PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=476848}

Gra o tron

Game of Thrones
2011 - 2019
8,7 406 tys. ocen
8,7 10 1 406246
7,9 56 krytyków
Gra o tron
powrót do forum serialu Gra o tron

Hej
Podzielę się z wami moją oceną Cersei jako pretendenta (choć właściwie już przestała nim być) do żelaznego tronu (jeśli spotka się mój komentarz z pozytywnym odzewem to postaram się też sportretować resztę postaci :D ):
Niestety nie mam na jej postać żadnych pozytywnych odczuć. Postać ta jest tak głupia, że nawet szalony król wydaje się być przy niej rozumnym władcą. W pełni zgodzę się z opinią jednego z użytkowników forum - Cersei nie potrafi przewidzieć skutków swojego postępowania. Dla niej liczy się tylko tu i teraz -a co przyniesie jutro? Któż to wie. Jej spryt jest bardzo prostacki. Jest typem człowieka ,,mądro-głupiego”. Z jednej strony rozumie zasady rządzące grą o tron, a z drugiej nie potrafi myśleć niż jeden krok do przodu (a i to jej nie wychodzi zbyt często). Postać ta musi być bardzo lubiana przez Martina i scenarzystów, skoro jeszcze żyję (zapomniałby też o Tywinie! To dzięki jego sławie, nikt Cersei jeszcze nie zamordował :D )
Przyjrzyjmy się więc liście jej osiągnięć
- Otruła swojego męża, dzięki czemu jej syn zostaje królem ( sprytne!), jednakże całkowicie nie panuje nad swoim małym chłopcem. Ten wyczynia sobie co chce, a z ust Cersei nie schodzi uśmieszek triumfu. Nasz dzielny Joffrey skazuje jednak Neda na śmierć – co doprowadza do wojny z północą (cóż z tego, że właśnie dochodzi do buntu obu Baratheonów (w tym jednego popieranego przez Wysogród – królestwo mogące wystawić najliczniejszą armię – zróbmy sobie jeszcze wrogów na północy)!
- Udało jej się schwytać nałożnicę Tyriona! Taki sukces! – szkoda tylko, że to nie ta
- Królewska przystań wkrótce zostanie oblężona! Na północy Lannisterowie przegrywają bitwę za bitwą z Królem północy. Czy Cersei wspiera Tyriona - jedynego faceta mającego głowę na karku, który jest w stanie obronić stolicę? A skąd! Przygotowaniami powinien dowodzić Joffrey, w końcu to militarny geniusz! Gdy bitwa się zaczęła i Tyrion prosi by król został na murach i wspierał morale żołnierzy, cóż robi królowa-wdowa? Biedny syneczku wracaj szybciutko! (na pewno jak przegrają oblężenie, to wiele pomoże Joffreyowi ukrywanie się w wieży).
- Biedny Joffrey umiera otruty (wiele osób w królestwie oddycha z ulgą na wieść o śmierci okrutnego króla). Cersei zaślepiona nienawiścią do Tyriona za wszelką cenę chce zabić brata. Wystawia do walki Górę. Nikt (a szczególnie Cersei) nie jest w stanie domyślić się, że z szansy na zabicie gwałciciela swojej siostry skorzysta Oberyn – którego ewentualna przegrana/śmierć może skomplikować stosunki z Dorne w którym przebywa księżniczka. No cóż. Za głupotę się płaci i umiera zarówno Oberyn jak i Myrcella. Królowa jednak wciąż nie ma sobie nic do zarzucenia :D
- Tywin tłumaczy Cersei budowę cepa – Lanniseterowie trzy lata temu przestali wydobywać złoto – by utrzymać się przy władzy muszą podzielić się nią z Tyrellami. Królowa wdowa jednak zamiast wykorzystać te informacje i jak najbliżej zbliżyć się z Margery, by wspólnie ,,doradzać” królowi Tommenowi – robi sobie z niej wroga (jak zawsze zresztą…)
- Pojawia się niczym deus ex machina nasz nekromanta który daje królowej jej jedynego żołnierza i jest jej lojalny choć wszyscy inni się od niej odwrócili. Ciekawe cóż by zrobiła bez niego?
-Wróbelki upokarzają nam wielkiego septona ( co jest jednoznaczne z atakiem na władzę). Jeśli winni nie zostaną ukarani tworzy się nam precedens, że można kogoś tak znacznego zaatakować i pozostać całkowicie bezkarnym. Cersei w ogóle to jednak nie przeszkadza. Chce zrobić z wielkiego wróblą swoją ,,ptaszynę” i z jego pomocą pozbyć się Margery i jej braciszka (przy okazji). Daje mu władzę i armię (pewnego rodzaju). Gdy obecna królowa zostaje aresztowana na ustach Cersei znów widzimy ten uśmieszek triumfu. Jednak ,,inteligetna” bohaterka nie pomyśli, że stworzyła kolejny precedens. Skoro można aresztować aktualną królową, to czemu nie królową matkę? I tak nasza Cersei ląduje w lochach :D Po czym odbywa pokutny marsz (jak ktokolwiek tak zhańbiony może zostać władcą?) Tu ponownie – zamiast przyznać się do błędu (delikatnie przekoloryzować, że nie miała nic wspólnego z aresztowaniem Margery i tego się nie spodziewała) i wspólnie z Tyrellami rozwiązać problem to wysadza wszystko w powietrze. Tyle mądrości! Taki spryt! Szczególnie jak samobójstwo popełnia zakochany w Margery Tommen.
Zostaje królową kupy kamieni i okolic! Tyle wygrać ! tylko że:
Lannisterowie przed wojną mogli wystawić (według Wiki) koło 60tys zołnierzy + 10 tyś z ziem korony. Stracili zapewne sporo ludzi na wojnie z północą (Robb wygrywał bitwę za bitwą, w tym bodajże zniszczył armię dowodzoną przez brata Cersei który miał wtedy koło 10tys? – niech mnie ktoś poprawi jeśli się mylę). Powiedzmy, że zostało im nawet 30+10 tys (a mielismy tez bitwę nad Czarnym Nurtem gdzie trochę ludzi zgineło). Nie wydobywają złota, stracili mnóstwo kasy, a ziemie są zapewne wyniszczone już odbytą wojną.
Za sojuszników mamy:
1) Freyów którzy nie są w stanie nawet sami utrzymać Riverrun.
Za wrogów mamy:
1) Wykrwawiona północ - która nawet pod rządami Boltonów – nie mogłaby zbyt mocno wesprzeć Cersei.
2) Arrynów – którzy do tej pory się nie wtrącali, ale właśnie poparli północ
3) Dorne – śmierć Myrcelii nic nie dała Cersei do zrozumienia? Dorne może wystawić bodajże 40 czy 50tys
4) Wysogród – który do tej pory był jedynym znaczącym sojusznikiem lwów teraz stał się ich wrogiem (a Ci niezmęczeni wojną mogą wystawić koło 100tys żołnierzy + oznacza to koniec dostaw jedzenia do stolicy!). Myślenie strategiczne Cersei poraża.
5) O zagrożeniu na wschodzie w postaci Smoka mówi się od pierwszego sezonu, co jest tez kompletnie ignorowane przez Cersei.
Podsumowując:
W obecnej sytuacji Lannisterowie nie byliby w stanie poradzić sobie nawet z Wysogrodem – a przyjdzie im zapewne walczyć ze Smoczycą wspieraną przez Wysogród i Dorne. Cersei ma więcej szczęścia niż rozumu, które zapewne wkrótce się skończy.
Wybaczcie, ale chyba nie znalazłem nawet jednego porządnego plusa przemawiającego za Cersei jako silnym władcą :D
Powodzenia Cersei!
PS pewnie o wielu rzeczach zapomniałem, wybaczcie!

