1. Czytając książkę nie miałam takich refleksji, ale oglądając sceny seksu w serialu, a już zwłaszcza Jon i Ygritte, to myślę tylko o tym jak oni musieli śmierdzieć, tyle dni marszu bez kąpieli,cebulowo- grzybowo-serowe doznania
bleee
2. Czy ten Martin to początkujący pedofil? Czemu bohaterowie są w takim wieku? Na to co on opisuje jest paragraf, nawet w scenie jak Tyrion oszczędza Sansie "pierwszego razu", to w końcu jasno jest napisane, ze dorosłego mężczyznę pociąga 13-letnie dziecko.Zresztą ich przeżycia, zachowanie, sorry to banda dzieciaków walczących z całym światem lepiej to już w serialu wygląda.
3. Czy mnie oczy mylą czy z książki wynika, że Catelyn swój pierwszy raz przeżyła z Baelish, no bo jeśli tak to jej afera z Jonem to szczyt hipokryzji
4.
Komentarze typu: serial jest beznadziejny, powinni skończyć na 2 sezonie,Dana jest głupia, Jon jest głupi itp itd
Jak już to MOIM ZDANIEM, UWAŻAM ŻE, po co stwierdzenia ostateczne, nikt z nas nie jest wyrocznią.
A poza tym ten serial ma miliony fanów na całym świece, twórcy trzepią kasę jak szaleni, cóż dla wielu ludzi ma to sens, a jak dla kogoś nie ma, to po co wchodzić na forum GOT i marudzić, krytykować i złorzeczyć.
Dla mnie tak wygląda właśnie Cersei, no ale niestety ulokowała uczucia gdzie ulokowała, no ale piękna kobieta.
Może i masz racje, przynajmniej każdy wiedział co ma w życiu robić, a teraz to trzeba wybadać obiekt.
No niestety. Coś straciliśmy przez postęp cywilizacyjny coś zyskaliśmy. Ale dopiero historia pokaże czy więcej było tych zysków czy strat. Wiem jednak, że dzisiaj kobieta ma być superwomen w każdej sferze życia. Do tego nieczęsto rodząc dzieci naraża się na kpiny, bo stała się zwykłą matką-Polką. Wielodzietność jest wstydem, rezygnacja z własnych ambicji na rzecz rodziny - lenistwem, naturalne starzenie się - skrajnym zaniedbaniem.Może niepotrzebnie za dużo chcemy z życia zamiast je sobie maksymalnie uprościć.
Moja droga nasze przodkinie same walczyły o równouprawnienie itp. I walka to była ciężka, i tak naprawdę trwa do dziś. I chwała im za to.Nie wyobrażam sobie nad sobą "Pana Męża" i władcę który mnie będzie po kątach rozstawiał bo ma taką zachciankę...Patrząc natomiast na uniwersum stworzone przez Martina i twórców serialu...no nie wszystkie damy tam czują się dobrze z tą rolą,ale wyjścia nie miały bo takie czasy. SPOILER sorry; Taka pewna dziewczyna którą podszyją pod inną pewną dziewczynę a wydadzą ją za pewnego niezłego sadystę(staram się jednak uniknąć spoilerowania)...no...albo te dzikie kobiety w typie Ygritt-mają gdzieś ten tradycyjny podział ról...Poza tym gdyby taką Margery(zwłaszcza tą serialową) zrównać w prawach -bez podziału ról z mężczyznami to oj...drżyj Westeros -Królowa pełną gębą jak się patrzy...Tylko no cóż-nie ma takiej możliwości. Bo te ich ambicje i nie często własne zdanie są zduszane w zarodku, no bo przecież jest Pan mąż i tylko pani żona...:) Taka moja mała "refleksyja".
