Chyba najlepszy odcinek odkąd z serialem pożegnał się Charlie. Świetne gagi, sporo śmiechu, a w porównaniu do tych wszystkich epizodów z dziewiątego i obecnego sezonu, to jestem zachwycony, szczególnie z tego powodu, że pewnie wiele osób (w tym ja) jakiś czas temu spisało ten sitcom na straty. No i plusem był również udział Russela. W ogóle w tej serii pojawiły się także Rose i Kandi, co przypomina dawne, najlepsze czasy. Brakuje trochę matki Charliego i Alana, ale ten sezon, po słabym poprzednim, naprawdę jest udany.
Znaczy początek to był kibel, bo tego gej story i homo Alana to nie lubię, ale za to później... faktycznie jak powiedział, że pójdzie umyć zęby, to je.błem normalnie :D Ogólnie Alan jako bogacz się sprawdził i w końcu był śmieszny, a nie żałosny. Do tego oczywiście fajna laska w końcu w tym serialu jest, tak więc... to był naprawdę zabawny odcinek.