PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=476848}

Gra o tron

Game of Thrones
2011 - 2019
8,7 409 tys. ocen
8,7 10 1 409373
7,9 69 krytyków
Gra o tron
powrót do forum serialu Gra o tron

Czemu Gendry został odrzucony przez Aryę. Przecież został lordem i miał z nią przygodę miłosną. Ona w ogóle potrafi kogoś kochać czy jest już tylko maszynką do zabijania ?

Raedwald

Zrobiła to samo co Jamie. Tylko subtelniej. Oboje nie liczą na przeżycie swoich misji.

ocenił(a) serial na 9
bazant57

Przepraszam bardzo, Arya nigdy nie chciała się z nikim wiązać na stałe, a Jaime odkąd ten sezon sie zaczął lata od spódniczki do spódniczki. Może się chłopak oszukiwać, że nim szlachetne pobudki kierują, ale sposób, w jaki jest to wszystko przedstawione wygląda mi tylko na uciekanie od odpowiedzialności. Jedna zaszła w ciążę, Jaime znika; z drugą pojawiła się szansa na normalny związek - Jaime znika.
Najpierw pretekstem były zombie, no ok, ale co zmieni jeden człowiek z jedną ręką? Mógł chociaż armię, oddział jakiś ze sobą zabrać. Ale to wymagałoby myślenia, czyli zdolności, ktorej jak wiadomo Jaimie nie posiada.
Teraz wybrał się ratować Cersei. Już widzę, jak przyjmuje go z otwartymi ramionami i na jedno jego słowo poddaje się Dance :). Oczywiście zrozumiał, że chcą ją zabić dopiero, kiedy Sansa mu to przeliterowała. Wcześniej trudno było wymyślić, po co armie i smoki na południe zmierzają.

ocenił(a) serial na 9
LadyLannister

Kto wie czy ser Brienne też już nie jest w ciąży ?

ocenił(a) serial na 7
Raedwald

Z punktu widzenia polityki byłby to strzał w 10 , ale racjonalizm ostatnio naszym bohaterom nie wychodzi.

ocenił(a) serial na 9
Raedwald

A co do Aryi, to nie chodzi tyle o samo kochanie, ale o całą otoczkę bycia 'damą'. Musiałaby z Gendrym pojechać do Końca Burzy, zostać z nim tam, rodzić mu dzieci i się nimi opiekować, bo przecież lord nie zostanie w domu, tylko pojedzie na wojnę, mimo że w ich wypadku Arya walczy lepiej. Słowem wszystko to, czego Arya od pierwszego odcinka pierwszego sezonu stara się uniknąć.

ocenił(a) serial na 9
LadyLannister

Czy Arya mówiła cokolwiek o miłości ? Wyjaśniła wprost, że w obliczu potencjalnie nadchodzącej śmierci chciałaby się dowiedzieć jak smakuje seks. I chyba tylko o to jej tylko chodziło, wybrała zabijanie.

