“There is no life, there is no love.. without pain.”
"Make the city yours, or burn it to the ground."
“Let’s make Gotham bad.”
I jak wrażenia po finale sezonu trzeciego? :)
Po pierwsze: STOP nonsensom, Harley Quinn się nie pojawi w serialu, a przynajmniej ani się na to nie zanosi, ani jej nie było w dwugodzinnym finale :P
Po drugie: finał spełnił pokładane w nim moje nadzieje :p Finał w pełni satysfakcjonujący a nawet więcej: rozpoczyna coś, co nie sądziłem, że będzie mieć miejsce w serialu: Mroczny Rycerz powoli się nam rodzi, już nie w teorii ale będzie i w praktyce :))
Po trzecie: wg mnie najlepszy finał Gotham - co sezon poprzeczka podniesiona wyżej, i wyżej.. nie mogę się doczekać, co nam zaserwują twórcy w sezonie 4 :)
- świetna scena wprowadzająca cały ten aspekt miasta pod wpływem wirusa, totalna miazga;
- wątek Bruce'a: kapitalny to za mało powiedziane. Ra's wypadł wspaniale aczkolwiek było go za mało (mimo to Siddig dał radę, wiedziałem!); było nawiązanie do bycia jego 'spadkobiercą' czy tam 'rycerzem', i (dla mnie) niestety, Bruce był pod wpływem 'szamana' aż do przebicia Alfreda :( Co też dziwi, że Ra's, nie wiem, chciał mieć 'posłusznego' kogoś jak Talona, czy może jednak chodziło, aby Bruce sam się przebudził? Mam na myśli fakt, że był przygotowany na ewentualne 'leczenie' Alfreda. Nie mniej wykaraskał się po tym więc suma sumarum nie jest tak źle.. chyba. Końcówka mnie totalnie zaskoczyła, że JUŻ coś takiego następuje (nawiązują już do "Batman: Year One" w jakiś sposób?);
- prawie-Batman, prawie Kobieta-Kot, Pingwin, Riggler, Ra's al Ghul, Hugo Strange, Mad Hatter, Mr. Freeze, FIrefly, prawie Poison Ivy, Fiszu (chociaż to na potrzeby serialu xd), itp.itd.. TROCHĘ już tych postaci :)
- ENTER THE BARBRA - widać, że i ona potrafi mieć wejście, może nie tak efektywne jak Fiszu ale efektowne z pewnością :D
- wirus rzeczywiście był centrum i głównym wątkiem tego sezonu, nawet bardziej, wychodzi na to, niż Trybunał Sów. Wszystkie te postacie, wszystkie te wymiany i wszystkie te małe plot-twisty bardzo mi się podobały :)))
btw. starcie Pingwin vs Riddler wygrał Cobblepot, na to wychodzi :P
"You are the one time I let love weaken me. And I want you around as a constant reminder to never let that happen again.” - święte słowa, Cobblepot, przejrzałeś na oczy!
Ale przednio oglądało się ich 'rywalizację' i szkoda mi Nygmy, biedny, będzie wystawą w Iceberg Lounge (no no, Pingwin wreszcie się ogarnął) :P Wiadomo, że pewnie jakoś go ktoś/coś roztopi i Riddler powróci w s4 ale jak na finał.. jest dobrze;
- oczywiście lek został zrobiony, Gordon i Lee wyleczeni, i.. bardzo podobało mi się, jak Gordon załatwił sprawę z Gordonem w czasie 'szarpaniny' (antidotum i odznaka); szkoda byłoby, gdyby Morena B. opuściła serial (kolejny wyjazd Lee za miasto chyba może to zwiastować.. i ten nieszczęsny list :( );
Aha, Gordon i Lee na peronie.. <3
- Fiszu jak zawsze przerysowana.. Jada Pinkett Smith robi to specjalnie :/ No ale.. pewnie to już ostatni raz. Fajnie, że wróciła na dwugodzinny finał ALE wydaje mi się, że gdyby Fiszu przewijała się gdzieś na drugim planie w trakcie trwania sezonu (pomijając pierwsze odcinki), to jej śmierć może miała by lepszy wydźwięk.. a tak ot, zabili ją i uciekła..
- Selina zostaje przydupasem Tabithy.. lol, no ale będzie miała bicz, jak Kobieta-Kot <3
- przewidywano, że Barbra kopnie Tabithe a stało się odwrotnie.. hmm.. w sumie ciekawie się oglądało ich walkę ale jeszcze muszę przetrawić ich wynik. Na Tabithę rzecz jasna przyjemnie się patrzy ale psycho-Barbra była perełką tego serialu, bez dwóch zdań;
- NIESAMOWITY plot-twist: Butch to Syrus Gold, więc.. Solomon Grundy w sezonie 4? :) To się porobiło, w życiu bym nie pomyślał o tym zabiegu znanym chociażby z "The Batman Rises".
Ogólnie świetny seans świetnego finału świetnego sezonu (zresztą Gotham z sezonu na sezon coraz lepsze, aż strach się bać co będzie w s4 :D).
