To pewnie był pomysł na nowy, kolejny, film szpiegowski z Arnoldem, dla Arnolda. Ale wziął to Netflix i kazał rozpisać na osiem odcinków. Więc dodali parę wątków pobocznych i parę pomysłów nieszpiegowskich, żeby wyszło ponad sześć godzin ogłądania. A jednak oglądania przyjemnego. Aktorzy fajnie zagrali, reżyserzy...
Tak jak Paramount wyciągnęło Sylwka na rundkę w starym stylu i stworzyło Tulsa King - wprawdzie nic odkrywczego, ale dobrze się to oglądało, tak Fubar to niestety produkt uboczny. Jedynie jako ciekawostka dla fanów Arnolda, którzy widzieli całą jego filmografię.
Chyba ta scena spowodowała, że zakończyłem oglądanie tego gniota. To był chyba początek drugiego odcinka. Już w pierwszym gdy usłyszałem cytat z prawdziwych kłamstw pomyslałem ok. może nie będzie tak źle. Tylko tam wówczas Schwarzenneger był znacznie młodszy, efekty były znacznie lepsze i role drugoplanowe były...
Dobrze się bawiłem oglądając ten serial. Arni jak zawsze ma zabawne one linery.
Dla Arnolda warto, super komedia!
guess who's back? pełen kombatanckich napowywzruszeń męski wyczyn muskularny - mówiąc słowami poety - naadrenalinowany i udowcipniony jak nigdy - podtłuściały i podtatusiowiały - najbardziej najlepszy - wgryzający się w samo jądro egzystencji - jednoosobowy szwadron śmierci - z córką, zarostem i cokolwiek sztywnawy -...
więcejWszystko co robi Netflix jest... Netflixowe. Nie umiem tego dokładnie opisać ale oglądając produkcje N już po kilku scenach wiesz że to ich produkcja. Tak samo jest z Fubarem. Jest do bólu Netflixowski i niestety bardzo słaby. Wychowałem się na Arnoldzie. Za moich czasów po prostu chodziło się do kina na Arnolda. Tak...
więcej