Raedwald

Arya, z naturalnie poprowadzonej przez poprzednie sezony postaci "chłopczycy", twardej, ale mimo wszystko wciąż emocjonalnej, stała się jednowymiarowym, papierowym feministycznym manifestem - ot cała odpowiedź.
Jej postać ma nam udowodnić, że kobiety mogą być takimi samymi twardzielami, jak Clegane. Gubi przy tym to, co było "mięsem" każdej postaci GoT, przynajmniej dopóki GRRM miał tu więcej do powiedzenia - ludzkie, naturalne, emocjonalne odruchy, czy to złe, czy to dobre. Nawet wspomniany Clegane miał swój odcinek poświęcony swojej "ludzkiej" naturze, fenomenalny epizod o tym, jak dołącza się do tej religijnej społeczności. TAK się buduje ciekawą postać...
Zamiast tego D&D dali nam toporny wykład z nowoczesnej myśli feministycznej, sprowadzając postać Aryi do czegoś na kształt Kapitanki Marvelki. Jak z podręcznika można wymienić sceny, które nam ilustrują kolejne idee:
- mansplaining - Gendry, zgodnie z wszelkimi zasadami logiki, w bodajże 2. odcinku, przestrzega Aryę przed zagrożeniem, jakim jest armia NK. Widział ją na własne oczy, wie, jaka to śmiercionośna siła. Doświadczył coś, czego ona NIE doświadczyła. Niestety, nie wolno "protekcjonalnie" tłumaczyć kobiecie, że coś może być dla niej ciężkie, więc Arya olewa ostrzeżenia obeznanego z tematem kolegi, rzuca trzy razy nożem w drewnianą belkę, pokazując przy tym, że nie ma zamiaru słuchać jakiegoś faceciego jojczenia i odchodzi od niego w dal, jak Steven Seagal.
- wolność seksualna (kobieca) - Arya chce zobaczyć przed śmiercią, czym jest seks. Nie ma o tym bladego pojęcia, jest przecież totalną dziewicą. Ta jedna scena mogłaby być świetnym momentem na pokazanie jej ludzkiej, skrywanej natury, śiągnięcie maski, pokazania jej nieśmiałości wobec czegoś, czego nie rozumie (jeszcze). Ale cóż - nie wolno sugerować kobiecej submisji, bo to utrwala negatywne wzorce kulturowe dotyczące roli kobiet w seksie. Więc Arya ściąga z siebie ubrania jak rasowa seks-maszyna, która odwiedziła jako klientka sto burdeli i robi to bez jakiegokolwiek emocjonalnego zaangażowania. Rozumiesz - pokazuje się nam, że kobieta też może grzmocić bez emocji, jak facet. Zwłaszcza, gdy to jej pierwszy raz, i to z facetem, do którego coś tam czuła. Z tego wynika kolejny punkt...
- totalna kontrola emocji i racjonalność - odrzuca propozycję Gendry'ego i odchodzi po seksie (i bitwie) w dal, jak James Bond od swoich panienek. Co z tego, że przecież przez ileś sezonów budowało się pewne napięcie między nimi. Po co to jakoś ładnie zwieńczyć, uronić jedną choćby łezkę. To Gendry robi z siebie idiotę, choć nigdy się specjalnie w niej nie kochał - nagle w jedną noc chce ją za żonę. Za to ona, podkochująca się w nim od paru sezonów, patrzy na niego jak na debila - to ona nagle jest ta racjonalna, powściągliwa i opanowana. Wątek zamyka się w kompletnym oderwaniu od misternego budowania postaci.
- moce i umiejętności absolutnego atlety i archetypicznego herosa - żelazny uścisk NK nawet jej nie ruszył, choć dotychczas samo zbliżenie się NK mroziło otoczenie w promieniu wielu metrów. Dalej nie chce mi się już ciągnąć...
I żebym nie został źle zrozumiany - to co napisałem może sugerować, że jestem jakimś kato-świrkiem, ale tak nie jest. Mam poglądy lewicowe, ale nie mogę wprost znieść tego, jak wali mi się z ekranu takimi topornymi wykładami. To, za co kochałem GoT to umiejętność budowania realistycznych, pełnokrwistych postaci. To jeden z niewielu seriali, gdzie tak właśnie były przedstawiane postaci kobiece, we wszystkich formach - od niedorajd, po matrony miotające swoimi rodami. Ale było to poprowadzone tak, że nie trzeba było scen, jak rozmowa Dany z Sansą, gdzie ta pierwsza wali tekstem "obie doskonale wiemy, jak ciężko jest być w silną kobietą w świecie rządzonym przez mężczyzn"...
Kiedy bohater zaczyna mi mówić wprost o tym, co myśli scenarzysta, zamiast pokazać to poprzez inteligentny dialog lub akcję - wiem, ze ktoś zawala prace scenariuszową. Tak, jak zawalili Aryę i z cudownej postaci zrobili archetypicznego twardziela a la Schwarzenegger.

ocenił(a) serial na 9
sejtaridis

Mam bardzo podobne odczucia odnośnie całości serialu ostatnio. Chciałabym widzieć na ekranie polityczną walkę rodów, a widzę odbicie różnych poglądów z naszego świata. I to z wyraźnym wskazaniem, który kierunek jest właściwy. Pomijając już fakt, że obecnie główne role należą do kobiet - no ale przy śmiertelności w poprzednich sezonach to akurat wytłumaczalne - to Danka morduje smoczym ogniem rycerzy o bardziej tradycyjnych poglądach. I chociaż taki np. Randyll Tarly do moich ulubieńców zdecydowanie nie należał, to jeszcze bardziej mnie denerwuje zabijanie kogoś, kto mówił - sensownie przecież, co z tego że niedelikatnie - że kobieta w armii złożonej z mężczyzn to zły pomysł, bo może zostać zgwałcona; kogoś, kto chciał stereotypowo męskiego syna, lubiącego się bić, a nie rozgarniętego tchórza wolącego księgi. Może to zakrawa na paranoję z mojej strony, ale mam wrażenie, że postać zginęła nie tyle przez odmowę posłuszeństwa Daenerys, ale bo miała poglądy sprzeczne z dzisiejszą poprawnością polityczną. I podkreślam, że ja myślę zupełnie inaczej niż Randyll w wielu kwestiach, ale czy naprawdę trzeba zabijać takie postacie? Poza tym chyba nie osiągnęli tym zamierzonego efektu, bo w momencie śmierci byłam pełna podziwu dla niego.

Natomiast co do Aryi, to może jestem nieobiektywna, bo nigdy nie przepadałam jakoś szczególnie za jej postacią. W najlepszych momentach przypominała mi nieudaną podróbkę Cirilli. Więc może przegapiłam jakieś głębokie aspekty jej osobowości. Niemniej scena z Gendrym, obie sceny, i seksu i oświadczyn, wydawały mi się całkiem pasujące do obojga bohaterów. Gendry po jednej nocy stwierdził, że to miłość - no może szybko, ale pamiętajmy, czyim był synem. Poza tym już wcześniej bardzo lubił Aryę, ale widział w niej najpierw chłopca, potem dziewczynkę, a ta noc uświadomiła mu, że to już kobieta.
Ze strony Aryi nigdy nie widziałam podkochiwania się w Gendrym, tylko przyjaźń. Nawet to, że wybrała właśnie jego w tą noc przed bitwą, to moim zdaniem jedynie dlatego, że młodszy i bardziej wyględny niż taki Ogar.