Sam pierwszy odcinek streszcza ponad 200 stron pierwszego tomu. I każdy kto czytał książkę zauważy masę DROBNYCH uchybień. Zmian w fabule, które da się wybaczyć...
Jeśli chcecie oglądać dalej... zapomnijcie o książkach. Chyba każdy wątek jest zmieniony, w scenach wziętych z książki są pozmieniane postaci, a najczęściej uwaga jest skupiona na czymś innym niż u Folletta. Każda postać też okazuje się całkiem inna, skrajnie inne charaktery...
Pamiętajcie jednak, że autor książki był konsultantem przy tej produkcji. Historia sama w sobie nie jest zła, troszkę bardziej infantylna, płytka - owszem. Więc moi drodzy, jeśli spodoba wam się ten serial, polecam gorąco trylogię.
daję 6/10 - mimo, że jest żałosną ekranizacją, bez znajomości lektury serial jest całkiem znośny, myślę, że potrafiłby nawet wzruszyć...
" mimo, że jest żałosną ekranizacją" :nie niejest. Jest na podstawach opowieści na PODSTAWACH :) a nie wierną ekranizacją. Na wstepie filmu to już było powiedziane.
"Kocham" takich debilów. W kategorii zatytułowanej "wierność książce" może mieć nawet 1, ale tu nie o to chodzi. Każdy serial i i film na podstawie książki należy oceniać tak jakby książka w ogóle nie istniała - w przeciwnym razie, ocena będzie nieporozumieniem. Nie przeczę, że ksiażka może być przednia, ale nie zmienia to faktu, że serial także jest przedni.