ale jaki jest cel/sens który odkrył Tyrion : )
Specjalnie to napisałm. Perfekcyjnie, aby podkreślić twoje wymijające podejście do tematu, uczepiłaś sie czegoś co zupełnie nie wpływa na losy tyriona i tym podobne sprawy.
Takich ludzi jak ty, nie da się przegadać- czemu tak pałasz nienawiścią do Tyriona? -Nie mam pojęcia, jesteś tak utwierdzona we wszystkim co mówisz, że nie ma sposobu, byś przyznała komukolwiek rację. Tocz tą walkę dalej z resztą większości, która sądzi inaczej niż ty, chociaż to nie ma kompletnego sensu, bo każdy wie swoje i rzucacie wobec siebie tylko pustymi słowami, które nic nie znaczą dla strony przeciwnej. Radzę znaleźć sobie grupkę ludzi o podobnych poglądach, a nie rzucać się w gniazdo szerszeni. Idę i nie wracam. (A teraz będzie coś w stylu "No i nie wracaj sobie", czy się obejdzie?)
Och :D Ależ sposób przegadać, trzeba tylko umieć :D A przynajmniej coś tam ogarniać z fabuły, nawet jeżeli się to interpretuje inaczej. Poza tym, że się jednak powtórzę, zbyt emocjonalnie podchodzisz do tematu dot. fikcyjnych bądź co bądź postaci. Nie toczę walki, a jedynie wyrażam swe zdanie i polemizuję, gdy się nie zgadzam ze zdaniem innych. A może ty byś chciała jakiejś walki i jesteś teraz rozczarowana? :D Wszak jesteś utwierdzona w swym zdaniu nie gorzej ode mnie, mimo że nie za bardzo wiesz, o co w ogóle biega. I nie nienawidzę Tyriona, nie trzeba zaraz nienawidzić kogoś, by się z nim nie zgadzać, co dopiero może być dla ciebie szokiem.
Co do reszty to to jest forum, a nie kółko wzajemnej adoracji. Gniazdo szerszeni? :D
I nie wiem, czemu miało by mnie obejść to, że sobie idziesz i miałabym to komentować? :D
Taka prawda, choć co do obrony rodu Lanisterów to nie przypominam sobie sytuacji, ale to dobrze, to najbardziej wyrachowane postacie i nie rozumiem jak można stawać po ich stronie.
Tyrion powiedział prawdę i nie zabił Joffreya. Czemu tak bardzo czepiasz się karła, skoro jesteś tak super sprawiedliwa czemu nie osądzisz Jaime za królobójstwo. Różnica między Tyrionem ,a Jaime polega na tym że ten pierwszy tego nie zrobił, a temu drugiemu się upiekło.
O Jaimem i o królobójstwie, jak i wszelkich konsekwencjach, jakie za to poniósł (jesteś niepoważny pisząc, że mu się cokolwiek upiekło), pisano na tym forum aż nadto. Ale Ty oczywiście pozwoliłbyś spłonąć całemu miastu...
Co z tego, że nie zabił Joffreya? Takiś mądry, boś w serialu zobaczył czy w książce przeczytał? Wszystko wskazywało, że zabił i to była jego wina, że tak było. Za to jak na razie to właśnie jemu się upiekło i to za zbrodnię, którą popełnił.
Doszukujesz się winy Tyriona pod miskokropem, a taki Jaime bezczelnie zabił króla, a jest bezkarny. Nie ratuje go urok osobisty, pochodzenie, ani umiejętności walki, które podobno ma. Za jego czyn należy się bezwarunkowo kara śmierci. Nie ważne jakim człowiekiem był król, a królowie byli różni i gorsi od Aerysa. Jaime mu przysięgał. Ile warty jest facet, który nie dochowuje słowa?
Prawa Westeros są bezlitosne dla wszystkich oprócz Jaime Lannistera.
"Wszystko wskazywało, że zabił i to była jego wina, że tak było"
W sumie to każdego mógł wybrać do nalania mu wina to był tak zwany "pech" nie no źle to ujęłam Tyrion i Joff skakali sobie do gardeł i Jof chciał go poniżyć, ale równie dobrze mógł wybrać Lorasa, Sansę Szczerze na każdego kto by nalał mu wina nawet nie z przymusu oskarżono by o zdradę i raczej by nie wygrał. Ceresei się zawzięła i chyba była święcie przekonana, że to karzeł , Tywin chciał się pozbyć Tyriona po to, by pozbawić go praw do CR dlatego łaska Tywina zawierała w sobie banicję na Murze. A przecież karła dało się bronić zależało to tylko od sędziów, którzy perfidnie pragnęli jego śmierci lub byli tylko marionetkami (może z wyjątkiem Oberyna).
