Niedawno skończyłem oglądać drugi sezon "Wikingów" na kanale History. Z racji tego, że
skończyłem szkołę i mam kilkumiesięczną labę chciałbym nadrobić zaległości. Wiele osób
mówiło mi, że serial jest genialny, bo akcja, intrygi, walka, krew, przede wszystkim emocje. W to
nie wątpię. Czym jednak Wy zachęcilibyście kogoś takiego jak ja do rozpoczęcia oglądania "Gry o
tron"?
PS:Wiem, że nie jestem w temacie, ale co chwila na internecie napotykam się na Hodory i laskę
opiekującą się smokami (tak mi się przynajmniej wydaje). Oprócz tego jest jeszcze koleś, który
kojarzy mi się z karłem i jest podobno znienawidzony przez fanów. Tyle mniej więcej wiem. No i
może jeszcze Sean Bean znany z bycia Boromirem we "Władcy Pierścieni", którego uwielbiam.
PS2: Aha, jeszcze jedno: wiem ,że zwykle opłaca się przeczytać książkę, a POTEM obejrzec film
czy serial. Jak jest w tym przypadku? Czy książka według Was jest tak samo dobra? Może więcej
się dzieje? Może jest odrobinę nudniejsza? ;)
Widzę, że towarzyszyły Ci podobnie emocje, co mi podczas czytania książki. Niestety (albo stety) Brana nie będzie w piątym sezonie. W jego wątku serial zrównał się z ostatnią wydaną częścią "Pieśni". Ale i tak najciekawiej, jak dla mnie, zapowiada się wątek Jona i Stannisa na Murze.
Tak, bardzo ciekawy jestem jak to się dalej potoczy. Zastanawia mnie też ta "kapłanka w czerwieni". I oczywiście dalsze losy Tyriona. No i nowego króla Lannistera, który zapowiada się bardzo obiecująco. On też chyba pochodzi ze związku kazirodczego, nie? Prędzej czy później zamierzam zabrać się za "Pieśń lodu i ognia". Nie chcę obok tego przechodzić obojętnie. Słyszałem też, że imię pewnej kobiecej postaci zostało dla serialu nieznacznie zmienione, żeby się z czymś tam nie kojarzyło (nie pamiętam o co dokładnie chodziło). Wiem też, że piąty sezon będzie bazował na dwóch częściach. W ogóle jeśli chodzi o kręcenie, to już zdjęcia do 5 sezonu są zrobione, o ile się nie mylę to trwały tak jak zawsze, czyli lipca do grudnia 2014 roku, a do sezonu 6 będą pewnie kręcić w tym roku (a raczej na pewno). Oglądałem już tzw epizod zerowy - dokument o kręceniu, lokacje, kostiumy, statyści, rozmowy z pracownikami i kraje - kręcono na pewno w Chorwacji i Hiszpanii do nadchodzącego sezonu. No więc cztery sezony przeleciały szybko. Bardzo mi się podobały. Jeśli piąty również będzie trzymał poziom i dalej mnie ekscytował to stawiam serialowi dychę :) trochę dziwnie, ale tak sobie postanowiłem, I coś czuję, że wzrośnie ocena :D
Dzięki za odpowiedź, doceniam :D
Czyli jednak zacząłeś od serialu. Ja obejrzałam 1 sezon, potem poleciałam z książkami nie mogąc się oderwać i nie raz zbierając szczękę z podłogi (pamiętam do dziś, jaki przeżyłam szok, gdy nagle wesele zmieniło się w krwawe gody czy jak się okazało, że Sansa ma wyjść na Tyriona, albo gdy wyszło, że za zabójstwem Jona Arryna stała jego żona, która zaraz po tym wyznaniu pofrunęła sobie :D). Ja nigdy nie wybiorę serialu ponad dobrą książkę (z akcentem na "dobrą", bo są takie seriale, co to bazują na bardzo kiepskich podstawach;), ale jak kto woli.
Tak czy owak zachęcam, żebyś wytrwał w swoim postanowieniu i zabrał sie za książki, bo znacznie pogłębiają świadomość na temat osobowości, motywacji i doświadczeń postaci. Tzn. z reguły tak już z książkami jest, ale w tym przypadku to już w ogóle. Bardziej rozumiemy, dlaczego zachowują się tak, jak się zachowują. Jest też mnóstwo smaczków i wzajemnych powiązań.