ocenił(a) serial na 10
Podwodny88

Bo to wariatka jak jej ojciec Szalony Król :-)

ocenił(a) serial na 6
Tommy_DeVito

Przecież ojciec Cersei nigdy nie był królem.

ocenił(a) serial na 10
eleanora

Nie wiadomo, nie wiadomo :-)

ocenił(a) serial na 6
Tommy_DeVito

Wiadomo, że jest córką Tywina Lannistera. Nie mogła być córką Aerysa bo wtedy byłaby żoną Rhaegara.

ocenił(a) serial na 8
eleanora

Ale ona jest głupia, poj*bana i nie ma w sobie nic z Tywina. To Tyrion jest takim mini-Tywinem.

ocenił(a) serial na 10
Kinokio

No właśnie przecież Tywin przynajmniej w książce wiedział że ona jest głupa i ją nawet z tej małej rady Tywin wywalił a w serialu co mamy ? PFFFfff

ocenił(a) serial na 6
TyrionLanister

Można powiedzieć, że Tywin nie miał udanych dzieci :
Jaimie - waleczny, ale głupi.
Cersei - trochę mądra (miała swoje przebłyski mądrości), ale krwiożercza i przez to głupia
Tyrion - choć to najmądrzejsza i najbardziej charyzmatyczna postać GoT jego wygląd, a także usposobienie (zakochał się dwa razy w prostytutce i był za łagodny dla Sansy) czyniło z niego obiekt kpin.

ocenił(a) serial na 9
eleanora

Chciałbym żeby moje dziecko było jak Tyrion. Nieudanym bym go nie nazwał.

ocenił(a) serial na 6
kosobi

W szkole pewnie by się z niego wyśmiewali.

ocenił(a) serial na 9
eleanora

Nie doceniasz Tyriona mój drogi ;)

ocenił(a) serial na 6
kosobi

* Moja droga
Sama Cersei gdy był mały nękała go. Wszyscy nazywali go karłem przez co do walki się nie nadawał. Gdyby nie był szlachcicem nawet dziesięciu lat by nie dożył. W życiu lidzy się też wizerunek. Nawet mając cięty język i świetny humor Tyrion stojąc naprzeciwko jakiegoś średniego wzrostu gagatka musiałby się ugiąć.

ocenił(a) serial na 9
eleanora

Z rodzeństwem jest inaczej, to młodsze zawsze jest zależne od starszego (w okresie przebywania w rodzinnym gnieździe). To okoliczności ukształtowały Tyriona takiego, jakim jest. Te same okoliczności, wydaje mi się, wpłynęłyby na niego w warunkach szkolnych. Po pierwszym roku owinąłby sobie wszystkich wokół palca.

Taka już jest szkoła, albo utrzymujesz się na powierzchni za pomocą inteligencji, albo za pomoca gabarytów. Tyrion pierwszego ma w nadmiarze, więc w szkole miałby problemy tylko na samym początku, w okresie przyswajania zasad nowej rzeczywistości, do której trafił.

ocenił(a) serial na 6
kosobi

Problem jest w tym, że ci o potężnych gabarytach nie chcą słuchać tych małych choćby najmądrzejszych, a większość osób niewyróżniających się woli trzymać stronę osoby silniejszej fizycznie ponieważ w razie konfliktu mniej się oberwie od mądrego niż od silniejszego. Tyrion mógłby być co najwyżej wyszczekanym karłem. W serialu może sterować ludźmi bo ma mądrość i władzę przypisaną mu od urodzenia.

ocenił(a) serial na 9
TyrionLanister

Nawet w serialu Tywin jej to powiedział.

ocenił(a) serial na 9
eleanora

Żona Tywina była kochanką Szalonego króla, więc kto wie

ocenił(a) serial na 10
eleanora

spokojnie, tyle hintów jest ze

użytkownik usunięty
Podwodny88

"Postać ta musi być bardzo lubiana przez Martina i scenarzystów"
Scenarzyści lubią Lenę Headey.

"Otruła swojego męża, dzięki czemu jej syn zostaje królem"
Ona go nie otruła tylko dała mocniejsze wino. Gdyby Robert miał trochę umiaru nie zginąłby. Cersei obróciła jego nałóg przeciwko niemu, ale nie jest winna jego śmierci. Miała dużo szczęścia, że mu się umarło w czasie tego polowania i nikt go nie obronił.

"Nasz dzielny Joffrey skazuje jednak Neda na śmierć – co doprowadza do wojny z północą"
Wojna z Północą już trwała, bo Ned nie zgodził się wypuścić Tyriona. Zabicie Neda ostatecznie wyszło im na dobre (chociaż nawet nie przez ich spryt tylko głupotę wrogów). Inaczej wymieniliby Neda na Jaimego i mieliby problem.

"Cersei zaślepiona nienawiścią do Tyriona za wszelką cenę chce zabić brata."
Miała prawo podejrzewać Tyriona o to morderstwo. Dużo dowodów wskazywało na niego, tylko Tyrion musiałby być idiotą, żeby podać królowi truciznę na oczach tylu ludzi.

