Dawno nie widziałem serialu z tak naiwnym scenariuszem . Cały wszechświat robił wszystko byle Ryanowi udawały się wszystkie jego plany
- wchodzi na stronę pierwszej lepszej szkoły i cyk, od razu zdjęcie chłopaka w kurtce, którą zapamiętał
- naturalnie bez twarzy, przecież każdy robi zdjęcia samej kurtki bez twarzy właściciela
- Philip pożycza aparat i co daje w zastaw? A jakże, kurtkę! Musiała być cenna
- i moje ulubione - asystent Pani Szeryf jedzie do FBI sprawdzić listę rzeczy z miejsca zbrodni i uwaga... bierze ze sobą magnetofon i w trakcie odsłuchuje nagranie przesłuchania, które słuchał już jakieś 600 razy i zna je na pamięć xD no każdy by tak zrobił

Ostatni odcinek całkiem spoko, trochę podnosi moją ocenę całości.
Ale takie naiwne sytuacje popsuły wiarygodność serialu.