Krasnal źle trafia to wszystko tak samo jak wtedy gdy oskarżyli go o wynajem mordercy aby zabił kalekiego już starka, a tak ogólnie kto nasłał morderce chyba Litteskurviel
Brawo za rozumienie fabuły :D
Zabójcę nasłał Joffrey, z powodu Roberta. I owszem, wtedy Tyrion był jak najbardziej niewinny i przypadkiem wplątał się w intrygę Littlefingera. Ale teraz sytuacja jest zgoła odmienna.
Co jest niby odmienne? Wtedy "kareł" był niewinny i teraz też jest niewinny. Zboczona kazirodcza pi.zda bez żadnych dowodów 5 sekund po tym jak jej synalek (też pi.zda) się przekręcił zwaliła winę na "kareła" i niby dlatego ma być winny? Bo jej kiedyś coś tam powiedział i jej się skojarzyło? Gdzie tu jest niby jego wina? Dobrze, że Joffrey się zapienił. Szkoda tylko, że tak późno z nim skończyli.
W sumie powinnam zignorować ten prostacki post, ale odpowiem -
Winny był swej pychy i poczucia bezkarności, co się na nim zemściło, wcześniej to nie występowało, ani też świadkowie nie mieli go za co obciążać (kłamstwo Littlefingera zostałoby obalone w 5 sekund).
Nie bez dowodów, bo o dowody postarał się wcześniej, plus swoje dodała przepowiednia Żaby.
No raczej niedobrze, że Joff się zapienił, skoro twój "kareł" trafił przez to do paki.
Wiesz, ty piszesz z punktu widzenia kobiety, a kobiety w odróżnieniu od mężczyzn nie wiedzą co to prawdziwa duma i godność. Takie są fakty. Prawdziwy mężczyzna ma motto - możesz mnie zabić,
ale nie możesz mnie poniżyć. Pewnych rzeczy się nie wybacza.
Kobiety są wiele w stanie znieść poniżeń, by nie stracić bezpieczeństwa czy życia.
Prawda! Prawdziwy mężczyzna a nie jakaś piz.deczka w różowych rurkach czy w sukience (patrz eurowizja) ceni sobie honor czasem bardziej od życia. Wystarczy przypomnieć postać np. żołnierzy AK, NSZ i WiN chociażby Hieronima Dekutowskiego ps. "Zaporę", Łukasza Cieplińskiego ps. "Pługa" albo rotmistrza Witolda Pileckiego. Torturowani, opluwani i nakłaniani do zdrady kraju. Zdradzili? Świadomie wybrali śmierć. Niezłomni aż do końca. Honor i duma dla takich ludzi to były wartości święte. Krótko mówiąc mogli ich zabić, ale nie mogli ich złamać.
Brutalne i okrutne śledztwo wobec podpułkownika Łukasza Cieplińskiego "Pługa" trwało aż trzy lata i było prowadzone pod bezpośrednim nadzorem NKWD. Zdradził? Był niezłomny do końca.
"Zapora" w chwili śmierci, pomimo tego, że miał tylko 30 lat, wyglądał jak starzec z siwymi włosami, wybitymi zębami, połamanymi rękami, nosem i żebrami oraz zerwanymi paznokciami. Jego ostatnie słowa brzmiały: "Przyjdzie zwycięstwo! Jeszcze Polska nie zginęła!". Został pochowany w tajemnicy, w nieznanym przez lata miejscu (odnaleziony przez IPN w 2013 roku na tzw. Łączce na Powązkach).
Podsumowując zgadam się w 100% z tym co napisałeś.
Wiele można powiedzieć o tym, że kobiety są próżne, puste, głupie i naiwne,
bo gustują w pewnych siebie cwaniakach...bogatych egoistach...towarzyskich i szarmanckich bajerantach...eleganckich próżnych przystojniakach, czyli ogólnie mniej wartościowych facetach.
A mniej je interesują mężczyźni mniej pewni siebie, biedniejsi, mniej towarzyscy i mniej przystojni,
a bardziej wartościowi. Każdy mężczyzna dochodzi do tego, co daje efekty, a co nie.
