Niesamowite napięcie - zwłaszcza w trakcie rozmowy Malvo z Lundym
Grubą ktoś w końcu docenił - ta mina Saula - classic ;)
Tylko jak Lorne minął się z typami z FBI?
I co z tą kasą????????
Scena w windzie - mistrzostwo.
Malvo się tyle męczył żeby tego gościa rozpracować ale w końcu poddał się przez głupotę lestera i popłynął z prądem -
"Is this is what you want?"
A Lester - oglądasz i wiesz, że się menda wywinie ze wszystkiego :)
Końcówka też pokazuje, że Lester i Malvo podobni sobie - żaden ani grama uczuć i empatii.
Będzie 2 sezon?
Po co drugi sezon? Jeśli cała historia skończy się na 10-tym odcinku to nie ma sensu robić kolejnego o innej historii. No chyba, że pójdą śladami twórców The Killing i całą historię przerzucą na kolejny sezon co jednocześnie powstała by nam kolejna telenowela.
A po co drugi sezon? To nie tasiemiec dla gospodyn domowych, tylko spojna, zwarta i zamknieta historia.
sezonu drugiego pewnie nie będzie, bo się słabo opyla :P
a co do windy , myślicie, że jakby Lester nie walnął Malvo nagrodą, to tamten by go nie zabił tylko inaczej by się to potoczyło?
Tak właśnie myślę. Malvo napawa się dumą, jak mu się uda obudzić w kimś drapieżnika, tak że Lester był bezpieczny. Ale zwróć uwagę w sprawie z syndykatem - Malvo mówi w pewnym momencie, że musi ich zabić, bo to jest kwestia zasad: nasłali kogoś na niego i muszą za to zapłacić. Nie jest ważne, że zabójcy nie zostali nasłani na niego specjalnie, że w końcu sam ich na siebie sprowadził zabijając Sama. Zasady to zasady. Dog eat dog. Lester atakując go wydał na siebie wyrok :)
no właśnie, strasznie niepotrzebnie. Liczyłem że będą ziomkami jeszcze i parą jak głuchy z tamtym drugim xd
? Ok, Lester zniweczył jego plany, więc co? Teraz Malvo po prostu zabije jego wraz z całą rodziną mimo, że sam przeżywa tą sytuację odsłuchując nagrania rozmowy z nim sprzed roku. Coś mi tu nie gra.
Nie przeżywa, tylko odsłuchuje to, bo przypomina mu to kim naprawdę jest. Odsłuchuje nagrania bo czerpie z nich perwersyjną przyjemność. A w ogóle to nie było nagranie Lestera, tylko innej osoby z wielu, które zmanipulował.
To dobrze, wolałabym, żeby zakończyli tę treściwie, niż rozwlekali tę konkretną historię w nieskończoność. Poza tym ileż można oglądać Lestera, któremu się udaje, facet budzi we mnie mordercze instynkty :D
Właśnie takie przeciąganie fabuły na kolejny sezon(y) dla kasy zabiło wiele dobrych seriali.
Do tej pory Lestera jakoś wytrzymywałem, w pewnym sensie rozumiałem i nawet może lubiłem. Po ostatnim odcinku szczerze go nienawidzę...
Mam podobne odczucia :-) Zabił żonę - okej, była głupią cip@. Wrobił brata - spoko, nie szanował go. Ale w końcówce tego odcinka pokazał, że jednak nadal jest tchórzliwą piz.dą, która nie potrafi stanąć oko w oko z wrogiem.
A ja go lubię, taki fajny jest. Plecy miał nadwyrężone to nie mógł stanąć oko w oko z przeciwnikiem - postąpiłbyś tak samo.
Chwilunia :)
Największym przestępstwem żony było narzekanie - tyle bab to robi i jakoś nie są zabijane, mężowie zwyczajnie spieprzają na ryby :D i dalej wcinają żonine obiadki. Poza tym istnieje coś takiego jak rozwód.