To też by było dobre rozwiązanie, jako taki ester egg.
Ale co faktycznie zrobią twórcy, to pieron ich wie :D
Wyżej pisałem do Cannibala, że kiedy Jerome umarł to zrobiło się o tym głośno i chyba za sprawą widzów przywrócono postać do serialu. Tutaj wydźwięk śmierci Barbary jest chyba za mały aby mieli cokolwiek zmienić (ale.. ale.. zawsze mogła przeżyć bo to Gotham :D).
Fenomenalny finał. Nie nudziłem się ani trochę, a to chyba najważniejsze bo odcinek trwał półtorej godzinki.
Rewelacyjny finał, zdecydowanie najlepszy ze wszystkich dotychczasowych. Ra's zrobił na mnie świetne wrażenie i liczę na kolejne występy. Trochę mnie może zdziwiła jego reakcja na śmierć Senseia (w końców, przynajmniej w komisach, to jego ojciec), ale w sumie dla Ra'sa śmierć nie ma takiego znaczenia jak dla większości ludzi.
Bardzo podoba mi się wątek Butcha. Skoro tak naprawdę nazywa się Cyrus Gold, to otwiera to masę możliwości... i nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć jak twórcy to wykorzystają.
Trochę rozczarował mnie wyjazd Lee z miasta. Dr Thompkins musi być w Gotham, gdy pojawi się w nim Batman, a z tego co widzieliśmy, już rozpoczyna działalność. Może jeszcze wróci, bo nie chce mi się wierzyć, że producenci pozbędą się Moreny Baccarin (chyba że po występie w Deadpoolu wzrosły jej wymogi finansowe i w końcu ktoś powiedział "pas" :P).
Pingwin! Chyba najbardziej podobał mi się właśnie on! Rewelacyjnie rozegrał Człowieka Zagadkę, po prostu coś pięknego. No i Iceberg Lounge, aż się łezka w oku kręci ;) Myślę, że w czwartym sezonie Oswald będzie już niekwestionowanym królem Gotham, kimś na kształt Falcone'a z pierwszego sezonu. Przynajmniej tak to powinno wyglądać, bo przepięknie wyczyściła mu się konkurencja: Butcha czeka zombiefikacja, Fish i Barbara nie żyją, Tabitha nie ma potencjału na lidera (co słusznie wytknęła jej Lee), Nygma jest zamrożony... Nic tylko rządzić.
Cieszę się, że zakończono wątek Fish Mooney, bo trwał zdecydowanie za długo. Mam mieszane uczucia co do Barbary. Wszelkie teorie "Barbara=Harley" są, moim zdaniem, zupełnie bez sensu, ale scena jej śmierci budzi moje wątpliwości. Wprawdzie nie sądzę by przeżyła, ale... to jest Gotham, więc wcale nie jest powiedziane, że nie powróci. Choć teraz byłoby to już naciągane i trochę na siłę.
Selina... Cóż, Bruce zachował się jak szmaciarz, ale można go wytłumaczyć tym, że chwilę wcześniej prawie zabił Alfreda. Ciekaw jestem jak dalej poprowadzą relacje Seliny i Bruce'a, zwłaszcza biorąc pod uwagę to, że będą zdecydowanie po różnych stronach barykady i to bardziej niż kiedykolwiek. Nie żeby kiedykolwiek przeszkadzało to Bruce'owi w komiksach xD Byłoby miło zobaczyć Talię. Prawdopodobnie będziemy świadkami kuszenia Bruce'a przez Ra's Al Ghula, a Córka Demona mogłaby być jednym z jego elementów. Galavan spróbował tego z Silver i odniósł częściowy sukces, więc Ra's też może spróbować tym bardziej, że Selina pewnie zniknie nieco z radaru.
Najmniej podoba mi się wyleczenie Lee i Gordona. Übermensch to mało powiedziane: Barnes miał chyba silniejszy kościec moralny niż Gordon, a nie oparł się słabszej (wg Foxa) wersji wirusa, dla Jima to pikuś, pomimo tego że siedział w pociągu z fajną laską, którą kochał i która kochała jego, a nie wpadał w morderczy szał. Wiadomo, że kiedyś by mu się pogorszyło, ale akurat okoliczności były takie, że nie sądzę by znalazł w sobie siłę do zażycia antidotum. No, ale wiadomo... odznaka, zasady, amerykańska flaga, I am a cop, etc. :D Chyba bardziej wiarygodnie byłoby, gdyby Bullock jakoś go "zaszczepił", a potem wyleczony Gordon mógłby uleczyć Lee. Ale oczywiście rozwiązanie z serialu lepiej się ogląda, więc nie mam o to wielkich pretensji.
PS Ciągle było powtarzane pytanko "who am I" w kontekście Bruce'a. Już myślałem, że prowadzi to do tego, że na końcu pojawi się odpowiedź: "I am vengence, I am the night..." :P
"Może jeszcze wróci, bo nie chce mi się wierzyć, że producenci pozbędą się Moreny Baccarin (chyba że po występie w Deadpoolu wzrosły jej wymogi finansowe i w końcu ktoś powiedział "pas" :P)."