Owszem, walczyły. Ale: nie każdy mężczyzna jest panem i władcą, niektórzy istotnie szanują swoje żony a jak ktoś jest chamem to będzie nim niezależnie od tego czy żona pracuje, czy nie. Pójście kobiet do pracy sprawiło, że płace się zmniejszyły a bezrobocie wzrosło i teraz w niemal każdej rodzinie mąż i żona muszą tyrać jak woły żeby związać koniec z końcem. Cierpią na tym dzieci, bo nie mają kogoś, kto zwyczajnie się nimi zajmie i wychowywane są z kluczem na szyi. Przez tę walkę kobiety ciągle muszą udowadniać, że są najlepsze we wszystkim, samodzielne i ze wszystkim radzą sobie idealnie. A tak nie jest, bo zwyczajnie nie jesteśmy samowystarczalne. Zatarły się granice między płciami, między ich rolami w społeczeństwie. Świat Martina mi się podoba, bo pokazuje kobiety silne i niezależne ale w sposób, który nie zaburza tych granic. Doskonale jest pokazane jak wcale nie muszą sprawować faktycznej władzy, żeby ją mieć. Czemu dzisiaj jak kobieta decyduje się na siedzenie w domu z dzieckiem czy dziećmi jest uważana za nieroba bez ambicji? Za każdym razem, kiedy czytam takie komentarze robi mi się przykro, mimo że sama nie mam dzieci i pracuję zawodowo. Ale może to nie miejsce na takie wywody:)
Ej spokojnie:D Nie twierdze ze kobiety decydujące się na życie rodzinne i wychowywanie dzieci to nieroby bez ambicji-jeśli ktoś tak chce przeżyć życie-super,wielki szacunek-jest w tym szczęście, ok. Ale nie zgadzam się na bycie pozbawioną prawa do tej decyzji.Rozumiesz? A na Twoje hasło że nie JESTEŚMY SAMOWYSTARCZALNE to jako kobieta szanująca się...no cóż łagodnie mówiąc włoski mi się zjeżyły-taka to głupota dla mnie.Ludzie są różni. Zaznaczam-dla mnie,moim zdaniem. I te brednie o zmniejszeniu się płac ...proszę Cię. A to że wiecznie musimy udowadniać facetom że jesteśmy lepsze niż ich zdanie o nas -no to cóż-układ religijno-kulturowy przez wieki ciężko pracował na narzucenie patriarchatu więc ciężko od tak to wyplenić...O tym cierpieniu dzieci...Wszystko zależy od ludzi-od tego jak są elastyczni w swoim życiu,jakie zasady wpajają swoim pociechom itd... Ja byłam dzieckiem z kluczem na szyi-nigdy nie odczułam że jestem niekochana,że mnie rodzice zaniedbują.Zawsze byli gdy ich potrzebowałam,a takie wychowanie nauczyło mnie tylko samodzielności....o którą u dzisiejszej młodzieży ciężko. I wzorce miałam świetne,pracujący -zadowolony z tego faktu tata i pracująca mama-również zadowolona z tego faktu. A nie wieczna cierpiętnica z uwieszonymi na szyi pociechami 24 na h...Dlatego sorry ale nie ma co uogólniać i wydawać takich osądów,które są bzdurne zwyczajnie. Na przykładzie obserwuje teraz swoje koleżanki które zostały matkami...marzy im się powrót do pracy:) odskocznia od pieluch itd. I mają do tego prawo, a wiem że dzieci na tym nie ucierpią,wręcz przeciwnie. Wszystko polega na wzajemnym uzupełnianiu się , na jakimś porozumieniu między małżonkami. a Co świata Martina..."Doskonale jest pokazane jak wcale nie muszą sprawować faktycznej władzy, żeby ją mieć"-pytanie tylko należy zadać czy one nie chciałyby sprawować tej władzy gdyby dano im taka oficjalną możliwość? Jestem pewna że chciałyby.Tylko nie mogą więc muszą się zadowolić tym co jest.
Nie wiem czy to miejsce na takie wywody-ale ....trzeba było troszkę spuścić ciśnienia:) Jak uraziłam to sorry.