Ciężko jest mi się odnosić do samych postaci, np. taki Jaime w serialu robi rzeczy, o których jego książkowy odpowiednik w ogóle by nie pomyślał (a propos, miałeś na myśli, że Jaime w serialu jest wybielony? Bo nie bardzo rozumiem. Tyrion i owszem, ale Jaime?). I w ogóle myśląc o rodach i postaciach ja osobiście odnoszę się do tych książkowych wersji, gdy są właśnie aż tak duże różnice, jak to np. jest z Jaimem czy Lorasem.
Wszystkie dzieci Roberta nie są jego biologicznymi, łącznie z Tommenem. Aczkolwiek były przez niego uznane za dzieci z prawego łoża. Tak, zmieniono aktora, ten nowy grał wcześniej wujka swojej obecnej postaci (syna brata swojego dziadka), który był jeńcem Robba, zamordowanym przez będącego w rozpaczy lorda Karstarka.
Książkowa siostra Theona ma na imię Asha, ponoć myliłaby się widzom z Oshą.
A co do Starków jeszcze to nie ciekawią Cię losy najmłodszego - Rickona?
Wiem, że bazujesz tylko na serialu, ale tego nie napisałeś jeszcze - komu kibicujesz, jeżeli chodzi o żelazny tron? W sensie kto jest Twoim królem?
Dobre pytanie :) uważam, że Daenerys "Khaleessi" Targaryen ma spokojnie prawo rościć sobie pretensje do tronu, a nawet uważać za zdrajców Starków, ponieważ nie byli lojalni wobec Targaryenów (w końcu Eddard uważał, że święte prawo należy się Stannisowi - w zasadzie był on bratem poprzedniego króla Roberta, Daenerys patrzyła natomiast jeszcze dalej kiedy to jej ojciec sprawował władzę). Myślę, że układów nie będzie i mało kto będzie chciał odpuścić. A już na pewno nie ród Lannisterów. Ci to są dopiero "wyrafinowani" :D
Tak, z entuzjazmem będę śledził losy Rickona Starka. Co prawda jest faktycznie młody, ale będzie kwitł, a razem z nim nadzieja :) Poważnie przeżył rozstanie ze starszym bratem, wszystko wokół niego dzieje się tak szybko, że aby żyć jakoś w tym świecie musi zacząć dorastać. Tak czy siak jest silny wewnętrznie, a nawet trochę agresywny :) I o ile się nie mylę to on też miał swojego wilkora. Tyle właśnie znaleźli ich w lesie (sześć), żeby każdy miał swojego - Robb, Jon, Sansa, Arya, Bran (który będzie latał :D) i najmłodszy Rickon.
Postacie (czy postaci) dobrze zostały przedstawione, aktorstwo naprawdę przyzwoite. Tak, miło się ogląda serial. Ale po przeczytaniu książki myślę, że jeszcze głębiej wejdę w ten świat. W końcu wydarzenia ukazane w serialu to tylko fragment rozbudowanej historii tego świata, gdzie wszystko się z czymś łączy (kolejne rody, ich herby i historia, krainy geograficzne, miasta, sojusze, kultura itd.)
Łatwiej będzie mi zacytować swoją wypowiedź
"Co do Lannisterów... podobno Tyrona nieco wybielili (gdzies czytalem taki komentarz) ale bardzo go lubię."
Potem tylko poprawiłem błędny zapis. Miałem na myśli tylko Tyriona ;) swoją drogą przez wiele musiał przejść - dwa razy musiał powoływać się już na to całe "prawo walki" (nie jestem pewien czy tak to się nazywało), został okropnie oszukany przez swoją "kur.." - on tak do niej mówił i się popłakała, ale widać było, że zrobił to, bo chciał, żeby wyjechała i się ratowała nawet kosztem znienawidzenia go. Chciał ją po prostu ratować. I podczas tego procesu zaczęli świadkowie wykorzystywać jego słowa, to było takie wyjęte z kontekstu, bo widać było, że ten proces to jedna wielka farsa i kiedy Tyrion wymawiał wcześniej te wszystkie ostre słowa to zawsze z oburzenia i w samoobronie.
A Cersei raz mi się tylko żal zrobiło - kiedy chciała podać truciznę dziecku i myślała, że to już koniec. Ale ogólnie nie cierpię jej. Ohydnie wykorzystała Nedda, który chciał tylko dochować wierność słowom króla Roberta po śmierci i dlatego nie uznał Joffreya, nie ciągnęło go do władzy, chciał chronić dzieci królewskie, a ta sucza nazwała go zdrajcą. Co za emocje!