Kurcze, może faktycznie chodzi o pieniądze.. pieprzony "Deadpool' :D (żarcik)
"Myślę, że w czwartym sezonie Oswald będzie już niekwestionowanym królem Gotham, kimś na kształt Falcone'a z pierwszego sezonu. Przynajmniej tak to powinno wyglądać, bo przepięknie wyczyściła mu się konkurencja"
Dokładnie. Prawdopodobnie w pilocie sezonu, jak zawsze, minie określony czas w stosunku do zakończenia s3 i Iceberg Lounge będzie już w posiadaniu Pingwina, z Nygmą w centrum uwagi klientów :D
Nie jestem do końca przekonany, czy Bruce ponosi pełną odpowiedzialność za relację z Seliną - ona też mu wiele wygarnęła wcześniej, po ich pierwszym 'rozstaniu' w tym sezonie. Powiem więcej: oboje są siebie warci.
Co do ich relacji: jeśli Bruce będzie konstytuował eskapady na miasto to nie zdziwię się, że będziemy mieć spotkania proto-Batmana z proto-Kobietą-Kot, lol :D Taka teen wersja "Powrót Batmana" :D
Wyleczenie Lee i Gordona nie było złe - podobał mi się tekst Bullocka do Gordona, że 'zawsze jest wybór'. Poza tym nie zapominajmy, że Barnes, silniejszy moralnie, i tak opierał się wirusowi przez dobre parę odcinków (czyli pewnie parę dni). Tutaj Gordon ledwie po paru godzinach padł.
Co do PSa: nawet inni bohaterowie to wymawiali, jak Pingwin do Nygmy, że wie, kim jest :D
"Poza tym nie zapominajmy, że Barnes, silniejszy moralnie, i tak opierał się wirusowi przez dobre parę odcinków (czyli pewnie parę dni). Tutaj Gordon ledwie po paru godzinach padł."
Nie zapominajmy też, że Strange zrobił "upgrade'a" wirusa i działał on szybciej w końcu skoro chcieli zarazić całą ludność Gotham.
Heh, była okazja wyleczyć Barnes'a (lubiłem kolesia - był taką opoką moralności tego serialu, bo Jim już nim nie jest.. tak do końca xd) a ostanie się jako złoczyńca. Ciekawe, czy jak powróci w s4 to będzie w ogóle motyw z antidotum (nie, że użyją albo się uda ale czy w ogóle zostanie poruszona taka możliwość, skoro w serialu miało to miejsce).
Barnesa wciąż można wyleczyć, pytanie tylko jak poradziłby on sobie z tym co zrobił pod wpływem wirusa. Lee tak naprawdę nie zdążyła narozrabiać, a i tak miała moralniaka. Ktoś taki jak Barnes mógłby nie zdołać przetrawić tego, że zabił tylu ludzi.
"Nie jestem do końca przekonany, czy Bruce ponosi pełną odpowiedzialność za relację z Seliną - ona też mu wiele wygarnęła wcześniej, po ich pierwszym 'rozstaniu' w tym sezonie. Powiem więcej: oboje są siebie warci."
W sumie masz rację, ale uważam, że w tym duecie to Bruce powinien wykazywać się nieco większą cierpliwością do drugiej strony. Jasne, spotkała go tragedia, ale przy Selinie jego życie i tak było usłane różami. Może nawet dobrze, że tak prowadzą ten "związek", bo przecież relacja Batmana i Kobiety Kot była pełna rozstań, powrotów i czegoś pomiędzy xD Zresztą ten wątek i tak nie spędza mi snu z powiek ;)
Świetne zakończenie! Ciągle trzymał w napięciu, ciągłe starcia, ciągła śmierć, coś czego potrzebowałem. Oczywiście nie brakowało wtrąceń humorystycznych. No po prostu było tam wszystko. Jestem w pełni usatysfakcjonowany.
MAM jednak dwa pytania poboczne.
1. Alfred wyleczony przy pomocy Lazarus Pit. Czy ta woda nie miała przypadkiem negatywnego wpływu na człowieka? Miała "PONIEKĄD" zbliżone działanie do krwi Tetcha, to znaczy po prostu człowiekowi odpi* ;) Wiem, że ilość jaką dostał Alfred nie powinna mieć tu znaczenia ale jednak.
2. Jak ma się linia czasowa Gotham do innych seriali/postaci? Mamy tutaj młodziutkiego Bruce'a, który poznaje Rasa w momencie gdy Arrow już dawno go zabił. Jeżeli Gotham dąży swoją własną linią czasową to może jest jakaś szansa, że Bruce pozna inne postacie? Jak chociażby Olivera lub Barryego?
1. Oczywiście, że ma negatywny wpływ. Można się jedynie spierać w tym, że Alfred nie został zabity, znaczy nie umarł nim Bruce polał mu ranę wodą. Oznaczało by to, że nie został wskrzeszony i dlatego nic mu nie odwaliło, nie stracił swojej osobowości.
