Zastanawia mnie, czy tylko mi głos z radia, którego słuchał Nygma, przypominał dubbing Zagadki z misji w Batman: Arkham City? Np. tu: https://www.youtube.com/watch?v=d4c5iRl9KbM
"He's creepy" - Butch o Pingwinie xD
Ok, przestaje już pisać, że z każdym odcinkiem ten serial jest coraz lepszy - teraz dopiszę, kiedy odcinek będzie słabszy niż zwykle, szkoda czasu na wychwalanie, świetnie się oglądało.
Scenariusz odcinka - świetny.
Cobblepot i jego odkrywanie tajemnicy (po zapachu) - świetne.
Fiszu i jej intrygi na przemian z Cobblepotem - świetne.
Nygma i grywanie w gry - świetne.
Gordon i Bullock - świetni (chociaż mało Bullocka w tym odcinku i jego świetnych tekstów czy kpin).
HARVEY DENT - GENIALNE! Czy tylko ja uważam, że aktor zagrał świetnie, zwłaszcza w scenie w której pokazał swoje drugie oblicze? Fajnie, bo gdy już zostanie oszpecony będzie łatwiej uwierzyć, że z nim było już coś nie tak jeszcze PRZED 'wypadkiem' a co za tym idzie oszpecenie tylko spotęguje już obecny stan emocjonalny bohatera). Klawe to, klawe xD
Sprawa do rozwiązania na odcinek - świetna (w sensie: nie zauważyłem specjalnych zgrzytów, scenariusz sam się broni, wg mnie).
Selina i Bruce - pierwsza moja reakcja na to, że będzie mieszkać u Bruce'a: wtf!? Później pomyślałem: 'no tak, serial jest dla nastolatków, oczywiście trzeba promować młodociany romans bohaterów..'. Następnie po odcinku stwierdziłem, że to nie była głupia zagrywka co by pokazać, że Bruce, mimo wszystko, jest nadal dzieckiem : ) No i nawet Alfred mnie nie irytował i od razu pomyślałem, że jak zobaczy bawiące się dzieci to nie będzie się krzywił tylko jeszcze będzie zadowolony (motyw z telefonem do Gordona na początku i na końcu = bezcenne xD).
Brak Barbary - świetnie (dodatkowo pojawiła się tylko w cliffhangerze, i to całkiem udanym xP).
Otwarcie ARKHAM ASYLUM!! XD
Jak zwykle nic dodać nic ująć:-) ..Pingwin znów najlepszy..Dent zrobił dobre wrażenie (zwłaszcza kiedy się lekko zdenerwował: D)
Choć praktycznie zero Barbary..to i tak mnie drażni:-)
No dokładnie zgadzam się z większością co napisałeś.
W ogóle ten czarny gość co wysadzał to takie nawiązanie np do Anarky'ego. Obaj wysadzali budynki z bronią itd. Harvey Dent ok, Selina nie bardzo, Bruce-Alfred zaczynają mieć relacje jak Batman z Alfredem co mnie cieszy. I te słowa Bruce'a że ćwiczy by być silny i twardy psychicznie miażdżą system, od razu miałem przed oczami dorosłego Bruce'a. Nygma też dał rade. No Montoya i Barbara za krótką scene miłosną też hehe ;p Reszta obsady tak średnio w tym odcinku. Szczerze to w tym odcinku Pingwin i ta laska którą naszedł w chacie irytowali mnie.
Ra's, może masz już przesyt wychwalania Pingwina w tym serialu? xP
Co do słów Bruce'a: również uważam za świetne, szkoda może, że nie odgryzł się Selinie za jej słowa o 'życiu na ulicy' i że to nie przejdzie (tak, wiem, zauroczony chłopak to pewnie i nie ma tej iskry). Albo się mylę i jeszcze dojdzie do spiny między młodymi w następnych odcinkach.
Co do sceny z Montoya i Barbara - fajna zagrywka z pokazywaniem Barbary leżącej bokiem, po czym po krótkiej chwili wyjazd z ręką zza pleców Barbary że nie jest sama xD
Nie no po prostu myślę że scenarzyści nie mieli pomysłu w tym odcinku na Pingwina
Kurcze, mi się podobała ta zagrywka z 'zapachem' i dojściem po zapachu do wszystkiego - jakoś tak pasowało mi to do Cobblepota-dżentelmena. Chyba, że chodzi Ci o coś innego xp
Czołem,
a dla mnie odcinek najsłabszy w tym sezonie. Dużo za dużo Bruce'a, jakby było komu mało to jeszcze musieli Barbarę wcisnąć na koniec. Sama sprawa najnudniejsza jak do tej pory, ale przynajmniej miała związek z głównym wątkiem i nie pozostawała w oderwaniu charakterystycznym dla procedurali. Dent mnie w ogóle nie przekonał, wg mnie najsłabszy casting do tej pory. Ta scena w której pokazał swoje mroczne oblicze bardzo mocno skojarzyła mi się z "I'll burn the heart out of you" Moriarty'ego, z tym że tu (w przeciwieństwie do genialnego Andrew Scotta) wyglądała nienaturalnie - takie moje wrażenie.