Moim królem, a raczej królową jest Daenerys - najbardziej według mnie szlachetna - nie gnębi (za byle co, karze ludzi, ale zawsze tych złych), nie pali bezsensownie na stosie. Nie chcę, żeby wybiła wszystkich po dojściu do władzy, bo wiem, że tego by nie zrobiła i traktowała ludzi łaskawie, a resztki z uczt nie rzucałaby psom tylko biednym ludziom :) w sensie dawała, nie rzucała :D I jeszcze gdyby zrozumiała okropną sytuację Starków, to może nawet by im pomogła. Nie sądzę, żeby ci chcieli ją przechytrzyć.
Ale jest jeszcze ten obrzydliwy sukinsyn, Ramsey Snow (który rzekomo już "nie jest bękartem"). I inne rody, które mogą zagrażać. Zepsute. Spaczone. Rany Boskie, boję się tych nikczemników. Szkoda mi Theona Greyjoa, czy jakoś tak. Pogubił się. Był zbyt desperacki i jednocześnie zalatywał tchórzostwem :( niepotrzebnie zdradził Starków. W końcu przysięgał Robbowi. A niech to szlak.
Chociaż nie, to było tak, że matka Daenerys była żoną brata króla Aerysa II, nie? Czytałem sobie podstawowe informacje na Grze o Tron Wiki polskiej i angielskiej, żeby utrwalić. Trzeba tylko uważać na dodatkowe informacje :) chciałbym je jednak poznawać w ramach oglądania. Ale pewnie sporo jest też w książkach tego, co nie zostało wspomniane w serialu.
Daenerys ma takie same prawa do tronu jak Stannis, czyli ma swoje racje, tak jak i on ma, a faktyczne prawo do nazwania się królem czy tam królową to będą mieli jak już go zdobędą, czyli jak to zrobił Robert, a wcześniej Aegon I Zdobywcą zresztą zwany (pomijając, że Dany jest już królową u siebie, czyli w Essos).
A Starkowie są zwani przez nią psami uzurpatora i wątpię, żeby to zdanie zmieniła :D
Lannisterowie nie mają co odpuszczać, zamordowano im zresztą seniora rodu, który miał dla tego rodu niebagatelne znaczenie, w serialu zresztą nawet są bankrutami (co jest samo w sobie śmieszne, wybacz, jeżeli potraktujesz to jako książkowy spoiler), a sam tron należy obecnie do Baratheonów i Tyrellów, z akcentem na tych drugich.
Matka Rhaegara, VIserysa i Daenerys (Rhaella) była żoną i siostrą Aerysa II. Wspomnę tu przy okazji, że rodzice Rhaelli i Aerysa oraz ojciec Roberta, Stannisa i Renly'ego byli rodzeństwem. Innymi słowy ojciec braci Baratheonów - Steffon oraz Aerys II to kuzyni z pierwszej linii. Na czym zresztą opierało się głównie to, że to Roberta zaakceptowano jako następnego króla - krew Targaryenów.
Aktorstwo w serialu jest bardziej niż przyzwoite, a co do samych postaci to zauważ, że Tyrion sam sobie nawarzył to piwo i podłożył swym wcześniejszym zachowaniem Petyrowi i Olennie, oraz że wszystkie zeznające osoby (nie licząc Shae) mowiły prawdę. A z Shae postąpił bardzo podle, mógł jej zwyczajnie powiedzieć, że w stolicy jest już zbyt niebezpiecznie i siłą ją wtedy wsadzić na statek, ale z zaznaczeniem, że bardzo ją kocha i że kiedy będzie mógł, to do niej dołączy. Naprawdę tak okrutne złamanie komuś serca nie jest za fajnym wyjściem i nie ma co się dziwić, że potem Shae tak zareagowała jak zareagowała. Tym bardziej, że wcześniej błagała go o wspólny wyjazd do Essos, a on jej odmówił, mówiąc, że za bardzo podoba mu się dzielenie i rządzenie.