Nie, tekst był totalnie bez ciśnienia. Chodziło mi bardziej o to, że jednak nie wszystko złoto co się świeci i ma ten pęd za równouprawnieniem swoje minusy. I piszesz, że włos Ci się jeży jak czytasz że nie jesteśmy samowystarczalne a następnie piszesz, że wszystko polega na wzajemnym uzupełnianiu się. No więc kobiety są samowystarczalne czy muszą się jednak z kimś uzupełniać?
Ech...Moja Droga jeśli Jesteś z kimś to miło byłoby żebyście się dogadywali, uzupełniali,czyż nie? Jeśli z kimś nie Jesteś,czyli Jesteś sama-to miło byłoby żebyś szanowała się na tyle aby być samowystarczalną,zadowoloną z siebie wolną kobietą. Poza tym....cholerka...skoro sama nie masz dzieci,pracujesz-dlaczego się wypowiadasz za te które nie pracują i mają dzieci?:) Polecam terapię z zamążpójścia ,urodzenie wesołej gromadki i dopiero wtedy myślę że będziemy mogły pogadać racjonalnie i rzeczowo.
Jak przeczytałam ten tekst o "wspaniałym podziale ról" w dawnych czasach, to mało mnie coś nie trafiło ;) Napisałaś dokładnie to samo, co mi chodziło po głowie. Miło się rozmawia z kobietą, która się szanuje, a przede wszystkim szanuje inne kobiety, którym nie w głowie jedynie zajmowanie się rodziną. A także mężczyzn, którzy tą rodziną chcą się zajmować, a w dawnych czasach byłoby im to odmawiane ze słowami "Nie bądź niemęski, facet nie może zmieniać pieluch i śpiewać kołysanek"
Nie rozumiem, dlaczego ludzie nie mogą zostawić innym prawa do wolnego wyboru. Chcesz mieć dzieci i się nimi zajmować? Wspaniale. Niezależnie od tego, jakiej jesteś płci. Chcesz pracować? Też świetnie, też niezależnie, czy jesteś kobietą czy mężczyzną.
I to wcale nie emancypacja kobiet wywołała bezrobocie, tylko beznadziejny rząd, umowy śmieciowe i minimalne płace. Gdyby kobiety rodziły tyle dzieci, co w dawnych czasach, to dopiero byłoby bezrobocie.
Dla mnie osobiście sytuacja w Westeros jest koszmarna. Nie wyobrażam sobie, aby mąż miał prawo mnie gwałcić kiedy chce (wiem, że wtedy nazywano to"spełnieniem obowiązku" ale na jedno wychodzi), a ojciec decydować o moim losie. W pewien sposób rozumiem, że może się to podobać facetom, ale kobietom? Bycie własnością? Brat sprzedaje mnie dzikusowi, który mnie gwałci? To jakiś koszmar myśleć, że to jest fajne.
Tak jak napisałaś, mienie Pana Męża i bycie jego własnością to jednak za dużo.
Dzięki za wsparcie:) No i za zobrazowanie co tak naprawdę przyczynia się do bezrobocia,bo ten argument o pracujących kobietach to mnie wytrącił...z powagi:D Nie mogłam się przez chwilę otrząsnąć że ktoś może tak myśleć dzisiaj...
A propos kobiet w Westeros-oczywiście tak zgadzam się z Tobą-a koleżance Skywalker polecam odcinek drugiej serii bodajże 9? tam gdzie była bitwa o Blackwater...Jest tam przepiękna scena kiedy Cersei siedzi z innymi damami w komnacie i w bardzo ładny sposób opowiada o tym jak to nie rozumiała dlaczego w dzieciństwie ją i Jamiego traktowano inaczej. Ją-kobietę, Jego-mężczyznę , skoro ona była równie ogarnięta jak jej brat.
I Tak, jedynym "Panem" kobiety winna być Ona sama, tak samo jak u facetów.
