PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=809930}

Gösta

2019 -
7,5 1,4 tys. ocen
7,5 10 1 1445
4,5 4 krytyków
Gösta
powrót do forum serialu Gösta

Kiedyś zniesmaczyła mnie "Amelia", której punktem honoru (a może kompulsywnym przymusem) było pomaganie wszystkim dookoła, bez względu czy tego chcą, czy nie. Wkraczanie w czyjeś życie dla zaspokojenia swoich altruistycznych zapotrzebowań wydawało mi się absolutnie nie na miejscu. Mimo to "Amelia" w jakiś sposób ratowała się wdziękiem rozumianym zarówno aktorsko, jak i spoglądając od strony materii filmowej.
Nie da się tego, niestety, powiedzieć o nowym serialu "Gösta", którego pierwszy odcinek miałem okazję obejrzeć. Po projekcji zrozumiałem, jak względne jest poczucie czasu, bo te 28 minut trwało w nieskończoność. Tytułowa postać jest tak słodka, dobra i niewinna, jakby była żywcem przeniesiona z moralizatorskich religijnych przypowieści. Gösta to współczesna wersja Forresta Gumpa w szwedzkim wydaniu, a od swego pierwowzoru różni się tylko wykształceniem, bo inteligencją już chyba nie. Sielankowość historii ma niewiele wspólnego ze szwedzkimi realiami, od których przypuszczalnie chcieli uciec realizatorzy.
Ten pierwszy odcinek spowodował, że z całą pewnością nie obejrzę kolejnych, bo wprawdzie wiele dań można przesłodzić, ale to usiłuje wręcz utopić nas w lukrze.

ocenił(a) serial na 8
Julian_Mach

A właśnie po pierwszym odcinku coraz więcej kontrastującej goryczy. Gosta jest idealny, ale wszyscy wokół nie są. Nie oceniaj dnia przed zachodem słońca.

ocenił(a) serial na 1
Tuiq

Obawiam się, że zdegustowanie jakością intelektualną pierwszego odcinka jest u mnie tak silne, że nie zdecyduję się na dalsze oglądanie. Być może robię błąd, ale wydaje mi się, że wolny czas można spędzić znacznie bardziej efektywnie.
Poza tym fundamentalnym grzechem - w mojej opinii - jest wyprodukowanie sielankowej opowiastki, podczas gdy prawdziwa opowieść o współczesnej Szwecji miałaby podobnie złowróżbny charakter jak "Czernobyl".

Julian_Mach

Po obejrzeniu 3 odcinków uważam, że reżyser, używając głównego bohatera, pokazuje, jak nieprzyjazny, smutny i okrutny jest świat, w którym nie da się być dobrym, wrażliwym, oddanym. Wszystkie wysiłki bohatera odbijają się od ściany nieufności, nienawiści, biurokracji, egoizmu. Im lepszy jest Gösta, tym gorzej reaguje otoczenie. Serial jest piekielnie gorzki i smutny. Krytykowanie jego "jakości intelektualnej" świadczy o kompletnym niezrozumieniu przekazu. Moodysson nie jest reżyserem, który zrobiłby coś słabej jakości intelektualnej. Serial jest rewelacyjny i ma jak najbardziej "złowróżbny charakter". Im większy kontrast, tym lepiej widać wszystkie problemy współczesnych społeczeństw. Przy czym zaznaczam, że obejrzałam dopiero 3 odcinki, nie wiem, co będzie dalej, ale nie stawiam na happy end.

ocenił(a) serial na 1
sebalda

Cóż, w takim razie dla dobra sprawy spróbuję się poświęcić i obejrzeć kolejne odcinki. Ostrzegam jednak, że jeśli potwierdzi się moje pierwsze wrażenie, to napiszę drugi, naprawdę (!) bezlitosny post. Gdy będzie inaczej, to odwołam swoje słowa i zmienię ocenę.

Julian_Mach

No cóż, zaimponowałrś mi tą odpowiedzią, bo wiele osób mogłoby się obrazić z powodu mojego nieco obcesowego tonu. Nie dość, że nie strzeliłeś focha, dasz szansę temu serialowi. Moim zdaniem warto. Mam słabość do takich słodko-gorzkich historii. A widziałeś filmy Moodyssona?

ocenił(a) serial na 1
sebalda

Z ręką na sercu odpowiadam, że nie, dlatego trudno mi określić, czy coś straciłem. Przyznam, że kiedyś byłem wielbicielem Bergmana - od czasu, kiedy niemal w dzieciństwie obejrzałem "Tam, gdzie rosną poziomki", "Wieczór kuglarzy" i "Siódmą pieczęć" - jednak potem moja miłość do kina szwedzkiego jakoś wygasła, bo zarówno tematyka, jak i poetyka tych filmów wydała mi się zbyt toksyczna. Oczywiście czasami trafiały się jakieś bardziej współczesne perełki typu "Głód", "Historie kuchenne", "Śniegi wojny" (nie pamiętam innych tytułów), ale generalnie z góry odrzucam kino szwedzkie i szerzej mówiąc skandynawskie, bo... jakoś mi nie odpowiada. Usiłowałem dociec sekretu powodzenia "Millenium", ale zarówno książki, jak i filmy były dla mnie nie do strawienia.
Bardzo wysoko cenię jednak skandynawskich aktorów i od zawsze ikonicznym aktorem był dla mnie Max von Sydov. Nie mogę też nie wspomnieć o Harriet Andersson, a później doszła chociażby Liv Ullman. Od wielu lat wielkie wrażenie robi na mnie klan Skarsgårdów, a także kreacje Madsa Mikkelsena.
Jeżeli mogłabyś mi polecić coś, co wyszło spod ręki Moodyssona, to proszę bardzo!
P.S. Twój post wcale nie był obcesowy. Nie zdajesz sobie sprawy, co potrafili pisać mi miłośnicy pewnych filmów, kiedy miałem przeciwne zdanie.