Rickon ma Kudłacza (co jest bardzo ważne, gdyż jest kluczem dla ew. potwierdzenia jego tożsamości) i zapowiada się na bardzo ciekawą postać, tym bardziej, że jest dziedzicem WInterfell, więc kto wie, może to właśnie on odbuduje ród, jak i sam zamek. No i ma bardzo ciekawą osobowość, o ile można tak powiedzieć o małym dziecku (w książce jest zresztą młodszy).
Co do Cersei to ja mam inne zdanie, a jeżeli chodzi o tamto z Nedem to po jego otwarciu się nie miała innych możliwości niż to, co zrobiła, gdyż, niezależnie od tego, co tam jej mówił Ned, jej, jak i dzieciom, groziła śmierć. I jak go wykorzystała? Ned potraktował ją z góry, bo to kobieta, więc powinna słuchać jego mężczyzny i jeszcze potraktować to jako łaskę z jego strony. Otóż nie, ona była królową, a nie tylko po prostu kobietą, więc skorzystała z tego faktu, by chronić swoją rodzinę, nic więcej.
A Ned jakby chciał dochować wierności królowi to by nie kombinował za jego plecami tylko wypełniał jego rozkazy (nie fałszowałby królewskiego testamentu, uwolniłby Tyriona). A przede wszystkim zamiast chodzić do Cersei to jego obowiązkiem jako namiestnika królestwa, ale też i przyjaciela, było zwrócenie się z taką rewelacją bezpośrednio do króla, a nie oszukiwanie go. Mam wrażenie, że Twoje emocje były spowodowane tym, że wszystko to zostało przedstawione oczami Starków.
Ramsay został oficjalnie odbękarcony, tak że to nie jest "rzekomo", należy mu się teraz nazwisko Bolton. Sukinsyn to mało powiedziane, że zacytuję:
"– To wielki myśliwy – wyjaśnił Wyman Manderly – a kobiety są jego ulubioną zwierzyną. Rozbiera je do naga i wypuszcza do lasu. Czeka pół doby, nim rusza w pościg z psami i rogami. Od czasu do czasu jakiejś dziewce udaje się uciec i opowiedzieć o wszystkim. Większość ma mniej szczęścia. Kiedy Ramsay je doścignie, gwałci je, obdziera ze skóry, ciała rzuca psom na pożarcie, a skóry zabiera do Dreadfort jako trofea. Jeśli dostarczyły mu dobrej rozrywki, podrzyna im gardło przed zdarciem skóry. W przeciwnym razie postępuje na odwrót."
Ja osobiście życzę mu, żeby te psy go same zeżarły. Niektórzy narzekają na jego kreację w serialu, ja osobiście uważam, że aktor odwala kupę dobrej roboty. A jego relacja z Theonem została świetnie rozpisana pod względem psychologicznym w książkach, tym bardziej polecam. Owszem, Theon jest postacią tragiczną, może i przysięgał Robbowi, ale jednak lata w niewoli zrobiły swoje. Za bardzo pragnął aprobaty ojca, a jednocześnie za bardzo wsiąkł w lądowy tryb życia i to go zgubiło, Niepotrzebnie to zapomniał, że jest Żelaznym i przysięgał Robbowi. Nie można łapać dwóch srok za ogon.
To, co odkryjesz w książkach, to że nie jest to historia czterech rodów, jak to napisałeś w innym wątku. Że głównym bohaterem jest Westeros (i poniekąd Essos) i jego historia sama w sobie. Poszczególni ludzie przychodzą i odchodzą, zostawiając w niej swój mniejszy czy większy ślad i popychając ją do przodu. To nie tylko Starkowie, Lannisterowie, Baratheonowie i Targaryenowie ;)
Dostrzegam coraz bardziej niejednoznaczność całej fabuły :) faktycznie, Cersei musiała walczyć o swoje a w jej przypadku najlepszą obroną jest atak. Eddard musiał wiedzieć na co się pisze kiedy zgodził się na przyjazd do stolicy.
Teraz przypomniała mi się scena z Ramseyem, kiedy polowali... nie no, to było okropne! Biedna dziewczyna.
Masz rację, Martin skonstruował taki świat, który jest centrum sam w sobie, a poszczególne rody i osoby przychodzą, mają swój wkład, wnoszą coś, zmieniają, pozostawiają i odchodzą.
Jeszcze uważam za szlachetną postać tego doradcę Stannisa, który w celi uczył się czytać. Tzn wydaje mi się dosyć porządną osobą, taką rozważną i uczciwą. Uwolnił w końcu Gendry'ego i był gotowy ponieść konsekwencje.