2. Szczerze - nijak. Już dawno zaprzestałem oglądać Arrow z powodu monotonii. Ten serial polega mniej więcej na tym na czym polega Scooby Doo. Pojawiają się bandyci, łapiemy ich i tak dalej w każdym odcinku. A no tak, są jeszcze retrospekcje. Gdyby nie to to już w ogóle nieporozumienie. Wracając do linii czasowej to byłoby bez sensu łączenie tych seriali. Świetną sprawą jest robienie takich crossover'ów jak Arrow, Flash i LoT, ale to robi stacja CW, a za Gotham odpowiedzialna jest stacja FOX. Logicznie myśląc nie ma możliwości, żeby te stacje zaczęły współpracę. Pewnie dużą rolę tutaj odgrywają też prawa do poszczególnych postaci.
1. No właśnie moim zdaniem sytuacja wyglądała tak, że Alfred umarł. Kto by nie umarł od takiego przebicia, poza tym kamera pokazała jego "ostatnie tchnienie". Po oblaniu rany wodą po prostu OŻYŁ, nie da się inaczej tego określić. Pytanie tylko czy to plot hole, co niestety w każdym serialu się musi zdarzyć i jest to przykre w niektórych momentach czy FOXowy Lazarus Pit nie posiada negatywnych efektów.
2. Nie no jasne. Połączenie seriali z odrębnych stacji raczej nie ma szans ale skoro obie rządzą się własną linią czasową to zarówno w Arrow możemy zobaczyć Bruce'a jak i w Gotham zobaczyć Olivera. Zaryzykuję stwierdzenie, że wypadałoby taki wątek dodać. Nie wiem czy w komiksach takie spotkania miały miejsce. Bez różnicy czy mowa o Batmanie i Arrow czy Bruce i Oliver. Mogliby się spotkać nawet jako dzieciaki (bo podejrzewam, że są w podobnym wieku). Mogliby coś pomyśleć skoro łączy ich Liga Cieni ;)
1. Na to chyba wygląda, że nie będzie negatywnych efektów. Z kim jak z kim, ale z Alfredem nie można się pożegnać :P
2. https://naekranie.pl/aktualnosci/batman-w-arrow-stephen-amell-odpowiada-wideo-74 1453
Natknąłem się na taki wywiad z serialowym Arrow. Jest coś w tym co on mówi oraz w tym, że jest ktoś kto ma swoją wizję i już. Pewnie prawa do postaci, a co za tym idzie - kasa, blokuje może możliwość pojawienia się innych postaci.
Zresztą nie tylko Liga Cieni ich łączy, łączy ich przede wszystkim Liga Sprawiedliwych.
Polecam sezon 5 Arrowa. Moim zdaniem jest na równi z sezonem 2, całość miała bardzo fajny mroczny charakter, a sam finał był naprawdę epicki, co chwilę bardzo dobre sekwencje walk, że już o końcu retrospekcji oraz o ostatniej scenie nie wspomnę. Naprawdę sądzę, że warto do niego wrócić ;)
Pierwsze 2 sezony obejrzałem praktycznie na jednym tchu. Być może po sesji sprawdzę co tam słychać w Starling City :)
Całe Gotham o c h u j a ł o :D
Ta ffkurffiona babcia z początku :D Wyobrażacie sobie jakby w naszej rzeczywistości wypuścić takiego wirusa? :D
Ledwo komisariat odpicowali, a tu znowu wszystko rozpie rdzi elo ne.
Dlaczego Gordon od razu nie rozwalił tego lodu, tylko stali tam i czekali tracąc czas? :D
Scenka z drzwiami od samochodu, totalnie mnie rozwaliła xDD
Mówiliście tu jakiś czas temu, że pewnie twórcy postanowią pójść w sztampowe i ckliwe odczarowanie Bruce'a, przy pomocy Seliny, ale na szczęście scenarzyści są na tyle poważni, że postanowili to rozegrać Alfredem prawiącym mądre rzeczy. Owszem, może i gadanie Alfreda w dużej mierze było ckliwe, ale to mimo wszystko kupuję, podoba mi się po prostu ta relacja na wzór syna i ojca.
Dlaczego wszelcy ninja i samurajowe, zawsze wydają się być w tym serialu tacy kiczowaci? :D
Gordon tak się wczuł, że aż z rozmachu z a j e p a ł Fisz :O Boże w końcu! W końcu zginęła! Już dawno powinna dednąć, bo te jej cudowne powroty były jak łysemu grzebień.
No i mamy Ra'sa al Ghula. Wizualnie się prezentuje całkiem nieźle, a nawet dobrze *na pewno lepiej od Liama Neesona, który wyglądał jak Liam Neeson, nie wiem kto wpadł na pomysł by Araba grał Irol* aczkolwiek brak mu madżestik evil, aparycje ma takiego miłego misiaczka :D No ale żeby nie było, nie uważam tego za *aż taki* mankament, że nie ma wypisanego na twarzy że jest skurffolem. Grunt żeby z jego działań i zachowania, pizgało złem.
