Napisy do wielu filmów i seriali są tragiczne, czasem przez to tłumacz to debil który nie zna żadnego z dwóch języków które powinien, czasem dlatego, że ktoś wymyślił durne zasady 3 słów na raz na ekranie itp. A czasem, jak w tym przypadku, tłumacze to scenarzyści z kompleksami którzy nie są w stanie ani napisać nic porządnego ani sprzedać swojego scenariusza i poprawiają po innych.
Czy ktoś jest w stanie wyjaśnić dlaczego Jordan Lee w polskiej wersji mówi o sobie "my"? Czy ktoś wie co siedziało w głowie Tomasza Kutnera i TransPerfect Media (trans raczej od translate) kiedy wpadli na pomysł żeby tak tłumaczyć "I"? Ani w angielskiej wersji nie mówi tak o sobie, ani nie ma rozdwojenia jaźni ani osobowości mnogiej. Dlaczego. Czy osoby bigender są chore psychicznie? Tłumacz tak uważa?