spodziewałem się przynajmniej nawiązania do głównych zarysów akcji serii Fundacja, ale po pierwszym odcinku mam dość. To, co u Asimowa było nieistotnym tłem tu wyrasta na plan pierwszy, w wyniku czego powstało coś na podobieństwo mixu Gwiezdnych wojen + wokeizm. Jeśli ktoś szuka ekranizacji cyklu książkowego, nie ma tu czego szukać; jeśli chce fantasy dla dzieci - niech sobie patrzy.