Zabicie Fiszu mnie zaskoczyło, ale to że Bruce zadźgał Alfreda, rozłożyło mnie na łopatki :O Byłam pewna, że Bruce się opamięta po jego monologu. W pierwszej chwili pomyślałam sobie: "Kurde bele, ale jak to? Alfreda uśmiercą...?" Po chwili sobie jednak uświadomiłam, że przecie całkowicie przypadkiem stoją obok tych Źródełek Łazarza czy jak się dokładnie nazywają te wody, co Ra'sa w nich moczy tyłek :D
"Use the water, Bruce" xDDDD - nie wiem czy zamierzone czy nie, ale mnie rozbawiło xD
Ten prawie że wystające cycek Lee, tak bardzo mnie rozpraszał w czasie jej rozmowy z Gordonem :D
Kurde, podobała mi się ta akcja z wymianą zakładników, ten refleks Nygmy i całe te porachunki jego i Pingwina pośród tego pieprznika :D
Mówcie co chcecie, ale Sajko-Gordon jest o wiele lepszy od tego prawilnego. No ta akcja z Techem tak bardzo złodupcowa. Oczywiście jest tylko póki co jedna fiolka z antidotum, więc Gordon się poświęci, żeby ocalić Lee, a w kolejnym sezonie Bullock będzie biegał po mieście za zarażonym na całego evil-sajko-Gordonem. Zgadłam? Damn, jednak nie, nieprzewidywalny ten finał.
Tymczasem Bruce postanowił pogonić Selinę. Uważam że dobrze zrobił, bo dziewczyna jaka jest, to raczej każdy widzi.
Ten wściekający się Oswald, niczym bachor, który nie dostał tego, czego chce, jak to ujął Edzio, jest taki zabawny :D Kurde ale trza przyznać Pingwinowi że ma łeb, że tak oszukał Edzia. Rozumiem, że sobie go teraz zabierze jako taki posąg, bo przecie Riddlera nie mogą uśmiercić.
W międzyczasie trup się ściele gęsto. Po Fiszu, przyszła kolej na Butcha. Szczerze powiedziawszy, to jego śmierć mnie nie ruszyła, jakoś od dawna ta postać jest mi obojętna. Więc czy przeżyje czy też nie, to mi zwisa. A potem starcie Barbary z Thabitą - wynik był do przewidzenia, Thabita ma większego skilla. Niemniej uśmiercenie Barbary jest dla mnie...nie podobało mi się to co zrobili z nią w tym sezonie, robiąc z niej taką Fisz vol 2, ale w przeciwieństwie do Fiszu, lubiłam na nią paczeć, ma w sobie charyzmę i po prostu jest w tym swoim szaleństwie ciekawa, po prostu nadali jej kiepską rolę. Nie wiem co zamierzają zrobić z nią dalej, bo ponowne wskrzeszenie będzie słabe, a uśmiercenie na amen w sumie też.
No chyba że chcą ją niby dednąć, żeby potem zmartwychwstała jako Harley, ale to by było już tak przekombinowane, że aż niestrawne.
Selina i Thabita, hmm, to może być ciekawe...ten bacik. Czyżby i Selina odnalazła swojego senseia, który przybliży ją do zostania Catwoman? :D
Ta końcówka z Biedabatmanem :v Czyli w 4 sezonie dostaniemy już jakieś konkretne zalążki Bruce'a, dojrzewającego do swojego prawdziwego przeznaczenia.
A teraz czas na podsumowanie - sam finał oceniam jako dobry. Dużo się działo, dużo się wyjaśniło, pojawił się Ras'a al Ghul, zakończono ostatecznie wątek wirusa w końcu pozbyto się Fisz (a taką mam przynajmniej nadzieje), Bruce zaczyna ogarniać temat. No generalnie udało im się sprawić by finał był zadowalający i zachęcał do oglądania serialu dalej.
Co do samego sezonu, to patrząc na moje oceny, to był mocno nierówny. Aż se wyliczyłam średnią, bo szóstki przeplatają się z siódemkami oraz piątkami, a nawet i jakaś czwóreczka wpadła :D Podchodząc do tego matematycznie, to wychodzi 6 z hakiem. I tak też właściwie oceniam ten sezon. Początek nie był za dobry, miało się wrażenie że to o niczym, że fabuła zmierza donikąd. Jednak z kolejnymi odcinkami wyklarowała się główna fabuła. Przy czym poziom w moim mniemaniu, no różnie z tym było, jak widać po tym co napisałam. Raz było całkiem dobrze, raz kiepskawo...w ogólnym rozrachunku jest właśnie nieźle.
Tak że do zobaczenia na jesień :D
No a ten 'smieszek' Ra'sa? Nie był evil? :P Bardzo był w stylu komiksowego/Batman TAS al Ghula :D czego brakowało, z całym szacunkiem, Ra'sowi Neesona.
