PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=220089}
8,3 187
ocen
8,3 10 1 187
Ginga Nagareboshi Gin
powrót do forum serialu Ginga Nagareboshi Gin

W internecie wiele razy dostrzegałam fanarty rysowane w charakterystycznym stylu. Zaciekawiło mnie to i po nitce do kłębka doszłam do anime Gninga Nagareboshi Gin.
Nie jestem fanką anime, chociaż oglądam je czasem ze względu na moją milość do filmu animowanego. Ale "Ginga..." skradło moje serce! I nie mam tu na myśli sentymentu z dzieciństwa, bo pierwszy raz oglądałam je jako osoba dorosła.

W pobliskiej krainie grozę szerzy niedźwiedź, Akakabuto. I to nie byle jaki niedźwiedź. Jest silny, inteligentny i... zły. W każdym razie, nikt nie może go pokonać, choć próbowało już wielu. Szczególnie nienawidzi go Dziadek (wybaczcie, zapomniałam imienia). Pomimo swojego podeszłego wieku i średniej już sprawności, pała nienawiścią do bestii i robi wszystko, aby ją zabić.

Legenda Gina zaczyna się w momencie jego narodzin. Gin bowiem jest akitą w prążki tygrysie, a te są najlepszymi kompanami do walki z niedźwiedziami. Rzecz jasna, że Dziadek chce go wykorzystać do walki przeciwko Akakabuto.

Gin urodził się wyjątkowy i pozostał taki aż do końca serialu. Pies był młody, odważny, honorowy, super, hiper. Czasem był za bardzo porywczy i popełniał błędy, no ale to dlatego, że był odważny! Bądźcie przygotowani na to, że główny bohater stoi w 100% po stronie dobra. Trochę jak w baśniach.

Kocham to anime za akcję. Tam ciągle coś sie dzieje. A gdy odcinek sie kończy, to TRZEBA zacząć następny. Wciąga, naprawdę wciąga! I potrafi przy tym pouczyć... Niejeden film fabularny w zestawieniu z tą serią może się schować pod dywanem.

Świetna muzyka lat osiemdziesiątych! Soudtrack naprawdę wpada w ucho. Będzie mi chodził po głowie jeszcze przez długi czas.

Za pierwszym razem styl rysowania mi się podobał, ale później... Już nie tak bardzo. Wiem, że to anime i jest stylizowane. Ale niektóre rzeczy trochę mnie raziły. Na przykład szczęka Gina, rysowana "po bryłach". Albo linia nad oczami Cross, która była, jak dla mnie, zbyt mocno zaakcentowana i przez to suczka miała dziwną "twarz"... Psie palce, które raz były świetne, okrągłe, w perspektywie, a potem raptem w zwykłych ujęciach robiły się kwadratowe. I ruch postaci... Czasem miałam wrażenie, że animatorzy stwierdzili "oszczędzimy na kilku klatkach, podgonimy z robotą, a widz nic nie zauważy. No przecież ruch jest, co nie?". Chwilami psy ruszały się, jakby połknęły kija. Albo miały paraliż... Zwłaszcza szczęk. Nigdy im się nie zamykały... I nie chodzi mi tu o skokowy ruch, bo to jest normalne w japońskiej animacji. Mam na myśli zakres tego ruchu.


Wybaczę reżyserom "skoki" Gina dzięki wiatrowi (w końcu filmy od tego są, żeby sobie trochę pomarzyć i pobajerować), ale "wkręcanie się" w szyję innych psów wyglądało dziwnie...

///DALEJ SPOILER///

Niektóre postaci ginęły... A potem się okazywało, że jednak nie! No, dobrze, myślę, że ten element zaskoczenia był dobry. Ale w pierwszych dwóch razach. Potem pojawiła się u mnie lekka frustracja. No jak to? Ta postać żyje?! Jednak?! Panie reżyserze, co Pan robi, niech Pan da tej postaci spokój! Niech ona zginie, po co pan ją męczy?!

Uważam, że Ginga Nagareboshi Gin powinni puścić w Polsce na którymś z kanałów w telewizji! Miałoby dużą oglądalność. A brutalność i krew? Myślę, że nie trzeba nic ocenzurowywać, z biegiem lat granica wiekowa przyzwalająca dzieciom na oglądanie przemocy się obniżyła.

ocenił(a) serial na 10
ewab101

Najzabawniejsze, że 25 lat temu oglądałem ocenzurowaną wersję na świetlicy w podstawówce :D Nigdy bym wtedy nie przypuszczał, że taka rzeźnia odchodzi w wyciętych fragmentach :D

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones