Kogo obstawiacie na odstrzał w 8 sezonie ?
-Jeśli chodzi o Daenerys to tak 50/50 wszyscy zakładają że umrze przy porodzie ale tak umarła już jej matka i matka Jona strasznie by była przereklamowana taka śmierć mam nadzieje że jednak Daenerys przeżyje
-Tyrion przeżyje na 100%
-Cersei do odstrzału na 100% ( mam nadzieje że będzie to jakaś bolesna śmierć może podzieli los swojego synka z 4 sezonu )
-Jon nie mam pojęcia :D
jak zakładacie ? :P
Nic nie zakładam, ale nadzieje mam zupełnie odwrotne: oby Cersei przeżyła, a Danka zginęła.
A władzę absolutną Danerys już tak? ;p "Klęknijcie albo was wszystkich pozabijam!"
Cersei, chociaż nie jest dobra, przynajmniej nie chce stworzyć utopii. A takie idealistyczne plany zawsze źle się kończą.
No dobrze, jestem zwolennikiem Daenerys, ale nawet jak się jest przeciwko niej, to nie powód by Cersei popierać. Ona zawsze myślała tylko o własnej władzy i bezpieczeństwie. Sama stwierdziła, że gdyby wojna toczyłaby się nie po jej myśli, uciekła by za morze i zostawiła kontynent na pastwę innych. W przeciwieństwie do Daenerys nie zależy jej na poddanych ani na własnym państwie, nie grzeszy też w ogóle odwagą i z chęcią przejęła by władzę daleko za granicą dla samej przyjemności rządzenia. Daenerys chociaż robi błędy, oddała by życie w imię swych wartości, co się niestety może stać.
O brak odwagi bym jej akurat nie posądzała, z resztą zarzutów w pełni się zgadzam. Ja po prostu lubię takie pragmatyczne, wyrachowane podejście postaci do życia. Cersei jest egoistką, chce władzy dla przyjemności rządzenia, poddanych ma gdzieś, czasem jest miła dla nich, ale tylko na pokaz, bo akurat potrzebne jej ich poparcie.
Mimo tego wszystkiego wciąż z dwojga złego wolę ją od Daenerys. Ta ma szlachetne zamiary, owszem, i dba o ludzi, zwłaszcza o tych z dolnych warstw społecznych. Nie krytykuję jej za jej wartości, które są jak najbardziej szlachetne. Problem w tym, że ona dla tych wartości gotowa jest zabijać rzesze ludzi i palić całe miasta i armie. A historia zna przykłady ludzi, którzy chcieli zbudować lepszy świat, gotowi poświęcić niezliczoną ilość jednostek w imię tych ideałów (ekhm, Tysiącletnia Rzesza...). Tyrion na szczęście trochę ją hamuje. Ale Danka jest Targaryenem i coraz częściej widzę w niej odbicie szalonego tatusia.
Tyrion nie zna się na wojnie, reżyserzy odebrali mu cały instynkt i spryt polityczny. Każda jego rada przez ostatnie sezony jest idiotyczna i dąży do autodestrukcji. Jeśli Daenerys zostawi Tyriona przy sobie i będzie go słuchać, rzeczywiście bardzo przyhamuje, oddając się za jego radą sama w ręce wroga. Taki doradca to śmierć w oczach, jeśli Matka Smoków powinna kogoś słuchać, to najlepiej Varysa chyba. Chociaż chciałbym najbardziej, aby skorumpowała Qyburna. Byłby bezcennym sojusznikiem.
O nie, wtedy Cersei już na 100% byłaby skończona :(
Ale faktycznie racja z tym Tyrionem. Chociaż, może to nie brak sprytu, może to wyrzuty sumienia, że zdradził swoich i podświadoma chęć uratowania jak największej ilości rodziny i ludzi Lannisterów?
W każdym razie chłopak ma ostatnio takie wahania lojalności, że nie zdziwiłabym się, gdyby znów reżyserzy kazali mu zmienić strony.