"Za głupotę się płaci i umiera zarówno Oberyn jak i Myrcella."
To nie była głupota Cersei tylko Dorana, że nie upilnował żmijowych gimbusów, które obwiniały Lannisterów za śmierć Oberyna. Sam się zgłosił do walki na śmierć i życie i ją przegrał, co ma do tego księżniczka? Doran, ani Oberyn by jej nie skrzywdzili.

Z resztą się zgadzam.

Co do sojuszników, przede wszystkim Tyrellowie sponsorowali stolicę, Lannisterowie bez nich są słabi (dlatego utrzymanie tego sojuszu, nawet mimo nienawiści i rywalizacji było ważne dla Tywina i Olenny). Wszystko przez głupotę Cersei, to fakt.

"Freyów którzy nie są w stanie nawet sami utrzymać Riverrun."
Oj no raz im się zdarzyło stracić zamek, bo Blackfish dobrze go znał i zapewne użył jakiegoś sekretnego przejścia, a Freyowie możliwe, że nie zostawili tam wielu ludzi, bo nie czuli zagrożenia.
Teraz nadeszła zima i nikt nie zagraża Freyom, lordowie Dorzecza lepiej niech się martwią o to jak przetrwać zimę, bo Góra zniszczył im większość zapasów.

ocenił(a) serial na 9

"Postać ta musi być bardzo lubiana przez Martina i scenarzystów"
Scenarzyści lubią Lenę Headey.
1) To nie ma nic do rzeczy czy lubią aktorkę, choć swoją drogą uważam, że gra fenomenalnie.

"Otruła swojego męża, dzięki czemu jej syn zostaje królem"
Ona go nie otruła tylko dała mocniejsze wino. Gdyby Robert miał trochę umiaru nie zginąłby. Cersei obróciła jego nałóg przeciwko niemu, ale nie jest winna jego śmierci. Miała dużo szczęścia, że mu się umarło w czasie tego polowania i nikt go nie obronił.
2) Tak, źle się wyraziłem. W każdym bądź razie przyczyniła się do jego śmierci

"Nasz dzielny Joffrey skazuje jednak Neda na śmierć – co doprowadza do wojny z północą"
Wojna z Północą już trwała, bo Ned nie zgodził się wypuścić Tyriona. Zabicie Neda ostatecznie wyszło im na dobre (chociaż nawet nie przez ich spryt tylko głupotę wrogów). Inaczej wymieniliby Neda na Jaimego i mieliby problem.
3) Z tym się nie zgadzam. Oddając Neda, a wciąż mając Sansę za zakładnika (ewentualnie szybki ślub z Jofem) mogłoby to całkowicie odwrócić sytuację i doprowadzić do kruchego przymierza lwów z wilami (tak jak wyglądało przymierze róży z lwami). Z tego co pamiętam Rob dopiero zbierał chorążych, więc nic nie było przesądzone.


"Cersei zaślepiona nienawiścią do Tyriona za wszelką cenę chce zabić brata."
Miała prawo podejrzewać Tyriona o to morderstwo. Dużo dowodów wskazywało na niego, tylko Tyrion musiałby być idiotą, żeby podać królowi truciznę na oczach tylu ludzi.
4) Jedynym dowodem były złe stosunku na linii Tyrion-Joffrey. tak jak zauważyłeś Tyrion musiałby być idiotą by samemu podać królowi truciznę - a nikt o głupotę go chyba nie mógł posądzić. Tywin wydaje mi się, że też doskonale zdawał sobie sprawe, że Tyrion jest niewinny. Jednak potrzebował kogoś ukarać a jednocześnie mógł pozbyć się syneczka.


"Za głupotę się płaci i umiera zarówno Oberyn jak i Myrcella."
To nie była głupota Cersei tylko Dorana, że nie upilnował żmijowych gimbusów, które obwiniały Lannisterów za śmierć Oberyna. Sam się zgłosił do walki na śmierć i życie i ją przegrał, co ma do tego księżniczka? Doran, ani Oberyn by jej nie skrzywdzili.
5) Księżniczka ma do tego, że jest więźniem (jakkolwiek by to nazywać) w Dorne. Nawet w przypadku gdyby Doran dalej rządził - pogorszenie stosunków z Dorne (a kto się nie wkurzy o śmierć brata? Nawet jeśli była to jego suwerenna decyzja by wystapić jako obrońca Tyriona) nie jest zbyt inteligetne w nadal napiętej sytuacji w siedmiu królestwach.


"Freyów którzy nie są w stanie nawet sami utrzymać Riverrun."
Oj no raz im się zdarzyło stracić zamek, bo Blackfish dobrze go znał i zapewne użył jakiegoś sekretnego przejścia, a Freyowie możliwe, że nie zostawili tam wielu ludzi, bo nie czuli zagrożenia.
Teraz nadeszła zima i nikt nie zagraża Freyom, lordowie Dorzecza lepiej niech się martwią o to jak przetrwać zimę, bo Góra zniszczył im większość zapasów.
6) Freyowie stracili może jeden zamek, ale najważniejszy. Zresztą jak wspomniałeś - skoro Dorzecze zostało splądrowane - to jakiej pomocy Cersei mogłaby oczekiwać od Waldera ,,Spóźnialskiego" Freya nawet gdyby ten nadal żył?

użytkownik usunięty
Podwodny88

1) Trochę ma, choćby do tego, że w pewnym momencie Cersei jest wybielona. Połowę jej zbrodni twórcy zrzucili na Joffreya. Ale nieważne, mnie czasami jej gra irytowała, ale nie jest źle.
2) Dlatego zdziwiło mnie, że Cersei chwali się sepcie Unelli jak to zabiła męża. Robert zginął przez własną głupotę i alkoholizm. I przez to, że jego własny gwardzista nie potrafił go obronić przed dzikiem.
3) Starkowie to hipokryci, nie pozwoliliby na to, żeby Sansa gwarantowała pokój tak jak u nich Theon. Jeszcze wtedy oficjalnie Arya była zakładnikiem Lannisterów, Robb i tak poszedłby na wojnę, żeby odbić siostry. Poza tym wymordowano wielu ludzi Neda, a w Dorzeczu już trwała wojna z Lannisterami.
4) Ale dowody były, Joffrey wskazał palcem Tyriona, wcześniej Tyrion obiecał Cersei, że poczeka na dzień, gdy będzie szczęśliwa itd., Olenna i Baelish znaleźli sobie doskonałą ofiarę, wiedzieli że cała wina spadnie na Tyriona. Nie ma co się dziwić Cersei, że była przekonana o winie Tyriona i Sansy.
5) Doran przecież powiedział, że Oberyn zginął w pojedynku. Tylko idiota winiłby za jego śmierć Lannisterów. To głupota Dorana zabiła Myrcellę, powinien zamknąć Oberynki, dopóki Myrcella nie opuści Dorne.
6) Stracili z wymienionych powodów, ale Blackfish nie żyje. Co do pytania - żadnej, nowy lord Przeprawy powinien poprzeć Daenerys.