Nie bez powodu 800tysięcy zwykłych kobiet rocznie trafia do burdeli jako niewolnice seksualne,
bo oczarował je pewny siebie, zamożny, towarzyski, szarmancki, elegancki przystojniak,
zapraszał na randki, a potem zaproponował wspólny weekend w Pradze czy Wiedniu.
Po prostu mężczyźni doświadczeni wykorzystują fakt, że kobiety są próżne, puste, głupie i naiwne.
Że mało je interesują prawdziwe wartości, a liczą się te co wypisałem.
Większość kobiet chętniej godzi się na seks bez zobowiązań z takimi typami facetów.
Na takich kobiety polują, kopulują z takimi licząc na związek, a potem zdziwione,
że są wykorzystane, bo facet od początku traktował to jako romans.
Nie chcą starań facetów, którzy chcieliby je zdobyć, bo lubią same wybierać facetów,
a zatem lubią facetów, którzy nie starają się o kobiety,
bo jeśli kobieta leci na faceta starania są już bezcelowe.
Takim typom facetów dużo częściej wybaczają kłamstwa i zdrady.
A jak kobiety mówią - przeszłość jest nie ważna :)
Wszystko fajnie, ale to czyny/wybory nas określają, a nie puste słowa.
Ogólnie rzecz biorąc kobiety swymi wyborami określają same siebie.
Gustują w mniej wartościowych facetach, a dobrych zamieniają z czasem w złych.
Ale proszę nie pisz nic o żołnierzach, marionetkach wpływowych ludzi,
którzy gdy czują się bezkarni na wojnach gwałcą i mordują na potęgę bez wahania.
bzdura poniżeniem dla was jest właśnie ta zawziętość i duma o której piszesz, bo to przechodzi w pychę trzeba myśleć i zdawać sobie sprawę z konsekwencji swoich czynów a nie zachowywać się niczym goryl, który został poniżony i musi odpłacić pięknym za nadobne (a co się stanie potem ? nieważne . dla takiego człowieka jest ważne tu i teraz) Lepiej przyjąć zniewagę z godnością i nosić ją jak zbroję. Godność to nie duma, Duma to nie godność. Duma nie jest cechą Tyriona tylko godność. Godność rozumieją niektóre kobiety no i niektórzy mężczyźni. Wiadomo, że nie posiadanie dumy to nic dobrego, ale duma o której piszesz to pycha. Możesz się kłócić ja wiem swoje.
Nie wiesz chyba o czym piszesz. KObiety nie posiadają dimy i godności podobnej do męskiej,
bo są w stanie wiele znieść poniżeń, by zachować pozorne szczęście, bezpieczeństwo czy życie.
Mężczyzna o wiele częściej stawia swą godność ponad te rzeczy.
Kobieta mająca mężczyznę pewnego siebie, bogatego, towarzyskiego i przystojnego,
który ją okłamuje i zdradza, ale zapewnia bezpieczeństwo żyje w większości przypadków nadal z
takim człowiekiem. Jeśli jej życiu zagraża bezpieczeństwo w sytuacji w danym kraju w danych czasach, gdy panuje bezkarność lub stan wojny jest w stanie kopulować nawet ze stadem mężczyzn,
by tylko zachować życie zamiast sobie je odebrać.
Ja nigdy bym nie wybaczył zdrady. Nigdy bym nie starał się o kobietę, która odeszła, by wróciła.
Nigdy bym nie pozwolił jem wrócić. Nigdy bym nie pozwolił się nikomu bezkarnie poniżyć.
Ale doskonale wiem czemu instynkt kobiet pcha je bardziej do złych facetów niż dobrych czyli do
pewnych siebie, bogatych, towarzyskich, przystojnych (czytaj cwaniaków, egoistów, bajerantów, próżnych ludzi). Natura dba o to, by szukać najlepszych genów. A takie mają silne jednostki, czyli bardziej złe. Zawsze tacy zaliczają najwięcej kobiet, bo potrafią najbardziej oczarować i zaimponować kobietom.
W świecie zwierząt jest identycznie. najsilniejszy osobnik, który najbardziej dominuje i
zabija z największą łatwością kopuluje z największą ilością samic.
