S2 E10- po najgorszym odcinku drugiego sezonu przyszedł czas na (jak dotąd) najlepszy. Dlaczego? Dzięki TEJ scenie:
"-Powiedziałem, że nigdy nie spotkałem nikogo takiego jak ona. Powiedziałem, że powierzyłbym jej życie i że czuję z nią więź, której nie potrafię wyjaśnić i która nigdy się nie zmieni. Najlepsi kłamcy zawsze mówią prawdę.
-To była prawda?
-Tak. Ale nie mówiłem o niej."
Uwielbiam „romans” Seliny i Bruce’a. Serio. Jest w nim coś z jednej strony dziecinnego, z drugiej- niesłychanie dojrzałego jak na ich wiek. Od samego początku widać, że tę dwójkę ciągnie do siebie, co zresztą jest dosyć ciekawe w kontekście tego, jakie tę parę łączyły relacje w komiksach. W tym odcinku David Mazouz i Camren Bicondova mieli najlepszą wspólną scenę w całym serialu. Gdy Cat pyta o to, co Bruce powiedział „tej dwulicowej suce”, po prostu CZUĆ jak bardzo jej na młodym Waynie zależy i jak nieporadnie próbuje udawać oziębłość. Na dodatek jej gigantyczne zakłopotanie po niespodziewanym wyznaniu Bruce’a i na koniec słowa: „Dobrze, że się zmieniasz. Ale nie zmieniaj się za bardzo.” Po tym odcinku wiem jedno- jeszcze żaden dziecięcy romans nie sprawił mi tyle radochy!
A do tego jeszcze inne smaczki:
-Bullock i jego „To chyba żarty. Gość został dźgnięty, liczyłem na tydzień spokoju”
-Pingwin szukający musztardy!
-Kung-fu Alfred. Znowu- po prostu zwyczajną radochę sprawiło mi jego spotkanie z siostrą burmistrza Gotham :D
-cała idea podstępu na małej blond-suce, nawet mimo tego, że od samego początku było widać, że całe to porwanie jest ustawione ;)
-oczywiście końcówka i gniew Pingwina- kolejny dowód na to, że Robin Lord Taylor deklasuje pod względem aktorskim resztę obsady „Gotham”.
Ps. Coraz lepsze wrażenie zaczyna sprawiać muzyka- po kilku tematach muzycznych wyraźnie inspirowanych twórczością Danny’ego Elfmana, dzisiaj zdawało mi się, że słyszałem coś nawiązującego klimatem do Batmanów Nolana. Ale takie nawiązania w „Gotham” to już powoli tradycja ;)
popieram w romansie ty szczyli jest coś interesującego zwłaszcza w kontekście magnetyzmu i silnej więzi, która łączy tę dwójkę w komiksach ale z pierwszy zdaniem się nie zgodzę dla mnie jednak najlepszymi odcinkami w serialu były te z Jeromem, które ewidentnie odstawały poziomem od reszty a sam Cameron Monagan jest jedynym, którym przynajmniej dorównuje Taylorowi kreacją aktorską.
Tekst nigmy świetny. Byle więcej takich smaczków przemyślanych. Trochę śmieszna ta agresja Gordona wobec Galavana.taki detektyw raczej umie trzymać nerwy na wodzy niż bić w sądzie. No ale to taki szczegół mały. Poza tym fajny odcinek
Co do tego porwania, z początku myślałam, że owszem jest to ustawione, ale przez Silver. Dopiero później do mnie dotarło :p
Ktoś wie kto grał tego porywacza? Nie wiem dlaczego, ale strasznie spodobała mi się ta postać. Sposób mówienia, gestykulacja, te (kocie) ruchy i ta blizna na policzku :v
Porywaczem był... Cicero z "Gladiatora", czyli blizny to nie charakteryzacja :D
http://www.filmweb.pl/person/Tommy+Flanagan-4337
Fakt postać zagrana z odpowiednim "jajem"- przerażająco a jednocześnie z dystansem ;)
Popieram, odcinek świetny, a najlepszy moment - jak ta mała, sukowata blondi dostała za swoje :]
A następny odcinek chyba będzie jeszcze lepszy- team składający się z Gordona, Bullocka, GCPD, Alfreda, Pingwina i Seliny, akcja "odbić Bruce'a". Będzie się działo :D
No Bruce mnie w końcu przestał w tym odcinku irytować, oby tak dalej.
Uwielbiam jak Pingwin się wku*wia xD Po raz kolejny uratował Gordona (nie umyślnie, ale się liczy :D) i to szukanie musztardy xD Ciekawa jestem czy Edzio jeszcze w tym sezonie sprawi sobie odpowiedni strój. Jego przemiana jest ok, choć to "rozdwojenie jaźni" bardziej mi pasuje do TwoFace, poza tym chyba znacząco odbiega od prawdziwego Riddlera.
Alfred na propsie, obawiam się tylko co z nim będzie.
Zostawili taki clifhanger że ciężko mi się będzie doczekać, a potem przerwa, heh.
Generalnie uważam że w tym sezonie zaczęli z kopyta i w moim odczuciu serial trzyma cały czas bardzo dobry poziom. Mam nadzieje ze on się utrzyma do końca sezonu. Cały czas coś się dzieje itd. choć większość akcji jest przewidywalna, to jednak wciąga. Na minus to, że póki co Bullock nieco zepchnięty na dalszy plan.
To, że pewne wątki znacząco odbiegają od komiksów na razie akceptuję, a przynajmniej do momentu, w którym nie zrobią z Jokera kobiety :D
A propos Jokera to cały czas wierzę, że jeszcze Jerome'a ujrzymy. Byłoby wspaniale spotkać go ponownie, bo te 3 odcinki 2 serii to stanowczo za mało!
https://www.youtube.com/watch?v=ADG7FuDftGE
Odcinek rzeczywiście zapowiada się wybornie, no i... Mam nadzieję, że jednak na końcu okaże się, że Jerome powrócił ;) Wszak w zwiastunie jest pokazany worek ze zwłokami... Może to miejsce, do którego kilka odcinków temu trafiła Firefly, jeszcze powróci?
Bluźnierstwo nie gdyż był taki komiksowy precedens we Flashpoincie bodajże (zaznaczam że chodzi o komiks gdzie działy sie rzeczy których w jego ekranizacji nie było) ;)
Byl taki motyw w animacji "zaburzone kontinuum" gdzie batmanem i jokerem byly inne osoby (nie bede spojlerowal jak ktos nie widzial)
Matches Malone to jeden z gothamskich mafijnych bossów oraz nie mniej ważne Bruce Wayne. Nim Gacek ukradł jego tożsamość ten wyrobił już sobie opinie i gdy padł na zawał (czy coś takiego), Bruce skorzystał z okazji, by móc infiltrować przestępczość zorganizowaną.
http://batman.wikia.com/wiki/Matches_Malone
fakt odcinek bardzo mi się podobał, ale nie uwazam ze poprzedni był slaby, bo tez mi się podobal.