Fundacja
powrót do forum 1 sezonu

To nawet nie jest adaptacja, a luźno oparta na kilku postaciach i pomysłach z pierwowzoru sztampowa produkcja sfi-fi. Jasne, książka nieco się zestarzała, a Assimov nie skupiał się w niej na jednostkach, a widzowie potrzebują bohatera, więc pewne zmiany były oczywiste i potrzebne. Niespecjalnie mi przeszkadzała zmiana płci postaci, bo nie ma oznaczenia dla ich charakteru ani tego, co reprezentują - przeszkadza zmiana ich charakteru i tego, co reprezentują. Salvor Hardin znany z cytatu "Violence is the last refuge of the incompetent." tutaj w każdym prawie odcinku biega ze strzelbą(?) i rozwiązuje główny konflikt strzałą w gardło przeciwnika (?) którego wcześniej nie chciała zabić kilka razy wiedząc, że przeciwnik jest absolutnym fanatykiem (żeby chociaż wędkarstwa) (?).

Ale po kolei.
Fundacja to seria opisująca zmiany zachodzące na galaktycznym poziomie, przez nieliczne jednostki ukazując losy tytułowej Fundacji, która na różnych stadiach swojego istnienia napotyka ekonomiczne/kulturowe/militarne i polityczne kryzysy zagrażające jej istnieniu i głównemu, wydawałoby się, celowi, czyli stworzeniu Galaktycznej Encyklopedii. Kryzysy te, obliczone za pomocą psychohistorii, Fundacja rozwiązuje sprytem i inteligencją, za pomocą makiawelicznych zabiegów - bo Fundacja składa się z naukowców, a nie z wojowników. I to jeden z moich ulubionych zabiegów książki.

Ale to nie książka, to serial. Serial przygotowany dla ludzi którzy nie lubią dużo myśleć, a lubią patrzeć na piu piu lasery. Zanim ktoś powie, że to nic złego, pewnie, też lubię się odmóżdżyć, na szczęście są np seriale Marvela, idealne do tego typu rozrywki. Fundacja oferowała o wiele więcej, bo i sci fi oferuje o wiele więcej. Czy naprawdę przeciętny widz musi być traktowany jako idiota? Wiem, że nie. Dark, czy nawet Czernobyl, nie oferują masy akcji, a królują na listach top seriali. Bo traktują widza jako osobę dojrzałą. No i mają też świetnych scenarzystów i producentów (między innymi). Goyer udowadnia, że nie potrafi wyjść poza swoje ramy i zrobić czegoś inteligentniejszego. Naprawdę by mi nie przeszkadzały żadne zmiany, gdyby trzymały się chociaż głównej idei książek. Wątek Cesarza jest spoko, Lee Pace fantastyczny. Pierwsze dwa odcinki też niezłe. I, to tyle. Nawet strona wizualna wcale nie jest specjalnie ciekawa. Ot, typowe już widoczki na ekumenopolis, i statki kosmiczne w formie latających żagli. Nic nowego, nic co można zapamiętać jako wyróżniające się na tle np Altered Carbon.

Jest jeszcze pełno innych głupotek, jak Gall, z zamysłu najbardziej inteligentna po Seldonie osoba w galaktyce, w trakcie sim treningowego woła "Halo" do kryjącej się w mroku bestii (?), nawet nie chce mi się wyliczać całej reszty.

To spektakl przed opowieścią, ale spektakl wcale nie jest interesujący. I to jest najgorsze. Twórcy nie zrozumieli, o czym były książki. A dodanie linijki, że to tylko adaptacja, niewiele zmienia w odbiorze.