Obrażał majestat króla? jakiego króla to tylko bękart i Tyrion dobrze o tym wiedział do tego to zwykła pi*da która tłamsi wszystko i wszystkich jeżeli się mu na to pozwoli, a sansa to tępa dzida dopiero teraz zaczęła dostrzegać że toczy się gra i czegoś się w końcu nauczyła.
Tym sie różnimy ty byś klękała na rozkaz aż byś upadła ja bym mu strzelił w ryj i upadł bym z honorem.
Króla. Majestat króla. Czy ci się to podoba czy nie. Tym się różnimy, że nie przeżyłbyś ani dnia w KP. A "strzelenie w ryj" królowi nie ma też nic wspólnego z honorem.
ja bym rozdupcył całe westeros złotko. Bym ten pier*olony tron przetopił i na złom kazał ponieść i zapanował by pod moimi rządami prawdziwy totalitaryzm hahaha Jofrey to byłby przymnie pupilek tęsknili by za tym śmieciem :D
On nie lał po pysku króla tylko swojego smarkatego siostrzeńca.
I aż żal dupę ściska, że robił to tak rzadko w tym serialu ;)
....A "strzelenie w ryj" królowi nie ma też nic wspólnego z honorem.....
Oczywiście, że nie ma. Zdecydowanie lepiej jest załatwić króla metodą a'la Petyr Baelish & Lady Olena. W ogóle honor nie ma nic do rzeczy jeżeli chodzi o skuteczność w polityce. o czym przekonał się nieodżałowanej pamięci Ned Stark. Jego najstarszy syn w zasadzie tylko raz załamał zasady honorowego postępowania i poniekąd to kosztowało go zycie. Doskonale rozumie to Tywin Lannister, jedyny o którym można powiedzieć, że jest mężem stanu dużego formatu. Niestety...mężowie stanu też popełniają błędy....np. nie doceniają własnych latorośli.
A kto mówił, że metoda LF&Olenna ma coś wspólnego z honorem? Nawet nie sami zainteresowani :D
A rozumienie honoru przez Neda Starka było dość ambiwalentne... o czym zdecydowanie mieliby co mówić Robert czy Stannis. Zresztą w ogóle honor to pojęcie względne, co doskonale podsumował Jaime.
Przecież Joffreyek nie był prawowitym władcą tylko samozwańcem. Jemu tron się prawnie nie należał więc plucie na tego matoła i pokazywanie mu miejsca w szeregu było obowiązkiem :)
Dokładnie. Groził królowi przy świadkach. I to wielokrotnie.To nie odwaga tylko skrajna głupota. Tyrion sam na siebie wskazał paluszkiem niestety;)
Tyrion jechał równo Joffreyowi jeszcze gdy królem był Robert Baratheon (np dał Joffowi z liśćia nie raz gdy byli w Winterfell). Karzeł raczej nie spodziewał się, że Joff tak szybko zostanie królem i obawiał się dnia gdy Joffrey osiągnie pełnoletnosć. Wtedy Joff nie musiałby kierować się sugestiami matki regentki i mógłby skazać na śmierć kogo chce.
Tyrion był "pouczającym wujkiem" dla Joffreya, szkoda że Joff wszystkie rady Tyriona odbierał jak atak na swoją osobę.
W późniejszym etapie opowieści widać zaostrzenie owej sytuacji. Całe szczęście ten chwast Joffrey zdechł i od razu zrobiło się więcej miejsca dla normalnych ludzi.
Dziedzica tronu może strofować jedynie jego ojciec bądź osoba przez niego upoważniona. Że już o biciu nie wspomnę.
Tyrion w Winterfell go nie pouczył, tylko wydał polecenie, wcześniej policzkując. W dodatku przy świadkach, co musiało być dla Joffa jeszcze bardziej upokarzające. Nie ma nic dziwnego, że Joffrey odbierał to jako atak. Co było potem to jawne groźby dot. śmierci. Jak sobie pościelił z Joffem, tak się wyspał, zebrał plon zasiany od dawien dawna.
A sam Joff to mógł skazać na śmierć kogo chciał od kiedy został królem, był w odpowiednim wieku. Co zresztą zrobił.
Uporczywie pomijasz fakt, że Joeffrey zasłużył na wszystko to co Tyrion mu naszykował po stokroć.
Nieprawda. Niezależnie od wszystkiego nie masz prawa naruszyć fizycznie ani słownie ani króla, ani następcy tronu, zwłaszcza w przypadku monarchii absolutnej.