Mi ten argument też się spodobał ;) Wprawdzie nie rozumiem, czym się różni sytuacja, w której kobieta pracuje, a mężczyzna zajmuje się dziećmi, od odwrotnej sytuacji, ale nieważne. Przynajmniej coś mnie rozbawiło, zawsze jakiś plus.
Scena z Cersei była świetna. Idealnie pokazywała niesprawiedliwość w traktowaniu kobiet. Jeszcze równie dobra była rozmowa Olenny z Cersei, kiedy rozmawiały o władzy. Cersei może nie nadaje się na królową, ale Olenna albo Margaery to dla mnie babki z charakterem, zwłaszcza Olenna, które idealnie mogłyby sprawować władzę bez konieczności brania za męża króla.
SPOILER:
W książce jest jeszcze dobra scena, kiedy Dany jest wręcz zmuszona do poślubienia Hizdahra, bo bez niego nie może być królową. Wiem, że tam głównie chodziło o to, aby mąż był rodakiem ludzi, ale nie sądzę, że gdyby Dany była facetem, też zmuszano by ją do ślubu.
Zresztą przy takim gadaniu od razu przypominają mi się losy biednej Jeyne, którą zmuszono do poślubienia Ramsay'a. To jest chyba najlepszy argument w całej tej dyskusji .
Generalnie nie powinno się nikogo zmuszać do ślubu. Edmura zmuszono i jakie kłopoty z tego wyszły...
Oczywiście, że tak. Piszę o kobietach, bo o nich zaczęła się rozmowa, zresztą w historii więcej razy były przymuszane do ślubu. Ale nie powinno to się dziać z żadną z płci. Dlatego dobrze jest tak, jak jest teraz. Każdy decyduje za siebie.
Ale czego mam się nie oburzac jeśli często czytam ze kobiety które urodziły dzieci to matki polki, zaniedbane, wstretne i ogólnie. Po prostu mnie to razi. Razi mnie też to, ze obecnie wymaga się od kobiet żeby były we wszystkim wspaniale, idealnie, wiecznie młode itd. I nie wypowiada się w niczyim imieniu tylko swoim. Rozumiem ze skoro jeszcze nie mam dzieci to nie mam prawa się wypowiadać w takich kwestiach? I czy ją gdzieś napisalam ze panem kobiety ma być mężczyzna ? Cóż za dziwna interpretacja!
Racja
Jak już weszliśmy na ten temat to czy zdajecie sobie sprawę, że Polki to najbardziej agresywne kobiety na świecie, niedawno opublikowano takie badania. Nie wynika to z nadmiaru szczęścia, bardzo ciężko być w Polsce kobietą. Jest się od wszystkiego, a do tego trzeba wyglądać jak gwiazda.
A taki buc idzie z wielkim brzuchem, drapie się po tyłku i jest królem świata.
Skoro Polki są tak znerwicowane i nieszczęśliwe to daleko nam do równouprawnienia, po prostu do wszystkich obowiązków jakie kobiety miały doszło zarabianie kasy.
No szkoda mi Ciebie było, bo ja wypowiedź zrozumiałam tak: tamte czasy też miały urok, bo i dziś nie wszystko jest idealnie.
A zaczęła się krwawa rzeź :)
Ależ to bardzo proste: kiedy mieszkałam sama - byłam samowystarczlana. Kiedy mieszkałam z kimś (współokatorzy, rodzina), tośmy się uzupełniali.
Nie wiem, czy @Gentleschi o to chodziło, ja to w taki sposób odbieram.
Nawiasem mówiąc - jak możesz pisać, że świat martinowski jest lepszy? Czy chodzi ci o to, że jest prosty? Czyż nie jest lepiej teraz, kiedy masz, ja mam WYBÓR?Teraz kobiety mogą wybrać karierę, bezdzietność, dzietność, zostanie w domu i kombinowanie tych wymienionych dróg w życiu. Nie wiem, w jakim środowisku się obracasz, ale ja osobiście nie spotkałam się jeszcze z sytuacją, żeby ktoś osądzał jakaś znajomą kobietę za zostanie w domu i wychowywanie dzieci.
