Śmiech Martina dodaje serialowi czegoś takiego, czego nie znajdziemy w innych produkcjach Scorsese
Nie wiem czego, bo moim zdaniem Scorsese wypadł tu jak wesoły głupek. Jeden z tych, co się śmieją na głos w kinie z nieśmiesznej komedii. Tylko siedzi, powtarza po Fran i chichocze. Aż chciałoby mu się sprzedać liścia.