ocenił(a) serial na 7

A po śmierci Walera, najinteligentniejszego z Freyów kto niby może go zastąpić? Z resztą nie zdziwiłabym się gdyby teraz Freyowie zaczęli się wzajemnie wykańczać w walce o schedę po Walderze...

użytkownik usunięty
annonimus_filmweb

Ale skąd pomysł, że będą się "wzajemnie wykańczać", opierając się wyłącznie na serialu? Nic nie wiemy o Freyach, oprócz tego, że zawsze razem siedzą, współpracują, nie widać między nimi nienawiści. W książce też współpracują, a konflikt dotyczy jedynie Edwyna, obecnego dziedzica i Czarnego Waldera, tylko pomiędzy nimi jest wyraźna nienawiść. Niby kto ma go zastąpić, jak nie następny syn w kolejce, czy Freyów obowiązują jakieś inne zasady dziedziczenia? To, że Sansa nie grzeszy inteligencją nie zmienia faktu, że jest obecnie głową rodu (Bran jest zaginiony, i sprawę ewentualnie może komplikować nielogiczne obwołanie Jona królem Północy).

ocenił(a) serial na 10

"sprawę ewentualnie może komplikować nielogiczne obwołanie Jona królem Północy"

Dlaczego nielogiczne?

użytkownik usunięty
dirt16

Bo Jon nie wykazał się niczym szczególnym podczas bitwy, a nawet przeciwnie, bo nawalił. oprócz Ramsaya nikt nie miał problemu z jego dezercją, mimo że nadal był lordem dowódcą (nie wiadomo czy oni wiedzą o jego śmierci i czy w ogóle by w to uwierzyli), poza tym w całym Westeros bękart zawsze jest kimś gorszym i to Sansa ma lepsze prawa. Pomysł wyszedł od jakiegoś mniejszego rodu, sorry ale to nie jest demokracja tylko feudalny świat. No i skąd ta nagła miłość do Jona, co on takiego zrobił czego nie zrobiła Sansa, dlaczego ją olali?

ocenił(a) serial na 10

Naprawdę uważasz, że w obliczu nadchodzących wojen wybranie na króla Sansy zamiast Jona jest lepszym pomysłem?
Jon wykazał się podczas bitwy wielkim męstwem i odwagą, nie stał z tyłu, tylko walczył w pierwszym szeregu, a to rzadkość wśród dowódców (oprócz niego chyba tylko Stannis to robił). Już tym zyskał szacunek wśród lordów Północy. Ponadto jest już doświadczony w dowodzeniu, gdyż był Lordem Dowódcą Nocnej Straży, oraz brał udział w wielu bitwach. No i wie najwięcej spośród nich wszystkich o najgroźniejszym wrogu, który się zbliża, czyli Innych. Czy to nie wystarczający powód, aby zostać wybranym na króla? A co do dezercji, to myślisz, że uśmierciliby tak charyzmatycznego przywódcę tylko dlatego, że uciekł z Muru? W bitwie popełnił tylko jeden błąd (z resztą mając tak małą armię to co by nie zrobił i tak by przegrali), to nie oznacza, że jest słabym dowódcą. Równie dobrze można powiedzieć o Stannisie, że jest beznadziejnym dowódcą, bo pomaszerował z armią na konnicę Boltonów, zamiast uciec do lasu. Olać to, że wcześniej wygrał wiele bitew.
Co z tego, że jest bękartem, a Sansa ma lepsze prawa? Sansa nie zrobiła nic, nie ma nic do zaoferowania oprócz nazwiska. Myślisz, że ludzie podczas wojny pójdą za kimś, kto nigdy w życiu nie dowodził i nie brał udziału w żadnej bitwie tylko dlatego, że ma lepsze prawa? To właśnie wybranie Sansy byłoby czymś nielogicznym, bo ludzie nie patrzą na nazwisko tylko na to, kto może poprowadzić ich do zwycięstwa, a Sansa zdecydowania nie jest taką osobą. Jon jest synem Neda i to im wystarczyło.

użytkownik usunięty
dirt16

Jon wykazał się jedynie głupotą podczas tej bitwy, prawie umarł razem ze wszystkimi swoimi ludźmi. Gdyby nie siły Doliny wezwane przez Sansę wszyscy by zginęli (oczywiście inna sprawa, ile w tym winy Sansy, która nie miała do Jona zaufania i nie była z nim szczera). Jon dał się sprowokować, zrobił dokładnie to, co chciał Ramsay. Działał w emocjach, o ile może to być zrozumiałe, bo na jego oczach zabito mu brata, to inni powinni mu to wypomnieć po bitwie, bo był odpowiedzialnym za nich dowódcą i nawalił.

"z resztą mając tak małą armię to co by nie zrobił i tak by przegrali), to nie oznacza, że jest słabym dowódcą"
Mniejsza armia z dobrym planem mogłaby wygrać. Czyli mówisz, że idioci z tych ludzi Północy, bo pomaszerowali na śmierć, jeżeli mówisz, że NIE BYŁO SZANSY. Tym większe brawa dla tych lordów, którzy świadomie olali Starków. Czyli co, idioci (idiotka) wybrali na króla idiotę? To nawet pasuje do Północy. Gorzej z dezercją, bo 'honorowa' Północ nie powinna tego ignorować. Prawo to prawo.

"Równie dobrze można powiedzieć o Stannisie, że jest beznadziejnym dowódcą, bo pomaszerował z armią na konnicę Boltonów"
Dokładnie tak jest. Stannisowi odwaliło w serialu, i słusznie z Boltonami przegrał. Jon też powinien, uratował go tylko plot armor, bo powinien umrzeć już na początku bitwy.

Walka w pierwszym szeregu, a raczej samotny marsz w deszczu strzał na armię wroga to nie żadne męstwo ani odwaga tylko GŁUPOTA. Ramsay nie musiał walczyć, tylko jako dowódca najpierw wydał rozkazy, później obserwował wszystko z boku, i wygrałby gdyby nie deus ex machina w postaci Baelisha i jego wielkiej armii, o której Ramsay nic nie wiedział. Jego zachowanie na polu bitwy i plan były doskonałe i logicznie zasłużył na zwycięstwo (ale nie, bo fanserwis).

