Zawsze miałem Glinę za serial, który stara sie byc w miarę realistyczny i w odwzorowywać metody działania polskiej Policji,. Nie w 100% oczywiście, bo byłoby to mało widowiskowe, ale przynajmniej w pewnym stopniu. A co mamy tutaj? Dwóch śledczych wbija z buta (dosłownie) do mieszkania, gdzie znajduje sie co najmniej dwójka świetnie wyszkolonych przestępców. Bez nakazu, bez rozpoznania, bez wsparcia, z nieobstawionym terenem. Dochodzi do chaotycznej strzelanki na terenie, który przynajmniej w teorii powinien być pełen cywilów. Na końcu prokurator rzuca nie do końca jasne "od jutra was nie ma", ale żaden wydział wewnętrzny nie sprawdza okoliczności użycia broni, nie ma przesłuchań itp. Obaj komisarze wracają do domu na luzie, a wcześniej jeszcze kręcą się po komendzie (przynajmniej Banaś). Pomimo, że sama scena nakręcona dobrze, to pozostawiła u mnie spory niesmak.
Słuszne uwagi. Natomiast warto zaznaczyć, że serial jest robiony nie tylko na polski rynek, więc niewchodzenie w tego typu szczegóły i uproszczenia po prostu sprawia, że film staje się jakąś uniwersalną opowieścią, którą lekko można sprzedać w innych krajach. Nie jestem fanem tego rozwiązania, ale cieszę się z tego co jest
Spoko, dla mnie po prostu wciąż niedoścignionym serialem jeśli chodzi o policję jest Pitbull, gdzie w pierwszym sezonie była scena - Benek grany przez Gajosa chce wejsć do mieszkania poszukiwanego zbója, a Gebels grany przez Grabowskiego uświadamia go dość charakterycznymi słowami wedle których za takie akcje od razu ma sie prokuratora na głowie. I tak to wyglądało i pewnie dalej wygląda, choć pewnie i tak wtedy taka samowolka byłaby obarczona mniejszymi konsekwencjami.
To trochę inna sytuacja niż w Pitbulu. W takich sytuacjach, gdzie mowa o wątku wręcz terrorystycznym, dywersyjnym, nie ma mowy o czekaniu na nakaz. Jedyne co, to powinni sobie zapewnić wsparcie, ale umówmy się, to się dzieje w każdym serialu, w Pitbulu też miały miejsce takie akcje. Wydział wewnętrzny nie działa natychmiast, odcinek trzeci zakończył się defacto w tym samym dniu co strzelanina, więc trochę przesadzasz z tymi oskarżeniami. Być może one będą zasadne potem, na ten moment, to żaden wydział wewnętrzny by ich jeszcze nie maglował, a zawieszenie, czy cokolwiek im przełożona, czy tam prokurator dała, obowiązywało od jutra, więc w nocy Banaś jeszcze miał prawo pojawić się na komendzie.
Mysle, że tu nie ma mowy o wątku terrorystycznym, bo podejrzani nie planowali wysadzić budynku, albo urządzić strzelaniny w miejscu publicznym. Jak już to działalnośc obcego wywiadu na terenie Polski. W każdym razie mieli ich namierzonych, mogli poczekać na wsparcie, obstawienie budynku itp. Dochodzi też kwestia priorytetów samych policjantów - Jóźwiak dzień wczesniej dowiaduje sie, że zostanie dziadkiem, żeby potem ryzykować strzelanke z profesjonalistami bez kamizelki i wsparcia. Co do konsekwencji to zobaczymy w kolejnym odcinku, ale pewnie sprawa sie rozejdzie po kościach.
Chodzi mi o to, że to standardowa sytuacja w serialach, nawet tych bardziej realistycznych bo inaczej to byś miał pół serialu w sądach i całkowicie przegadanych. Działanie na rzecz obcego wywiadu, traktowane jest jak akt dywersji i terroryzmu. Tak naprawdę oni do końca nie wiedzieli, co ci zdrajcy chcą zrobić. Na rozpoznanie terenu nie było czasu, mogli zadzwonić po wsparcie, ale generalnie to nie wiem, czy w ogóle by je dostali bo sytuacja dotyczyła, jak już wspomniałeś terenu gęsto zaludnionego, z dużą możliwością strat cywilnych. Mnie tam bardziej zdziwił sam patent 'porwania' Luizy do operacyjnej kanciapy, pozwolenia jej na ucieczkę żeby ją śledzić. Wszystko oczywiście bez żadnego pozwolenia zwierzchnika. No, ale strzelanina była fajna, fajnie nakręcona, mnie tam się podobało i nie było jednak aż tak głupio jak w większości seriali, że tak tylko przypomnę 'Idź Przodem, Bracie' :)
Panowie, zapominacie o głównym motywie. Tu nie chodzilo o to kim byli te typy, czy terrorystami czy obcymi agentami. Banasiowi i Jozwiakowi chodzilo o zemste za prawie smiertelne postrzelenie starego kolegi gliny, ktory jest w śpiączce. Policja takich rzeczy nie odpuszcza, dlatego chcieli wymierzyć sprawiedliwość po swojemu. Stad to brawura i rozpierducha w bialy dzień. Wiedzieli ze to oni stoją za tym, po tym jak Ksiazkiewicz kręciła sie przy łóżku w szpitalu.
