Jestem po pierwszym sezonie, był zajebisty!!! Teraz zaczynam drugi, trzyma poziom - jest bombowy ;-)
A sezonów widzę, że jest aż osiem. Które są najgorsze? Powinnam poprzestać na którymśtam i dać sobie spokój z resztą? Jestem na tym forum pierwszy raz, widzę same pochwały i jakoś trudno mi uwierzyć, że tyle sezonów i nie ma tendencji spadkowej.
Proszę bez spoilerów ;-)
oczywiście, że jest tendencja spadkowa i ogólnie późniejsze sezony są trochę słabsze od pierwszych, jak to najczęściej bywa z serialami
ale poziom serialu nie zmienia się aż tak radykalnie (jak np w przypadku "zagubionych"), aby zaprzestać oglądania w obawie popsucia sobie ogólnego wrażenia ;)
niektóre sezony wydają się słabe, ale w porównaniu z tymi lepszymi; natomiast same w sobie i tak są świetne:D
No właśnie także oglądam Zagubionych i ktoś mi doradził, by poprzestać na 4-tym sezonie, by sobie nie popsuć ogólnego wrażenia. Co ciekawe, ten ktoś doradził mi to jakąś godzinę temu ;-)
Czy tylko ja zauważyłam podobieństwo odgrywanej przez Teri Hatchet, Susan do All Mcbeal? Całkowita zrzyna z charakteru i sposobu w jaki wyrażała soje emocje. Cała jej ekspresja to jakby kopia Ally.
To nie może być przypadek, jest to zbyt charakterystyczny sposób bycia, odgrywania roli.
Raz jest lepiej raz jest gorzej, ale to mozna powiedzieć chyba o każdym serialu po tylu sezonach ;) Pierwsze 4 sezony to po prostu cud, miód i orzeszki ;) Potem lekki spadek w sezonie 5 i powrót do chwały w 6. Sezon 7 był w sumie najgorszy, ale miewał swoje dobre momenty. Natomiast sezon ósmy jak do tej pory jest świetny ;) Innymi słowy możesz oglądać całość bez obawy o popsucie wrażenia o całym serialu, ponieważ po tych słabszych momentach serial umie stanąć na nogi i wszelkie małe przewinienia zostają mu z miejsca wybaczone i zapomniane ;)
Sezony 5 i 7 są słabsze bo tajemnica, czyli esencja całego serialu, coś co było jednym z dwóch fundamentów tak wielkiej popularności produkcji, kończyła się w połowie sezonu. Potem czekaliśmy tylko na zrealizowanie "motywu zemsty" głównego bohatera w przypadku sezonu piątego lub "żałosną śmierć" prawdziwej legendy wśród czarnych charakterów na Wisteria Lane, czyli Paula Young'a poprzez problemy z jego żoną i przeszłością w sezonie siódmym.
Reszta sezonów błyszczy i świeci jak diament Hope.
masz rację co do słabiutkich tajemnic sezonów 5 i 7, ale według mnie to wcale nie tajemnice były powodem słabszego poziomu tych sezonów
ogólnie od 5 sezonu jak dla mnie czuć lekko zmęczenie materiału, bo wątki jak np [spoiler] "lynette próbuje dominować" pojawiają się po raz setny, tak samo jak "małe kryzysy u delfino", więc automatycznie wątki nas troche męczą, nie czuć już takich emocji, skoro pokazują nam ten sam motyw po raz kolejny, tylko że w innym wydaniu
ale co najważniejsze sezony 5 i 7 nie miały tego klimatu co pozostałe sezony i nie chodzi mi tutaj wcale o tajemnice
w pierwszych sezonach był ten charakterystyczny wręcz parodiowo-bajkowy klimacik, nie wiem jak to opisać, ale wystarczy sobie przypomnieć bree z pierwszego sezonu, jako postać była dość nierealna, walnięta na punkcie perfekcji, wogóle cała idealna, edie jeżdżąca w różowym kostiumie w różowych rolkach, wszystkie postacie były dość przesadzone i nierealne, ale to właśnie tworzyło ten zabawny klimat, cała otoczka wisteria lane była jakby baśniowa :D
i ogólnie poziom wątków z sezonów 1-4 jest nieporównywalny z pozostałymi sezonami. jak sobie przypomnę jak np idzie susan po [spoiler] spalonej chacie i mówi, ze wszyscy ją lubią i nagle to ujęcie na edie :D
Śmierć **** zamiast Katherine [mam nadzieję, że wiecie o kogo chodzi] w odcinku 5x19 też zrobiła swoje.
no tak, to nie ulega wątpliwości
[spoiler]
chociaż w 5 sezonie edie miała ch*jowe wątki
no ale wyobrażam sobie jakby wyglądał 6 sezon w składzie wielka 4ka + edie + angie <3