Brat go nie szanował? Czyli kiedy? Wtedy, kiedy mu pomógł, zabrał do siebie po zabójstwie żony? Nie znęcał się nad nim, opieprzył go za zniszczenie karabinu (nie wydarłbyś się na swoje rodzeństwo jakby ci upuścili plejstejszyn? :D ). Czy może chodzi o scenę w szpitalu? Facet zachował się racjonalnie - czuje się oszukany przez Lestera.
A może bratowa zasłużyła na stratę wszystkiego? Bo jest dumna z zaradnego męża i stanu majątkowego i się tym chwali? Albo co najlepsze - bratanek? On czym sobie zasłużył? Tym, że prawdopodobnie jest autystyczny?
Tak naprawdę to tylko Sam zapracował sobie na swój los.
Lester zachował się jak jak każdy złamas i każda frajerska pinda jakich znam - obarcza wszystkich wokoło winą za swoje niepowodzenia :)
Każdy mądry człowiek by się tak zachował. Nie mam pojęcia co ludzie do niego mają.
Freeman stworzył tę rolę genialnie. Na początku Lester jest taka totalną ofiarą losu, która na zmianę budzi współczucie i agresję. Raz jest mi go żal, szczególnie jak się pomyśli o jego czasach szkolnych, a innym razem ta jego frajerowatość sprawia, że mam ochotę mu przypieprzyć - jakby się sam o to prosił!
Ale to co teraz odstawia, jak wydaje mu się, że jest na szczycie łańcucha pokarmowego, jak kozaczy do Malvo i jak w ostatecznym rozrachunku wyłazi z niego stary Lester - to jest fenomenalne. Rany jak mam ochotę skopać go po rzyci!
Ja też go rozumiałam - to jest człowiek nie lubiący konfrontacji, lubiący mieć swój cichy kątek, zmuszony do życia w świecie, do którego nie pasuje, wykonujący pracę, której nie lubi. Możliwe, że w nim zawsze była jakaś "skaza" i gdyby nie bullying, gdyby miał trochę insze życie - pracę i rodzinę, to ta skaza nigdy by się nie ujawniła i Lester przeżyłby swoje życie w spokoju.
Myślę, że Malvo poluje na osoby, które albo posiadają tę "skazę" lub są w specjalnym momencie swojego życia i stawia ich przed wyborem. Jest jak Diabeł - on tylko kusi, podpowiada, sugeruje.
Bez przesady gdyby były 2 sezony tej historii to nie byłoby jeszcze źle. Rozumiem, że rozciąganie serialu do 8 sezonów tak jak było w przypadku Dextera to przesada, ale żeby po jednym sezonie kasować historię, bo niby to już za dużo? Nie mówię, że nie można, ale gdyby pociągnęli jeszcze 10 odcinków drugiego sezonu i gdyby to było dobrze przemyślane to nie miałbym nic przeciwko temu. Szczególnie, że gra tego aktora, który stworzył postać Malvo jest niesamowita.
No ale co jeszcze można opowiedzieć przez 10 odcinków? Molly ciągle depcząca po piętach Lesterowi i Malvo? Wydaje mi się, że zaczęliby zjadać własny ogon. Nawet dwa pierwsze sezony Dextera - kiedy był to jeszcze fajny serial - miały mimo wszystko różne historie.
Nie wyobrażam sobie oglądania Lestera uciekającego sprawiedliwości przez 2 sezony, myślę, że odraza do tej postaci byłaby tak duża, że choćby nie wiem jaki był fajny serial, nie mogłabym go oglądać. Miałam tak w Breaking Bad, kiedy musiałam sobie zrobić przerwę od Waltera, a to przecież nie była taka szuja jak Lester :D
No ale to jest moje osobiste zdanie ;) Rozumiem chęć oglądania tego dalej, bo serial jest świetny. Mimo to jestem przekonana, że 2 sezony tej konkretnie historii byłoby nużące :) To już lepiej jakby wydłużyli obecny o jakieś 2 odcinki.
Nie ma co gdybać.
Ta seria się skończy, a następna będzie opowiadać o czym innym.
Ja strzelam, że o tym co ojciec Molly opowiadał Lorne'owi - mam na myśli te wydarzenia z lat siedemdziesiątych, kiedy zgineło wielu ludzi.
