiesić.
"Akurat połowa Twoich ulubionych wątków (odcinków) medycznych nie działa się w szpitalu i była zupełnie inna niż standardowe wątki medyczne, które pojawiają sie w każdym odcinku a których jak sam mówisz tak Ci brakuje"
Bo akurat wymieniłem te 3 odcinki ale dobrze pokuszę się o wymienienie większej ilości odcinków z fantastycznymi przypadkami więc:
1x05, 1x08, 1x10, 1x11, 1x14, 1x15, 1x17, 1x18, 1x19, 2x02, 2x04, 2x08, 2x10, 2x12, 2x13, 2x14, 2x16, 2x17, 2x19, 2x20/21, 3x01, 3x02, 3x04, 3x06, 3x07, 3x10, 3x12, 3x13, 3x14, 3x16, 3x21, 3x23, 4x06, 4x07, 4x08, 4x10, 4x11, 5x07, 5x09, 5x17, 5x19. A z sezonu 6 hmmm.... 6x22 no i może jeszcze 6x18.
Pisałem z pamięci więc może nie jest to do końca tak jak być powinno ale starałem się mniej więcej te odcinki z najlepszymi przypadkami wypisać. Przypadki medyczne stały się jak to nazwałeś wytartymi kliszami dopiero od 5 sezonu czyli wcale nie tak dawno i to właśnie wtedy kiedy zaczęły schodzić na dalszy plan
Co do schematu, do czasu wejścia na demotywatory nie wiedziałem kto to Justin Bieber, tak samo do czasu wejścia na filmweb nie wiedziałem że House jest schematyczny. Wręcz przeciwnie ten serial łamie wszelkie schematy. A to że akurat jest w każdym odcinku 1 inny, nowy pacjent to już zupełnie inna sprawa, wokół czegoś w końcu ta fabuła się kręcić musi i mi to zupełnie nigdy w niczym nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie medycyna zawsze interesowała mnie tu najbardziej.
No ale jak już napisałem każdy ma inny gust i każdemu się podoba co innego, mnie nikt nie przekona do tego że nowe odcinki House'a są lepsze tak samo jak ja nie przekonam was że to te z poprzednich sezonów były lepsze
Te nowe odcinki są po prostu inne, nie ma już tego smaczku sensacji, którą tak bardzo chciałbyś zachować, chociaż nie do końca.
Ja wolę Housa z "ludzką twarzą", a nie upierdliwego starzejącego się Piotrusia Pana, którego poczynania z czasem były wręcz irytujące żeby nie powiedzieć głupie.
Co do przypadków, no cóż zapewne były fascynujące, bo przecież to nikt inny jak tylko Sherlock Holmes medycyny i takie niewątpliwie były. Chociaż z czasem zaczynał przypominać raczej Pomysłowego Dobromira.
Nadal bawią mnie błyskotliwe rozmowy między Wilsonem i Housem i szczerze powiedziawszy w dużej mierze dlatego ten serial oglądam, a także dla Lauriego, który stworzył tę postać, wg mnie, w sposób daleko odbiegający od schematu serialowego. Reszta bohaterów, to już tylko tło dla Lauriego.
Ostatnia część "Unwritten"potwierdziły tylko moje przypuszczenia, że House nadal pozostaje Housem i nadal medycznym Sherlockiem Holmesem i z tego powodu bardzo się cieszę. I pytanie: "Cuddy nie cierpię, najchętniej bym ją zabił i może dlatego nowe odcinki podobają mi się dużo mniej niż nowe"? Dlaczego?
Czemu jej nie lubię ? Po prostu niektóre postacie lubimy innych nie znosimy. Cuddy nigdy nie była dla mnie jakoś super postacią, owszem jeszcze sezony 1-4 i te przekomarzanki z House'm były dobre ale od kiedy zaczęli House'a wiązać z Cuddy to masakra. Nigdy jej specjalnie nie lubiłem od sezonu 5 jest tam chyba najbardziej wkurzającą mnie postacią.
Owszem sezon 6 jest super ale jeszcze lepszy jest 7 ;] (głównie dlatego, że house nareszcie zszedł się z Cudy!)
widzę że 13 letnich fanów 'Zmierzchu' i '17 again' mierny sezon 7 zadowala. Podpisuję się pod Jokerem: pierwsze 4 serie były naprawdę spoko, teraz aż boli jak czasem patrzę co się stało z tym serialikiem.