Robert traktował Lancela jak śmiecia, a jednak ten nie mógł sobie pozwolić nawet na słowo skargi. Stannis również nie toleruje sobie przekraczania żadnych granic. Tak samo jak zresztą pozostali królowie.
Tyrion po prostu chamsko wycierał się nazwiskiem ojca, w innym wypadku już dawno byłby ścięty.
Lawirujesz. Przekręcasz.
Niezależnie czy był królem, czy nie po stokroć zasłużył na wszystko co go spotkało z trucizną włącznie. Nie dość, że był zwyczajnie tępy to do tego był mściwym, małostkowym człowiekiem.
Podobnie w przypadku Tywina (wiesz o czym mówię, nie będę spoilował) - zasłużył sobie na taki los po tym co zrobił Tyrionowi za młodu jak i teraz. Był wybitnie inteligentnym, silnym człowiekiem, który potrafił robić największe możliwe świństwa bez mrugnięcia okiem :)
Tyrion jest jaki jest, w przyszłości jeszcze nagrzeszy, ale na standardy ogólnoludzkie - jego zbrodnie można usprawiedliwić afektem czy też chęcią zemsty za wyrządzone krzywdy. Reszta Lannisterów krzywdzi z wyrachowania. Dlatego Tyrion pozostanie w świadomości ogółu jedynym 'dobrym' Lannisterem :)
Czy ci się to podoba czy nie.
Z resztą Tyrion zaszedł by dużo dalej niż Jaime czy Cersei gdyby nie jego wygląd :)
Sam lawirujesz i przekręcasz, nie potrafiąc ani przez chwilę wyjść spoza głowy Tyriona, przyjmując jego opinie (zwłaszcza na temat ojca) bezkrytycznie. A co pokazała jego płomienna przemowa na procesie to właśnie to, że on sam jest mściwym, małostkowym człowiekiem. Co do króla to grożenie mu, że już o naruszeniu cielesności nie wspomnę, kończy się zazwyczaj śmiercią, a jak nawet nie (bo się czuje ktoś pewien ze względu na nazwisko, na które i tak się pluje) to i tak przychodzi kryska na matyska. Czy ci się to podoba czy nie. Zresztą Tyrion ciągle ma i tak więcej szczęścia niż rozumu. Zaszedłby o wiele dalej, gdyby się inaczej zachowywał, ale on wolał oblać nawet ostatnią szansę, jaką dał mu ojciec. A co do wyglądu to nie miałby tylu fanów, gdyby nie był tak podrasowany przez Petera pod każdym względem, nawet wzrostu, że już o reszcie nie wspomnę.
!!!(UWAGA SPOILERY)!!!! Tylko dla czytelników książek!!!!
Nadal błądzisz.
Kochający ojciec Tywin mówi synowi, że żona którą Tyrion znalazł i zakochał się z wzajemnością 10 lat wcześniej jest tak naprawdę dziwką podstawioną przez Jaime'a, aby karzeł wreszcie mógł coś zaliczyć. Do tego na oczach Tyriona każe jej współżyć z 100?(czy może 20? Nie pamiętam) mężczyzn, a potem Tyrionowi każe zrobić to samo.
10 lat później wychodzi, że tak naprawdę to nie była żadna dziwka tylko zwykła wieśniaczka, która w Tyrionie się zakochała. I była to jedyna kobieta, która go pokochała w życiu za to jaki jest (nie wiedziała, że Tyrion jest dziedzicem rodu Lannisterów na początku) a nie kim jest.
W książce ten fakt był umiejscowiony podczas rozmowy Jaime'a z Tyrionem zaraz po walce Oberyna z Górą, nie wiem czy ten fakt przedstawią w serialu czy go przemilczą. W każdym bądź razie, to jak nikczemnie zachował się Tywin względem syna było nie do przejścia.
Jeśli był przeciwny ślubowi syna z wieśniaczką martwiąc się o rodową linię, wystarczyło, żeby unieważnił ślub i kazał Tyrionowi zrobić z niej faworytę. Jeśli uznał, że to za mało mógł zwyczajnie ją odesłać na drugi koniec świata. Nie, Tywin zrobił tak wielkie sk***ysyństwo, że żaden normalny człowiek by tego nigdy nie wybaczył ojcu. Także wara od Tyriona za jego 'największą zbrodnie w Westeros'. Miał do niej pełne prawo.