Wręcz przeciwnie, jedyne osoby, które osądzają kobiety to takie... jak ty. Bo akurat ja się spotkałam z negatywnymi opiniami na swój temat, bo nie mam męża i dzieci.
Dla mnie jest to obojętne, jakie ktoś ma wybory w życiu, byle ten wybór MIAŁ i byle był szczęśliwy :)
No tak i to można podciągnąć pod uzupełnianie się;) masz racje, wprawdzie moje myśli biegły akurat tropem małżeństwa(czy tez związku jakiegokolwiek) jako tej formy -uzupełniania się. Ale spojrzenie szerzej, żeby coś komuś uzmysłowić jak najbardziej wskazane. Przy okazji sama przyklasnę;)
Kurcze tak czytam te komentarze i jestem przerażona wszelkim jadem. Napisalam tylko ze fajnie mi się ogląda np małżeństwo starkow w którym zona jest taka kapłanka domowego ogniska a mężczyzna dba o bezpieczeństwo rodziny. Kobiety maja piękne włosy i sukienki a mężczyźni zbroje. I tyle. Ludzie. Czy nawet na forum filmowym musicie poprawiać sobie swoje samopoczucie jakie to nie jesteście wspaniale, samowystarczalne i jakie wasze życie jest godne pozazdroszczenia? Szkoda.
Nie zgrywaj ofiary. Zaczęłaś pisać światopoglądowo i jesteś zdziwiona, ze ktoś się nie zgadza i ci odpisze.
Pierwszy dzień na necie?
I czemu ciągle takiego typu teksty? Pierwszy raz na necie? Masz mężą? Nie masz męża? Masz dzieci? Nie masz dzieci? Co to za takie osobiste wycieczki? Nie chodziło mi o cofanie się w rozwoju ani o to że kobieta ma być uciemiężona a nad nią ma stać pan mąż. Przypisane mi zostały rzeczy, których ja kompletnie nie miałam na myśli. No i w sumie tyle mam do powiedzenia. Może jeszcze jedno, że moim jedynym i głównym przesłaniem było to, że wszystko ma swoje dobre i gorsze strony. Że wiele zyskaliśmy przez postęp ale też trochę straciliśmy. Wystarczy zapytać babć czy w ich młodości tez czas tak szybko biegł jak teraz. Po prostu.
Po pierwsze: jaki jad? nie było żadnego jadu ani zaciekłości tylko własna opinia na Twoją,to jest chyba różnica. Jad byłby gdybyśmy z koleżankami powyżej bez RZECZOWYCH ARGUMENTÓW-których TY i tak nie przyswajasz-powyzywały Cię od "bezmózgich idiotek" itp...a czy nastąpiło coś takiego? A osobistą wycieczkę zrobiłaś sama przyznając że nie masz dzieci i pracujesz zawodowo. Co do poprawy nastroju-a i owszem mnie się poprawił...zawsze mi się poprawia kiedy mogę z dumą zaprezentować swój pogląd nie wstydząc się go. Masz z tym problem? Twój problem. Żebyś nie miała wątpliwości JA TWOJE ZDANIE SZANUJĘ ale się z nim nie zgadzam. I mam prawo. Mam nadzieję że TY MOJE ZDANIE TEŻ SZANUJESZ mimo że się z nim nie zgadzasz. I tyle:)
Ja szanuję, oczywiście, bo w dużej mierze mam takie samo zdanie. Z tym, że kobiety pędząc za równouprawnieniem za dużo biorą na siebie, chcą udowodnić, że na każdym polu są najlepsze.