Znowu, prawo to prawo. To nie jest demokracja, tutaj nie wybiera się kto ma rządzić tylko rządzi ten kto ma prawo i powinna to być Sansa. Sam Jon przyznał, że to dzięki siłom Doliny wygrali.

Od kiedy Jon jest charyzmatycznym przywódcą? Po śmierci stał się cieniem tego kim był wcześniej, nie przekonał żadnego z ludzi Północy do walki za Starków. Gloverowie ich pogonili, Mormontów przekonał dopiero Davos, a dzicy byli przekonani, że nie mają wyjścia, jeśli chcą przeżyć (propaganda Jona), szli za nim, bo ich nie zostawił w Hardhome i dlatego, że Tormund za niego ręczył (dopiero po przemowie Tormunda zmienili zdanie, najpierw twierdzili, że to nie jest ich wojna).

Tego, że to był pomysł Lyanny Mormont, i tej nagłej miłości do Jona po całkowitym olaniu Starków przez Północ nie kupuję. Scena fajna, dobrze że nie ukarano lordów, bo lubię Glovera, ale to wszystko jest naciągane.

W sumie zgadzam się z tym, co napisałeś, ale (tak, wiem, wszystko, co następuje przed "ale" jest nieważne;) - ale warunki wojny wymagają mniej tradycyjnego myślenia. Jeżeli szykują się na wojnę nie mogą wybrać kobiety, bo nie poprowadzi ich ona do boju. Lepszy bękart mężczyzna, niż najlepiej prawnie umocowana dziedziczka. Na pewno tez doceniają osobiste męstwo Jona na polu bitwy - to jeszcze były czasy, gdzie raczej wymagano od dowódcy osobistego zaangażowania (piszę tak umownie o tych czasach, wiadomo, że chodzi o czasy naśladujące średniowiecze). Takie racjonalne myślenie, że chroniony sztab jest na tyłach, zaczęło pojawiać się później. W Grze o tron mamy różne podejścia, czyli może obserwujemy etap zmian w mentalności. Fakt, że jako dowódca się nie popisał - ale ostatecznie wygrał, a innych kandydatów brak. Zdaję sobie sprawę, że nadmiernie komplikuję i przypisuję lordom Północy rozważania, których w serialu nie mają (tam ma być prosto i patetycznie), ale wybranie Jona na dowódcę, króla (swoja droga, co to za król, jak tam nie ma żadnej administracji?) mogłoby się zdarzyć, tylko z innych pobudek, niż to pokazali w serialu. Ale i tak zawsze miło sobie popatrzeć, jak Jon się cieszy:).

użytkownik usunięty
tara_filmweb

Przecież Sansa jako królowa nie wygnałaby Jona, on mógłby właśnie być albo jej namiestnikiem, albo kimś w rodzaju master of war, i i tak on poprowadziłby ludzi na wojnę z Innymi.

"Jeżeli szykują się na wojnę nie mogą wybrać kobiety, bo nie poprowadzi ich ona do boju. Lepszy bękart mężczyzna, niż najlepiej prawnie umocowana dziedziczka."
To już lepiej Bolton by ich poprowadził, Jon zawsze działa pod wpływem emocji i cudem wychodzi cało, ale lordowie widzieli Jona tylko w tej jednej bitwie, gdzie poprowadził ludzi na śmierć przez swoje osobiste uczucia i jeszcze jak, za przeproszeniem, ostatni frajer nie wiedział o posiłkach, dał się sprowokować, a później został zaskoczony i uratowany, no co to za dowódca. Czym on się niby tutaj popisał?

No faktycznie, mógłby za nią prowadzić bitwy, ale właściwie biorąc pod uwagę Twoje argumenty odnośnie jego dowódczych umiejętności to też by tej posady nie dostał. Myślę, że jednak chodziło tu o te dwie sprawy, o których pisałam - osobisty udział w ostatecznie wygranej walce oraz jego płeć. W końcu wybierali go faceci z mieczami, a nie ludzie pokroju Varysa lub Littlefingera.
Zresztą, we mnie ta scena wywołała raczej niepokój - za bardzo przypominała tę, w której wybrano Królem Północy Robba. Wolałabym Twoje rozwiązanie - Sansa jako władczyni Winterfell, a Jon jako jej zbrojne ramię (mógłby się może wtedy w spokoju doszkolić w dowodzeniu). No i nie musiałby się wtedy żenić z Daenerys:( - wg mnie najgorszy finał jaki mogę sobie wyobrazić, a tym straszliwszy, im bardziej prawdopodobny.

użytkownik usunięty
tara_filmweb

Dostałby posadę od Sansy, ewentualnie Brienne :P Bo twórcy celowo zrobili z Jona idiotę, a Brienne cały czas rozwala wszystkich.

Ludzie Północy są bardzo prości, wystarczy, że ktoś krzyknie KRÓL PÓŁNOCY i już się napalają. Ale że tylko Boltona obchodziło prawo i dezercja Jona, a reszta ma to gdzieś i nagle kochają go, bo walczył samodzielnie, rzucając się na konnicę, zmieniając cały plan (chociaż na początku mieli gdzieś Starków) to nie kupuję.

Jon też wszystkich rozwalał, a Brienne niczym nie dowodziła, nawet Podrickiem za bardzo nie chciała. Taki z niej wolny strzelec do zadań specjalnych.
No, Sansa by mu dała te posadę, ale kogo by miał prowadzić za soba jak wg twoich argumentów nikt by za nim nie poszedł, bo idiota?
W ogóle nie za bardzo rozumiem, co to ma znaczyć to królowanie na Północy. Król lub królowa to wierzchołek góry zwanej państwem, a tam niczego takiego nie widzę. Myślę, że ten tytuł oznacza w praktyce tylko dowódcę wojskowego na czas wyprawy wojennej.
Myslę, że trzeba założyć, że sprawa dezercji i zmartwychwstania jest lordom znana (albo jakaś latwiejsza do uwierzenia wersja o zamachu, który przeżył). Obecnie pewnie guzik ich to obchodzi, bo potrzebują dowódcy, czują się trochę winni (nie pomogli, a tu siurpryza - zwyciężył), trochę są pod wrażeniem.
Tak samo jak Ty uważam, że Jon nie popisał się jako dowódzca, sam sobie z tego zresztą zdał sprawę, gdy zobaczył szarżę konnicy Boltonów. (Miał wtedy minę trochę jak Tommen patrzący na wybuchający sept - muszę powiedzieć, że chociaż scena jest piękna, epicka i w ogóle, to gdzies mnie tam z tego powodu łaskotał śmiech).
Zdecydował po prostu wtedy, że to jest czas jego ostatecznej śmierci - pewnie, że nie myślał, że może ich pokonać, moim zdaniem po prostu chciał umrzeć, tak jak żył - walcząc.

użytkownik usunięty
tara_filmweb

Jon zazwyczaj miał dużo szczęścia, przegrałby nawet z Karlem Tannerem w chacie Crastera, gdyby nie pomoc. Jednak nie to co mutant Brennie. Ale fakt, ona chce przede wszystkim służyć.