Varys z jednej strony świetny doradca, z drugiej - on się boi powiedzieć jej wprost, co myśli. Może to i mądra strategia, bo przeżył tylu królów już, ale dla Danki nie najlepiej. Prosiła ich, żeby mówili jej od razu, jeśli coś zrobi nie tak, ale mi się wydaje, że Varys wciąż raczej gotowy knuć potajemnie z wrogami niż otwarcie się sprzeciwić, jeśli coś mu się nie spodoba.
Wracając do Qyburna, jemu chyba lepiej z Cersei... oczywiście jestem bardzo stronnicza ;) więc może nie patrzę jasno na parę rzeczy. Jednak myślę, że Cersei pozwala Qyburnowi na mnóstwo wątpliwych etycznie eksperymentów medycznych, których Daenerys by zakazała.
A może Melisandre na doradczynię? Ostatnio chęć palenia wszystkich w ofierze swojemu bogu nieco jej minęła...
Zgadzam się. Trafna jak najbardziej ocena Tyriona i Varysa. z nimi mogą być jeszcze duże problemy, zwłaszcza z tym pierwszym. To prawda z Qyburnem, Daenerys jak na królową jest trochę za bardzo moralna i mógłby u niej nie rozwinąć skrzydeł w pełni. Co do Melisandre, za nic nie można jej ufać. Reprezentuje obce interesy, poświęciła by Dany i Jona według mnie gdyby tak jej podszepnął Czerwony Bóg.
To nie jest argument. Nie podoba mi się Daenerys, więc chcę by jej wrogowie przeżyli i mieli się dobrze. Naprawdę? Eddard, wszystkie zamiary wobec Tyriona, Margaery, Mace, własny wujek, niewinni cywile, starożytny zabytek z grobami władców, JAWNA CHĘĆ ZDRADY I DEZERCJI Z FRONTU. W imię czego, czy była aż tak mądra że przewidziała, że Danka sama pokona Innych? Wątpię
Danka może Innych pokonać. To akurat całkiem mądre posunięcie ze strony Cersei, pozwolić swoim wrogom bić się ze sobą, a samemu przeczekać bez większych strat, potem ewentualnie zaatakować tego, który wyszedł z tamtego starcia zwycięsko, ale osłabiony. To jedyna szansa Lannisterów na wygranie wojny po tym jak Cersei zniechęciła wszystkich ich sojuszników, których załatwił im Tywin XD
W imię czego? No cóż, pewnie władzy. Dla siebie samej głównie, dla dziecka może w przyszłości dalekiej.
Pozbycie się Tyrellów było głupie, przyznaję :) szkoda też Margaery, lubiłam ją. Cersei była zazdrosna o syna po prostu... wtedy nie myśli trzeźwo o polityce, gdy w grę wchodzą jej dzieci.
A co do Neda, to w pewnym momencie zagrażał jej wtedy jeszcze nie tak silnej pozycji na dworze. Jakby ujawnił wszystkie spiski, to Cersei nawet gdyby to przeżyła, zostałaby co najmniej wygnana, a z tym ktoś tak żądny władzy jak ona pogodzić się nie mógł. (Ja wiem, ja wiem, że to głównie wady i ludzie za wiele z tych rzeczy ją nienawidzą, ale ja za te same cechy ją uwielbiam xd)
Daenerys- 60% szans na przeżycie
Jon- 20% szans na przeżycie
Cersei- 0%
Sansa- 90% niestety
Arya- 10%
Tyrion- 20%
Jaime- 60%
Procenty z chuja wyciągnięte, niestety :/ Ale :/ muszę cię cię zmartwić, Cersei zginie, Arya przeżyje (oba potwierdzone, Cersei przepowiednią a Arya, przez grubasa, jak się nie mylę ulubiona postać jego żony). Sansa może zginąć choć twórcom będzie szkoda pewnie zmarnować postaci która przeszła przemianę na przestrzeni sezonów (tak wiem że nadal to ta sama postać tylko ma inne kwestie dialogowe ale udawajmy że wszystko wyszło twórcom, to tylko założenie). Tyrion przeżyje. To jest pewne. Jaimie, podobnie jak Sansa ale tutaj się udało w 100%. Jon i Danka, założę się że jedno z nich zginie, albo będzie Happy End, daję 50/50.