Widzę, że bardzo ale to bardzo dobrze znasz uniwersum :) czy są jeszcze inne ciekawe kulty (lub były w historii Westeros czy też Essos) oprócz tego związanego z ogniem, który "oczyszcza"?
Czy w książce również wszystko zostało przedstawione z perspektywy Starków?
Cały urok tej opowieści, że nie ma jednoznacznego podziału na dobro i zło, bo nie o to tam chodzi. A właśnie o zwykłą ludzką historię, z ludzkimi zaletami, wadami i zwykłymi słabościami. W książkach jest o tyle ciekawie, że poznajemy poszczególne fragmenty z subiektywnego puntu widzenia czyli point of view (POV) i na to - jako czytelnik - musimy brać poprawkę, co moim zdaniem jest bardziej wymagające dla czytelnika, przez co fajniejsze, bo nic nie mamy podane na tacy, mało tego, wiele elementów dot. tego samego porozrzucane jest po całej sadze, i ogromną przyjemnością, przynajmniej dla mnie, jest zbieranie tego do kupy i wyłapywanie powiązań, aluzji, smaczków wszelakich.
Pierwszy tom został w zasadzie przedstawiony z punktu widzenia Starków, gdyż to oni dominują jako narratorzy, mamy tam POVy prawie że całej rodziny, tj. Neda, Cat, Sansy, Aryi, Brana i Jona. Oprócz tego pojawia się relacja Tyriona, która również jest mega stronnicza, tyle że w tym wypadku wobec swojej rodziny, a Essos poznajemy oczami Dany. I tak np. o tym, co Cersei i Jaime myśleli o tym nieszczęsnym wydarzeniu w winterfellskiej wieży dowiadujemy się dużo dużo później.
W tomie drugim jako narratorzy dodatkowo pojawiają się: Davos przedstawiający nam historię Stannisa (przy czym Davos jest wpatrzony w swego króla jak w obrazek, co ma swoje przełożenie w jego relację, jak i przedstawienie osoby Melisandre, za która - jak się zapewne domyślasz - nie przepada, w związku z czym wiele czytelników także jej nei lubi); i Theon, dzięki któremu odwiedzamy Żelazne Wyspy.
Od trzeciego tomu status POVów zyskali Jaime i Sam.
Natomiast czwarty i piąty tom jest swoistym novum, bo zamiast przedstawiać fabułę, jak dotychczas, w porządku chronologicznym, dzieli świat pod względem geograficznym, co wpływa na to, jakie mamy tam POVy.
Następne dwa tomy daję w jednym akapicie, sam zdecyduj, czy chcesz czytać, czy to, kto tam jest POVem jest dla Ciebie spoilerem, czy też nie. Jak nie, to omiń i leć dalej.
Tom czwarty przedstawia Westeros (bez Muru) i oglądamy go znanymi nam już oczami Sansy, Aryi, Jaimego i Sama, a dodatkowo wchodzimy w skórę Cersei i Brienne, świat Żelaznych Ludzi pokazują nam Asha Greyjoy oraz jej wujek Victarion, zaglądamy też do Dorne dzięki Arianne Martell (bratanicy znanego już Ci Oberyna), Areo Hotahowi (kapitana straży ksiecia Dorana - brata Oberyna) oraz ser
Arysowi Oakheartowi (jeden z Białych Płaszczy, czyli Gwardii Królewskiej).
Natomiast w tomie piątym zaglądamy do Essos i za Mur, w związku z czym POVami są - Jon, Bran Arya, Tyrion, Davos, Daenerys, Theon, po jakiś 3/4 tomu zrównujemy się chronologicznie i wracają Cersei, Jaime, Areo, Asha Victarion. Dodatkowo mamy przyjemność wejść w głowę Barristana I Melisandre, a z nowych postaci jako narratorzy pojawiają się Quentyn Martell (brat wspomnianej wyżej Arianne) i podróżujący po Essos Młody Gryf.
Oprócz tego są pojedyncze povove perełki w postaci prologów i epilogów.
Co do Davosa to szczerze kocha swojego króla i jest dla niego gotów pójść w ogień, w związku z czym nagina czasami swój honor (jak np. wtedy, gdy przemycił Mel w celu skrytobójstwa), ale trzeba mu oddać, że jest tego świadomy, nie udaje, że jest kimś innym i jest - tak jak piszesz - jest gotów ponieść wszelkie konsekwencje. I ponosi, Chociażby jak w Bitwie pod Czarnym Nurtem (tej pomiędzy Koroną a Stannisem, pokazanej w serialu), gdy stracił aż czterech swoich synów.