A z muru dobrze, że nie skorzystał bo wyszedł na tym dużo lepiej :)
Nie rozśmieszaj mnie, zwykła wieśniaczka (która normalnie nawet nie śmiałaby spojrzeć na syna swego pana lorda, no ale sobie pomyślała, karzeł, to co się będzie przejmować) miałaby zostać faworytą syna namiestnika zachodu, wieloletniego namiestnika królestwa, najbogatszego człowieka w kraju, powiązanego z rodziną królewską?
Tysha była kimś obcym dla Tywina i nie o nią mu chodziło, a o wybicie Tyrionowi z głowy takich głupot, niestety z nim inaczej by się nie dało....taaa, z pewnością by pozwolił sobie unieważnić małżeństwo czy też ją gdziekolwiek odesłać.... przecież on nie był swemu ojcu posłuszny (na nieszczęście Tywin pozwalał mu na to, w odróżnieniu od wszelkich innych lordów w Westeros) i zawsze robił, co chciał.
Za to Tyshę niby Tyrion tak kochał i w ogóle. I jak ją potraktował? "powinienem odmówić, ale k#tas mnie zdradził"..." Stanął mu, na widok wielokrotnie zgwałconej i zmasakrowanej żony.... Więc kto się zachował nikczemnie? Kto sprawił Tyshy największy ból? Osoba obca, do tego będąca panem i władcą, która i tak dzieliła i rządziła, jeżeli chodzi o swoich wieśniaków? Chyba jednak nie...
A największa zbrodnia w Westeros to nie do mnie pretensje, bo to wg prawa bogów i ludzi w Westeros. Które to uważa taki czyn za najbardziej ohydny i niewybaczalny, nie mający usprawiedliwienia nawet jeżeli zostałby popełniony nieświadomie.
Chryste panie, a ten troll wciaz tu jeszcze siedzi, miesza i wciaga w niekonczace dyskusje kolejnych ludzi? Ze tez zawsze sie trzeba przekopywac przez ten spam niemal przy kazdym temacie i zawsze w ten sam desen, idzze daj w koncu troche przestrzeni innym, ech...
Znów mylisz pojęcia wciąż, jak widzę, sfrustrowana swą niewiedzą, dziewuszko. To ty jesteś trollem, czego dowodzi i ten żałośnie prowokujący post.
Ja sądze, że on nie myślał, że jest bezkarny, raczej wogóle nie pomyślał o potencjalnych konsekwencjach swojej wypowiedzi :) po prostu pojechał Joffowi po bandzie ;) bo się wkurzył :) Emocje I testosteron, ot co nim kierowało według mnie :)))
Karły muszą mieć mniej testosteronu niż normalny facet,więc ta koncepcja odpada :/
Kupiłabym to, gdyby to był pierwszy raz ;) Dla mnie, jeżeli chodzi o to wesele, (dużo młodsza) Sansa to mistrzostwo jak się powinien zachować. A emocji jej wtedy z pewnością nie brakowało, a nawet ośmieliłabym się twierdzić, że większych.
To, że ktoś zachował się jak debil, musi ponieść konsekwencje w postaci skazania na śmierć?! WTF Takim sposobem gatunek ludzki dawno by wymarł (może nawet byłoby lepiej). Więc bardzo mądre stwierdzenie, BRAWO!
Cóż, inni ponieśli, ale to szczegół, gdyż nic tu nie mówiłam o skazywaniu na śmierć. Więc może to ja raczej poklaszczę za umiejętność czytania ze zrozumieniem. Klask klask.
Ponieśli, ale nie powinni. Nie mówiłaś wprost, jednak w tej sytuacji już czeka go tylko wyrok, wszyscy ci, którzy oglądali nowy odcinek o tym wiedzą, jedynie jakaś niespodzianka może przeszkodzić w jego wymierzeniu. Więc to jest skazanie na śmierć :) dbrj nocki
Dlaczego nie powinni? A w życiu nie ponosi się konsekwencji swoich wyborów?
Wyrok go czeka, bo sam zażądał próby walki. Mimo że co niektórzy starali się, żeby go uratować od tego losu. Mówiłam wprost - o siedzeniu w celi, na co sam sobie wcześniej zapracował. To nie z powodu bycia karłem LF i Olenna wybrali go sobie na kozła, jak to próbował sugerować w swej płomiennej przemowie.
