Pisanie o tym serialu jako o czymś wyjątkowym jest nieporozumieniem.
Jest on strasznie naiwny, wręcz infantylny, w żaden sposób nie może się równać z Grą o Tron, Rodziną Borgiów czy też Dynastią Tudorów. Ten serial przypomina bardziej Robin Hooda albo inne czołowe seriale z lat 90.
Jestem na 3 odcinku i na tym raczej zakończę moje oglądanie.
W skrócie:
postacie są niezwykle płytkie. Są albo bardzo dobrzy albo bardzo źli - NUDY!
Sceny - niezwykle naiwne, "zdobycie kamniełomów" - ta scena ta jakaś kpina totalna,
Wizyta w jakiejś karczmie - przypadkowe podsłuchanie tajnych planów na wybudowanie innej katedry.
"wiedźma" - obsikuje biskupa, wbija w niego nóż i beztrosko sobie ucieka, obcałowując się po drodze z ukochanym- kolejny żart,
Można takie "perełki" mnożyć w nieskończoność.
Nie rozumiem w ogóle zachwytów nad tym serialem.
Serdecznie wszystkich zniechęcam do tego "dzieła" a w szczególności ludzi którzy lubią oglądać ciekawe, wielowątkowe, intrygujące seriale a nie mają z nimi tylko do czynienia "od święta"
Połowę twoich argumentów można obalić, albo chociaż zmniejszyć ich znaczenie. Rzeczywiście postacie są kreślone grubymi kreskami, ale tak samo jest przecież w Grze o Tron i innych wspomnianych przez ciebie produkcjach.
Serial moim zdaniem jest dość dobrze zrealizowany, podobają mi się scenerie, kostiumy i sam klimat serialu. Nie oznacza to jednak, że film jest przeze mnie wielbiony. Widać pewne uproszczenia, jak choćby przeskakiwanie akcji o parę lat z odcinka na odcinek. Nie wiem.
Jeśli chodzi o wiedźmę to też się zgodzę. Co chwilę coś "czaruje/przeklina/itp,itd", a mimo to, nikt nie próbował nawet zrobić z niej przykładu i oszczędzono gawiedzi rozrywek. Scena z sikaniem jest również żałosna.
Moja ocena 5/10.
Dyndrymały.
Czy w każdym serialu muszą być wielowymiarowe postacie w różnych odcieniach szarości? Konstrukcja tego serialu właśnie na tym polega - jest podział na dobrych oraz na złych, którzy z odcinka na odcinek okazują się coraz bardziej podli w gnębieniu tych dobrych. A widz przez cały ten czas czeka aż złych w końcu dopadnie sprawiedliwość. Źli w tym serialu są źli aż do obrzydzenia - matka Williama jest wprost odpychająca, ale przebiegła, William jest rycerzem pełnym nienawiści, głupim i panicznie bojącym się piekła - razem z matką stanowią niebezpieczną parę, tymczasem biskup jest zły, zły, zły, wyrachowany i bardzo inteligentny :D Tak po prostu miało być. Ten serial to trochę taka baśń - bajka o tym, że dobro zawsze wygrywa. Czy Awatara Camerona (który mi się nie podoba, ale z innych powodów) też oceniamy w ten sposób, że przecież postacie są wielowymiarowe bo żołnierze są źli, a niebieskie ludki i kaleka są dobrzy? Nie - bo o to właśnie chodziło.
Co do zdobycia kamieniołomów. Co w tym żałosnego? To piękna scena. Robotnicy i mnisi przychodzą pod osłoną nocy do kamieniołomów i metodą faktów dokonanych zaczynają wydobywać kamień. Mało mamy takich sytuacji w życiu ? Np. anarchiści zajmują pustostan i tworzą tam skłot metodą faktów dokonanych, a potem prędzej czy później przychodzi moment konfrontacji z Policją i właścicielem, których wynik jest różny. W kamieniołomach do takiej konfrontacji doszło, ale mnisi wygrali wykorzystując strach złego rycerza przed wiecznymi mękami w piekle - zresztą już samo zamordowanie przeora (nie mówiąc już o zamordowaniu przeora z całym konwentem) w tamtych czasach było niewyobrażalną zbrodnią z której nawet biskup by go nie wyratował.