A to nie jest przejaw jakieś ambicji? może się mylę nie wiem...ja jeśli jestem w czymś najlepsza to mnie duma roznosi i świetnie się czuję. Ty to chyba musisz same nieszczęśliwe i uciemiężone kobiety znać;/ i to nie jest wycieczka osobista. Pozdrawiam:D z uśmiechem:D ;)
Spoko laska, już jestem przyzwyczajona :D
To nie jest pierwszy raz, kiedy ktoś pisze na forum swoje opinie o życiu i świecie, odpowie kilku użytkowników całkowicie się nie zgadzając i taka osoba zaczyna robić z siebie poszkodowaną ofiarę jakiejś wyimaginowanej nagonki, że ona nie chciała, że ona taka miła, a reszta to stado spragnionych internetowej krwi wilków. No kurde. Jak się wygłasza swój światopogląd na necie - szczególnie kontrowersyjny, jak powyżej o tęsknocie za babami w chałupie i chłopie przynoszącym upolowanego odyńca - to się trzeba liczyć, że owe baby się odezwą i będą bronić swojego prawa do polowania na dziki :D I będą bronic prawa do wyboru między ostaniem z dziatkami przy domowym ognisku a łowami!
Ale już opisywanie świata martinowskiego jako fajnego, gdzie istnieje jasny podział ról, bo że niby tam się mężczyźni opiekują kobietami i dziećmi (ok, w którym miejscu?), to jest to SPOOOOORE nadużycie i wręcz głupota. Nazwijmy rzeczy po imieniu :)
Uśmiechnęłam się na Twoją wypowiedź:D ...Niech żyją łowy!:D
I tak zgadzam się że u Martina nie jest wcale a wcale różowo...no ale cóż tu i tak żadne argumenty nie trafiają a i czytanie ze zrozumieniem kuleje...a poza tym chyba nie warto po prostu....No:) Pozdrawiam.
Pfffffffttttttthahahahahahahahahahaha :D
jak w pysk strzelił, no i on jako pierwszy przyszedł mi do głowy jako zdjęcie koło encyklopedycznej definicji użytkownika tego typu :D
shiii bo jeszcze to usłyszy i napisze, że się pastwimy nad jego arcytrudnym życiem.
Szzzzz, dobra ulatniam się stąd dyskretnie i udaję, że tego nie napisałam i w ogóle mnie tu nie było http://media.tumblr.com/tumblr_m7k51ipZTA1rwcc6bo1_500.gif
LeiaSkywalker miała pewnie na myśli taki idealny obrazek. We współczesnym świecie też taki idealny obrazek nam się marzy, tylko pewnie każdemu jakiś inny.
Ale teraz na pewno nie żyje się łatwo, jeśli odnosisz sukcesy, obojętnie na jakim polu, to wspaniale, ale jak się szarpiesz z codziennym życiem, a i teraz można mieć pana i władce nad sobą, to to równouprawnienie jest tylko mrzonką.
Prawda jest taka, że tylko jedna rzecz dala kobietą wolność - antykoncepcja, bo tak to by pewnie każda z nas miała już gromadkę. Dopiero kilkadziesiąt lat kobiety mogą decydować o swoim losie i całe szczęście, ale do prawdziwego równouprawnienia to jeszcze długa droga.
No pewnie że długa droga,a być może nawet nigdy się takie pełne "wyzwolenie" nam nie przydarzy...ale chyba widać różnice między dzisiaj- w tej kwestii- a choćby czasami 15, 20,25 lat temu...no i oczywiście pozostając w obrębie krajów cywilizowanych w miarę...zawsze można się było urodzić tam gdzie zasady małżeńskie i rola kobiet w społeczeństwie uderzająco przypomina ta mniej sielankową z PLiO, a nawet jeszcze gorzej...
Antykoncepcja-myślę że jeszcze parę rzeczy dających nam wolność by się znalazło,z całym szacunkiem;) a poza tym nie ma co uogólniać,lesbijki antykoncepcji np. nie potrzebują ....
Pewni, że jest lepiej. Na razie niestety mężczyźni rządzą światem, jak to uroczo mi kolega wypomniał, większość wynalazków i ogólnie postęp zawdzięczamy mężczyznom., no ale kiedyś mam nadzieję dogadamy się, co by każdy miał szansę być szczęśliwy.
