generalnie kocham to, że w drugim sezonie bardziej poznajemy te drugoplanowe postacie które zasługują na więcej uwagi jak Fez, Lexi, Cal .

 

tak ogółem: cieszę się, że Jules w końcu dowiedziała się o nawrocie nałogu Rue. czas najwyższy. na miejscu Jules od dawna podejrzewałabym, że kłamie na temat ćpania niemniej jednak  wiadomo że czasami ludzie udają że czegoś nie zauważając mając nadzieję, że się mylą.

 

przede wszystkim nie mogę przestać zachwycać się sceną w kościele z Labrinthem , oszałamiającym montażem, który odbija się od postaci do postaci (m.in. Cassie, ze złamanym sercem, z girlandą kwiatów...piękne) oglądane przez euforyczną, narkotyczną wizję Rue. sezon drugi to absolutny majstersztyk.

 

 

 

 

 

i uwaga, niepopularna opinia: uwielbiam Jules z Elliotem. generalnie mnóstwo fanów szczerze nienawidzi tego pomysłu żeby byli parą. i z jednej strony gdyby Jules zostawiła Rue dla takiego Elliota to by złamało jej serce, z drugiej jednak chemia między Jules i Elliotem/Hunter a Dominic'iem jest genialna. są plotki że schafer i Fike spotykają się IRL i z taką chemią jaką mają razem na ekranie jestem w stanie w nie uwierzyć.

 

 

 

mam nadzieję, że  w kolejnych odcinkach bardziej skupią się na Fezie, Lexi, Kat i Ethanie, bo trochę zostali w tyle. Btw, w jednym z wywiadów z obsadą Euforii na pytanie o postać która najbardziej ich zaskoczyła w drugim sezonie Jacobi wskazał Ethana  nie mogę się doczekać żeby zobaczyć co takiego odje….. - domyślam się, że dotyczy to sztuki autorstwa Lexi.