Oby się Lester wywinął, mam nadzieje że tą kase znajdzie i będzie sobie żył gdzieś w Acapulco :)
No właśnie mam 3 kandydatów do nagród za najlepsze aktorstwo serialowe tego półrocza:
Thornton za Fargo
Woody za True Detective
Eva Green za Penny Dreadful
W sumie mogłabym dodać jeszcze Andrew Lincolna za Walking Dead i Pedro Pascala za powalającą charyzmę Oberyna w GoT.
To są aktorzy, którzy zrobili na mnie największe wrażenie :)
HoC jeszcze nie widziałam tego sezonu.
A właśnie, zapomniałam o jednym, co za fail:
Hugh Dancy za Hanibaru :P
Oo, zaproponowałem Madsa z uwagi na domniemane preferencje, ale Hju? ? Ja ogólnie jeżeli o Hannibala chodzi, to jedynie Michaela Pitta bym wyróżnił. Chłopaki dają radę, grają dobrze ale... czegoś brakuje.
Czemu nie Matthew za TD? Woody jest dobry, ale to postać McConaugheya kradnie każdą scenę )
Wiem, że jestem odosobniona w tej opinii, ale uważam, że to Woody był lepszy - Matthew jechał przez cały serial na jednej minie :) Ja tu cudów nie widzę. Mateuszek jest przereklamowany, jak cały serial z resztą.
Serial nie jest przereklamowany, wręcz przeciwnie. Przeklamowaną możesz nazwać Grę o Tron.
TD ma dobrą reklamę (HBO), no ale serial jest sam w sobie majstersztykiem i zasługuję na wysoką ocenę.
Co do tego że Woody był lepszy, hmm, też tak myślałem do pewnego momentu, ale jednak chyba to nie jest do końca prawda. Ja osobiście uważam że DUET Matthew-Woody jest mistrzostwem.
Lincoln w TWD jakoś szczególnie mnie nie przekonał, ale twe pozostałe typy to strzał w dyche. Jeśli Pedro Pascal nie zostanie gwiazdą światowego kina to będę szczerze zaskoczony. Jego Oberyn kradł każda scenę
Ja mam z Lincolnem długi staż małżeński i różnie tam między nami bywało :D raz lepiej, raz gorzej, ale ostatnio przeżywamy Złote Gody i sezon, który to był - 4B? był w jego przypadku bardzo udany, szczególnie finał :)
Caly odcinek GENIALNY!
Mam nadzieje ze w tym sezonie wykoncza Lestera, a zaczna np watek z jego bratem albo np z Gusem.
Mezem tej policjantki, tez jest cwaniaczek jak lester...
NIECH ZROBIA 2 sezon plxxxxxx..... to ze ogladalnosc slaba, nie znaczy ze ocena slaba.
Wezmy pod uwage The 100, duza lepsza ogladalnosc. Ale jaka ocena ? MUSI BYC 2 sezon !
Zgadzam się! 9 odcinek dla mnie na chwilę obecną był najlepszy ze wszystkich. Cały czas trzyma w napięciu. Praktycznie od pierwszej do ostatniej minuty. Teraz przed nami finał tego sezonu.
Wątek z Gusem? Przecież ten gość jest tragiczny zarówno jako postać jak i jako aktor. No chyba, że tym razem to jego Malvo "natchnie" do zmiany życia. Ale to już by było zjadanie własnego ogona.
Reasumując, mam nadzieję, że skończy się na jednym, ale za to dobrym sezonie.
"Ostatni raz jadlem tak dobre ciasto w ogrodach Edenu".
Nie wiem dlaczego, ale postac Malvo od poczatku wydawala mi sie nie tyle lekko demoniczna, ile wrecz posiadajaca moce nadprzyrodzone. Tak jakby to byl Szatan nieustannie szerzacy zlo i chaos wokol siebie. Niektore jego teksty odwolujace sie do Biblii niemal sugeruja, ze on jest upadlym aniolem. Oczywiscie, wszystko oparte na jednym wielkim niedopowiedzeniu, ale mimo wszystko cien diabla czai sie za rogiem.
Malvo ma pewne ludzkie ograniczenia, ale upadle anioly na Ziemi tez nie sa wszechmocne.