Pytasz o religie? To tak pokrótce. Główną religią w Westeros jest Wiara w Siedmiu (wprowadzona na kontynent jakieś 6 tysięcy lat temu przez Andalów, wyparła ona z czasem wiarę w Starych Bogów, w związku z czym nazywa się ją też Wiarą w Nowych Bogów). Coś jak nasza Trójca, z tym że tu mamy siedem "oblicz", są to Ojciec, Matka, Wojownik, Dziewica, Kowal, Starucha i Nieznajomy. Kult celebrowany jest w świątyniach zwanych septami za pośrednictwem septonów.
Septy natomiast bardzo często są guwerntkami w arystokratycznych domach. Jest jeszcze zakon Milczących Sióstr (które zajmują się ciałami zmarłych), do których zdarza się, że ojcowie wysyłają swe nieposłuszne w ich mniemaniu córki. Główną świątynią jest oczywiście Wielki Sept w KP, a na czele kultu stoi WIelki Septon.
Robert był królem, który pozwalał w swoim królestwie na wolność religijną, dlatego na Północy można było swobodnie wyznawać wiarę w Starych Bogów, która tam miała się dobrze (ale np. Ned wybudował tam dla swojej żony sept), a na Żelaznych Wyspach w Utopionego Boga.
Obecnie coraz więcej zwolenników zyskuje R'hllor. Natomiast kolejny sezon powinien Ci przybliżyć Boga o Wielu Twarzacg, czczonego w Essos.
Dzięki! Bardzo dużo rzeczy mi przybliżyłaś! Niesamowite jest to, jak umiejętnie m.in. sprawy polityczne i religijne zostały przez pana George'a wplecione w fabułę i przyczyniły się do niezwykle ciekawej konstrukcji tego świata.
Najlepsze jest to, że Martin chyba jeszcze nie skończył pisać szóstej części i sam przyznał w telewizji (w takim show z aktorami z Gry o Tron), że musi się pospieszyć bo go doganiają twórcy serialu :) mam nadzieję, że to nie wpłynie negatywnie na jakość książek.
Nie wiesz może ile części ma jeszcze powstać? Chodzi mi o książki ;) bo co do serialu to chyba nawet podpisali kontrakt na szósty sezon. Tak w ogóle to np. Peter Dinklage grający Tyriona czy Lena Headey (Cersei) nie czytali książek. Peter mówił, że chce odgrywać swoją postać nie wiedząc, jak zakończą się jej losy, że to będzie dla niego takie odkrywanie. Maisie Williams grająca Aryę mówiła, że rodzice opowiedzieli jej jak toczy się historia jej bohaterki, a Kit Harington powiedział, że przeczytał wszystkie części oprócz ostatniej do tej pory wydanej :)
Jakoś tak naszło mnie na materiały typu wywiady, relacje ze spotkań z aktorami z obsady. Szczególnie musiałem obejrzec sporo z Jackiem Gleesonem bo zagrał tak dobrze, że bałem się jakim człowiekiem jest normalnie. A normalnie kocha dzieci (miał koszulkę i bawił się z dziećmi z Afryki - akcja typu We are the world Michaela Jacksona i Lionela Richiego), pieski (zrobili takie filmik pewnie dlatego, żeby ludzie wiedzieli, że tez jest normalny :D), raz przyjechał do jakiejś szkoly na konferencję na której odpowiadał na pytania uczniów/studentów. Tak w ogóle jest pewna zabawna scena z serialu, taka "na marginesie" dotycząca rozpoczęcia procesu Tyriona Lannistera. Ja się uśmiałem nawet, jeśli nie widziałaś to wstawiam linka. Niecałe 40 sekund :)
https://www.youtube.com/watch?v=8Q8XnlfDi3M
Świat stworzony przez Martina jest bardzo bogaty i niezwykle dopracowany. Dodam jeszcze, że jako oficjalnie obowiązującą w królestwie Wiarę w Siedmiu ustanowił Aegon I Zdobywca, który przy okazji przeniósł główny ośrodek religijny ze Starego Miasta (leżącego w Reach - regionie, gdzie seniorami obecnie są Tyrellowie) do utworzonej przez siebie stolicy (i w ogóle miasta, bo wcześniej to tam była jakaś rybacka wioseczka) - Królewskiej Przystani. Co istotne, podbój Westeros i zjednoczenie siedmiu królestw przez Aegona wyzerowało kalendarz. Obecnie w serialu mamy mniej więcej rok 300 AC (After the Conquest).
