Pewnie już o tym wielokrotnie pisano, ale ...
Nie przeszkadza mi zamiana postaci męskich na żeńskie, nie przeszkadza mi zamiana postaci z jednej rasy na drugą. Przeszkadza mi jeżeli aktor bez względu na płeć, kolor skóry, itd. jest po prostu kiepskim aktorem, albo żadnym. Jak oglądam sceny z pałacu Imperatora, zaciekawia mnie, wciąga. Jak widzę sceny głównej bohaterki i potem tej drugiej dziewczyny to odechciewa się oglądania, męczy. Szkoda. Mam takie samo uczucie zażenowania jak oglądałem Haydena Christensena w roli Anakina, podobnie Sonequa Martin-Green w roli Michael Burnham w STD.