Cyrus Gold czyli Solomon Grundy. Jak nie czytałeś komiksów o nim ale grałeś w arkham city to chodzi o tego dużego frankenstein'a :D
"Gotham" ma swój specyficzny, uroczy kiczowaty styl, w którym rachunek prawdopodobieństwa często naginana się do granic absurdu. Genialny naukowiec, który potrafi przywracać ludzi do życia i stworzył niebezpiecznego wirusa nie zna innych środków lokomocji niż pociągi :-) Oczywiście Gordon przewidział, że dr. Strange mimo swej przebiegłości nie przyjdzie do głowy podróżowanie autem. Ogólnie pociągi to jedyny środek lokomocji, który można wydostać się z Gotham. Mimo (wojskowej?) kwarantanny zarażeni Lee i Gordon po pobiciu żołnierza bez przeszkód hasają po peronie, a potem niezatrzymywani (no tak, Bullock) wchodzą do pociągu. Gordon umawia się z Riddlerem na wymianę zakładników, ale robi to w tak sprytny sposób, że słyszy to bliżej niezidentyfikowany kret na komisariacie, który donosi się o wszystkim Barbarze. Urocze :-) Nie będę się znęcał. W sumie lubię ten serial. Jest infantylny, ale z jakichś nieznanych mi powodów dalej go oglądam.
Mnie trochę zdziwiło to, że zarażeni policjanci nadal byli na służbie miast ich jakiejś kwarantannie poddać (chodzi o Gordona głównie).
To jest właśnie urok całego Gotham; chaos , kiczowatość , brud, syf, liczne morderstwa. Uważam , że jest to najlepiej wyreżyserowany serial DC , z najbardziej trafnie dobraną obsadą i odwzorowanym klimatem komiksowego Gotham( co prawda kilka rzeczy można by poprawić/zmienić , ale mimo wszystko jest kapitalny).
No nie wiem czy klimat jest wiernie odwzorowany. Komiks nie ma w sobie tyle patosu, Gotham jest jednak mroczniejsze i bardziej ponure. Tu super-kryminaliści tacy jak Pingwin i Riddler, Mr Freeze i Firelfy nadają się bardziej do operetki niż serialu kryminalnego, nie wspominając o szefach mafii pokroju Barbary Kean.
Zależy jaki komiks mamy akurat na myśli. Jedne posiadają bardziej mroczny klimat , inne ocierają się o kicz i chaos. Duży wpływ ma tutaj również postać , która występuje w roli antagonisty. Red Hood , DeathStroke czy Clayface to bardziej mroczne i stonowane postacie. Wszystko obija się o osobistą wizję reżysera , ale ja uważam , że Gotham można ukazywać w kilku "odcieniach" co powoduje , że jest tak niepowtarzalne. Dla przykładu : Nolan w BB pokazał miasto z brudnej i ponurej strony , co było świetne. Klimat na maxa poważny i ciężki. Burton natomiast w Powrocie Batmana przedstawił to w inny sposób , bardziej kiczowaty , sarkastyczny i pełen absurdalnego chaosu. Ja sam osobiście wolę świat Batmana w w ciemniejszych barwach, coś w stylu Batman Begins , ale sądzę , że klimat Gotham w serialu jest również dobrze dobrany.
Nie wydaje mi się, żeby Gotham Nolana było brudne i ponure. Bliżej mu było do Metropolis, scenerie rodem z Manhattanu, miasto pełne wieżowców, futurystyczna kolej nadziemna...Nie widziałem tam za wiele brudu, tych słynnych maszkaronów na dachach, na których lubił przycupnąć Mroczny Rycerz. To właśnie gotycka wizja Burtona jest bliższa komiksu moim natomiast jeśli chodzi o sam klimat, to zgadzam się, że kino Nolana jest mocno realistyczne, brutalne i ciężkie. Jakbym miał porównywać "Gotham" to najbliżej chyba serialu z Adamem Westem, choć tamten nie udawał, że jest robiony na serio a tu często dramat przechodzi w niezamierzony pastisz :-)
Batman Begins odstaje od dwóch kolejnych części , pod względem klimatu Gotham. Miasto jest bardziej zapuszczone , syfiaste no i mamy te cudowne doki , gdzie Batman zrobił pierwszą akcję - to było świetne. W Mrocznym Rycerzu a już w ogóle w Mroczny Rycerz powstaje ten klimat zniknął. W zasadzie zawsze uważałem BB za najlepszą cześć. Batman był tam po prostu Batmanem.
Ja się zastanawiam nad postacią Barbary, wydaje mi się że ją ożywią, w końcu w głównym uniwersum jest ona żoną Gordona i matką Batgirl/Oracle.