"nikt by za nim nie poszedł, bo idiota?"
Poszliby, bo też są idiotami :P Tylko trzymaliby się prawa i realiów Westeros, gdzie bękart nie ma praw, zwłaszcza gdy obok siedzi Stark.

Ten tytuł oznacza władcę niepodległej Północy, niezależnej od Żelaznego tronu. Wojskami Starków może dowodzić Jon.

Z Brienne to bardziej mi chodziło o to, z jakiej paki właśnie ona miałaby mu dawać posadę. Wiadomo, z Brienne nawet Ogar przegrał.

"Ten tytuł oznacza władcę niepodległej Północy, niezależnej od Żelaznego tronu. Wojskami Starków może dowodzić Jon."

Czyli co, podatków nie płacili i nie klękali przed Żelanym Tronem? A u siebie co to znaczyło być królem? Stolicy i miasta żadnego, nawet za bardzo tam wsi nie widać (poza farmą obok Winterfell), urzędników żadnych, na moje oko to wygląda to po prostu tak, że każdy siedzi u siebie, każdy sobie rzepkę skrobie, a król jest od tego, żeby zwołać choragwie, jakby co. Królowe były w historii, ale większość później, gdy ludzie się trochę ucywilizowali i powstał aparat przemocy państwowej - albo były to kobiety typu Brienne, które weszły w męska rolę wojownika.

użytkownik usunięty
tara_filmweb

Ale to Sansa jako królowa miałaby dać posadę albo Jonowi, albo Brienne, nie Brienne Jonowi. Z tym że masz rację, Brienne jest do zadań specjalnych, i jak mówiła chce służyć komuś w kogo wierzy. To Jon dowodziłby wojskiem Starków.

Na razie nie ma mowy o budowaniu tego królestwa, bo nadeszła zima i teraz wszyscy będą się przygotowywać do nadejścia Innych. Jonowi chodziło jedynie o zjednoczenie Północy, ale sam nie spodziewał się, że zostanie królem. Ja tylko zwracam uwagę, że dla mnie reakcja lordów jest dość nierealna, i więcej argumentów poza wymienionymi już nie mam :P

"Ale to Sansa jako królowa miałaby dać posadę albo Jonowi, albo Brienne"
A to źle zrozumiałam i właśnie się dziwiłam, skad się tam Brienne nagle wzięła w roli rozdawczyni posad;))

Czyli państwa nie ma, gdyby nie zima, dopiero możnaby zacząć je budować. Czyli królowa Sansa nie ma większej racji bytu na Północy w okresie wojny. A lordom może było łatwiej wołać "kinginthenorth", niż "głównodowodzący naszą armia w walce z innymi!";)))

" Jonowi chodziło jedynie o zjednoczenie Północy, ale sam nie spodziewał się, że zostanie królem. Ja tylko zwracam uwagę, że dla mnie reakcja lordów jest dość nierealna, i więcej argumentów poza wymienionymi już nie mam :P"

Z pierwszy zdaniem absolutnie się zgadzam - co do drugiego - no co ty, nie wiesz, że piszesz na filmwebie? Tutaj nawet kompletny brak argumentów w niczym nie przeszkadza, by toczyć boje na dwie strony i więcej;)
W każdym razie dzięki za rozmowę i i idę spać:)


ocenił(a) serial na 10

"Gdyby nie siły Doliny wezwane przez Sansę wszyscy by zginęli"

To nie Sansa wezwała siły Doliny, tylko Littlefinger. On wszystko zorganizował, ona nie miała w tym udziału, w niczym nie pomogła.

"Walka w pierwszym szeregu, a raczej samotny marsz w deszczu strzał na armię wroga to nie żadne męstwo ani odwaga tylko GŁUPOTA."

Ty tak myślisz, ale Ty żyjesz w XXI wieku, z ich perspektywy to wygląda trochę inaczej. To są średniowieczne czasy, tam ludzie, którzy wojnę mają we krwi, myślą inaczej. Widząc dowódcę, który ramię w ramię walczy ze swoimi ludźmi uznają go za człowieka mężnego i odważnego, a nie głupiego. Gdyby było inaczej to zawracaliby Stannisa, który w Bitwie nad Czarnym Nurtem biegł na samym czele.

"Sam Jon przyznał, że to dzięki siłom Doliny wygrali."

Przyznał, że wygrali dzięki połączonym siłom Doliny, Dzikich i reszty.

"Znowu, prawo to prawo. To nie jest demokracja, tutaj nie wybiera się kto ma rządzić tylko rządzi ten kto ma prawo i powinna to być Sansa."

Po prostu ludzie wybrali życie zamiast śmierci. Bo podczas wojny wybranie na przywódcę Sansy, która o wojnie nie ma zielonego pojęcia to pewna śmierć. Obyty w wojnie Jon, który ma doświadczenie w dowodzeniu i wie wiele o nadchodzącym wrogu zza Muru daje o wiele większe szanse na przetrwanie. A Jon nie jest byle bękartem, tylko synem Neda (przynajmniej taką świadomość mają ludzie, bo prawda jest trochę inna), co w pewnym stopniu czyni go Starkiem. Sansa nawet nie brała udziału w tej bitwie, ludzie nic jej nie zawdzięczają, nie widzę powodu aby ją wybrali. No i do tego dochodzi fakt, że w Westeros to mężczyźni zawsze byli wybierani na władców. Kobieta na tronie to dla nich coś niespotykanego.

"Od kiedy Jon jest charyzmatycznym przywódcą?"

Od kiedy obronił Mur przed Dzikimi.

użytkownik usunięty
dirt16

Dolina odpowiedziała na wezwanie Sansy.