Co do bzdur fabularnych, nielogiczności - zazwyczaj przymykam na to oko, ale tu nie mogę nie skomentować. Gościu wysadził 12 fabryk broni czy amunicji, a policjanci/strażnicy zbrojowni dostają paczkę od przypadkowego kuriera, nie wydaje im się to w ogóle podejrzane, a jak słyszą tykanie, to zamiast spyerdalać zastanawiają się co to (może świerszcze?). :D
Oswald jak zwykle ukradł odcinek.
Mi ten "wybuch" Denta się nie podobał,mało wiarygodny według mnie,jakby na siłę.Może jakby powód był lepszy.
Co do tego że mały Bruce spotyka małą Selinę mam mieszane uczucia.No bo kiedy Bruce już stanie się Batmanem i tylko usłyszy w Gotham o złodziejce z pseudonimem Catwoman powinien od razu wiedzieć kto to,to samo się tyczy Seliny,pozna trochę Bruce'a,wie co przeżył,i widziała te jego treningi itd.
Niestety najsłabszy odcinek Gotham jak dotąd. Poza spotkaniem Bruce i Seliny nic nie dostaliśmy. Harvey Dent całkiem niezły ale do Pingwina i Falcone daleko.
Moja ocena 3,55/6
Odcinek fajny tylko mnie rozbawiła ta scena gdzie strażnicy bez żadnych podejrzeń przyjeli wybuchowy koszyk
Hahaha, najlepsze, jak ten jeden do drugiego 'od kogo to?' a ten drugi 'a kogo to obchodzi' - szczyt szczytów i zero zainteresowania towarem xD
Z jednej strony miło się ogląda, kiedy młody ma taką przerażoną i zawstydzoną minę kiedy to Cat próbuje się do niego "zbliżyć", chociażby wypytując o pocałunek. Jednak faktycznie, 'dziecięce romanse' to trochę idiotyczny pomysł. Ale już od dawna obserwuję takie realia kina, że aktor jest aktorem żeby przynajmniej raz się pocałować albo pójść do łóżka. Więc nawet jeśli młodziak (David) faktycznie nigdy w życiu tego nie przeżył to tutaj będzie miał okazję. Aktorstwo uczy życia, buehehehe
Myślę że chcieli twórcy przez to nawiązać do późniejszych relacji już między samym Batmanem a Catwoman.
Ja powiem tak, odcinek oglądało się naprawdę fajnie wreszcie coś się rusza jakaś fajna akcja nowe postacie oki w miarę logiczne naprawdę fajnie. Aż tu nagle ostatnie sekundy odcinka, myślałem ze krew mnie zaleje, poco ten durny watek ?? i wtedy do mnie dotarło ze to ta durna postać psuje cały ten serial! Alkoholiczka lesbijka no po prostu git!! Analizując poprzednie odcinki widać że ta postać jest najgłupsza, najmniej potrzebna i do tego aktorsko kiepska. Nie wiem czy macie takie samo zdanie ale mnie po prostu psuje ten serial z którym wiązałem bardzo duże nadzieje.
Zgodzę się. Ta scena (ba, ten wątek) nie dość, że z dupy, to odegrana tak sztucznie... normalnie tyle namiętności się wylewało z ekranu, hehe. Chyba wszędzie, w każdej możliwej produkcji filmowej czy telewizyjnej, pojawiają się teraz homoseksualiści. I niby wszystko jest w porządku, gdyż są wśród nas, ale zazwyczaj są to takie właśnie wątki z dupy i wymyślane na siłę. By iść z duchem czasu, czy też poprawności politycznej, czy czego tam.
Ogólnie scena z ostatniego odcinka akurat była świetnym cliffhangerem - dwie laski w łóżku.. xd
Podzielam zdanie mimo wszystko, Barbara i jej wątek to najsłabszy element serialu na dzień dzisiejszy. Najlepiej aby postać zginęła aby Gordon miał komu później dawać imię 'po kimś' aniżeli miała 'odchodzić'. W ten sposób mogłaby się przydać serialowi jako tako, inaczej nie rozumiem całego tego trójkąta - szczerze, jestem zaskoczony otwartością stacji na tego typu rzeczy dla młodych ludzi (albo świat się zmienia i ja tego nie dostrzegam). Zresztą, od początku wspominałem i wspominam Barbarę i Fiszu za najsłabszy element serialu (chociaż do Fiszu zaczynam się przekonywać, aktorka chyba celowo eksponuje tę postać w ten sposób aby była.. irytująca; albo jak Cecylio niżej napisał 'przerysowana' postać).