Wizyty w karczmie nie pamiętam więc się nie wypowiem.
Co do sceny z obsikaniem biskupa to się zgadzam - byla ona żałosna, ale to chyba jedyna taka scena w tym serialu. Ale co do palenia - to jeszcze nie był ten czas kiedy palono na stosie wiedźmy. Ta "moda" zaczęła się trochę później.
Zaletami tego serialu są przede wszystkim jego klimat (czasem można odnieść wrażenie, że to takie low fantasy jak wspomniany Robin of Sherwood - również piękny serial), sceneria, kostiumy, aura tajemniczości (biały statek) i bajkowość. Fajny jest motyw wojny domowej w tle - to jak mecz piłkarski - oglądasz, oglądasz i do końca nie wiesz kto wygra. Polecam odcinek battlefield gdzie w pewnym momencie wydaje się, że bitwę wygrywa jedna strona, a chwile później druga strona jednak remisuje :) Ale to wciąż nie kończy konfliktu. Na poziomie politycznym serial nie jest też taki prosty jeśli chodzi o podział na dobro i zło. Na początku wydaje się, że Stefan to ten dobry, a Maud to ta zła, ale potem człowiek dochodzi do wniosku, ze są siebie warci :) Bardzo fajne są też sceny bitewne - co prawda poza odcinkiem battlefield widzimy tylko migawki głównego konfliktu widziane z perspektywy brata Alieny i syna Maud, ale są one ciekawe, klimatyczne i konkretne tzn. mają jakiś cel.
Intryga - nie wiem jakich wielkich intryg oczekujesz od serialu mającego 8 odcinków. (SPOILER Z GRY O TRON) Był Biały Statek - zatonął, ponoć nikt się nie uratował i widz się zastanawia co się stało. W Grze o Tron umiera namiestnik i każdy zastanawia się co się stało - potem się okazuje, że namiestnik dowiedział się, że dzieci króla tak naprawdę nie są dziećmi króla i gdy dowiaduje się tego kolejny namiestnik to on także ginie pod koniec serialu (SPOILER Z GRY O TRON). W Filarach również dowiadujemy się pod koniec, że zatonięcie Białego Statku było spiskiem głównych złych, ale bard się uratował ale zginął bo znał tajemnicę :) Taka sama intryga tylko z happy endem.
Filary Ziemi to także przepiękna panorama średniowiecznego społeczeństwa. Mamy kler, rycerstwo, rzemieślników, zamki, proces powstawania relikwii, miasta i katedry, w tle konflikt polityczny - brakowało mi tylko wątku chłopskiego i jakiś banitów w lasach. Może nie jest to lekcja historii, ale pozwala wyciągnąć kilka ciekawych wniosków np. na temat gospodarki średniowiecznej. Np. dlaczego panowała wówczas taka mania na punkcie relikwii ? Bo relikwie przyciągały pielgrzymów, a pielgrzymi oznaczali dochody dla kościoła (za doznania duchowe i możliwość zwiedzenia katedry) w formie datków i przede wszystkim dochody dla kupców i rzemieślników z miasta. Ot biznes się kręcił. Podobnie z wojnami. Zastanawiałem się skąd królowa Maud czerpała fundusze na wystawienie rycerzy w liczbie porównywalnej do władcy Anglii ? Należy zdać sobie sprawę, że średniowiecze to okres ciągłych wojen w różnej skali - nawet w skalach mikroskopijnych :) Skąd te wojny? Bo ziemię dziedziczył tylko najstarszy syn. Reszta synów mogła liczyć jedynie na uzbrojenie w miecz, tarczę i zbroję. I ci ludzie próbowali wywalczyć sobie ziemię więc przyłączali się do jakiś wygnanych królów licząc na to, że jeśli ich frakcja zwycięży to dostaną nadania, a poplecznicy byłego króla (jeśli nie zginą w wojnie) zostaną zabici albo wygnani :) Był to jeden z głównych powodów dla których kościół organizował krucjaty. Chodziło o to aby pozbyć się tej całej niesfornej młodzieży uwikłanej w ciągłe burdy - dzisiaj nazwalibyśmy ich chuliganami. Kościół skierował ich agresję przeciwko muzułmanom i ich terenom gdzie mogli sobie zdobyć ziemię. Np. brat Alieny wyrusza na wyprawę - dlaczego? władca go wysłał aby mu nie zawracał dupy - po prostu nie dysponował wolnymi zamkami :)