"Widząc dowódcę, który ramię w ramię walczy ze swoimi ludźmi uznają go za człowieka mężnego i odważnego, a nie głupiego."
Oczywiście w normalnych okolicznościach tak, Jon jest jednym z najlepszych wojowników, sam Ramsay mu to oddał, nie wywyższał się tylko robił to co umiał najlepiej (czyli gierki, które mu się udały i dowodzenie z boku, co też nie było głupie i właśnie świadczy o inteligencji Boltona - walczy kiedy wie, że wygra, nie ma tu nic do potępienia, nie był tchórzem).
Ale głupotą było rzucanie się na konnicę, Stannis też popełnił ten błąd i został zmiażdżony (ale oczywiście dał radę uciec do lasu, żeby Brienne mogła go cudownie znaleźć pod piątym drzewem).

Jon nie powinien tego przeżyć, jest to kolejna głupota twórców, z której należy robić sobie żarty.
https://www.youtube.com/watch?v=knZiT-y5Jyk

Gdyby to było logiczne, czyli gdyby Jon nie miał plot armoru to trafiłyby go strzały, które podziurawiły Rickona albo zmiażdżyłyby go pędzące konie. To nie jest odwaga.

"Przyznał, że wygrali dzięki połączonym siłom Doliny, Dzikich i reszty."
Powiedział: "Nie stalibyśmy tutaj, gdyby nie ty. Bitwa była przegrana dopóki nie pojawili się rycerze z Doliny. A pojawili się dzięki tobie".

Tak jak wyżej, Sansa byłaby królową, ale to nie znaczy, że Jon byłby nikim. To on dowodziłby wojskami Starków, bo chyba tak już można to nazywać. To on prowadziłby ludzi na wojnę, nie Sansa. Chodzi tylko o nazwę, Jon nie byłby królem tylko dowódcą. Chodzi o prawo.

"Kobieta na tronie to dla nich coś niespotykanego."
Bo (poprawcie mnie jeśli się mylę) dzieci królowej/głowy rodu-kobiety i tak mają nazwisko męża, to mógłby być jedyny problem (stąd mój pomysł o małżeństwie w innym temacie :P).

użytkownik usunięty

Do ostatniego dodam, że sam pomysł koronacji Jona wyszedł nie dość że od kobiety, to w dodatku dziecka, co jest nierealne.

No, scena z Lady Mormont strasznie tania. Za to bardzo podoba mi się jak Littlefinger tylko siedzi nieruchomo pod ścianą i tylko oczy mu strzelają na boki, gdy obserwuje rozwój wydarzeń.

Cała ta bitwa była dziwna. Powiedz mi, czy plan Ramsaya, żeby wystrzelać własną konnicę, aby z jej trupów utworzyć wały, które odetną drogę wrogowi brzmi sensownie? Wyobraź sobie adekwatną jak u Jona naradę u Boltona i Ramsaya, który mówi to na głos - no przecież Umber z Karstarkiem chyba by z krzeseł pospadali. W ogóle nie kupuję tej bitwy od zderzenia się dwóch szarż do biegu Jona do Winterfell (nie mówię o zdjęciach i pojedynczych pojedynkach, szczególnie ten chaos zaraz po zderzeniu był piękny). Całe to okrążanie z tarczami... co to było. Za mało było w historii średniowiecza prawdziwych bitew, zeby wziąć i coś sklecic w miarę prawdopodobnego?

użytkownik usunięty
tara_filmweb

Zgadzam się ze wszystkim. Twórcy chcieli, żeby było epicko, znowu kosztem logiki. A sam plot twist z ratunkiem w ostatniej chwili jest już oklepany, mogliby wpaść na coś lepszego. Ja nie kupuję od reakcji Jona po śmierci Rickona właściwie do ostatniej sceny z psami.

E, nie, to było zgodne z jego charakterem. Jak to o nich powiedział Littlefinger, kierują się najpierw uczuciami. Ramsay mądry, bo on nic takiego do nikogo nie czuje, ale gdy człowieka zalewają takie emocje to rzadko kiedy myśli w pełni racjonalnie. Dlatego w wojsku tak ważne jest szkolenie, które często wydaje się nudne i bezsensowne.

tara_filmweb

O nich, czyli o Starkach.

użytkownik usunięty
tara_filmweb

Prawda, ale nie o samo rzucanie się na armię mi chodzi, czy emocje, bo są w pełni zrozumiałe, tylko o to, że to przeżył :P Powinien albo dostać strzałą albo zostać zmiażdżonym przez konie.

Chroniła go tarcza Pana Światła, czyli sławny plot armor;).

ocenił(a) serial na 10

"Dolina odpowiedziała na wezwanie Sansy."

To nie Dolina odpowiedziała na jej wezwanie, tylko Littlefinger. Sansa dostała od niego armię w prezencie. Ona nic nie zrobiła, to on wszystko zorganizował. To jeszcze nic, Sansa odrzuciła jego pomoc. Jak potoczyła by się bitwa gdyby Dolina brała w niej udział od początku? Zapewne dużo mniej ludzi z armii Jona by zginęło. Sansa spieprzyła sprawę. Gdyby to ona pojechała do Arrynów, namówiła rycerzy aby się do niej przyłączyli to wtedy można by było przypisać jej zasługi, ale tego nie zrobiła. To tak jakby Św. Mikołaj chciał dać prezenty twoim dzieciom, a Ty kopnąłbyś go w d*pę i przegonił. Twoje dzieci by płakały bo myślałyby, że Mikołaj ich olał. Widząc ich reakcję zadzwoniłbyś do Mikołaja i poprosił go, żeby jednak przyjechał. Wtedy twoje dzieci uznałyby cię za bohatera, za to, że namówiłeś Mikołaja do dania im prezentów (nie wiedziałyby, że to przez Ciebie nie dostały wtedy prezentów, tylko, że Mikołaj sam tak postanowił). Czy jednak czułbyś się bohaterem?

"Nie stalibyśmy tutaj, gdyby nie ty. Bitwa była przegrana dopóki nie pojawili się rycerze z Doliny. A pojawili się dzięki tobie"

Tylko, że Jon nie wiedział, że to Littlefinger wszystko zorganizował i zaproponował pomoc Sansie. Myślał, że to Sansa sama namówiła armię Doliny aby przyłączyli się do walki. Dlatego to powiedział.

"Tak jak wyżej, Sansa byłaby królową, ale to nie znaczy, że Jon byłby nikim. To on dowodziłby wojskami Starków, bo chyba tak już można to nazywać. To on prowadziłby ludzi na wojnę, nie Sansa. Chodzi tylko o nazwę, Jon nie byłby królem tylko dowódcą. Chodzi o prawo."