A są w ogóle jakieś prawdziwe procenty?? Przecież twórcy wszystko od dawna wiedzą. To są moje przypuszczenia. Daję mniejsze szanse Jonowi na przeżycie niż Daenerys, ponieważ on już nie żył. Uważam, że wrócił po to by dokonać misji, a nie by dożywać dni w starości. To samo sądzę o Aryi. Jest niezwykle dramatyczną postacią, jeśli jej losy zakończą arlekinowym happy andem, stracę do nich szacunek. Nie zmartwiłeś mnie. Nie należę do wąskiej grupy fanów Cersei. ;-)
Jaime przeżyje? Wydaje mi się, że Cersei mówiła coś kiedyś, że tak jak się razem urodzili, to i zginą w tym samym czasie...
Co do przemian postaci, to mam odwrotne wrażenie: że lepiej im z Sansą poszło. Zajęło jej to chociaż trochę czasu. A Jaime owszem, zmienił się po tym jak ucięli mu rękę, ale potem wydawał się niemal wrócić do tego, jaki był wcześniej. Dopiero w ostatnim odcinku ostatniego sezonu nagle stwierdził, że zmieni strony :/ Gdyby zrobił to zaraz po tym, jak Cersei wysadziła sept, to by mnie to tak nie denerwowało. Ale on ją rzucił, bo nie dotrzymała słowa. Ile lat on z nią żyje? To naprawdę było aż takie zaskoczenie, że nie jest do końca prawdomówna?
Tak dużo ludzi liczy też na happy end... może jednak nas zaskoczą (dla mnie przyjemnie) i pozwolą Królowi Nocy zdobyć tron? (Coś czuję, że to już tylko moje nierealne marzenia... :( )
O właśnie. To opuszczenie Cersei przez Jaimego w takich okolicznościach było nielogiczne. Wysadziła sept, zabiła masę ludzi, doprowadziła do śmierci ich syna, a on ją opuszcza kiedy podjęła jedną z najbardziej rozsądnych decyzji w życiu.
Dlatego tutaj wychodzą braki poprzednich sezonów i usunięcie przez scenarzystów książkowej sceny rozmowy podczas uwolnienia Tyriona. W tamtym momencie Jaime dowiedział się prawdy o siostrze i zaczął się od niej oddalać. A w serialu był cały czas jej pieskiem aż do ostatniego odcinka.
W serialu pod koniec poprzedniego sezonu już myślałam, że zerwą po akcji z wysadzeniem septu. Może nawet, że Jaime ją zabije. Ale siódmy sezon wszystko zmienił. Przez cały czas byli tak pogodzeni i zakochani w sobie po uszy, to już myślałam, że zrezygnują scenarzyści z kończenia tego związku. Praktycznie ani jednej kłótni nie mieli przez cały sezon, jakieś drobne spięcia szybko rozwiązane i już godzą się w łóżku w kolejnej scenie, aż tu nagle finał i ni z gruszki ni z pietruszki Jaime zostawia Cersei na dobre, bo nie dotrzymała słowa danego wrogom...
Osobiście ich związek lubię, ale jak już zrywać mają, to lepiej tak jak w książce: Jaime zazdrosny o innych facetów, a nie jakieś szlachetne pobudki walki z zombie i chęć dotrzymania słowa Targaryenom i Starkom. (Swoją drogą to ciekawie będzie patrzeć jak go tam powitają na Północy po tym jak próbował zabić Daenerys i prawie zabił Brana.)