Według mnie wątki tego sezonu zostały spiep***ne przez scenarzystów. Wszystkie ciekawe historie zostały zamknięte w góra 3 odcinkach, chociaż można by z nich wycisnąć duuuuużo więcej. Były ciekawe pomysły, jednak żadne nie zostały zrealizowane do końca. Główna tajemnica sezonu też się nie broni, bo co niektórzy fani rozwiązali ją po pierwszym odcinku ;/;/
- Wątek romansu Susan i Jacksona. Wszystkie wszystkie dotychczasowe związki Susan były burzliwe i ciekawe, miały swoje wzloty i upadki. Poza tym wszystkie związki stwarzały wiele możliwości do kręcenia przezabawnych scen, tak charakterystycznych dla tej bohaterki. Natomiast ten był strasznie nudny. Mimo ciekawego początku(seks bez zobowiązań), później było ckliwie, a sam wątek został skończony w strasznie głupi sposób - przez telefon, bez poważniejszego powodu.
- Fałszywe oskarżenie Portera o spalenie klubu. Było to wałkowane przez 3 odcinki. Lynette szukająca swojego syna, bojąca się o jego przyszłość, wizja więzienia. A cała sprawa zostało rozwiązana zdaniem:"sędzia umorzył sprawę Portera z braku dowodów"
- Lynette podejrzewająca Toma o romans. Po scenie w której Tom ukrywa opakowanie po prezerwatywie leżące na podłodze, rzeczywiście uwierzyłem w jego romans. Pasowałoby to to wcześniejszych wątków z jego kryzysem wieku średniego(kupno samochodu,kapela). Nie twierdzę, ze chciałbym aby taki romans miał miejsce, ale scenarzyści mogliby potrzymać nas i Lynette w niepewności przez dłuższy czas, a rozwiązali tajemnice po 5 minutach
- Perypetie Gabi i Virginii. Oczyma wyobraźni widziałem już starą zbzikowaną jędzę, mieszającą w życiu Gabrielle i Carlosa. A skończyło się na nudnych scenach kłótni obu pań, nie wnoszących nic do serialu. Później przez chwile miałem też nadzieje, że Virginia zginie w pożarze, przez co Sollis'owie odziedziczyliby wielki majątek(może jeszcze musieliby o niego walczyć z jakimś daleeeekim krewnym zmarłej??).


Według mnie to największe zbrodnie scenarzystów desperatek. Mieli oni świetne pomysły ale już gorzej poszło z wykonaniem. Te wątki mogli przedstawić w zupełnie inny sposób, a z robili z nich swego rodzaju "zapchajdziury"