Co do konsekwencji swych czynów...za wczesnie by ocenic gdyz nie mamy 4 odcinka jeszcze, natomiast moze byc tak ze temat przejmie agencja kontrwywiadu i wycisza sprawę gdyz temat zaszkodziłoby szantazowanym politykom. Sami policjanci mieli sie schować gdyz bylo zagrozenie ze ktos ich moze za to dojechac. Mowa tu o agentach GRU, jakiejsc zemscie czy zatuszowanie sprawy.
To mi przypomniało jak Gajewski mówił "nie ma zemsty" gdy w ostatnim odcinku drugiej serii Jóźwiak chciał zastrzelić seryjnego. Chyba nie końca wzięli sobie do serca porady swego mentora ;)
Jeszcze dobry jest ten kawałek, gdy Banaś w trakcie strzelaniny dopada tego rannego kudłacza z brodą, przystawia mu klamkę do łba i pociąga za spust. Przecież to jest egzekucja w biały dzień przy ludziach xD
Potem na koniec dnia wraca do domu i mówi do żony i córki jak Franz Maurer- zabiłem ich wszystkich co do jednego.
Chyba to nie jest prokurator a ich szefowa. Banaś mówi że w mieszkaniu zabezpieczyli ileś tam broni. Każdy kto był w spec służbach w takiej sytuacji sięga po broń i automatycznie likwiduje przeszkody. Zwłaszcza gdy po drugiej stronie ma policjantów którzy strzelają 10 naboi na rok. Słabe to.
No to sięgnęli po broń, wtedy kiedy miało to dla nich sens. Rozumiem, że ty byłeś w spec służbach i od razu likwidowałeś policjantów, ale oni dostali wcześniej cynk od tego na klatce, że policja idzie, więc zrobili jednak to co się robi naprawdę, a nie to co się tobie wydaje, czyli zwiali bo mieli jeszcze na to czas. Mieli czekać na nich w mieszkaniu i rozpętać strzelaninę na zamkniętym terenie żeby sobie zrobić drugą Magdalenkę? Po co? Lepiej było w pierwszej kolejności się ewakuować niż barykadować w mieszkaniu. Nie wiedzieli, czy policjantów jest dwóch, czy mają wsparcie.
No i ta część pokazuje, że zamiast spokojnego kryminału jak w Columbo poszli w słabego akcyjniaka. Trzy części i nic ciekawego się nie dzieje. Słaba fabuła, brak głównego bohatera na którym opierała się akcja. Niepotrzebny motyw śpiączki. Niepotrzebna historia z francuzami, nieciekawi złoczyńcy których od razu poznajemy nie tak jak w poprzednich częściach byli odkrywani w trakcie śledztwa.
Jeżeli uważasz, że 'Glina' był spokojnym kryminałem jak w Columbo, to chyba musisz sobie odświeżyć wcześniejsze sezony. Strzelaniny były zawsze, akcje, które ktoś może uznać za przesadzone też(Karbowiak podcinający gardło świadkowi na komendzie). W tych 3 odcinkach to miałeś raptem jedną strzelaninę tak naprawdę, konkludującą niejako wątek tych 3/4 zdrajców. Już nie przesadzajmy więc, że zrobił się z tego jakiś serial akcji. Owszem, tempo jest szybsze bo i odcinków tylko 6 no i sprawa jest mniej 'codzienna', ale nie zgodzę się, że w poprzednich sezonach sprawcy odkrywani byli wcześniej. Czasem tak, a czasem nie. Wiadomo, że seryjnego ścigali przez cały sezon, ale np w 1 sezonie po prostu realizowali różne, bardziej klasyczne sprawy, ale od początku było wiadomo, że motywem przewodnim jest 'Gruby'. W drugim sezonie oprócz seryjniaka masz przestępczość organizowaną i dosłownie od pierwszego odcinka masz pokazanych zbójów, którzy sieją terror od początku, aż do ostatniego odcinka. Owszem, wprowadzano postaci poboczne, różnych gangusów na 1-2 odcinki, ale trzon pozostawał. Teraz narzekasz, a tak naprawdę nie wiesz, kto w tym sezonie będzie złoczyńcą bo przecież jesteśmy po 3 odcinkach 3/4 leży w kostnicy, a pozostali dwaj zamieszani są w areszcie. Nie wiemy tak naprawdę jeszcze o co chodzi w tym sezonie bo tropy nam rzucone już się rozmyły, a za nami dopiero połowa. Co do reszty argumentów, to twoje zdanie, masz do niego prawo, ja się z nim totalnie nie zgadzam. To stary, dobry 'Glina' ,choć oczywiście też brakuje mi większej roli Gajewskiego. Natomiast jest ten niepowtarzalny klimat, zdjęcia, oświetlenie(tak charakterystyczne) jest takie jak było, a aktorzy grają tak jak w oryginale, co chociażby w przypadku Stuhra, który w ostatnich przynajmniej kilku latach wszędzie gra słabo, nie było oczywiste. Dla mnie bomba, oby więcej.