Ogólnie szósty sezon nie jest zły- wg mnie lepszy niż piąty. Ale daleko
mu do poziomu pierwszych odcinków. Mi generalnie nie podchodzi kilka
rzeczy:
1) Angie jest dość irytująca.
2) Wątek romansu Julie- na razie wydaje mi się dodany zupełnie na siłę.
Mało realny psychologicznie- wątpię by tak rozsądna osoba wdała się w
romans po raptem kilku dniach znajomości. No chyba, że wątek ten ma
śisły związek z tajemnicą w co jednak wątpię
3) Anna była świetną postacią dopóki nie spłycili jej po 4 odcinkach.
Pamiętam, że w ostatnim odcinku piątego sezonu jej rodzina wyraźnie
wskazywała że z nią jest coś nie tak. Teraz okazało się że to tylko
bezbarwna zbuntowana nastolatka
4) Gabriella i Carlos i ich wątki są w tym sezonie żenująco słabe.
Scenarzyści ewidentnie nie mają pomysłu co do tych postaci. Z resztą
podobnie jak i Susan, która powoli staje się coraz nudniejszą postacią
Co nie oznacza, że w tym sezonie nie ma jasnych punktów
a) Kathrine rządzi
b) Bree i Orson znów przykuwają uwagę
c) Lynette znów ma najdramatyczniejszy wątek, który jednak ukazuje
ogromny talent grającej ją Huffman
1) mógłbyś bardzo objaśnić bo nie bardzo rozumiem. Dla mnie Angie zaspokoiła brak Edie :d
2) romans Julie to świetne urozmaicenie jej wątku, do tej pory spokojna, ułożona a tu nagle bach!, takie wydarzenie.
3) fakt Aną trochę się zawiodłem. i szkoda, że znikła po 4 odcinkach... ;/
4) co do wątku Gabrielle i Carlosa, powiem tak. wątek Gabrielle na początku sezonu był calkiem ciekawy, konflikt z Anną, powrót do wątku z 5.sezonu, że nie jest dobrą matką, natomiast rozczarowała mnie jej wizja przyszłości, i konflikt z Lynette. Carlos ? - jego wątki sa przeciętne, a że nie przepadam, za nim zbyt szczególnie to mnie to nie obchodzi :d
Susan? dla mnie jej życie jest teraz o wiele ciekawsze niż w sezonie 5 gdzie mi działała wręcz na nerwy xD
do wątków które przodują dodałbym jeszcze wątek Karen i jej kochanka :D,
1) Angie jest według mnie bardzo sztuczną postacią i nie chodzi tu
bynajmniej o grę Drea DeMatteo.Po prostu jako postać zbyt często popada w
skrajności. Z jednej strony jest twarda i wyzwolona z drugiej zaś wydaje
się być najbardziej konserwatywny ze wszystkich desperatek. Nie lubię tej
postaci choć początkowo wywołała bardzo pozytywne wrażenie.
Jeśli chodzi o Karen. Uwielbiam tę postać ale szczerze powiedziawszy
liczyłem że wycisną z jej romansy trochę więcej (choć scena z wyznaniem
miłości była bezcenna)
Ja dodam, że jeszcze nie czas na podsumowania. Dopiero odcinek 14 przed
nami a po nim jeszcze 9 by się sezon zakończył 23 maja.
24 maja zacznijcie się tu udzielać.
Nie rozumiem dlaczego nie mogę ocenić połowy sezonu? Oczywiście druga
połowa może mnie zaskoczyć, ale równie cenne są wrażenia spisywane na
gorąco. Podejrzewam jednak że nie miałbyś żadnych wątpliwości i zastrzeżeń
gdybym założył temat CO MI SIĘ PODOBA w SZÓSTYM SEZONIE
Sezon 5 był najgorszy, nie twierdzę jednak, że nie do oglądnięcia. Wątek Dave'a był dobry, ale źle go wykonali. Jednak uważam, ze koleś miał powód być zły i żądać zemsta, nie ma w tym absolutnie nic dziwnego.
Zgadzam się w 100%. Piąty sezon to absolutnie nie była jakaś wielka
kaszana, ale wątek Dave'a był za mało rozbudowany. To w sumie nie była
żadna wielka tajemnica. Finał sezonu też mógł być znacznie lepszy. Ale w
ogólnym rozrachunku według mnie sezon ten niewiele ustępował na przykład
trzeciemu, ale daleki był od mojego ulubionego czyli czwartego
Zgadzam się w 100%. Piąty sezon to absolutnie nie była jakaś wielka
kaszana, ale wątek Dave'a był za mało rozbudowany. To w sumie nie była
żadna wielka tajemnica. Finał sezonu też mógł być znacznie lepszy. Ale w
ogólnym rozrachunku według mnie sezon ten niewiele ustępował na przykład
trzeciemu, ale daleki był od mojego ulubionego czyli czwartego
jak dla mnie ten sezon jest słabszy od V sezonu! V była naprawdę niezła, Dave był pełnokrwistym bohaterem, śmierć Edie, przecież to były fenomenalne momenty,
VI jest jakaś taka miałka, od kilku odcinków nic się w niej nie dzieje (ostatnie odcinki to jakiś dramat!)
Ana zmarnowany potencjał
Bolenowie średnio
tajemniczy dusiciel, był i już go nie ma
Brakuje mi po prostu tego pazura, wszystko jakieś takie oklepane, nie mogę się przekonać, a motyw z samolotem dramat jak dla mnie :/ szkoda Karla bo związek z Bree mogł byc napawdę czymś mega fajnym, a tak mamy znowu wneriającego Orsona :/
Lynette też jakoś mało ciekawa, początek z probleme zaakceptowania dziecka spoko, ale potem ?
najlepsze wątki(albo sceny raczej) to te z udziałem Susan i Solisów, reszta mnie nie rusza...
czekam na jakiś zwrot akcji i gdzie do cholery jest McCluskey :)