No dokładnie o to mi chodziło. Że kobiety są bardzo kobiece a faceci męscy. Nie chciałam właściwie się wykłócać o jakieś światopoglądowe sprawy. Raczej chodziło mi, że dążenie do równouprawnienia daje nam sporo jednak odrobinę w tym wszystkim się gubimy. Kobiety zaczynają być traktowane jak takie maszynki do wszystkiego. A przecież to miłe jak mężczyzna czasem otworzy drzwi czy zapłaci rachunek. Nie dlatego, że nie mogłybyśmy zrobić tego same. Ale dlatego, że tak jest fajnie. No i skoro już na filmwebie poszliśmy w takie filozoficzne sprawy... Mężczyźni w naszym społeczeństwie są bardzo ale to bardzo marginalizowani. Na początku przez matki, później przez żony, uważani są za osoby, które nic nie potrafią zrobić i we wszystkim trzeba ich wyręczać. Bo to facet... Jeśli nie zmienimy naszego podejścia do tej kwestii, nigdy tak naprawdę nie będziemy mogły cieszyć się z równości płci. Pędząc za osiągnięciem doskonałości, nieświadomie może, może świadomie, wzięłyśmy niemal wszystko na siebie.
Pewnie, że tak. Ja akurat mam bardzo feministyczne podejście do świata,ale już się pogodziłam z tym jak jest,jedyne co mogę zrobić to mam wpływ na to jak ja żyje, bo przecież komuś nie wolno narzucać swoich poglądów, zresztą co dla nas dobre, dla kogoś innego jest katastrofą.
I niestety w 100% się zgadzam, kobiety w Polsce są niby samodzielne, a jak przychodzi co do czego, to większość kseruje życie swoich mam. To jak już siedzieć w tej kuchni i mieć dzieci, to lepiej mieć opiekę mężczyzny, który dba o rodzinę.
A jak robić karierę to tez na całego cieszyć się życiem, podróżować, mieć fajne mieszkanko itd
A praktyka jest taka, że teraz ani jednego ani drugiego nie mamy.(oczywiście o szarą masę chodzi, nie o ten mały procent)
pamietaj ze Cersei, jak wychodzila za Roberta to miala romantyczne wyobrazenie o ich zwiazku i wlasnie chciala, zeby tak bylo, ona piekna rodzi dzieci, a on ja kocha i dba o nia, a do tego sa u wladzy, normalnie cud miod orzeszki
tylko ze zycie zweryfikowalo to wszystko, bo Robert nie byl w stanie byc dobrym dla zadnej kobiety, bo wielbil tylko Lyanne
1. co do tego, to juz dawno przestalam na to zwracac uwage i macham tylko reka, bo czesto tak wlasnie jest w ksiazkach czy filmach dot. takich realiow i tak po prostu bylo
ludzie akceptowali swoja naturalnosc, bo nie bylo takich mozliwosci dbania o higiene jak dzis, i nie mieli innego wyjscia
i nie chodzi nawet o jakas prokreacje, a bardziej o zwykla chuć po prostu
co wiecej, niezaleznie od tego czy byli plebsem czy arystokracja, a nawet czesto to wiesniacy byli o wiecej bardziej czysci, bo korzystali z roznych jezior czy rzek, a w wyzszych sferach to woleli sie perfumowac
chociaz czym innym jest stosunek (te czesci ciala ani wzroku ani wechu nie maja :D) a czym innych juz (ze to tak ladnie nazwe) milosc francuska
ale coz, nie mnie oceniac, kto wie,moze w tamtej rzeczywistosci funcjonowalabym rownie dobrze :D
2. Pedofil nie spojrzy nawet na dziewczyne, ktora juz miesiaczkuje, wiec takie zarzuty sa absurdalne. U Martina dopoki dziewczyna nie zakwitnie to nikt nie patrzy na nia pod wzgledem erotycznym. Zreszta przez wiek wiekow bylo tak, ze pierwsza miesiaczka byla obchodzona hucznie przez cala spolecznosc a kobieta pokazywala wszystkim, ze o to jest juz dostepna poprzez zmiane ubioru czy upiecia wlosow
(dostepna w sensie do malzenstwa)
No i czegos takiego jak dziecinstwo nie bylo, na wsi dzieci pracowaly ciezko od rana do wieczora, a w wyzszych kregach sluzyly do zawierania zwiazkow malzenskich w jakims wyzszym celu. CZesto malzenstwa aranzowano juz dla niemowlat i po prostu czekano z ich konsumpcja.