No niezupełnie. Nigdzie się nie natknąłem na to, że panieńskie nazwisko żony Gordona to Kean. Równie dobrze może się pojawić inna kobieta o imieniu Barbara. Ale tak szczerze? Po tym co Barbara odwaliła mieliby znów się ze sobą zejść? Po tylu morderstwach i intrygach? No ja w to wątpię. Poza tym stawiam na to, że Baśka stanie się Harley po tym jak ją prąd popieścił po prostu jeszcze bardziej zwariuje
"w głównym uniwersum jest ona żoną Gordona i matką Batgirl/Oracle."
a Sarah Essen była zdaje się drugą żoną Gordona, a tutaj w serialu żadnego romantycznego powiązania między postaciami. Ten serial robi co chce, i sama jużwiem, że porównywanie go z komiksami jest bezcelowe, bo chyba nic w tym serialu nie jest ich wiernym odwzorowaniem
Czy tylko mi tr ninje z Ligii Cieni kojarzyły się z Mortal Kombat? Aż sobie zapuściłem nutę gry jak sie pojawili xd
A no i mi się wydaje, że "Gotham" to ma być takim "Smallville" dla Batmana. Tam też Clark zanim założył strój właściwy to latał po mieście z kurtką z logiem "S".
I może to latanie Bruce'a w kominiarce to ma być ten sam etap, co latanie Clarka w kurtce z logiem przyszłego Supermana.
Ach, jakiż to piękny odcinek był ^^ Tyle się działo, że aż nie wiem co napisać :D
- Była Fisz, nie ma Fiszu- w sumie to chyba jedyny dla mnie minus tego odcinka, że tak szybko pozbyli się tej postaci, jakoś tak mało emocjonalnie to wyszło ( chociaż plus za to, że zginęła z ręki wkur***ego Gordona, który przebił ją szablą xDD)
- Ostatnia rozmowa Pingwina i Oswalda- według mnie chyba najlepszy moment odcinka, to po prostu było tak emocjonalne i ukazywało całą ich wzajemną relację. Mam nadzieję, że teraz zacznie się Oswaldowi w Gotham układać, a Nygma chyba sobie dłuuuugo postoi tam zamrożony :D
- rozmowa Bruce'a i Alfreda też też z odpowiednią dawką emocjonalności, zarówno ta w szpitalu jak i ta zanim go Bruce przebił :P
- Baśka- hmmm, mam nadzieję, że ta pani pozostanie w takim stanie w jakim jest obecnie, bo już nie mogłam zdzierżyć tej wariatki xD
- Selina i Tabitha- to również zapowiada się interesująco
- Butch, uff, już myślałam, że go Basieńka zabiła na amen, a tu jednak leży w szpitalu z kulką w głowie ( eh, takie to typowe), ale cieszę się, że przeżył, bo to jedna z moich ulubionych pobocznych postaci :P
#TeoriaDlaczegoPrzeżył: Butch ma tak mały mózg, że Baśka w niego nie trafiła XD A teraz pozostaje mi tylko wyguglować kim jest Cyrus Gold :D
No i na koniec Jim (+ Lee) - chyba w sumie po raz pierwszy od dawna nie męczył mnie ich wątek, całkiem wiarygodnie to wyszło. A złodupcowy Gordon to najlepszy Gordon xD
Ogólnie finał oceniam na 9/10 :D
Tak po namyśle to stwierdzam, że wątek Fish był po prostu śmieszny. Do momentu pierwszego zgonu było OK, zdarzały się jakieś cudowności, no ale dobra. Potem skoro Strange ożywiał innych przestępców to czemu nie ją. OK Wróciła do żywych, zrobiła rozpierduchę i przez nią uwolniły się potwory, których wątek skończył się w dwóch kolejnych odcinkach, nie wykorzystując nawet ćwiartki uwolnionych potworów (bo pokazano ok 5). W tym czasie wielkie halo bo Fish umiera i trzeba ją "naprawić", więc bierze doktorka i znika. Potem się pojawia w dość widowiskowym stylu, potem robi znów rozpierduchę i znów ginie ot tak, bo akurat musiała podejść do Gordona, który wcześniej na jej oczach zarżnął 4 zabójców. I potem jeszcze bardzo zdziwiona, że ją dźgnął ... Jak tak się nad tym zastanowić to jest aż głupie ...
Dokładnie tak - była Fiszu i jej nie ma, zabili ją i uciekła, itp. Do pierwszych odcinków s3 można było przypuszczać, że będzie się przewijać od czasu do czasu w serialu, nawet w finałach/pilotach kolejnych sezonów, a tutaj nagle wyskakują z nią i ją po prostu zabijają. Sam pisałem przy poprzednim odcinku bodajże, że może w tym wyjaśnią, czemu nie używa mocy na Pingwinie bo ma to niby choróbsko a tutaj tematu nie było i po prostu ją uśmiercono. Słabo ten powrót Fiszu rozpisany i jedynym plusem jest, że tchnęła ducha rozmachu dla swojego Pingwinka :D
Jak dla mnie BOMBA! Cały finał miałam ciarki :D Co chwila coś się działo, to było świetne :D
- W końcu, W KOŃCU zabito Fiszu! Już mnie tak denerwowała ta postać, że kiedy Bad-Jim ciachnął ją mieczem to się zaśmiałam xD No i Baśka - ostatnio z tym swoim królowaniem też trochę irytowała, ale w sumie to szkoda że ją zabito. Chyba że niby wróci jako Harley Quinn - oby lepiej nie, mam nadzieję że fantazja scenarzystów nie jest aż tak szalona.