Wcześniej pisałaś, że na własne życzenie wylądował w celi - pozwolę sobie na kulturalną polemikę , bez zbędnych przykrości. To jest twoje subiektywne zdanie i oczywiście każdy musi je szanować. Jednak Tyrion jest przynajmniej według mnie najbardziej dramatyczną i posiadającą najbardziej skomplikowaną przeszłość postacią GoT zmusza nas do na prawdę dokładnego przebadania dlaczego tak na prawdę tam trafił. Jak sam powiedział, wszystko złe co go w życiu spotyka to wina tego, że urodził się karłem, od momentu jego poczęcia ojciec postarał się by w całym królestwie dowiedziano się, że nie ma syna lecz potwora. Jego rodzeństwo go dręczyło, może Jamie w mniejszym stopniu ale jednak. Co zrobił Tyrion? Zdecydowanie najlepsze co mógł zrobić z punktu widzenia swojego ojca to po prostu się zabić, a przynajmniej zniknąć na zawsze. Ale on żył, żył wychodząc na przeciw wszystkiemu co starało się go powalić. Te wszystkie lata walki o godność jego osoby ukształtowały jego charakter tak, że nawet po przybyciu do Królewskiej Przystani nie zamierzał wyrzec się wielu lat ciężkiej pracy. Pisałaś, że król to król i musiał się liczyć z tym, że musi tolerować jego kaprysy. A co robili w tym czasie inni? Cersei uderzyła Joffreyego w twarz w obecności wielu wysoko postawionych ludzi, Tywin przy zebraniu Rady odesłał go do pokoju jak rozwydrzonego chłopca (którym zresztą był). Nawet Ogar zwyzywał go przy połowie wojska i uszło mu to płazem. Dlaczego Tywin miał zachowywać się inaczej, a musimy dodać, że to Joffrey zawsze prowokował go pierwszy. Napisałaś "nie potrafisz zrozumieć, że Tyrion zachował swą arogancką głowę tak długo tylko dzięki byciu synem Tywina", ale najwidoczniej nie wzięłaś pod uwagę dwóch istotnych faktów - kto i po co go tam wysłał? Czy sam się tam pchał? Czy to, że musiał znosić towarzystwo Joffreyego to jego wybór? Myślę, że gdyby to od niego zależało to siedziałby na drugim końcu królestwa albo i nawet innej wyspie/kontynencie. "Ale z pewnością mógł sobie darować swą żenującą przemowę. Bo nie dlatego tam stał, bo był karłem, jak i mieszkańcy stolicy nie byli mu nic winni w sytuacji, gdy wszystko wskazywało na to, że zabił im króla." To jest kwestia gustu, ale uważam i sądzę, że wiele osób mnie poprze, że ta przemowa była czymś pięknym, podsumowaniem wszystkiego co go spotkało. Mówisz, że mieszkańcy nie byli mu nic winni? Ale chyba zapominasz kto uratował Królewską Przystań przed atakiem Stannisa i kogo pozbawiono chwały za ten czyn. Gdyby nie Tyrian nie byłoby żadnego procesu bo biedny Joffrey już dawno wąchałby kwiatki od dołu, a wszyscy obecni na sali robiliby za murzynów u nowego króla. Nie zgodzę się również, ze stwierdzeniem, że wszystko wskazywało, że to on zabił króla. Wskazała na to Cersei która wydarła się na niego trzymając ciało syna na rękach, a Tywin to podchwycił. Nie wiem, jak możesz pisać, że ten proces nie był parodią, wszystkich którzy mogli stanąć w obronie Tyriana albo przekupiono albo uciszono, świadkowie powtarzali fakty i słowa, które można było dopasować do wielu więcej osób niż tylko Tyrian. Cersei i Tywin grozili Tyrianowi, że zabiją mu kobietę która kochał, myślisz, że ktoś zrobiłby jakikolwiek proces gdyby ją zamordowano? Nie mu tu znaczenia czy była dziwką czy królem, Tyrian ją kochał i robił wszystko by ją ochronić. O losie Tyriana od początku decydował Tywin, jedno jego skinienie i nie byłoby żadnego procesu, jedno słowo, a znalazłoby się stu zamachowców których można by było oskarżyć, Tywin doskonale wiedział, że to nie Tyrian stoi za królobójstwem (co potwierdza sposób jego rozmowy z Jamie'm) i niestety może brzmi to źle, ale napiszę wprost - mylisz się, był sądzony właśnie za to, że był karłem, którego próbował się pozbyć ojciec.