Mieszkają w cudownym miasteczku, są piękne mimo swojego dojrzałego wieku.
Zazwyczaj zajmują się tym co kochają, mają cudownych mężów ( Mike, Tom(mimo że ciepły kluch to bardzo kocha Lynette, Carlos, Orson, w sumie też) i wspaniałe dzieci, no może z wyjątkiem Bree, która miała problemy z Andrew (1, 2 sezon), a potem Danielle.
Ciągle coś się dzieje, napewno nie mogą narzekać na rutynę...
ten serial to nie jest klan, m jak miłość
tak naprawdę to coś w rodzaju przygodówki, fantasy, sci-fi serialu obyczajowego ;)
i dlatego jest TAKI ZA JEBISTY !!!
sci-fi nie na serio oczywiście ;)
chodziło mi o to, że ten serial jest porąbany w pozytywnym sensie:D
W pełni się z tobą zgadzam, z wyjątkiem określenia Toma.... Wiem , że każdy ma swoją opinią i osobiście twoją szanuję... ale ja opisałbym "ciepłym kluchem" Orsona. Osobiście go nienawidzę i uważam że jest głupim naleśnikiem!
Ja nie mam nic do Orsona.
NIECH NIE CZYTAJĄ TEGO OSOBY KTÓRE NIE OGLĄDAŁY SEZONÓW OD 3 DO 6
Wg. mnie był bardzo sympatyczną osobą przez sezon 3 i 4, jego kleptomania także była zabawna, ( no po za tym że spowodował wypadek w którym zginęła Edie). Bree bardzo nieładnie potraktowała go, robiąc z niego rogacza, zwłaszcza że był w niej zakochany na zabój.
no w sumie masz racje...
w 3 sezonie to go lubiłem, bo jego tajemnica była jedna z lepszych... ale potem....