- Bruce i jego wyprany mózg.... Miałam jeszcze nadzieję że Alfredowi uda się go jednak jakoś przegadać i przywrócić go do normalności, a ten nagle uciekł do Ras'a i jeszcze przebił Alfreda mieczem... No co jak co, ale wtedy zachciało mi się beczeć i tylko wyzywałam Bruce'a od skur... no :D Ale na szczęście Alfred przeżył - w końcu musiał! No i nareszcie mamy naszego, starego-nowego Bruce'a, który powoli przymierza się do bycia Batmanem, chociaż jak na razie jeszcze o tym nie wie ^^ W ogóle cała rozmowa Alfreda z Brucem.... Ukazało to całą ich relację oraz to, kim Bruce jest dla Alfreda (btw już czekam na shipy typu Bruce-Alfred, nie zdziwiłabym się takich artów po odpaleniu Tumblr'a).
- Pingwin vs Riddler - co jak co, ale uwielbiam ich obu :D I w końcu Pingwin zdobył przewagę na Edkiem. Co jak co, ale Ed ma rację co do Pingwina - z niego to serio taki bachor, ale nie irytuje to w jego postaci ;D No i Riddler jako główna dekoracja - cały Pingwin! Ciekawe jak mu się teraz powiedzie :D
- Selina w końcu zaczyna być Catwoman - i widać że Tabitha będzie jako jej sensei ;D Co jak co, ale Sel będzie miała porządnego skilla, skoro teraz ładnie bije batem... czy jak to nazwać xD
- Butch dostał kulkę w łeb, ale pewnie przeżyje (albo "przeżyje", jak kto woli... bynajmniej tyle wywnioskowałam po wygooglowaniu kim dokładnie jest Cyrus Gold).
- No i sam Bad-Jim - co jak co, ciekawie się prezentował w złym wydaniu, ale tylko się modliłam żeby nie ukatrupił Bullocka :D Nie wybaczyłabym mu tego, Bullock jest zbyt wspaniałą postacią żeby jeszcze umierać :D No ale w końcu Gordon się wyleczył, uleczył też Lee która w końcu chyba przejrzała na oczy i wyjechała w siną dal. Mam nadzieję że w końcu facet trafi na jakąś normalną kobietę xD
- No i jeszcze wirus - nieźle to rozegrali, totalna rozpierducha w mieście i ta babcia na początku xDD Gdyby taki wirus rozprowadzić w Polsce... Byłby strach wyjść na ulicę, nie wiadomo co by naszym moherom odbiło xD
- I na koniec Harley Quinn - niby miała się pojawić, ale jakoś jej nie widziałam. Chociaż mam 2 teorie:
1) Baśka. W sumie Harleen poprzez to że Joker użył na niej elektrowstrząsów (jakoś to się chyba nazywało... ale nie pamiętam jak), stała się Harley. Tylko że Baśka i Harley... Nie, to mi nie pasuje i wiekowo, i w ogóle :D Nieźle by namieszali z originem.
2) Mam też pewne podejrzenia co do dziewczyny na końcu finału, która szła z rodzicami. Może nie było tu żadnego wyraźnego znaku że to Harleen Quinzel, ale mam jakieś przeczucie że nie skończy się na krótkim epizodzie. W sumie Harley podobno była dobrą uczennicą, więc równie dobrze mogła chodzić do jakiejś bogatszej szkoły, a młoda ma tam na sobie chyba mundurek. Wiekowo też dobrze, z wyglądu też wygląda na Harley - no to że ma ciemniejsze włosy - zawsze można przefarbować :D Dobra, wiem... bez sensu ta teoria xD
Ale ogólnie - finał świetny, nie mogę się teraz doczekać 4 sezonu... padnę z niecierpliwości :D
co do harley to pewnie druga opcja, 4 sezonie rozwiną historię
na początku była normalna aż poznała jokera :)
Mogą to równie dobrze jakoś tak to rozwinąć że tutaj poznaje Jerome'a... W sumie skoro scenarzyści lubią mieszać w originie, to czemu ich wcześniej nie zapoznać xd Ogólnie wszystko byle żeby Harley nie została Baśka (Lee już odpadła chyba z kandydatek).
"1) Baśka. W sumie Harleen poprzez to że Joker użył na niej elektrowstrząsów (jakoś to się chyba nazywało... ale nie pamiętam jak), stała się Harley. Tylko że Baśka i Harley... Nie, to mi nie pasuje i wiekowo, i w ogóle :D Nieźle by namieszali z originem."
W oryginale jej po prostu odjepało przez manipulacje Jokera, a w New 52 bodajże wepchnął ją do kadzi z chemikaliami.