Julian_Mach

Szczerze mówiąc na Filmwebie napisałam może razem 5 postów, więc faktycznie nie miałam okazji uczestniczyć w "ostrych dyskusjach. Czytam opinie filmwebowiczów typowo informacyjnie, choć czasami niektóre dyskusje pomagają ułożyć sobie w głowie pewne sprawy po obejrzeniu wyjątkowo zakręconych filmów, a takie lubię najbardziej.
Kino skandynawskie jest wielkie! Nie zliczę, jak wiele filmów z tego kręgu mnie zachwyciło. Jeśli Moodysson to świetne Fuc-king Amal czy Mamut, ale przede wszystkim Lilja 4-ever, film, który zrobił na mnie ogromne wrażenie. Przejmujący, przerażający, bardzo realny, genialnie zagrany przez bodajże debiutantkę, Rosjankę. Film, który boli.
No i dalej: Anders Jensen z kultowymi Jabłkami Adama, ale też Tuż po weselu i filmem Druga szansa (niesamowity dylemat moralny, świetnie wyreżyserowany i zagrany). Thomas Vintenberg z świetnym, na pewno Ci znanym Polowaniem, ale też bardzo dobrym Festen i Komuną.
Moim wielkim odkryciem i jednym z ulubionych reżyserów jest słusznie obsypywany nagrodami Ruben Ostlund. Chcesz inteligentnego, wiwisekcyjnego kina? Proszę bardzo, obejrzyj Force Majeure (po polsku idiotyczne tłumaczenie tytułu: Turysta), Grę i koniecznie The Square. Mistrzostwo świata. Force Majeure wbiło mnie w fotel, choć prawdą jest, że może ten film wyjątkowo trafił w moje zainteresowania i upodobania, nie wszyscy moi bliscy czy znajomi aż tak się nim zachwycili.
Skandynawskie seriale kryminalne: oryginalne The Killing (Dochodzenie). Nie widziałam amerykańskiego, ale już nie chcę, wolę skandynawskie. Świetny Most nad Sundem (podobnie, Amerykanie też musieli ukraść). I wiele innych. Co do Millennium przyznaję, żadna wersja kinowa mnie nie przekonała, trylogia na papierze za to bardzo, ale głównie za bardzo ciekawe tło psychologiczne i socjologiczne. Wcześniej w ogóle nie czytałam kryminałów, ten jednak mnie wciągnął. No ale to kwestia gustu.
Za co między innymi cenię Skandynawów? Pokazują bez zahamowań ciemną stronę, obnażają swoje wady, mroczne sekrety, złe strony "idealnego społeczeństwa". Gdy w Polsce ktoś zrobi film rozliczeniowy, od razu jest odsądzany od czci i wiary, bo kala dobre imię.... Do czego prowadzi zamiatanie problemów pod dywan, hipokryzja, udawanie, że jesteśmy najlepsi i nieskalani? Rany trzeba oczyszczać, choćby początkowo bardzo bolało, i Skandynawowie są w tym naprawdę dobrzy.
Mogłabym tak jeszcze długo, ale to chyba nie miejsce. A Twoje ulubione kino?

sebalda

Ale jazz. Filmweb mnie zastopował za tytuł jednego z filmów Moodyssona :D Musiałam dodać dywiz.

Julian_Mach

Przeczytałam jeszcze raz Twój post i zastanawiam się, co to znaczy, że tematyka i poetyka filmów są toksyczne? Sama teraz już nie wiem, czy polecane przeze mnie filmy w Twoim odbiorze też takie nie będą. To naprawdę intrygujące, co poeta miał na myśli, pisząc "toksyczne". Czyż kino, a właściwie szerzej - sztuka, nie są po to, żeby nas poruszać, kazać nam wyjść ze strefy komfortu, zmusić do poważnej refleksji? Do tego potrzebne są trudne tematy, pokazanie zła i brudu czasami. Można oczywiście szukać w filmach wyłącznie rozrywki, ale wtedy nie narzeka się na lukier ;)

sebalda

Oj tak ! Ten serial pokazuje jak ludzi "wkurza" dobro i to jak próbują je wykorzystać, żeby coś uzyskać. Ja tu lukru nie widzę.

Agniete

Obłędna tu jest postać ojca. Ten to jest dopiero egocentryk posunięty do granic absurdu, wykorzystujący nieszczęsnego syna. To jest niby szalenie zabawne momentami, ale ta naprawdę tragiczne. "Poprawienie" prysznica ubawiło mnie do łez, ale przecież to koszmar.

ocenił(a) serial na 8
sebalda

Zgadzam się całkowicie. Serial jest niepokojący (nawet opening jest taki). Pokazuje absurdy szwedzkiego społeczeństwa.