Czekają nas jeszcze dwie książki - Wichry Zimy i Sen Wiosny. Aktorzy mają kontrakty na siedem sezonów i tyle najprawdopodobniej też i będzie, wg dotychczasowych informacji od HBO. Nieliczni aktorzy czytali sagę, czego ja akurat nie rozumiem, co by im to miało przeszkadzać w końcu są aktorami i mają wiarygodnie przedstawić dany epizod z życia swego bohatera, wg scenariusza danej sceny. Tym bardziej, że w książkach są informacje o przeszłości i doświadczeniach ich bohaterów, a także motywacjach, a tak to nie wiedzą nawet dlaczego robią to, co robią. Jack Glesson jest świetnym chłopakiem, bardzo lubię wszelkie wywiady z nim, tym bardziej, że doskonale rozumie swoją postać.
A tak przy okazji to tutaj masz linka do całego klipu z bloopersów z minionego sezonu http://www.filmweb.pl/serial/Gra+o+tron-2011-476848/discussion/Najnowsze+informa cje+njusy+o+GoT,2447007?page=13#post_13207291 polecam też temat http://www.filmweb.pl/serial/Gra+o+tron-2011-476848/discussion/Demotywatory+Memy +zwi%C4%85zane+z+GoT,2398536
Jeżeli nie widziałeś usuniętych scen to znajdziesz je tutaj
https://www.youtube.com/watch?v=5Krz-dyD-UQ
https://www.youtube.com/watch?v=KEU_D6D7Je8
https://www.youtube.com/watch?v=Q6wXLD-Db9M
A w tym temacie znajdziesz linki do czterech odcinków zerowych http://www.filmweb.pl/serial/Gra+o+tron-2011-476848/discussion/S05E00,2574726
Super :) przejrzę sobie wszystkie linki. A więc Aegon I Zdobywca. Nowa religia i nowa stolica. Coś jak reformy Piotra I Wielkiego ;) a więc teraz pozostaje czekać do kwietnia.
Aha, bo zapomniałam, z czwartego sezonu wycięto te sceny:
https://www.youtube.com/watch?v=PJAwj5po4Dg
https://www.youtube.com/watch?v=BPH8Qtj9P-k
Nie będę wchodzić w bardzo zamierzchłe czasy, ale żeby było jasne (aczkolwiek nie będę też za specjalnie wchodzić w szczegóły, jednak w trakcie czekania do kwietnia zachęcam do zajrzenia do książek;), przed podbojem Aegona Targaryena, późniejszego króla pierwszego tego imienia, Westeros było podzielone na siedem niezależnych królestw. 300 lat temu Aegon razem z siostrami-żonami (Rhaenys i Visenyą) podbił sześć z nich (przy czym należy podkreślić, że niemałą w tym rolę miały smoki), zakładając z nich własne państwo. Nie wyszło mu z Dorne, które to zostało przyłączone do Korony jakieś prawie dwa wieki później poprzez małżeństwo, przy zachowaniu przez władców regionu tytułów książęcych oraz własnych tradycji.
W miejscu, gdzie Aegon wylądował, postanowił, że tam będzie stolica jego państwa, stąd też jej nazwa, w oryginale: King's Landing, a po naszemu Królewska Przystań ;) W sumie to nie wiem, na ile jest świadomy widz serialu tych wszystkich rzeczy.
Myślę, że widz serialu takich rzeczy raczej nie dostrzeże. To wszystko robi się coraz bardziej takie spójne i ciekawe. Siostry-żony, od razu skojarzyło mi się z Izydą i Ozyrusem w mitologii egipskiej. Rany, myślę że o tych siedmiu królestwach można by też zrobić fantastyczny serial.
W serialu Gra o tron widz w zasadzie wie coś tam o królewskim pochodzeniu Daenerys ale jakby dowiedział się o historii jej rodu i tych wcześniejszych smokach to myślę, że zacząłby dostrzegać ciągłość tej historii. Dzięki za dobre zachęcenie do lektury :)