Po części się z Tobą zgadzam. Postaci, intryga, wszystko ok. Mam jednak pewne zastrzeżenia co do historii. Twórcy pokpili sprawę,. Wojna Matyldy ze Stefanem z Blois miała kompletnie inny przebieg. W serialu Matylda stale przebywa w Anglii, wojna trwa nieprzerwanie przez wiele lat . W rzeczywistości walka o tron Anglii składała się z szeregu w większości nieudanych rebelii przez Matyldę inspirowanych. W serialu wojna jest prosta - Matylda zdobywa Lincoln, Stefan ją oblega. Wszyscy czekają na pojawienie się Gloucestera ( który w rzeczywistości walczył po stronie Stefana) Scena bitwy pod murami zamku woła o pomstę do nieba. Ja rozumiem, że twórcy dysponowali ograniczonym budżetem, ale nie tak toczono bitwy w średniowieczu.
Co do społeczeństwa - historia Alieny i jej brata nie mogłaby być płytsza. Wychowana na zamku córka hrabiego po śmierci ojca zajmuje się handlem wełną. Zyski inwestuje w przędzalnię i przeznacza na zakup wyposażenia dla brata, który z płaczliwego i delikatnego chłopca w jakiś zagadkowy przeistacza się w dzielnego rycerza. Aliena tymczasem flirtuje z pospólstwem, ba wróży im z rąk, szuka linii życia. Gospodarka obraca się wokół przywileju targowego. Nic nie trzeba robić, wystarczy wykombinować u króla prawo do zorganizowania targu i tyle. Wystarczy. Serial ogląda się dość przyjemnie ale historia mnie po prostu razi.
W Dynastii Tudorów też było bardzo dużo nieścisłości, ale seriale tego typu to nie są filmy dokumentalne, a fabularne i raczej mają inspirować do zapoznania się z historią niż jej dokładnym przedstawieniem :) Nie powinno się też wszystkich seriali porównywać do Gry o Tron (który swoją drogą jest bardzo nierówny, o ile sezon pierwszy był genialny tak drugi jest co najwyżej poprawny), jest to coraz częstsza praktyka. Mechanizm powstawania seriali w każdym wypadku jest inny, głównie w kwestii scenariusza, różne są budżety i możliwości twórców. Nie skończyłam oglądać jeszcze Filarów, ale póki co serial bardzo mi się podoba, w końcu jakaś przyjemna produkcja o średniowieczu :)
Z czystej ciekawości zacząłem czytać książkę. Pomimo prawie tysiąca stron przeczytałem ją w mgnieniu oka. To jedna z tych, które czyta się po nocach i nie można przestać. Polecam ją każdemu.
Wracając do serialu - twórcy, co zrozumiałe, zrezygnowali z kilku wątków, kilka zaś skrócili i uprościli (choćby pobyt Jacka poza Anglią, czy wyjazd Ryszarda w Ziemi świętej). Wiele kwestii uległo jednak zmianie. i to na gorsze. Historia ojca Jacka w serialu została podana na tacy, już na starcie. Książka rozwija ją stopniowo, a rozwiązanie poznajemy praktycznie na końcu. Ellen w serialu rzeczywiście została ukazana jako czarownica, zwłaszcza na początku. Jej jaskinia pełna była rzeźb, tajemniczych środków i substancji. W książce była po prostu niezależna, porywczą i niezgadzającą się z doktryną kobietą.
Wiem, że Filary Ziemi nie jest jedynym serialem, w którym twórcy w znaczącym stopniu wulgaryzują pierwowzór, ale nadal trudno jest mi to zaakceptować.