Jona wybrali na króla ludzie, którzy najbardziej cenią sobie męstwo, odwagę i honor. Sansa nie ma tych cech, w przeciwieństwie do Jona, którego podziwiali. Nie wiem jaki ma sens to co napisałeś. To oznaczałoby, że Sansa byłaby królową tylko teoretycznie, z nazwy, a rzeczywistym władcą Północy byłby Jon Snow. Jak to sobie wyobrażasz? Lordowie Północy powiedzieliby: "Jon, podziwiamy cię i postanowiliśmy, że będziesz nami władał. Jednak to Sansa jest Starkiem, nie Ty. Dlatego będziesz władał Północą, ale gdy ktoś spyta to będziemy mówić, że oficjalnie królową Północy jest Sansa." Tak? To jest dopiero nielogiczne.


użytkownik usunięty
dirt16

"Sansa spieprzyła sprawę."
To oczywiste, ona nawaliła w pierwszej kolejności. Ale to nie zmienia faktu, że Jon też nawalił jako dowódca podczas bitwy i wcześniej jak chcieli pozyskać ludzi.
Nie wiem jak można nie widzieć, że oboje postąpili jak idioci.

Teraz nie bierzemy pod uwagę Sansy i rycerzy z Doliny, bo Jon o nich nie wiedział. Sam mówisz, że nie było szans na wygraną czyli Jon dosłownie wziął swoich ludzi na śmierć, dał się sprowokować, rzucił się jak jakiś opętany na armię. I ty to uważasz za odwagę. Rzeczywiście trzeba mieć odwagę, żeby samemu pomaszerować na pędzącą konnicę w polu, na którym lecą strzały. Trzeba mieć też odwagę, żeby zrobić sobie selfie nad przepaścią, i w obu przypadkach idzie to w parze z głupotą i nie jest niczym pozytywnym. Jon nie wiedział o ratunku z Doliny więc musiał ułożyć plan z tym co ma. A ty mówisz, że nie miał ŻADNYCH szans. I jeszcze nie trzymał się planu, bo dał się sprowokować, dokładnie tak jak chciał Ramsay. Sorry, ale Jon popisał się tutaj tylko głupotą i nic go nie tłumaczy. Logicznie powinien wygrać Ramsay, ale to tylko serial, zresztą w tym sezonie był wielki fanserwis i Starkowie musieli wygrać, nawet jeśli są idiotami, nieprzygotowanymi do bitwy.

"Myślał, że to Sansa sama namówiła armię Doliny aby przyłączyli się do walki. Dlatego to powiedział."
Jon nie wiedział, że Baelish już wcześniej był w Mole's town. Myślał, że Sansa go wezwała/poprosiła o pomoc, że to ona pierwsza wysłała kruka z propozycją, i to był jej pomysł, a nie że musiała się poniżyć przed Baelishem, że jednak go potrzebuje. Sansa popełniła błąd odrzucając wcześniej wielką armię, ale to jednak dzięki niej ta armia się pojawiła, gdyby nie napisała do LF, nie byłoby pomocy.

Co do ostatniego, to byłoby logiczne tylko nie byłoby epickiej sceny i małej dziewczynki decydującej o dalszych losach Północy. Sansa zostałaby namiestnikiem Północy, tak jak według prawa powinno być. Teraz i tak lordowie udadzą się do swoich zamków i będą przygotowywać się na zimę i do tego, co z nią nadchodzi, a wojsko i tak będzie zwoływał Jon, czy jako namiestnik Sansy czy jako dowódca wojsk Starków.

Nie wiem, gdzie widzisz problem, to tak jak Tommen był królem, bo tak każe prawo, ale rządził najpierw Tywin, i to on prowadziłby wojsko, gdyby była potrzeba, a później Kevan czy Jaime. Tutaj po prostu chodzi o realia Westeros. A nagle zrobiła się tam jakaś demokracja.

"Jona wybrali na króla ludzie, którzy najbardziej cenią sobie męstwo, odwagę i honor."
I to właśnie uważam za nielogiczne, bo Jon nie popisał się ani męstwem, ani odwagą, zniszczył cały plan bitwy, bo emocje wzięły górę, prawie został zabity, nie wiedział nic o posiłkach, nie miał charyzmy, nie przekonał nikogo, żeby poszli za Starkami. NIC.
W lojalność dzikich swoją drogą też nie wierzę, przecież pamiętacie co mówiła Osha czy Ygritte, że nie mają miłości do swojego ludu, że najważniejsze jest dla nich ich życie i przeżycie. Chodziło im tylko o to, żeby przejść przez Mur i uciec jak najdalej od tego przed czym uciekają. A teraz nagle chcą temu stawić czoła, zamiast uciekać w pojedynkę na Południe, do Essos, zostawiając za sobą ludzi, których przecież nie kochają. Oni nie mieli nigdy poczucia przynależności, zjednoczyli się tylko, dlatego bo chcieli przejść przez Mur i przeżyć.

ocenił(a) serial na 10

Cersei jest bardo wybielona. w oryginale to latawica, ma paru partnerów seksualnych a nie tylko Lancela. Jest zazdrosna o Margaery a ona jest dzieckiem jej kochanek kłamie że Margaery uczestniczy w orgiach, wtrąca ją do więzienia. Ten sam kochanek podczas tortur mówi o Cersei WSZYSTKO high sparrow. Jest ujawnione ze w dniu ślubu uprawiała seks ze swoim bratem, i nad pijanym Robertem innym razem. Nienawidzi Lyanny Stark. Ale jest też ujawnione, że zabije ją VALONQAR młodszy brat, co usprawiedliwia jej nienawiść do Tyriona, miała wyjść za księcia Rhaegara Targaryena (tata Jona) ale kandydatura została odrzucona po czym juz poszła na całość z Jaimiem.

ocenił(a) serial na 9
Podwodny88

Bardzo interesująca analiza. Chciałam napisać coś podobnego bo po finale 6 byłam zaskoczona, że osoba tak pozbawiona wartościowych podczas walki o tron cech (ani nie jest inteligentna, ani charyzmatyczna, ani nie umie manipulować, żaden z niej taktyk, czy dowódca) jednak na tym tronie zasiadła, nawet jeżeli w sumie jest królową niczego.

Tylko jedną rzecz bym do tej analizy dodała: jedyna metoda która Cersei stosuje w walce o tron (oprócz nieudanych intryg) to zastraszanie. Jak w pierwszym sezonie pokazała to raz przy LF, tak teraz chyba właśnie w ten sposób zdobyła chwilowo władzę w KP