Charakterystyczną cechą serialu jest przeogromna siła bohaterów i ich przeciwników. Drugą jest to, że każdy z sagi na sagę stawał się silniejszy. Nawet drugoplanowe postacie, gdyby się cofnęły w czasie to bez problemu pokonałyby głównego protagonistę i antagonistę. Muszę przyznać, że twórcom świetnie się udało przedstawić coraz to większą potęgę walk. Jakby pokazać osobie nieobeznanej z serialem dwa różne pojedynki, to by się domyśliła która toczy się między silniejszymi. I tak moim zdaniem było do końca Cell Sagi. Uważam, że w czasie Buu Sagi poziom mocy postaci został zredukowany. Oto parę przykładów.
Podczas treningu w zaświatach Goku trenował z 4, 2 tonowymi obciążnikami. Po zamienieniu ich na 10 tonowe (razem 40 ton czyli tyle ile ciężarówka z naczepą) to dopiero po zamienieniu się w ss mógł się ruszać. Freezer natomiast mógł siłą umysłu podnieść górę, a Vegeta przed walką z androidami trenował przy 400 g.
Podczas wysadzenia się Vegety w celu pokonania Grubego Bubu powstał jedynie wielki wybuch. Gdy Semi-Perfect Cell się wysadzał to miał on zniszczyć ziemię.
Oczywiście ss Gotena i Trunksa (jak to powiedział Vegeta "ss sprzedają na wysprzedaży").
W ogóle ss i ssj2 stał się jakimś żartem. Podczas 12 (który dział się po poświęceniu się Vegety, ale przed odzyskaniem przez niego życia) i 13 filmu wystarczyło parę ciosów przeciwnika by Vegeta z ssj2 został z czarnymi włosami i złamaną ręką.
Dwa kolejne przykłady dzieją się we wnętrzu Bubu. Jednak najpierw trzeba coś ustalić. Jest powiedziane że Goku i Vegetą są takiej samej wielkości lub mniejsi od pchły (a nawet więksi widząc jak stoją przy słodyczach i będąc od nich niewiele mniejsi). Jednak jeżeli zostali do niej porównani, a pchła może mieć najmniej 1 mm to oznacza, że są gdzieś 2000 razy mniejsi. Pierwszy przykład to gdy Vegeta nie mógł zabić robaka, natomiast Nappa bez problemu zabił Yedi (z planety Arlia), a Gohan (przed pojawieniem się 2 Saiyan) bawił się z dinozaurem. Kolejny to gdy Goku chciał rozwalić głowę Bubu to on poczuł jedynie swędzenie. Natomiast do rozwalenia planety Freezer potrzebował jednego palca, a młody Vegeta (czyli wtedy gdy miał 18000 jednostek siły) dwóch. Można powiedzieć, że to były glisty Bubu i dlatego były takie silne, ale jego ciało nie było zbyt wytrzymałe (jak wiadomo jego potęga opierała się na super regeneracji) i nawet Krilan mógł je uszkodzić. W dodatku wiadomo, że jak coś wybuchnie w środku to siła wybuchu jest większa niż jak by miała miejsce na zewnątrz.
Genki-Dama która nie zabiła Freezera zmieniła ekosystem Namek, natomiast ta która zabiła Bubu nie zniszczyła nawet tej małej planety na której walczyli pod koniec. Oczywiście jest argument, że ten świat był bardziej wytrzymały niż zwykła planeta i przypuszczenie, że kula odleciała z planety i wybuchła gdzie indziej.
Mimo iż podczas walki nie widać ich ruchów to nie są jacyś szybcy. Właśnie w Buu sadze jest pokazane, że Gotenks parę razy okrążył Ziemie, ale z kontekstu wynikało, że zajęło mu to pół godziny. Jakby byli szybsi od błyskawicy (150000 - 200000 km/s) to by ją w sekundę okrążyli.
Na koniec to ładowanie siły przez postacie i ich ataki nie są zbyt efektywne (tylko niszczenie bariery między wymiarami było fajne zaprezentowane). Weźmy np Cell Game Sagi gdzie transformacja w Perfect Cella wywołała tsunami u Genialnego Żółwia, a każda Kamehameha mogła zniszczyć planetę (ostatnia nawet układ słoneczny).
Dlaczego takie coś zauważyłem w Buu Saga. Odpowiedź jest prosta, tylko tak mi się wydaję. Możliwe jest także taka, że wyobraźnia twórców się skończyła. Świetnie sobie radzili i woleli wykorzystać swe pomysły od razu niż czekać na użycie ich pod koniec (natomiast niektóre pasowały tylko w danym momencie), przez co walki do ostatniej sagi rosły w swojej epickości. Uważam, że dobrze zrobili bo gdyby nie przesadzali i nie wykorzystywali każdej okazji do wyolbrzymiania walk to serial stracił swoją główną cechę.
PS Oglądając Cell Sagę miałem wrażenie, że każdy inny wymyślony charakter który pojawi się w tym czasie byłby zerem. Jednak po redukcji mocy w ostatniej sadzę (i jeszcze większej w GT) nie jest oczywiste czy Goku pokonałby takiego Supermana który potrafi podnieść 11 kwintylionów (11*10^18 bo amerykański komiks) ton. Oczywiście tacy ludzie nigdy nie będą istnieć i to tylko wyobrażenia twórców jakie możliwości powinna mieć najsilniejsza istota. Niektórzy wyobrażają sobie go jako 2 metrowego osiłka rzucającego samochodami. Inni natomiast mają większą wyobraźnię.
Przyznaje ci tu dużo racji ale według mnie to po prostu było nie przemyślane i tyle nieścisłości się stąd wzieło.
No i co z tego, że jakiś Superman potrafi podnieść 11 kwintylionów? Takie porównywanie postaci z DB do Supermena jest bezsensu przecież to tylko jest zmyślone!
Wiem, też to poniekąd miałem na myśli w ostatnich zdaniach. Nawet nie udało by się ich połączyć razem. Np. w Dragon Ballu bardzo łatwo niszczyli otoczenie i robili dziury w ziemi. Natomiast Superman niby umie przesuwać planety z orbit, ale bardziej prawdopodobne byłoby to, że gdyby pchał w jednym miejscu to by przebił się przez nią (chociaż z drugiej strony wybuch niezredukowanego Cara Bomb miał wyrzucić ziemie z orbity). W Dragon Ballu jest także zasada, że im ktoś silniejszy ten i szybszy. Wszystko zależy od twórców. Mogliby powiedzieć, że nie zrobią crossovera bo to burzy ład. Z drugiej strony mogą zorganizować walkę Goku ze Spider-manem w której pająk wygrywa bo Saiyanin miałby trudności z jego siecią.