Odcinek bardzo dobry! W ogóle to najlepszy serial w sezonie! Na pierwszym odcinku przysypiałem, ale od drugiego wkręciłem się maksymalnie. Tutaj wszystko jest świetne, a jedyne negatywy to przerysowana Fish Mooney i wciśnięta na siłę Gaybara.
moim zdaniem bardzo ok,pozytywnie,podobal mi sie. ale zawsze mnie rozbraja ze bruce i alfred mieszkaja w tak wielkiej posiadlosci zupelnie sami :)
Moim zdaniem scena z Brucem i Cat była w jakimś stopniu potrzebna. Wydaje mi się że scenarzyści chcieli pokazać jak bardzo odosobniony jest nasz bohater. Można powiedzieć że większość swojego życia przebywał sam w domu. Beż żadnych dzieci.
Jak myślicie kiedy Pingwin odkryje swoje zamiłowanie do parasoli? Jak na razie stylem zabijania przypomina mi Jokera. Zawsze scyzoryk bądź nóż w kieszeni.
Było już kilka scen z parasolem. Choćby na początku siódmego odcinka. Ale tobie pewnie chodzi o parasole z ukrytymi zabawkami ;) . To pewnie będzie jak już dojdzie do władzy i będzie miał jakiegoś swojego speca od tworzenia broni.
zdecydowanie najsłabszy odcinek w sezonie. Pingwin zjada ten serial, Fisz już trochę lepiej, za to blondyneczka od Gordona + na siłę wciśnięty lesbijski wątek + dzieci podczas wymiany pierwszych 5 zdań mówiące o całowaniu + 5 policjantów nie interesujących się przesyłką + standardowe rozwiązywanie kryminalnych zagadek przez Gordona i Bullocka w 2 minuty = dramat.
mi osobiście strasznie zaczyna się podobać postać Bruce'a i to jak zaczyna łapać bakcyla na trening
Wg mnie dość słaby odcinek, który w moich oczach wyratował świetny jak zawsze Pingwin i Harvey Dent. Ciekawe jak postać tego drugiego będzie się rozwijać dalej, ale pierwsze wrażenie mam super.
Jak dla mnie może nie najsłabszy odcinek, ale nie miał tego "coś" co poprzednie. Osobiście zaskoczyła mnie scena gdzie Bruce i Selina się poznają, gadki Seliny o całowaniu (mina Bruce'a XD) - przecież oni raczej poznali się kiedy Bruce był już Batmanem a Selina Catwoman, a tutaj w przyszłości już od razu będą wiedzieli o sobie wzajemnie gdy tylko Sel dowie się o Batku a Bruce o Cat xd Trochę to bez sensu, jeśli scenarzyści bardzo chcieli ukazać jakie to życie Bruce'a jest biedne bo brakuje mu kontaktu z rówieśnikami to mogli wprowadzić jakąś inną postać związaną w przyszłości z Batmanem (np. dr Thompkins - i jak to w tego typu serialach, gdzie nie wszystko trzyma się oryginału - sprawić ją matką jakiegoś chłopca czy dziewczynki). Poza tym zaczynam się przekonywać do Bruce'a ;)
Harvey Dent został całkiem fajnie zagrany, trochę te zdenerwowanie było sztuczne.
Pingwin - za mało go było, ale świetny jak zawsze ;)
Gordon i Bullock - za mało Bullocka, ale było ok. Podoba mi się że w każdym odcinku nie ma tematu jednej sprawy, tylko są też inne, nie powiązane ze sobą. Scena z dzwonkiem hahah :D
Fish - nadal irytuje, ale już chyba tak musi być.
Barbara - niech ktoś ją zabije w którymś odcinku, proszę!
Mnie się nawet podoba. Dzwonek mnie rozwalił. :) Co do kreowania postaci, to dla mnie wszystkie, nie tylko Fish, są maksymalnie przerysowane i groteskowe, ale mi to pasuje. Lubię takie klimaty. A sposób przedstawienia Denta też mi odpowiada, jakby dali kolejnego maniaka sprawiedliwości ( nawet jak był taki w komiksie) to nie miałoby wg mnie sensu, jeden Gordon w serialu wystarczy. A tak wyszła fajna postać, niby dobry, ale nie do końca, fajnie pokazali tę dwulicowość- udaje porządnego, ale w zależności od sytuacji przestaje taki być, a to wybucha złością na podejrzanego, a to nie dotrzymuje słowa ( nazwisk miało nie być), a to pozwala zrzucić winę na inną osobę, by samemu nie mieć konsekwencji, w sumie troszczy się tylko o siebie.