Rowniez w naszych czasach w wielu miejscach na swiecie norma sa zwiazki duzo starszego mezczyzny z o wiele mlodsza kobieta, wrecz dziewczyna jeszcze. I wlasnie pochodzi to z czasow, gdy kobieta musiala bardzo wczesnie zaczac rodzic dzieci, zeby byla szansa, ze iles ich tam przezyje. A mezczyzna zaczynal pozniej, bo wczesniej musial swoj czas poswiecic na dojdzie do czegos pod wzgledem ekonomicznym.
A ze nastolatkowie zostawali glowami rodow? Prowadzili armie? Przeciez tak bylo. Byli do tego przygotowywani od momentu, kiedy zaczeli chodzic.
3. Nigdy w zyciu tak wyniosla osoba jak Catelyn nie oddalaby swojego dziewictwa (ani nawet ciala juz nie dziewiczego) komus takiego jak Littlefinger. To dlatego on ma taka schize na punkcie Sansy - przyczyna jest niespelnione dymanie w przeszlosci.
4. Nie trzeba byc wyrocznia, zeby stwierdzic, ze ktos jest glupi.
2. Na szczęście jest jedna osoba, która myśli jak ja :) Tyrion. Dla niego też Sansa jest dzieckiem, także nie tylko mi się tak wydaje.
Czasy były inne, może mentalnie dzieciak był rozwinięty, no ale jak 13 dziewczynka dostanie okres, to dalej jest dzieckiem, nawet często anatomicznie nie jest rozwiniętą kobietą.
Zresztą w sumie żadne z nas nie może wiedzieć co tam w głowach tych ludzi siedziało. A jeśli chodzi o tą pedofilię, to zapomniałam jak trzeba ważyć każde słowo w internecie. No ale mam nadzieję, że już wyjaśniłam o co mi chodziło :)
4. Chodziło mi o posty w stylu - książki nie czytałem, obejrzałem jeden odcinek, ale już widzę, że serial jest beznadziejny.Takie nic nie wnoszące krytykowanie.
Nie rozumiem punktu nr 4. Jeśli mówię: "serial jest lipa", to jest dla mnie jasne, że to moja opinia. Niesamowite, że ludzie zaczęli wymagać wtrącania IMHO, po każdym zdaniu. Wypowiadam się tylko i wyłącznie w moim imiemu i nie będę dodawać ozdobników w stylu, "ale oczywiście, to jedynie moje zdanie i nie chcę nikogo urazić". Jeśli ktoś tego nie rozumie, ma coś nie tak z głową i jest przewrażliwiony na swoim punkcie.
Mów a raczej pisz za siebie...Ja np zawsze wypowiadam się w imieniu dziadka ze Lwowa i podaję argumentację dziadka ze śmietnika. W żadnym wypadku proszę nie sądzić, że to co piszę jest moim zdaniem:D:D:D
eee nie o to chodziło, no ale oduczyłam się zakładać tematy na filmwebie
Rzadko się wypowiadam, głownie czytam wypociny innych i razi mnie to jak prawie każdy dłuższy temat kończy się w końcu kłótnią. Chodziło mi o tematy w stylu Jon jest głupi i odpowiedź skoro tak myślisz sam jesteś debilem i się zaczyna.
A nie o to, że po każdym przecinku dodać sorry to tylko skromna opinia uniżonego sługi.