Skoro czytałeś książkę, to czy serial bazuje na obu częściach czy tylko na pierwszej? Żałuję, że serial ma tylko 8 odcinków...
Jeżeli masz na myśli kolejną powieść Kena Folletta "Świat bez końca", to nie. Wydarzenia w niej zawarte odbywają się dwieście lat po "Filarach ziemi". Na podstawie nowej książki także nakręcono serial: http://www.filmweb.pl/serial/%C5%9Awiat+bez+ko%C5%84ca-2012-622177
Gdzieś mi mignął plakat do Świata bez końca, ale nie wiedziałam, że to kontynuacja. Dzięki za info :)
Zgadzam się, w połowie zaczęłam serfować po necie, nawet tego nie zanotowałam, że przestałam oglądać hahaha Tudorowie to jest świetnie zrobiony serial, ale to inna półka. Ten mi się rzeczywiście kojarzy z Robin Hoodem z lat 80 czy 90 - wtedy go bardzo lubiłam! Są osoby, którym się podoba, i szanuję to, ale mi nie. Krótko mówiąc nie porwał mego serca...
Proponuję zapoznac się z fabułą powieści! Bo wątki, które tak krytykujesz są akurat jedynymi dość dobrze oddanymi fragmentami powieśći....
Pamiętajmy, iż serial miał być adaptacją powieśći i pod tym kątem należałoby go oceniać...
Czyli mamy rozumieć, że jeśli jakaś książka jest - dajmy na to - głupia fabularnie, i ktoś nakręci na jej podstawie serial - dajmy na to, dobrze oddający głupotę pierwowzoru - to zarzucić mu głupoty mu nie możemy, gdyż on tylko imituje głupotę oryginału, a nie jest głupi sam w sobie?
wszyscy imitują głupotę historyczną, gdyż jest to zarówno powieść historyczna jak i serial historyczny, pretensje można mieć tylko do ludzi XII wieku że nie potrafili zdobyć się na lepszą intrygę.
Zdecydowanie się zgadzam...Serial może odebrałabym inaczej, gdybym nie miała porównania z taką "Dynastią Tudorów" choćby. Poziom kreacji postaci, gry aktorskiej-bez porównania. Gdybym "Filary..." oglądała jakieś 10 lat wcześniej pewnie szczęka opadłaby mi z wrażenia. Ogólnie fabuła dla 10-latków raczej a to wszystko "ozdobione" paroma scenami seksu, żeby "zaciekawić" dorosłych...Książka zresztą też jakoś mnie szczególnie nie zachwyciła.
Mało co oglądałem z tych cytowanych a już klasycznych seriali :)) ale rzeczywiście oceniając tylko ten jeden trudno nie zgodzić się, że "Filary Ziemi" trochę zawodzą. Fabuła jest momentami wciągająca, ale przez znaczną część czasu epizody są mocno naiwne. Zestawienie/walka zła z dobrem też wypada jakoś tak średnio. Aktorzy - może kilka postaci mnie przekonuję, bo reszta w miarę rozwoju akcji wydają się być coraz "głupsza". A najgorsze jest to, że tak naprawdę nie przekonuje mnie ten serial ani pod względem historycznym (ok, twórcy umówili się, że przeniesiemy się w tamte czasy, ale przy tym pomijają tak dużo typowych elementów, że aż boli), ani pod względem przygodowym (ciągle tylko ta katedra, ciągle tylko ten lokalny spisek, ciągle tylko drobne utarczki), ani też jako romans (ta miłość głównej pary bohaterów jakaś taka blada, a wspomniany seks też jakoś nie pasuje).
Jedyny wyraźny plus dla serialu to fakt, że poprzez scenografię, kostiumy, plenery udało się twórcom uchwycić pewien wyjątkowy klimat średniowiecza. To znaczy nie wiem jaki on jest tak naprawdę, ale mówię o tym na zasadzie porównania do innych filmowych opowieści jakie znam, a które rozgrywają się właśnie w Anglii w XI-XIV wieku.