Jak wam się podobał finał 3 sezonu? Moim zdaniem był świetny szczególnie końcówka. Jak myślicie wyratują Edie?
Jak dla mnie był trochę drastyczny... W życiu nie domyśliłabym się, że Eddie, która nigdy się nie poddawała, powiesiła się! Straszne! Mam nadzieję, że ją jednak odratują!
Jak dla mnie był świetny, zresztą jak cała 3 seria (moim zdaniem najlepsza). Wszystkie "desperatki" poza Susan rozpoczną kolejny sezon od zmagania się z problemami, choć i pewnie jej one nie ominą
a 23 odcinek byl ostatnim w 3 serii?
3 seria byla inna niz poprzednie. nie bylo zagadki, ktorej rozwiazanie pojawiloby sie w ostatnim odcinku. jakos zamienilo sie to bardziej w obyczajowy serial. nie bylo na co czekac do konca serii. zagadki z orsonem wyjasnily sie juz dawno. zagadka z pania McCluskey trwala tez bodajze 2 odcinki. jak dla mnie nie bylo tej tajemniczosci w 3 serii, a to odroznialoo desperatki od innych seriali.
pewnie dlatego odcinek 23 nie zachwycil mnie, tak sam jak 3 seria. ehh
Tak, był to ostatni odcinek. Wg mnie, trzecia seria była dobra, mimo że, tak jak mówisz, nie było zbyt wielu zagadek. Ale i tak czekało się z niecierpliwością na następny odcinek bo nie wiadomo było, czy Susan w końcu będzie z Mikem i czy może Gabrielle odmyśli się w kwestii ślubu :). Ale byłam trochę zawiedziona epizodem z Artem. Nie wyjaśniło się w końcu, o co dokładnie z nim chodziło. Ech, czekam na następną serię :).
a zakonczenie z eddie skjarzylo mi sie z serialem lost. taka niewiadoma na ktorej wyjasnienie trzeba czekac az do nastepnej serii.
zupelnie oodwrotnie niz bylo w zeszlych sezonach. wydaje mi sie,ze to chwyt zeby przyciagnac widzow do ogladania kolejnej serii.
ja nie czekalam z niecierpliwoscia na kolejny odcinek. zamienilo sie to zdecydowanie na obyczajowke i traktowalam to bardziej jak niedzielny serial, ktory sie oglada tylko dlatego, ze leci w tym czasie ;). fakt, ogladam bo bardzo lubie ten serial, ale to juz nie jest to co kiedys. brakuje tego "czegos".
Cóż - wiadomo, że gwoździem trzeciej serii miała być kwestia Bree, Orsona, Almy i spółki. Ale skoro Cross musiała przerwać grę w serialu zakończyli ten wątek wcześniej, a dalej nie było już czasu i pewnie pomysłu na dobrą intrygę. Gdyby nie ciąża Marcii Cross podejrzewam że finał 3 sezonu byłby najbardziej emocjonujący. Wg mnie i tak poradzili sobie dobrze, nie było mrożących krew w życiach wydarzeń, ale z drugiej strony podobało mi się, ze skupiono się więcej na wewnętrznym życiu (niektórych) bohaterek.
Najcudowniejszy moment finałowego odcinka trzeciej serii było to gdy Gabrielle pocałowała Carlosa. To było świetne!!! :)
Zgadzam się, to było fajne :). Słyszałam, że Gabrielle i Carlos mają być razem w 4 serii, mam nadzieję, że tak będzie :).
Ja też mam taką nadzieję, bo Lang okazał się sukinsynem. Kurde szkoda trochę Eddie. Wydaje mi się, że jej nie uratują. Czytałem gdzieś, że Nicolette odchodzi z serialu, więc Eddie pewnie umrze :(
Ech, szkoda. Mimo że Eddie czasami mnie mocno wkurzała, to też mi jest jej żal. Pewnie Carlos będzie miał wyrzuty sumienia i sam ten wątek będzie się ciągnął przez kilka odcinków :/.
Odcinek oczywiście nie tak szokujący jak ostatnie epizody 1 i 2 sezonu, ale wiadomo dlaczego (ciąża Marcii, wcześniejsze wyjaśnienie intrygi tip., tak jak wcześniej pisaliście) i szczerze mówiąc, pozostawił u mnie wielki niedosyt, ale i zaciekawienie - jak będą się układały relacje Lynette-Matka, Lynette-Tom, Gabrielle-Victor, Gabrielle-Carlos, Susan-Mike, Bree-reszta świata. Wielka szkoda, że zrezygnowano z wątków Arta (zapewne na rzecz raka Lynette) i Julie-Austin (zawsze jakieś urozmaicenie).
No cóż, nie pozostaje nic innego, jak czekać do marca, ale to ogroomnie długo...
Podsumowując- 3 seria była naprawdę bardzo dobra, chociaż w moim mniemaniu na miano "świetnej" zasługuje druga ;)